
komentarze: 8, w dziale opowiadań: 8, opowiadania: 4
komentarze: 8, w dziale opowiadań: 8, opowiadania: 4
Fabuła rzeczywiście jest trochę zagmatwana. Zacznę od początku: surowce energetyczne, które tak łapczywie wydobywamy, kończą się. Jako nieodnawialne źródło energii, od którego udało nam się w pełni uzależnić, stanowią swego rodzaju bombę zegarową - ich wyczerpanie będzie jednocześnie końcem ludzkości. Dlatego do końca XXI. wieku ktoś postanowił coś z tym zrobić (a przynajmniej powinien!), a że jedyną prawdziwie opłacalną na dużą skalę elektrownią jest elektrownia atomowa, zaczęto je masowo budować. W tym okresie temperatura na Ziemi podniosła się drastycznie, co poskutkowało przeniesieniem się ludności z rejonów wielkich pustyń (przykładowo pustynia Gobi pochłania corocznie ok. 3500 km^2 stepów). Analogicznie obszary uro i życio - dajne zostały gęściej zasiedlone. Zadecydowano więc, aby przenieść budowę elektrowni na obszary, gdzie nie będzie ona przeszkadzała ludziom (tak, tak - zakładam, że nadal będziemy rozpamiętywać Czarnobyl), m. in. do Afryki. I tutaj pojawia się kolejny aspekt - na skutek ruchów tektonicznych Afryka w niedalekiej przyszłości geologicznej ma podzielić się i odsunąć w znacznej mierze od Europy. Niestety proces ten następuje szybciej, niż możemy się tego spodziewać - chodzi o masowe odwierty w poszukiwaniu ropy - i wiele elektrowni ulega dygoczącym warstwom gruntu (tak, jak w Japonii). Dochodzi do przecieków, a przerażony rząd postanawia przetransportować po ciuchu wszystkie substancje radioaktywne w rejony wiecznego chłodu. Jest to powiązane ze wzmożoną aktywnością człowieka w ekspansję kosmosu (w innych warunkach, całe promieniotwórcze gówno poszybowałoby do atmosfery i wyżej).
Prawdę powiedziawszy opowiadanie to zostało napisane na bazie materiałów z geografii, chemii, fizyki z zakresu trzeciej klasy gimnazjum i pierwszej liceum. Oraz, rzecz jasna, katastrof aktualnych - Czarnobyl, pustynnienie, trzęsienia ziemi. Jest to więc, swego rodzaju, ponura wizja tego, co czeka na nas na początku XXII. wieku. Wizja całkiem prawdopodobna i spójna.
Kwestię kamieni już poprawiam.
Czytelniku!
Chętnie odniosę się wobec Twoich wątpliwości:
ad. 1 - Niektóre akapity celowo zaznaczyłam kursywą, ponieważ w całym tekście zastosowany został lekki paralelizm płaszczyzn. Już wyjaśniam - pierwsza część kursywy jest opisana z perspektywy pierwszej osoby (nic nowego), w czasie teraźniejszym. Reszta, jeśli nie liczyć drugiej części kursywy, będącej ciągiem dalszym wydarzeń z teraźniejszości, odnosi się do przeszłości i tak również jest zapisana - w czasie przeszłym. Jest to forma wspomnień i uzasadnienia dla miejsca, w którym znajduje się bohater (namiot na obszarze Szelfu Aleksandra I Macedońskiego), czasu (opisanego w formie "kilkanaście dni temu") oraz samej fabuły (dlaczego drugi badacz umarł, dlaczego napastuje pierwszego w drodze do zamarzniętego jeziora, skąd całe zamieszanie).
ad. 2 - Niestety nie wiem, jak inaczej, niż " Organizm trawiony przeraźliwie wysoką gorączką zapadł się w sobie i zmarniał." mogę zapisać skutki choroby popromiennej. Zastanowię się nad tym, jednak, gdy przeglądałam zdjęcia ofiar, nie mogłam znaleźć lepszych określeń.
ad. 3 - Na początku, aby podkreślić znaczenie głównego obiektu, zjawiska, o którym jest całe opowiadanie zapisywałam je w ten sposób: >> światło << . Zmieniłam jednak ten sposób zapisu zaraz po pierwszej publikacji. Niestety sprawdza się on jedynie przy spacji nierozdzielającej, a dodatkowo problem jest przy określeniu, kiedy mowa o zwykłym świetle, np. słonecznym, kiedy zaś o promieniach emitowanych przez organizmy poddane działaniu radioaktywnej substancji, pochodzącej z elektrowni atomowych. Ostatecznie zrezygnowałam.
ad. 4 - „Zwrócono się do mnie jednak po cichu, bym nie wspominał okoliczności, w których zmarł biolog - targany krwawymi wymiotami, zamknięty w szczelnym opakowaniu własnej, zaprzysiężonej z niewidzialnym wrogiem, skóry." Potraktowałam tutaj samo promieniowanie bardzo ludzko. Określiłam je jako „wroga", który zjednoczony ze skórą (bądź, co bądź, przerażającym byłoby, gdyby stała się pułapką dla swego właściciela), co oczywiście jest przenośnią, zaczął wyniszczać cały organizm. Tutaj również polecam obejrzenie zdjęć ofiar.
ad. 5 - Gospodarka z zasady jest pompatyczna, a każdy kryzys mocno przesadzony. Sporo ludzi głoduje i bez niego. Pompatyczność tekstu była świadoma, ale nie zdawałam sobie sprawy z tego, że może być on śmiesznym. Próbowałam sobie więc wyobrazić, jak znany, komercyjny reporter opisałby niespodziewany wynalazek, który może uratować ludzkość (temat już całkiem abstrakcyjny). Nie byłaby to nieprzewidywalna audycja, chyba że machina ta pochodziłaby z najbiedniejszego rejonu Afryki.
ad. 6 - Odnośnie owych nieszczęsnych świateł. Rozumiem, że napisanie ich z wielkiej litery, celem podkreślenia, nie byłoby błędne? Pogrubienie wiąże się z tym samym zamierzeniem, lecz, prywatnie, uważam je za nieco bardziej estetyczne. Powyżej napisałam, czym są owe światła.
ad. 7 - Średnik to cudowny znak interpunkcyjny. Nie wszędzie, gdzie go napisałam, można wstawić kropkę, lub przecinek. Wbrew pozorom, nie jest to wszystko jedno.
ad. 8 - W tekście występują dwadzieścia dwa wielokropki: trzynaście z nich znajduje się w dialogach (głównie przyczyniła się do tego mowa badacza, który nie dość, że ma tendencję do rozwlekania swych słów, to jeszcze wydaje swe ostatnie tchnienia), jeden w treści nieobjętej kursywą oraz osiem w tekście pochyłym. To dodatkowo wyróżnia kwestię poruszoną w ad.1 .
To tyle.
Jeśli chodzi o „minerały energetyczne", jest to czysty błąd. Miały być „surowce", choć pismo astrologiczne można, z drugiej strony, posądzić o wszystko... Sztuczne wulkany ośrodki, które w naturalnie wymuszony sposób (tak, jak wulkany prawdziwe) mają zapobiegać efektowi cieplarnianemu. Ostatnio czytałam o tym w gazecie pro-naukowej i niestety pomysł jest raczkujący, bo nikt nie chce się zgodzić, by do atmosfery wypuszczać kwas siarkowy. Naukowcy starają się to jakoś rozwikłać, więc założyłam, że może w ciągu prawie stu lat mieszkaniec wyspy znajdującej się na Hawajach, który ma od dziecka do czynienia z całym niszczycielskim pięknem lawy, wymyśli odpowiadający ekologom związek chemiczny, będący w stanie odbić promienie słoneczne. Temat kontrowersyjny - http://www.sfora.pl/Sztuczne-wulkany-zniszcza-Ziemie-a25439 .
Dziękuję bardzo za wszystkie opinie!
Tak, choć, prawdę powiedziawszy, dorównanie do prawej miało je wyróżnić.
O ile w Wordzie wygląda to dobrze...
W Twoim nietypowym świecie, gdzie to ludzie (lub przynajmniej jeden z nich... ) pożerają smoki, zapomniałam o możliwej "ramowości" - oczywiście, jaszczury przepadają za dziewicami!... Oraz siarczanowymi owcami, choć to już inna bajka.
I życzę powodzenia w dalszym pisaniu!
Prawdę powiedziawszy... lekko przeraził mnie realizm opisów konsumenckich. Relacja z pierwszej ręki, można powiedzieć ; ) Ogólnie jest ok, lektura (nawet jak na dość brutalne treści) całkiem przyjemna, a jedyny błąd jaki wypatrzyłam to: "Odcinałem po kawałku i po woli, z trudem przeżuwając każdy kęs, raz po raz wgryzałem się w czerwone mięso." - raczej "powoli". Opisów rzeczywiście sporo, ale rozumiem, że miało to dodać dramatyzmu.
Niejasną jest dla mnie za to kwestia owej "pięknej, oblepionej brudem i krwią kobiety". Była matką pożartej Jagódki, czy przypadkową współlokatorką smoczej mamci?... Byłabym wdzięczna za wyjaśnienie : )
Pozdrawiam serdecznie,
I.
Naviedzony,
"jednoatomowa kosa" nie pochodzi z Pratchetta. Raczej było to nieśmiałe nawiązanie do rosyjskiego sf w wykonaniu Łukianienki ; ) Ogólnie wierszokletka ze mnie mierna, więc postawiłam bardziej na parodię... co z tego wyszło, widać. Dramat człowieka był rzeczywiście wielki - nie ma to jak mylić się co do przyczyn zgonu.
Dzięki wielkie za (zaskakująco) mało ganiące opinie!
Nigdy nie sądziłam, że zadebiutuję na NF wierszem... Zdecydowanie nie jest to dla mnie odpowiednia forma.
Dziękuję bardzo za miłe słowa, pomimo karkołomnej nieskładności tekstu.
Zaś do rozwiązania konkursu zostało jeszcze trochę czasu, więc jest nadzieja! O niej samej można sporo złego powiedzieć, ale, z tego, co czytałam, tutejszym pisarzom nie brak wyobraźni.
Jeśli chodzi o sam wygląd zewnętrzny - jestem oczarowana :-) Bardzo estetycznie, rymy jak od linijki, treść całkiem ciekawa, ale... gdzie ten romans?