Profil użytkownika


komentarze: 35, w dziale opowiadań: 12, opowiadania: 8

Ostatnie sto komentarzy

Religia spełnia wiele funcji, a społeczna i prawodawcza to jedne z nich. Według Goodmana są cztery główne i wiele pobocznych np: psychologiczna i filozoficzna

Nie pisałem, jakie są funkcje religii, tylko do czego się ona w uproszczeniu sprowadza, jeśli przyjmiemy najbardziej naukowy, społeczny punkt widzenia. Zdaje się, że wspomniany przez Ciebie Goodman zmierza w kierunku podobnego wniosku.

Przykładem z dawnych wieków, niech będzie bahnalizm, konfucjonizm, czy dzisiaj Hare Kriszna. Te trzy religie są spójne i logiczne w swoich założeniach, co nie zmienia faktu, że mało odpowiadające rzeczywistości i prawdopodobieństwu.

Konfucjanizm (nie "konfucjonizm") jest bardziej systemem filozoficzno-społecznym niż religijnym. Szczerze mówiąc, mam wątpliwości, czy w ogóle można go uznać za religię.

Zaś porównywanie pod względem wewnętrznej spójności tradycyjnych wierzeń do nowych ruchów religijnych, takich jak ISKCON, nie jest do końca poważne. Doktryny ruchów, które powstały w XX wieku, siłą rzeczy powinny być bardziej spójne niż te liczące tysiące lat. Inne czasy, inny stan umysłów, inne metafory.

Dobra rada: zanim zaczniesz wypowiadać się na jakiś temat, zapoznaj się z nim.

Dziękuje. Tobie radzę dokładnie to samo

Twoje pojmowanie tematu jest bardzo potoczne. Pomijam fakt, że zachowujesz się jak cham.

LOL.

Moje pojmowanie tematu opiera się na wiedzy, którą zdobyłem w czasie studiów pod okiem znacznie mądrzejszych ode mnie ludzi, od lat zajmujących się naukowym badaniem zjawisk religijnych, a zarazem będących bardzo krytycznie nastawionych do Kościoła Katolickiego. Z pewnością nie wiem wszystkiego i w niejednej sprawie jestem w błędzie, ale mimo to uważam, że stan mojego zaawansowania jest wyższy niż w przypadku kogoś, kto beztrosko bierze się za wyszukiwanie w chrześcijaństwie doktrynalnych sprzeczności i sądzi, że dokonuje epokowego odkrycia. Tego systemu nie stworzono po to, żeby był logiczny. Ocenianie go pod tym kątem mija się z celem i (wybacz, ale znów będzie "chamskie" określenie) przypomina zwykłe toczenie piany.

O mamusiu, ale ciemnogród. Co wpis, to głupszy od poprzedniego. Wszytkiego nie chcę mi się komentować, ale odniosę się choć do części.

@Orson
W ogóle, jeśli można, uważam, że chrześcijaństwo jest jedną z najmniej logicznych, spójnych i konsekwentnych religii.


Każda religia jest tylko nadbudową do przekazania pewnych idei i zasad życia społecznego. Oczekiwanie od niej spójności i logiki to absurd.

Wymieniając z entuzjazmem jej  kolejne sprzeczności czy błedy w logice, robisz z siebie infantylnego głupka w oczach ludzi, którzy mają pewne pojęcie o religiach i ogólnie o zasadach funkcjonowania ludzkich zbiorowości. Takie "odkrycia"  zrobią wrażenie co najwyżej na pryszczatych gimnazjalistach, którzy przeczytali kawałek "Tako rzecze Zaratustra" i nagle poczuli się wielkimi ateistami.

@ Eferlin Rand
Nawiasem mówiąc, jej obecna postać składająca się z 72 ksiąg ma dopiero kilkaset lat (o ile dobrze pamietam, może mniej)


Zdecydowanie źle pamiętasz. Obecna postać została ustalona na soborze nicejskim w 325 roku i wdrożona w ciągu najpóźniej czterdziestu dwu kolejnych lat (list Atanazego, biskupa Aleksandrii z 367 roku, zawierający wykaz ksiąg dopuszczonych do czytania w kościołach, co do jednej wymienia dokładnie te księgi, które tworzą dzisiejszy Nowy Testament).

Pozostałych ksiąg jest ponoć kilkakrotnie więcej.


Jeśli mówimy o apokryficznych tekstach nowotestamentowych, to do naszych czasów odnaleziono (w całości lub we fragmentach) i zbadano dwadzieścia kilka. Ich treść jest w większości, delikatnie mówiąc, głupia. W porównaniu z nimi kanoniczne ewangelie są szczytem logiki i wiarygodności. Poszukaj sobie informacji np. o Ewangelii Piotra (świetny opis zmartwychwstania - po powrocie z martwych Chrystusa urósł do rozmiarów olbrzyma, a jego krzyż ożył i wyruszył głosić dobrą nowinę). Jedyną wygladającą w miarę poważnie jest Koptyjska Ewangelia Tomasza, według której Królestwo Boże nie jest fizycznym bytem, ale pewnym stanem ducha, który można osiagnąć za życia na Ziemi.

została zredagowana na potrzeby Kościoła


Nie tyle na potrzeby Kościoła, ale po to, żeby ten Kościół w ogóle mógł istnieć.

Chrześcijaństwo od początku istnienia podzielone było na wiele odłamów, z których każdy posiadał jakieś własne pisma i ustne tradycje, czesto przeczące sobie nawzajem. Powstały nawet politeistyczne odłamy chrześcijanstwa. W tym tyglu jedne ruchy zaczęły z czasem zdobywać więcej wiernych niż inne, wypierajac mnie popularne i stopniowo dążąc do unifikacji.

Jednak nawet wtedy, gdy chrześcijaństwo stało się w miarę jednorodnym ruchem, w jego obrębie wciąz istniały spory odnośnie doktryny. Trzeba więc było to w końcu ostatecznnie ujednolicić, aby Kościół mógł głosic jedną, wspólną wersję.

Dlatego na soborze nicejskim przyjęto kanon. Jednak jego formowanie było wieloletnim, stopniowym procesem. To nie było tak, że nagle wzięto kilkaset ksiąg, wybrano z nich 27, a resztę wywalono. Większość z tych odrzuconych tekstów juz wcześniej powszechnie uznano za głupie i bzdurne. I nie uczyniło tak kilku ksieży, lecz masy wiernych, poprzez wybór, do którego z odłamów chrześcijaństwa się przyłączyć, a którym pozwolić szczeznąć.  

99,9% procent jej wyznawców nigdy nie przeczytało najważniejszego źródła, tj. Pisma Świętego


Oczywiście dane statystyczne wziąłeś z sufitu, niemniej jednak co do samej zasady masz tu rację.

Osobiście nigdy nie byłem szczególnie religijny, ale interesuje siespołecznymi i historycznymi aspektami wierzeń.  Dlatego czytałem Bibliię, a także rzetelne książek naukowych na jej temat. Jak dla mnie chrześcijanstwo jest zbiorem szlachetnych nauk moralnych, niestety przytłoczonych przez skrajną rytualizację (w której rytuały stały się ważniejsze od celów, jakim miały służyć) i nadmiernie rozbudowany stan kapłański.

Przede wszystkim jednak uważam, że jest zjawiskiem na tyle doniosłym, że aby się na jego temat wypowiadać, szczególnie krytycznie, powinno się dysponować odpowiednim zapasem wiedzy. A nawet wtedy należy to robic z dystansem i umiarem.  Od religijnych fanatyków bardziej irytyują mnie tylko fanatyczni ateiści.

@Fasoletti
Do tego dochodzą apokryfy, uznane za bezwartościowe przez księży, na którymś z soborów, nie pamiętan dokładnie którym.

Patrz wyżej.

Faktem jest, że coś im tam nie pasowało, bali się ujawnienia czegoś, co mogłoby otworzyć ludziom oczy.


Również patrz wyżej. Zalecam myślenie, a nie szukanie teorii spiskowych.

Polecam wszystkim książkę inżyniera Blumricha pt. "Statki kosmiczne Ezechiela".
Bardzo interesująca interpretacja wizji proroka. Gdyby w dawnych czasach kościół potrafił zinterpretować tę księgę w taki sposób, mogę się założyć, że też stałaby się apokryfem.


Nie kompromituj się. Traktowanie na serio takich pozycji w dyskursie religijnym to jak uczenie się historii II wojny światowej z książek Suworowa albo Wołoszańskiego. Ich celem jest poszukiwanie jak najbardziej sensacyjnych hipotez, a nie dążenie do prawdy. Można to sobie przeczytać dla rozrywki, ale jeżeli traktujesz to serio...

Jeśli naprawdę chcesz coś wiedzieć w temacie początków chrześcijaństwa, to sięgnij po rzetelne opracowania naukowe, takie, których autorzy opierają się na dostępnych faktach i długoletnich studiach nad materiałami źródłowymi. No ale one są mało porywajace, a miejscami po prostu nudne, wiec pewnie nie przypadłyby Ci do gustu.

Zysk jakiś czas temu ogłosił na facebooku, że pierwsza część polskiego wydania "DwD" ma ukazać się 15 listopada, a druga w okolicach marca.

A ja mam propozycję, by wszystkim tym, którym praca loży się nie podoba, wstąpili do niej

Ja w takim razie proponuję, żeby wszyscy, którym nie podoba się praca naszego rządu, wstąpili do rządu.

Nie tylko tobie. Ciekawe, czy jeśli po np. 5 minutach ktoś ich znudzi, to zapalają czerwoną lampkę?

Nie znam wcześniejszych i późniejszych części, wiec o fabule się nie wypowiadam, ale długaśny akapit, zaczynający się od "To także był baranki ludzkie" miażdzy formą i treścią. Niestety, nie w pozytywnym sensie.
Zwraca też uwagę niestałość narracji, która najpierw jest zimna i zdystansowana, a potem nagle bez wyraźnego powodu przechodzi na gawędziarski styl ("Dla przykładu przyjrzyjmy się jednemu z poważanych obywateli Łodzi jadącemu środkiem ulicy na oślim grzbiecie. Ten zadowolony z siebie karzełek był jednym z najbogatszych, mieszkańców miasta.Nie będę wyliczał wszystkich willi i fabryk, które posiadał, gdyż zabrakłoby na to miejsca.";"Ktoś obok nich głośno jęknął. Był to główny bohater naszej opowiastki; mały, kilkunastoletni złodziej").

Znalazłoby się też trochę błędów i niezręczności:

Mieszanina twarzy i uczuć tak podobnych do siebie i jednocześnie tak różnych. Podobne życie; ból, radość i śmierć. A także ciągła nienawiść wobec wyrzutków, obcych i „innych”. Tak jednakowi, a jednocześnie tak bardzo zróżnicowani. - Uważasz, że to brzmi dobrze?

Centrum miasta zaczynało się tuż za bramą
. - Centrum zaczynało się już za bramą? To dość osobliwe uwarunkowanie architektoniczne. W większości miast centrum znajduje się... w centrum, czyli w środku.

Tysiące ton betonu wzmacniało setki ton żelaza i paru nieszczęśników, którzy mieli pecha i zmarli w czasie budowy muru
. - Zła konstrukcja zdania

Uczłowieczona na obraz człowieka
- Skoro piszesz, że była "uczłowieczona", to rozumie się samo przez się, że nie na obraz małpy.

Jak przystało na złośliwe multikonto sfrustrowanego użytkownika, lubię czasem przyczepić się do tego i owego. Muszę też dbać o image.

Taki literacki "Mam talent"?

Świetnie. Zaraz dowiem się, że jestem multikontem "czarwonika".

@mniam
Wczoraj  i dzisiaj skomentowałem dłużej bodajże cztery opowiadania. To o cztery więcej niż cała loża razem wzięta.

Moje powyższe uwagi miały tylko na celu poruszenie pewnego problemu - nie wiedziałem, że to tutaj faux pas, a loża cieszy się statusem świętej krowy. Teraz jestem juz uświadomiony. Jako, że zadeklarowałem koniec dyskusji, proponowałbym nie odnosić się już do moich wypowiedzi, zwłaszcza w sposób niemerytoryczny.  Bezpodstawne sugerowanie, że piszę pod dwoma nickami (?) jest bardzo nieeelganckie i świadczy o waszym poziomie, a nie o moim. EOT.

twój tekst ma szanse zostać dostrzeżony przez profesjonalnych redaktorów posiadających na swoich usługach profesjonalne wydawnictwo

To raczej wydawnictwo posiada na swoich usługach redaktorów;)

I wiem jak ciężko jest przeczytać jednego dnia kilkanaście tekstów, pod każdym wypunktować błędy, skomponować nawet krótka, mającą solidne podstawy opinię.

Już kilka razy wspominałem, że nie chodzi mi o komentowanie wszystkich tekstów, ale choć incydentalne, od czasu do czasu. Powtarzam: przejrzałem całą pierwszą stronę i nie ma tam ani jednego komentarza od członków loży (nie licząc dopowiedzi RobertaZ pod jego własnym opowiadaniem). Podejrzewam, że gdybym przejrzał druga stronę, też nie znalazłbym ich zbyt wiele. Trochę mnie to zaintrygowało, więc zwróciłem na to uwagę, no a dalej dyskusja juz sama wyewoluwała tak, a nie inaczej.

Jednak skoro temat ma wywoływać fochy albo wprowadzać nerwową atmosferę, to chyba lepiej będzie go na tym zakończyć. Mi naprawdę obojętne jest, kto, co i jak będzie na tej stronie komentował. Po prostu wychodzę z załozenia, że jeśli ktoś z własnej woli podejmuje się jakiejś działalności, to powinien ją wykonywać możliwie jak najlepiej we wszystkich aspektach. No, ale może naiwny jestem. W każdym razie z mojej strony koniec. Buziaczki.

Miło, że wzięłaś merytoryczny udział w dyskusji, Seleno.

W przeciwnym razie już widzę krzykaczy, obruszonych że loża skomentowała 51% opowiadań, a oni są w mniejszości

Lepiej, żeby komentowali 3% niż 51%?

A tak właściwie, to po co chcesz te komentarze?

Dlatego, że komentarzy pod tekstami jest bardzo mało. Prawdziwy dramat to dłuższe tekty, bo o ile miniaturki zawsze kilka osób skomentuje, "normalne" opowiadania często mają jedną czy dwie odpowiedzi, albo nie mają ich wcale. Tymczasem istnieje pewna specjalna grupa użytkowników, która została powołana m.in właśnie po to, żeby tych komentarzy było więcej. Ale akurat ten element działalnosci uznała za najmniej istotny i postanowiła sobie z grubsza darować. Moim zdaniem to nie do końca w porządku.

@Jerzy Faer
Nikt nie wymaga, żeby loża komentowała kazdy tekst. Czytaj ze zrozumieniem.

@a.k.j
W lozy jest klika osób, prawda? Tak trudno ustalić, że X ma tym tygodniu trochę czasu, więc skomentuje kilka opowiadań, Y zrobi to w następnym, a Z pod koniec miesiąca? Trochę dobrych chęci, lepsza organizacja i wszystko wyglądałoby  bardziej elegancko.

@a.k.j
Nie bardzo rozumiem. Nic przecież nie musisz nikomu wyjaśniać. Zamieszczasz komentarz i już. Kto ma docenić, ten doceni, a jak toś woli pyskować, to jego problem.

No fajnie, przy takiej ilości opowiadań, jeśliby - poza czytaniem - mieli jeszcze dodawać dłuższe komentarze, to pewnie trudno byłoby im znaleźć czas na coś innego...

Członkostwo w loży jest dobrowolne. Nikt ich biczami nie zapędzał, sami się zgłosili. A skoro tak, to rozumiem, że nie pracują na trzy etaty i nie studiują pięciu kierunków, lecz dysponują odpowiednią iloscią wolnego czasu, żeby skomentować choćby kilka tekstów tygodniowo. To naprawdę nie jest tytaniczny wysiłek.

"Zasady postępowania Loży "Nowej Fantastyki"
3. Mistrz poświęca swój czas na komentowanie i ocenianie opowiadań ze strony fantastyka.pl"

zabijając ojca i męża, który często był jedynym karmicielem rodziny - słowo "karmiciel" istnieje, ale w tym przypadku zdecydowanie bardziej na miejscu byłby "żywiciel"

Wybrał dobrą, ciemną noc. Gdyby przypadkiem ktoś się obudził, mógł bez problemu ukryć się w cieniu. - Ha! Widać, że grał w Thiefa.


Był to mężczyzna o grubej, wąsistej twarzy i opasłym brzuchu. Na pierwszy rzut oka można było rozpoznać polityka. - Oj, tendencyjny jesteś.

Następnego dnia Trast spotkał się ze swoim zleceniodawcą w barze „Pod Nekromantą". Zarówno barman jak i większość gości była zombie - To cholernie wolną obsługę muszą tam mieć. Jak oni zamierzają przetrwać na rynku?

Ponadto błędy interpunkcyjne - gubisz zamknięcia cudzysłowów, niepotrzebnie stawiasz kropki przed myślnikami w dialogach. Co do fabuły, trudno powiedzieć coś komnstruktywnego na podstawie tak krótkiego fragmentu. Urzekło mnie jednak, że w łóżku ofiary spały dwie osoby, a morderca w ogóle nie przyjrzał się tej drugiej, nie zainteresował się, kim jest, nie sprawdził, czy śpi... Czy ten motyw zostanie w jakiś misterny sposób wykorzystany w dalszej części?



Ja z kolei chciałbym wiedzieć, czy ta cała loża w ogóle jeszcze funkcjonuje? Tak z ciekawości przeskoczyłem po wszystkich opowiadaniach z pierwszej strony i nie znalazłem ani jednego komentarza członka loży. Zeszli do podziemia?

czuć było, że jest jest tutaj i daleko stąd - Jest "tutaj i daleko stąd"? Czyli, inaczej mówiąc, posiadł zdolność bilokacji?

Było bardzo ciemno, noc była bezksiężycowa, tylko gwiazdy swym blaskiem oświetlały jakby niechętnie i tylko niektóre, pędzące szybko i przemykające jak zjawy chmury pchane przez wicher, który jakby chciał je szybko przemieścić w panicznym strachu o życie. - Próbując przeczytać to zdanie na głos, można sobie zwichnąć szczękę.

Wiedział że jeszcze dziś, jutro i trzy, cztery dni na pewno będzie tutaj spokój
- Ale akurat piątego dnia będzie już przejebane, tak?

gdzieniegdzie wyrastały zeschłe trzciny
- Skoro był zeschnięte, to nie mogły wyrastać.

Czy ktoś wie o jej istnieniu? Jakim językiem tam mówią? Co tam teraz robią? Takimi myślami się zabawiał
. - Zabawiał się myślami? A to świntuch!

Tak jak obrazy tamtejszych krain niekoniecznie istniejących, gdzie wszystko zagłusza odgłos strumien
i. - Cholernie głośne te strumienie.

Wokół panowała neutralna cisza
- Czym różni się cisza nuetralna od ciszy nieneutralnej? Ta pierwsza jest tak samo cicha dla wszystkich, a druga nie?

Wiedział, że w przeciągu kilku dni od tamtych stron będzie biło złem.
- Śmierdziało, cuchnęło, waliło... ale "biło"?

Jeszcze raz spojrzał w stronę maleńkiego żaru, by choć przez chwilę czuć się adorowany przez płomienie ciepła
- Dziwne zachcianki ma ten koleś. Zabawia się myślami, chce być adorowany przez płomienie...

Koniecznie zamieść ciąg dalszy.









Uwaga interpunkcyjna: zdecydowanie nadużywasz średnika.

Nie chodzi mi o to, czy poszczególne elementy są czy nie są błędne (bo przy niektórych fragmentach Erreth rzeczywiście czepia się trochę na siłę), ale raczej o zaprezentowaną postawę myślową: "to jest narracja pierwszoosobowa, a  w niej mogą być w niej błędy, więc cmoknijcie mnie w pupę". Takie tłumaczenie tylko zraża i odstrasza czytelnika, lepiej zapomnieć na chwilę o dumie i posypać głowę popiołem. Zaprocentuje w przyszłości.

Natomiast abstrahując od powyższego, tekst jako całość jest nawet przyzwoity.

Skoro sam prosisz, masochisto... Nadstaw się i przygotuj na cięgi.

- Tekst jest napisany w nieumiejętnym, odstręczającym, pseudo-poetyckim stylu. Rozumiem, że chciałeś napisać literacki, poruszający utwór, ale niestety nie udało się.

- Opowiadań, których akcja okazywała się na koniec snem, napisano już jakieś sto milionów, z czego ze ćwierć miliona umieszczono na tym portalu.

- Niepotrzebnie wplatasz w tekst gryzące w oczy archaizmy (wtenczas, stopy me, pod mymi stopami, poczęły biec), albo barokowe spójniki (tudzież).

- Dzikie formatowanie, zwłaszcza pod koniec tekstu, ale o tym już wspominałem. Miło, że poprawiłeś.

- Liczne błędy i niezręczności językowe, na przykład:

Usta obydwu wyrażały szczery, pełen radości uśmiech. - usta nie wyrażają uśmiechu. Uśmiech jest czynnościa fizyczną, wyrażać można myśli lub uczucia.

z trudem zerwałem kontakt z roześmianymi twarzami dwóch mężczyzn za szybą - zerwałeś kontakt z twarzami? Mój ty mistrzu mowy polskiej! Zecydowanie bardzie fortunnie byłoby na przykład "z trudem oderwałem wzrok od ich roześmianych twarzy".

- Więc słuchajcie, bo drugi raz nie powtórzę - To akurat nie jest błąd, ale za bardzo kojarzy się z nieśmiertelnym "słuchajcie uważnie, bo nie będę powtarzać" z Allo Alllo i przez to wywołuje niezamierzony efekt komiczny.

Domek ten ochrzciłem jako biały, tudzież tak przyszło mi go nazywać. - Że co???

Robiłem to zawsze, gdy niebo przyozdabiało się w piękno gwiazd, a na swego towarzysza wybierało księżyc, który zachwycał swą klasą oraz niezwykłą dostojnością. - Zdanie rodem z gimnazjalnych konkursów literckich dla wrażliwych dziewcząt.

Na barierkę balkonu wskoczył Kot. Gdy tylko jego żółte ślepia zoczyły mnie - Tak z ciekawości: zjadłeś dwie literki ze słowa "zobaczyły", czy naprawdę chciałeś napisać "zoczyły"?

Ciche mamrotanie kota, zwiniętego w kłębek, mieszało się z jeszcze cichszym szmerem... wody - czemu ma służyc ten wielokropek?

zamknąłem oczy, pozwalając uszom delektować się dialogiem wody z kamieniami - Żeby był dialog, muszą paść conajmniej dwie kwestie od conajmniej dwóch podmiotów. Spływająca po kamieniach woda wydaje szmer i to wszystko, co mozna usłyszeć. Gdzie tu dialog?

Ponownie zamknąłem oczy i, starając się zapomnieć o bólu, po raz drugi wsłuchałem się w rozmowę kamieni z wodą. - Drugi raz ten sam błąd. Zatwardziały z ciebie grafoman.

Jego wnętrze nie opływało w jakieś szczególnie wyszukane luksusy. - po co to sztubackie "szczególnie wyszukane"? Powinno być "Wnętrze nie opływało w luksusy". Po prostu.

Pazury wilka smagały lekko moje ciało - Pazury mogą drapać, szarpać, czy rozrywać, ale smagać raczej nie.

Na swój cel wybrałem kuchnie, gdzie była apteczka. Zaświecając światło, moim oczom ukazała się jej cała uroda. - "Zaświecając światło"?

W zlewie zalegały nie myte naczynia z całego tygodnia, na niektórych talerzach osiadły z suszone resztki jedzenia. Na blacie stołu leżała jakaś stara kanapka omotana przez muchy; śmietnik ustawiony w jej najmniej oświetlonym kącie, jak zawsze, był przepełniony do cna przeróżnymi śmieciami - W kącie czego ustawiony był śmietnik? Starej kanapki? (Tak, wiem, że chodzi o kuchnię, ale nie możesz tak daleko gubić podmiotu)

Z doświadczenia wiem, że im bardziej dziko tekst sformatowany, tym bardziej nie warto go czytać.

I zaufaj mi - NIE CHCESZ, żebym go poddał konstruktywnej krytyce.

Tak, Suzuki, czytam książki i to nawet sporo, ale niestety mimo to nie jestem w stanie wniknąć w twoje meandry myślowe.
Mam rozumieć, że specjalnie napisałaś np. "ubrana w małej wartości garsonkę" zamiast "ubrana w tanią garsonkę", żeby wprowadzić "różnicowanie językowe"?

Zamiast tworzyć karkołomne teorie narracji, lepiej poćwicz warsztat, wtedy w twoich tekstach będzie mniej błędów i nie będziesz musiała wymyślać głupot na swoją obronę;)

Poprawne warsztatowo, w miarę poprawne językowo (plaża zdecydowanie nie może leżeć "u stóp morza", a światło nie wypełnia przestrzeni). Natomiast fabularnie nijakie.

To chyba jedyne na tym portalu opowiadanie, w którym odstępy między wierszami zajmują więcej miejsca niż sam tekst.

Bez urazy, droga autorko, ale tłumaczenie błędów językowych tym, że "tekst pisany jest w pierwszej osobie, nie wszystko musi być tu idealne" to kompletna żenada.

Ja niestety nie mogę śledzić na bieżąco nowinek o drugim sezonie i dyskutować o nich, bo przed przeczytaniem Dance with Dragons boję sie wchodzić na wszelkie strony okołoMartinowe w obawie, że jakiś kretyn zamieści gdzieś spoiler odnośnie najnowszego tomu i ja to przeczytam, zanim moderatorzy usuną (na takim, wydawałoby się porządnym westeros.org pojawiały się ponoć masowo). To trochę jak fobia;)

Idea brzmi sympatycznie, ale niestety także naiwnie. Takie stowarzyszenie, niezależnie od dobrych chęci organizatora, szybko stanie się przytuliskiem dla wszelkiego rodzaju grafomanów, którzy będą nawzajem wychwalać swoje teksty pod niebiosa i wypłakiwac sobie w rękaw, że z niewiadomych przyczyn nikt nie chce ich drukować. Spodziewaj się, że zjawią się autorki opowiadań o emo-wampirach, autorzy niezwykle głębokich i górnolotnych opowieści z tzw. Przesłaniem, w których nie ma żadnej fabuły, bo jeszcze przesłoniłaby Przesłanie;  oraz inni geniusze słowa pisanego wszelkiego rodzaju. Jeśli trafi się tam jakiś talent, to prędzej się w tym towarzystwie uwsteczni niż rozwinie.

Poza tym pisanie z samej definicji jest działalnością samotniczą. Oczywiście można, a nawet miło jest czasami porozmawiać o swoich tekstach nad kuflem piwa ze znajomymi, ale żeby od razu zakładać stowarzyszenie? 

Nowa Fantastyka