Profil użytkownika


komentarze: 18, w dziale opowiadań: 7, opowiadania: 2

Ostatnie sto komentarzy

"A z rakietami -- a czemu tanki insurgentów nie mogą mieć z boku kadłuba po jednej wyrzutni rakiet? Okienko sie otiwera z boku kadłuba, ręka z lontem wynurza, dotyka do lontu zwisającego z tyłu rakiety i... leci! Proste i bardzo efektywne rozwiązanie."

Jedna zbłąkana kula albo przypadkowa iskra i byłoby po tanku :) Chociaż z drugiej strony możnaby to jakoś wklecić zgrabnie. Czas spać, więc w łóżeczku jeszcze przemyślę plusy dodatnie i ujemne takiego rozwiązania.

ninja edit: Właśnie mnie olśniło! Po co kombinować skoro bracia słowianie zza Bugu już dawno wprowadzili idealne rozwiązanie? Katiusza! W wersji parowej ma się rozumieć :)

Dzięki:) 

Chciałbym pisać w stylu określanym przeze mnie science steampunk. Gdzie brak "upiorytu" rodem z deadlands a niemal wszystko można mniej lub bardziej naukowo wyjaśnić.

Co to znaczy stylistyczne fajerwerki? I czy moglibyście polecić jakiś solidny poradnik typu: przycinek - wstaw go sam? 

@Adamie - jesteś polonistą? Czy to doświadczenie w pisaniu? Dzięki za rady. O ile z grzebaniem w czeluściach internetu i porównywaniu różnych źródeł nie mam problemu, prawie 3h spędziłem na samym czytaniu o stopniach wojskowych z tamtego okresy :P, to wiem czemu będę musiał się przyjrzeć w wolnej chwili. Prawdopodobnie czeka mnie totalne przeredagowanie tekstu... albo napisanie innego z uwzględnieniem zaleceń.

 

@Roger - gdy padło stwierdzenie o stali to skojarzyłem to z fragmentem : "W pewnym momencie stalowa bestia buchnęła kłębami pary." Żelazo zbyt szybko koroduje w związku z czym nie bardzo nadaje się do mechanizmów parowych. W późniejszych fragmentach chciałem być konsekwentny i nie wprowadzać zbyt dużej ilości "surowców". 

Co do rakiet to coś mi się kiedyś obiło o uszy i rozważałem tę opcję. Zrezygnowałem jednak z ich "wynalezienia" i skupiłem się na BojowychWozachParowych.

3osobowa załoga wynikała z tego, że obsługa moździerza i kontrola paliwka wykowanywane są przez jedną osobę. Dlaczego? Gdy silnik parowy osiąga pewien stopień sprężenia pary to nie potrzeba na niego zwracać tak bacznej uwagi i można zająć się czymś innym. Wyszedłem z założenia, że BWP w pierwszej fazie manewrów nabierają prędkości i nie strzelają. W drugiej natomiast prowadzą ostrzał i pełną parą nacierają na wrogów.

Hmm.. czyżbyś był miłośnikiem wojskowości, tudzież techniki wojskowej? :)

 

Dzięki za podpowiedzi i sugestie. Obiecuję z nich skorzystać:) 

@Roger

Obywatel został wprowadzony przez Tadeusza? Nie miałem pojęcia:) Dzięki za kolejną ciekawostkę.

@Adam

Nie wiem czy to moda czy przypadek. Tekst nabazgrałem blisko pół roku temu a kłębił się w głowie już od 2-3 lat.

Co do wykorzystania silnika parowego to mamy Richarda Trevithicka, który parę lat po opisywanych wydarzeniach (rok 1801) publicznie zademonstrował pojazd przewożący ludzi. Natomiast stal była znana powszechnie kilka lat później. Dotarłem do informacji o firmie Friedrich Krupp AG, która zajmowała się odlewaniem stali od 1811 r. czyli wcale nie tak odległe czasy:) Wcześniejsze opisy produkcji stali nowoczesnymi metodami pochodzą z 1740r. a zajmował się tym Benjamin Huntsman.

Największy problem to błędy, o których mówisz a nie mogę ich odnaleźć. Czytałem tekst na głos i dawałem do przeczytania kilku osobom. Część rzeczy wykryłem ale widać nie wszystkie...

Osobiście polecam Hobbita. Do tej pory w moim rankingu stoi dużo wyżej niż Włatca.. :)

Pretchetta może i by przeczytał - pytanie czy zrozumiałby żarty i aluzje.

Harry Potter - pierwsze tomy są ok. Późniejsze są jednak dość mocne. Musisz wziąć pod uwagę wrażliwość syna, chociaż różnie to bywa. Ostatnio na pyrkonie, w konkursie wiedzy o Jakubie Wędrowyczu, wymiatał dzieciak na oko 12 letni. Ładnie nam się młodzież degeneruje :P

Każda firma, która upada a tym samym zmniejsza konkurencje w danym segmencie, w dłuższej perspektywie czasu wywołuje negatywne skutki.

I tak się dziwię, że przy gównianych zarobkach i strasznie niskim poziome czytelnictwa w PL komukolwiek udawało się z tego utrzymać...

Zależy co takim szybkim czytaniem chcemy osiągnąć. Nie raz mi się zdarzało, że w jakimś tekście źródłowym szukałem konkretnych informacji - wtedy typowa kartka z podręcznika akademickiego schodziła w dosłownie chwilę. Inna sprawa, że po kilkunastu minutach nie pamiętałem niczego oprócz tej konkretnej informacji.

Książki czytam raczej przeciętnie. Często 2-3krotnie czytam fragment, który mi się wyjątkowo spodobał i chciałbym go utrwalić albo np. odnoszę konkretną sytuację do własnego doświadczenia etc Innymi słowy zależy mi na przyjemności z czytania :)

Mam znajomego, który kiedyś chwalił się, że szybko czyta. Gdy pożyczyłem mu podręcznik do WARHAMMERA, ten przeczytał go w 2 dni. Zwątpiłem nieco, bo ja chyba z 2 tygodnie go studiowałem. Gdy rozmawialiśmy o różnych rzeczach związanych z treścią to kojarzył np. nazwy, ale strasznie wszystko przekręcał, gubił wątki albo w ogóle ich nie znał. Ja natomiast z łatwością potrafiłem powiedzieć ( przynajmniej w ogółach) lub znaleźć szybko dany fragment.

Też możesz zrobić eksperyment:

spytaj się go o jakieś rzeczy - jakiś poboczny wątek, postać, nazwę etc. Będziesz wiedział CZY kłamie co do przeczytania tekstu i jakie informacje posiada na dany temat (czyli jakość).

Co do znawców to fakt. Chociaż wszystko zależy od grupy. Tam gdzie ja miałem okazje poznać techniki walki był taki świetny nauczyciel. Po kilku spotkaniach spytał się mnie czy chce tylko poznać podstawy czy wejść w pełen profesjonalizm. Spytałem się jakie to ma znaczenie. Po odpowiedzi zbierałem szczękę z ziemi : "bo nie wiem czy cie z***ać za złe kroki, czy dać ci spokój". :)

Całość można zatem w/g mnie sprowadzić do prostego rozróżnienia o którym kudłacz nie wspomniał:

- opowiadanie w realiach historycznych - wtedy można pokusić się o dokładne opisy, maksymalnie wierne źródłom historycznym, niekoniecznie super szybkie w narracji

- opowiadanie w realiach fantasy - nie trzeba skupiać się na dokładności opisów, można wrzucać zabijaków z pełnym rynsztunku i z 2rakami. Opis walki bardziej by wyglądał jak spis przedstawionych akcji jak w wiedźminie - szybki doskok, cięcie od dołu - kontra. Trzeba uważać tylko by nie wejść w walkę turową.

@Clod - Zazwyczaj kończyła się po jednym, dwóch ciosach - w takim wydaniu nie byłaby raczej zbyt emocjonująca, dlatego trzeba czasami to trochę ubarwić.

Nie byłaby widowiskowa dla obserwujących, bo emocji byłoby mnóstwo. I tu można wprowadzić drugie rozróżnienie.

- narracja 3os. - wtedy skupiamy się na opisie walki widocznej z zewnątrz, wylewających się organach, mniej opisu emocji.

- narracja 1os. - tu można opisać więcej emocji bohatera. Jak miałem sparingi, to już samo wyciągniecie miecza unik przed prostym uderzeniem z góry powodowało taki skok adrenaliny, że można by doktorat napisać :)

Żeby nie było nieporozumień. Między poszczególnymi grupami można płynnie przechodzić. Nic nie stoi na przeszkodzie by pisać o czysto technicznej walce 2 dwurecznymi toporami w 1os. w powieści historycznej. Trzeba się tylko wtedy liczyć z tym, że będzie więcej niezadowolonych niż zadowolonych.

Idealnym przykładem ilustrującym powyższe podziały jest po raz kolejny Geralt. Wystarczy spytać jakiegokolwiek szermierza co myśli o technice walki wiedźminów to odpowie krótko - zginąłby po 1 piruecie. Co nie zmienia faktu, że fani wieśka sami chcieliby tak hasać i zupełnie nie przeszkadzają im akrobacje bohatera :)

Mocno naciągane. Nie ważne o jakich realiach mówimy. Broń ewoluowała razem z techniką walki. To, że nie ruszał się na więcej niż kilkadziesiąt mill (mila ma 8,5km x kilkadziesiąt - załóżmy, że będzie to wartość średnia czyli 50, daje nam 400km z hakiem. Dosyć światowy ten zaściankowiec ) o niczym nie świadczy. Jeśli został rębajłą to znaczy, że swego narzędzia mordu używał właściwie. Ćwiczę walkę mieczem długim i uwierz mi, że byle chłopek-roztropek sprawnie posługujący się widłami stanowi większe zagrożenie niż machający bez ładu i składu wojak.

Równie dobrze można by powiedzieć, że w jakiejś wiosce ktoś rzucał mieczami zamiast sztyletami. Niby można - pytanie tylko ile razy dostał po facjacie nim zyskał tytuł mistrza wioski w skutecznym rzucaniu mieczami :)

@Clod - Inną filozofię będzie sobą przedstawiał zwalisty jegomość z wielkim dwuręcznym mieczem w łapach, taki raczej nie będzie zwijał się jak węgorz, a walił ile siły w łapach, bo jeśli trafi to przerąbie gościa na dwie części.

Muszę się przyczepić o jedną rzecz. Co w tym zdaniu jest ważniejsze? To, że koleś wygląda jak "hardcorowy koksu"? Czy może to, że walczy "dwurakiem"?

Już wyjaśniam o co chodzi. Robiąc opisy walk trzeba uważać by nie podpaść czytelnikowi, który może mieć większe pojęcie o danym sposobie walki. Moim zdaniem lepiej jest skrócić opis/nie wdawać się w szczegóły, niż popełnić gafę. Walka na miecz dwuręczne była diabelnie szybka. Wymagała precyzji i zręczności a nie bezmyślnej siły. Wystarczy z resztą obejrzeć walki na YT, wzorowane na średniowiecznych traktatach.

Siła była używana raczej przy broni obuchowej.

Nic nie stoi natomiast na przeszkodzie, aby nasz zwalisty jegomość, walcząc mieczem dwuręcznym poruszał się nadzwyczaj zgrabnie i szybko :)

 

Witam Cię. Szybkie pytanie - grałeś w RPG? Zarówno gracze jak i MG często popełniają ten błąd: za dużo informacji, a zdania są nadmiernie rozbudowane.

"Telefon pokrywała misterna płaskorzeźba, a słuchawki również przypominały małe rzeźby, motywem przewodnim był danse makabre."

Niestety tekst czyta się przez to dosyć ciężko - do przeredagowania prawdopodobnie całość ;/

I taka podpowiedź: używając wyrażeń,nazwisk, nazw etc. sprawdzaj w google poprawną pisownie:

danse makabre - poprawnie danse macabre

Scherlock - poprawnie Sherlock (!)

Usiądź na spokojnie i przeczytaj tekst na głos - wtedy wychwycisz dziwnie brzmiące zdania, powtórzenia etc. Dobrą metodą jest też zlecenie czytania np. siostrze. Wtedy nie widzisz tekstu i możesz skupić się wyłącznie na słuchaniu.

A teraz do roboty :)

A mógłby ktoś powiedzieć o jakie kwoty się rozchodzi? 30-40zł za tekst na 40tyś znaków? Bo nie wiem czy traktować to jak "gówno" czy jak "płacą" :)

Hmm.. a jest tu gdzieś na stronie archiwum opublikwoaych recenzji (albo chociaż ich tytułów)? Chodzi o to by nie recenzować czegoś co już zostało opublikowane.

Ale sie wątek rozwinął :)

lakeholmen

"A czemu oczywiście nie należy liczyć na honorarium? Czyżby SFFiH nie płaciło za publikację?"

A w NF za publikację dostaje się gotówkę? Nawet jeśli jest się debiutantem/amatorem?

Myślałem, że to wszystko ku wiecznej chwale i pamiątce dla potomnych. Ewentualnie jako element portfolio, ułatwiający druk większych projektów.

Można wiedzieć ile owe honorarium wynosi?

Wystarczyło, niemniej dziękuje za uzupełnienie :)

Bardziej myślałem pod kątem innych. Ja zbyt boję się pisania. Ciągle mam wrażenie, że pomysł który gdzieś tam krąży od roku czy dwóch po głowie nie będzie na piśmie wyrażony tak dobrze jakbym tego chciał. Cokolwiek zaś napiszę ciągle koryguję i zmieniam. Już nie mówiąc o tym, że zanim napiszę wzmiankę o np. stopniu wojskowym w XVIII wieku, to sprawdzam wszystkie zagadnienia z tym związane - za co był odpowiedzialny, czy w tym czasie znaczył tyle co współczesny odpowiednik, czy w ogóle już wtedy takie określenie istniało... Innymi słowy masakra jakaś :)

Możliwe, że namieszałem trochę. Określenie hydepark dotyczyło bezpośrednio tej strony a nie forum.

Szkoda, że nie ma nigdzie w miarę aktualnego posta z informacjami: co, za co, kiedy i dlaczego jest umieszczane, nagradzane etc.

A czy znane są przypadki, w których wspomniany M.Parowski dopuszcza jakieś opowiadanie do druku?:)

Nasunęła mi się jeszcze jedna wątpliwość. Jeśli wysyłam @ do M.P. i tekst nie jest opublikowany (czy dostaję jakąś odpowiedź o przyszłości mego tekstu?), tzn. że mogę go jednocześnie zgłosić na jakiś konkurs, powiedzmy o najlepszym tekście o gaszeniu wapna?

Nowa Fantastyka