
komentarze: 5, w dziale opowiadań: 0, opowiadania: 0
komentarze: 5, w dziale opowiadań: 0, opowiadania: 0
Po zapoznaniu się ze zwycięskim opowiadaniem: warsztatowo świetne, to na pewno, niewymuszony, bardzo “sapkowski” humor i styl.
Choć, przyznam, że po zapowiedziach jury, niejednokrotnie podkreślającego, że w cenie był indywidualny rys, pójście o krok dalej… Tego akurat nie widzę, to jest tak bardzo ASowe z ducha, jak tylko pozwoliła ograniczona objętość.
Uczciwie przyznać trzeba, nie to, że np. sądzę, że o to mój tekst miał w sobie w stopniu wystarczającym owo wykroczenie poza konwencję, indywidualne piętno itp. Na pewno nie był tak zgrabnie skrojony.
Szczerze pisząc, pamiętam swoją myśl podczas czytania początku “Sezonu burz” (walka z leśnym stworem) – styl jak z fanfika.
(ot, choćby – cytuję z dostępnego na sieci pierwszego rozdziału – "Nim wiedźmin odzyskał równowagę, potwór odbił się od ziemi i zaatakował. Geralt obronił się odruchowym, szerokim i dość chaotycznym ciosem miecza, odtrącił potwora. Obrażeń mu nie zadał, ale odzyskał inicjatywę. Zerwał się, dopadł, tnąc od ucha, rozwalając pancerz na płaskim głowotułowiu. Nim oszołomiony stwór się opamiętał, drugim ciosem odsiekł mu lewą żuwaczkę. Potwór rzucił się na niego, machając łapami, usiłując pozostałą żuwaczką ubóść go jak tur. Wiedźmin odrąbał mu i tę drugą. Szybkim odwrotnym cięciem odchlastał jedną z nogogłaszczek. I ponownie rąbnął w głowotułów." – zwłaszcza te obrażenia i inicjatywa brzmią, jakby rzecz pisał jakiś młody RPGowiec, czy gdyby tak napisana scena walki trafiła do redakcji nieopatrzona sławnym Nazwiskiem, przeszłaby?)
I ogólnie ”Sezon…” wydał mi się czymś nie do końca w duchu poprzednich wiedźmińskich książek.
Więc – gdyby AS zabawił się i wysłał (w co raczej wątpię z uwagi na to, że od lat niewiele pisze, nie wiem też, czy ma tego rodzaju poczucie humoru, które pozwoliłoby mu się śmiać, gdyby wygrał ktoś inny) – to prawdopodobniejsze wydaje mi się, że właśnie by odpadł w którymś etapie z notką “średniak” albo “za mało czegoś oryginalnego, autorskiego” ;P
A ja z kolei na odwrót – na osobną książkę chętnie kasę wydam, ale zamawiać prenumeratę specjalnie po to, żeby dostać jako dodatek, to nie. Wniosek – trudno dogodzić wszystkim.
> przed ogłoszeniem finału przeczytaliśmy…
Aha, OK. To wiele zmienia.
Numer z wiedźmińskim opowiadaniem/opowiadaniami z pewnością sobie kupię, bo bardzo mnie ciekawi zwycięski tekst (oraz inne finałowe). Idea antologii też bardzo mi się podoba. Jakoś najbardziej przemawia do mnie słowo drukowane na papierze, aczkolwiek nawet inicjatywa w formacie cyfrowym – taka, jak “Legendy polskie” byłaby o wiele lepsza niż nic. Trzymam zatem kciuki, żeby się udało!
Swoją drogą, ciekawe, czy jury ma chwilowo serdecznie dosyć wiedźmińskich tematów :P To w końcu było pewnie coś koło 1600 stron “wiedźmińskiej” prozy.
Też mam podobne przemyślenia, co JeRzy – że trudno pewnie będzie umotywować wybór najlepszych, bo opowiadanie bardzo dobre od dobrego dzieli trudno uchwytne “coś więcej”. I to się chyba głównie sprowadza do emocji wywołanych w czytelniku. Poczytamy, zobaczymy.
Jako jedna z tych ośmiu osób, które wciąż czekają na werdykt, napiszę, że bardzo doceniam podawanie zarówno listy, jak i uzasadnień, można było przecież podać tylko zwycięzcę i tyle, mniej roboty i mniej czytania narzekań.
Choć dodam też, że niezależnie od faktycznego przebiegu wyboru, po prostu ładniej by wyglądało podać listę ścisło-finałowców po wypowiedzeniu się na temat wszystkich nadesłanych tekstów.
Ktoś musiał zostać na koniec, ale i tak żal trochę pewnie każdemu z tych ostatnich, że tak los wylosował. Bo jakkolwiek jurorzy śmieją się ze statystyk i procentów spadających, tak uważam, że tendencje spadkowe nie były tylko przypadkiem – z innym nastawieniem czyta się powiedzmy piąte opowiadanie konkursowe – myślę że więcej zapału i entuzjazmu się ma, niż czytając siedemdziesiąte drugie opowiadanie o tym, jak wiedźmin wyrusza gromić potwora (oczywiście złośliwy głosik w głowie podpowiada mi poniewczasie, że można było przewidzieć taką ewentualność i napisać coś bardziej oryginalnego fabularnie, tylko że trudno jest wypośrodkować, żeby faktycznie było to “wystarczająco wiedźmińskie” ale też z owym wkładem własnym).
A my biedni spadkowicze, ósemka końcowa będziemy mieli najgorzej, bo widać, że redaktorzy już w zasadzie zdecydowali i resztę pewnie doczytają z obowiązku i faktycznie szansę miałoby coś naprawdę wyjątkowego i intrygującego. Jakoś nie sądzę, by mój tekst okazał się tym, który powali jury zmęczone, znudzone i bardziej wybredne po przeczytaniu tylu wiedźmińskich tekstów. Więc tylko zaglądam na forum, by zobaczyć potwierdzenie porażki. Pozdrawiam Natana i pozostałych sześciu pechowców.