Profil użytkownika


komentarze: 15, w dziale opowiadań: 15, opowiadania: 10

Ostatnie sto komentarzy

Przyjemny tekst, nie znam forumowych zawiści, także niektóre niezrozumiałe dla mnie nawiązania mogłem potraktować jako niedopieszczony fragment, szczególnie parę ostatnich zdań jest dla mnie nie jasnych.

Poza tym miłe opowiadanie, fajna fantastyczna perspektywa. 

 

Pozdrawiam

Hej, bardzo miłe opowiadanie, ujmujące i z morałem. Zgadzam się z poprzednikami, że nie wszystko jest jasne, aczkolwiek mi to akurat dało troche przestrzeni na interpretacje. 

 

Sam początek jednak musiałem przeczytać parę razy, ponieważ jest nieoczywiste dla mnie o kim mowa.

 

Siewko zawsze starał się być taki jak inni, choć zamiast świąt i tańców, wolał ciszę lasu. Gdy Jaczemir do wsi Strumyki powrócił, młodzieniec (kto jest młodzieńcem? Czemu mam myśleć, że Siewko?) słuchał jego przechwałek, mimo, że wcale go nie zachwycały. Gdy zdanie o nowym sołtysie miał powiedzieć (Siewko, Jaczemir czy młodzieniec?), ugryzł się w język, choć wiedział, że ojciec posłuchałby jego (kogo?) zdania i nie zgodził się na tak wysoką pańszczyznę. Gdy wyśmiewano Bognę, córkę ubogiego pasterza, śmiał się (kto? :) ) razem z innymi, choć wcale go to nie bawiło.

 

Pozdrwiam!

Witam! Gratulacje ukończenia opowiadania, ma bardzo przyjemną w czytaniu formę. Pare rzeczy zwróciło moją uwagę, więc postanowiłem zebrać je poniżej.

 

Muszę przyznać, że przez pierwsze zdanie parę razy sprawdziłem, czy nie pominąłem akapitu albo wstępu – wygląda jak oderwane w połowie. Może dla Ciebie ono działa doskonale, niemniej pomyślałem, że może odrobine dłuższe by pomogło, np:

 

“Tamtego ranka mistrz Alfred przekazał mi kolejne wezwanie z Niebios”

 

Ale to tylko moja interpretacja :)

 

“Miałem nadzieję na jakąś większą fuchę, może udałoby się ubić jakąś nocną marę czy inną śmiercionośną zjawę.”

 

Tu można znaleźć zamiennik, szczególnie, że to zdanie otwierające opowiadanie. Przyznam, że wyraz często się powtarza w opowiadaniu i niezbyt pasuje do klimatu – ale może tylko mnie :) 

 

“Powiedzieli jedynie – coś zalęgło się w Lindisfarne i pojedź sprawdzić, czy to nie jest przypadkiem Kain.”

 

Wydaje mi się, że powinno być:

 

”(…) coś zalęgło się w Lindisfarne, pojedź sprawdzić (…)”

 

Albo:

 

“Powiedzieli jedynie, że “coś zalęgło się w Lindisfarne” i “pojedź sprawdzić, czy to nie jest przypadkiem Kain”.”

 

“(…)pierwszym spotkaniem między Anglosasami, a Skandynawami.”

Tu przecinek zbędny

 

 

“Cóż, po raz kolejny zmierzam do oddalonego o setki mil celu (…)”

Tu rodzi się moje pytanie, bo cala historia jest w czasie przeszłym, czemu tutaj jest czas teraźniejszy? Przez co na początku myślałem, że będzie to rodzaj dziennika, co byłoby rownież ciekawe.

 

Od tego momentu tekst czytało mi się swietnie, przyjemne opisy, trafne przemyślenia bohatera, może troche niejasny “pech” związany z rozbitym oknem, ale poza tym swietnie. Sama walka rownież ciekawa, aczkolwiek “zacząłem szybko biec do tyłu” brzmi dziwnie. 

 

Po tym fragmencie dzieje się dla mnie cos nie do końca jasnego, a może coś co zwraca szczególnie moją uwagę, mianowicie poziom w jaki wypowiada się Śmierć jest podobny do poziomu wypowiedzi głównego bohatera. Zadbałbym, byśmy mogli poczuć, że kwestie obu postaci się różnią. Rownież bohater zaczyna zachowywać się w niepokojący sposób niedojrzale. 

 

“Zebrałem w sobie siłę, żeby obrócić się na pięcie.”

 

Nie rozumiem celu, czy chodziło o “odwrócić się”? Czy po prostu chodzi o taki dobór słów?

 

“– O co chodzi…? – zacząłem,(…)”

 

Wybija mnie z rytmu i klimatu taka odzywka, całkowicie nie pasująca do chwili jak również do powagi, wydawałoby się, sytuacji. Poźniej śmierć jak i główny bohater zyskują na inteligencji i dialogi zaczynają być takie jakie powinny – Śmierć snuje jakoby skromną opowieść, a bohater stara się nie wyjść na głupca zadając pytania, jednak zdaje sobie z prawe, że czasem na niego wychodzi :)

 

“– W co ja się wpakowałem? – rzuciłem do konia, nie oczekując od niego odpowiedzi. Sam musiałem ich poszukać.” 

 

Czy tu nie pasowało by bardziej “jej”?

 

Samo zakończenie rownież dobrze mi się czytało. Pozostaje we mnie jednak pytanie co pogryzło mnicha :)

 

Pozdrawiam!

Witam! 

 

Gerland z Rybli – dziękuję, cieszę się, że masz takie odczucia, a co do interpretacji – możesz napisać swoją interpretację w PW – jestem bardzo ciekawy :) 

 

DHBW – Wielkie dzięki za poświęcony czas i wyłapanie paru nieścisłości, które postaram się jeszcze poprawić, jak również cenne uwagi :) 

 

Pozdrawiam! 

Hej Krokus! Bardzo dziękuję za kolejne “marudzenie” ;) dla mnie jest ono niezmiernie ważne! To prawda, chciałem wpleść tam odrobinę stylizacji, pokracznego szyku, pare rzeczy zadziałało, parę nie, także mam nadzieję, że jeśli uda mi się napisać w przyszłości cos w podobnym stylu będę bardziej konsekwentny :) Dziękuję serdecznie za klika! 

 

Pozdrawiam!

Witam, 

 

To jest właśnie ta historia, którą chciałem przeczytać, satysfakcjonują mnie takie zakończenia, ładny i czytelny opis wydarzeń. 

 

Dwie rzeczy które rzuciły mi się w oczy pod koniec tekstu:

 

Małgosia zagwizdała przeraźliwie – jakoś to “przeraźliwie” mi tu nie pasuje, ani do historii ani do kontekstu.

 

Dojedziemy do domu na wieczór, to ich wrzucimy tę dwójkę w formalinkę, żeby się nie popsuli. – Tu chyba ciut zbyt skomplikowane – może wystarczy “tę dójkę staruchów”? 

 

Pozdrawiam!

Witam!

 

Bardzo, ale to bardzo dobrze czytało mi się to opowiadanie, ja osobiście Bajki Robotów uwielbiam (choć również ciągiem nie udało mi się ich przeczytać – ale to chyba nic złego)

Humor świetny – tam gdzie powinienem się śmiać to się śmiałem. Motyw z białą flagą i kalesonami super :) 

Dwie rzeczy wybiły mnie trochę z rytmu – miejscami zbyt długie zdania (szczególnie na początku), miejscami całkowicie za krótkie. 

Oraz rzecz druga – dla mnie całkowicie spowolniło akcję to, co działo się w brzuchu Biurokratyny – zbyt długi fragment jak dla mnie w porównaniu z tym co działo się wcześniej. 

Sam koniec, finalna walka, jakoś mnie nie porwała, może przez to, że wcześniej Biurokratyna połykała golemy, i sam proces ich pacyfikacji wyglądał inaczej niż w tym wypadku, że bestia rozerwała uzurpatora. Może można by jakoś inaczej zakończyć tą walkę? 

 

 

Pozdrawiam

Hej! 

 

Opowiadanie przeczytałem, było pare momentów, gdzie przeszedł mnie dreszcz (chyba najbardziej, mimo, że to klasyk, scena z lusterkiem samochodu).

 

Napisać coś niepowtarzalnego w tym temacie jest ciężko, aczkolwiek zwróciłem uwagę na pewien element który chyba najbardziej kuł mnie w oczy. Mam wrażenie, że Ojciec nie wyczuwa praktycznie cały czas zagrożenia, nic mu nie świta w głowie. Rozumiem, że to jakoby tendencja w tym temacie, aczkolwiek jemu przydałoby się trochę więcej oleju w głowie, aby ten motyw psychozy jeszcze zwiększyć. Przez to nie czuję w ogóle przywiązania do bohatera, więc kiedy zabiera go policja, jest mi to obojętne. Brakuje mi tutaj emocjonalnej więzi. To samo tyczy się czasu po śmierci matki, za mało tu emocji, wszystko jest całkowicie oczywiste co się stanie, więc końcowy fragment niestety mnie osobiście nie zaskakuje. A myślę, że można by go dopieścić, zbudować relację między bohaterami, nie pokazywać wszystko w oczywisty sposób. Zostawić trochę miejsca na interpretacje czytelnika. 

 

Łatwo mówić ogólnikami, także co mi przyszło do głowy jako element który mógłby nadać charakteru postaci – może jakaś historia o nich samych, może szczęśliwy / nieszczęśliwy ich związek który jakoś wpływa na córkę. Może lepiej byłoby nie pokazywać od razu bransoletki, ukryć ją gdzieś, budować jednak psychozę, że cos dzieje się wokół żony. Oczywiście to tylko mój pomysł :) 

 

Podoba mi się scena w deszczu, chyba dla tego, że pojawia się tam dobry opis natury, pozwala trochę poczuć czytelnikowi to, co odczuwają bohaterowie. 

 

Pozdrawiam serdecznie i czekam na kolejny tekst :) 

Bardzo dziekuje za pozywywne komentarze, cieszę się, że tym razem tekst nie kłuje juz Was tak w oczy :) Oczywiście nie doszłoby to do tego gdyby nie Wasze komentarze, jakże szczegółowe oraz motywacja, jeszcze raz serdecznie dziękuję!

 

drakaina – tutaj dziękuję w szczególności za motywację :) Oraz oczywiście bardzo cenne uwagi. 

 

Palaio – dziękuję! Mój pierwszy tekst tutaj także cieszy mnie to ogromnie :) 

 

Al – serdecznie dziękuję raz jeszcze za wcześniejszy komentarz i, że chciało Ci się tu wrócić! Wirtualny klik (choć dopiero obywam się z żargonem) cieszy mnie tak samo jak ten “wizualny” :) A tekstów w szufladzie jeszcze troche mam, więc czeka mnie sporo szlifów :) 

 

krar85 – serdecznie dziękuję! Co do wyboru kategorii, też może być to kwestia błędu nowicjusza – zmieniłem właśnie na science-fiction – chyba faktycznie pasuje lepiej :) 

 

Anoia – tu się zgadzam, zmieniłem na coś prostszego – Chmuromir, bo tak miałem w zwyczaju go nazywać, był domatorem. – bardzo mnie cieszy, że tekst Ci się spodobał! 

 

Pozdrawiam!

Witam!

 

Pierwsze co mnie pochłonęło, to dialogi – super dobrane, dobrze dopasowane do postaci. Drugą dobrze napisaną rzeczą wg. mnie to opis sytuacji na zewnątrz oraz zjawiska pogodowe. Nie podoba mi się natomiast opis czynności, sposób w jaki postacie coś robią, króluje tam zbyt dużo powtórzeń i chyba miejscami jest tego zbyt dużo. Szczególnie karkołomne są opisy wyglądu postaci, mam wrażenie, że często niepotrzebne – przynajmniej dla mnie nic nie wnoszą. 

 

Niestety dla mnie od połowy już jest to zbyt oczywiste nawiązanie do ostatniego trailera Diablo IV, szczególnie ostatnia scena, jest wręcz opisem tego co mamy w animacji.

 

Pozdrawiam

Witam!

 

Opowiadanie przydało mi do gustu, dobrze się czyta, podobają mi się deszczowy klimat miasta. Mam jednak uwagę co do motywu z nadprzyrodzonym kotem, który nie wnosi wg. mnie dużo do tej historii. 

 

Pierwszy dym z kominów, zapach spalin, kwaśny deszcz. Zawsze lubiłam się truć. – To świetne, jest nawet pare podobnych, przy których się uśmiechnąłem. 

 

Aczkolwiek moje, chyba najważniejsze, pytanie brzmi – czemu bohaterka ani przez moment nie walczy? Jest tak oczarowana blaskiem Krzysztofa? Tak zmęczona seksem? Rozumiem tragizm sytuacji, że jest to pętla czasu (mam nadzieję, że to chciałaś przekazać), ale boli mnie to poddanie się. 

 

No i co z “tajemniczym kawałkiem papieru”? :) 

 

Pozdrawiam! 

Witam serdecznie. Na wstępie jeszcze raz chciałem podziękować za sporo cennych uwag, w szczególności OldGuard, regulatorzy, Al oraz drakaina za tak szczegółową pomoc. 

 

Tekst poprawiłem, mam nadzieję, że czytanie go będzie dużo przyjemniejsze od poprzedniej wersji. 

 

Pozdrawiam! 

Witam,

 

Na wstępie chciałbym ogromnie pogratulować pierwszego opowiadania tutaj – sam jestem świeżakiem i rozumiem ile tremy może powodować odkrywanie części siebie na forum.

 

Co do samego opowiadania, główną rzeczą w samej historii która najbardziej zakuła mnie w oczy, jest to, że główny bohater, wg. narratora, mało wie, natomiast będąc w mieście doskonale rozumie co się do niego mówi (nie rozumie jedynie słowa pieniądze) a nawet odpowiada dialogiem. Kłóci mi się to z samą ideą zawartą na początku. Może lepiej jest trzymać się w tym wypadku konwencji, że narrator jest wszechwiedzący i opowiada o odczuciach bohatera. 

 

Opisy obowiązków w mieści troche zbyt płytkie, może warto byłoby patrzeć na nie przez pryzmat osoby która nie wychowała się w mieście a właśnie na górze, żeby czytelnik mógł spojrzeć na to z innej perspektywy? 

 

Czego uczy nas przypowieść o psie w tym wszystkim? Dobroci serca człowieka z góry i złego traktowania życia ludzi na dole? Co tak naprawdę chcesz przekazać czytelnikowi?

 

Jak już wcześniej zauważono, zbyt dużo jest filozoficznych wstawek które nie trafiają do mnie zwarzywszy na rodzaj historii. 

Czekam na dopracowanie, bardzo podoba mi się część kiedy człowiek żyje swoim prostym życiem, natomiast schodząc coraz niżej góry, jak i tekstu, pojawia się chaos który można by dopracować by wyglądał na zamierzony. 

 

Pozdrawiam!

Witam serdecznie!

 

 

Na wstępie chciałbym ogromnie podziękować za tak ciepłe przyjęcie i taka ilość komentarzy ktora, szczerze mówiąc, całkowicie mnie zaskoczyła. Nie spodziewałem się, że w ogóle jakieś się pojawią, miałem za cel przełamać siebie i podzielić się z tym co pisze w czasie wolnym, a raczej staram się pisać. Przyjmuję całą krytykę co również motywuje mnie do całkowitego poprawienia tekstu oraz do podzielenia się kolejnymi, oczywiście, najpierw je dopieszczając.

Niesamowicie mnie do tego zmotywowaliście. Jestem doprawdy wdzięczny za tak spory feedback.

 

Już niedługo wersja poprawiona :)

Pozdrawiam

Nowa Fantastyka