Profil użytkownika


komentarze: 13, w dziale opowiadań: 12, opowiadania: 2

Ostatnie sto komentarzy

Świetne teksty, naprawdę. :) Ale nie bywam tutaj na tyle długo, by potrafić osądzić kto który tekst napisał. Ale to chyba dobra zabawa! Świetny dodatek do konkursu.

Oj tam, nie załamuję się, absolutnie. Nie lubię tylko, gdy nie ogarnę jakiś zasad i ogólnego funkcjonowania. Mam tylko nadzieję, że nikt nie jest zły, iż tekst nie poszedł najpierw do betamiejsca. :P W rezultacie czytali tekst, który zobaczy jeszcze  poprawki. 

A z samego opowiadania – zadowolony jestem.

 

@edit: Rozumiem już, Adamie. Co do “makiawelicznego” – dobrze to ująłeś. Dane znaczenie wychodzi z użycia. Już wyszło, tak jak dużo innych w opowiadaniu. Zdaję sobie jednak sprawę, że część jest zrozumiała, inne nie są. Makiaweliczny w połączeniu z “wystrychnięciem na dudka” dało, jak dla mnie ciekawy (śmiesznawy) efekt. Tak czy siak, Twoje uwagi były bardzo cenne. Jeżeli w reszcie tekstu rzuciło Ci się coś jeszcze poważnego w oczy, to chętnie przekminię dane miejsce dokładniej. Z mojej strony to wszystko jest bardzo edukujące.

O Boże… Bożenko. To ja Wam wrzuciłem tutaj tekst, czytelnik przychodzi, bo myśli, że już dostaje ciasto… 

A tu nie ma ani śmietanki, ani lukru, ani posypki, wody do przepicia… A w środku rodzynki (których nikt nie lubi).

To żem zaczął radosną twórczość na portalu. Przepraszam.

SzyszkowyDziadek, dziękuję za opinię.

bemik, czy betalista jest publiczna tak samo jak poczekalnia?

 

Ale w sumie już rozumiem. W betaliście zwyczajnie można doszlifować tekst z innym czytelnikiem. Następnie reszta uzytkowników, już w Poczekalni, czyta ładny, nie rażący błędami tekst. Wyjaśniło się.

AdamKB, ogromne dzięki za Twój wpis! Odniosę się do Twojego komentarza i przedstawię swój tok rozumowania względem niektórych wyszczególnień.

 

///<> bez cytatu, oba zdania: przyjrzyj się podmiotom, zaimkowi „jego”, miejscu tego zaimka w zdaniach i udowodnij, że zaimek odnosi się do mknącego ulica jegomościa, a nie do kaptura. Albo do kubraka, idąc wstecz.

 

– Ani kaptur, ani kubrak nie mogą mieć oblicza. Stąd uważam, że jasnym jest, iż zaimek ten odnosi się do złodzieja.

 

///Co do limitu słów – nie ubolewam. Zrobię z tym porządek, nie martw się. Śmieszne tylko było to, że został przekroczony limit znaków o raptem 1 literkę. Tak tylko zwróciłem na to uwagę. Co do wzorów, jasne. Zgadzam się z Twoją opinią. Jednak nużą mnie perfekcyjni bohaterowie, którzy przygotowani są na wszelkie okazje. Boron nie zauważył ogrodnika pod żywopłotem i zwrócił na siebie uwagę. Miał też taką właśnie chustę, więc taką chustą zasłonił twarz. Żeby tylko go nie rozpoznano podczas ucieczki. Takiego Borona sobie wyobraziłem, taki jest.

 

///Za plecami jegomościa dwaj inni – strażnicy w żółto czerwonych strojach.

W takim razie żółto-czerwonych! Dzięki za zwrócenie uwagi, nie miałem pojęcia o wymaganym myślniku w tym miejscu.

 

///“Na ujęcie złodzieja podwójna sposobność: skoro spierdala, bądź gdy przylezie raz drugi.”

>>> [skoro] daw. «spójnik wprowadzający zdanie podrzędne określające warunki umożliwiające zajście, bezpośrednio po ich powstaniu, zdarzenia, o którym mowa w zdaniu nadrzędnym, np. Skoro usłyszeli głos matki, zaraz zawrócili do domu.»

z pwn. Czyli znaczenie “gdy tylko”. Mogę się mylić. Dzięki za przecinek. Interpunkcja to moja bolączka.

 

///Jednak jego spojrzenie było spokojne. <–  Synekdocha pars pro toto? Część za całość. Jak ktoś spokojnym spojrzeniem na kogoś patrzy, to jest spokojny. Albo dobrze gra, ale na powierzchni jest spokojny.

 

 

///<> rozwalona beczka stała? No to nie była rozwalona. Albo była, lecz wtedy nie stała. Ale, przede wszystkim, w jaki sposób Boron użył jej w charakterze kamuflarzu? Dzięki zdolnościom do mimikry? W następnym zdaniu piszesz o bucie, wbijającym się w ziemię tuż obok głowy Borona, a to oznacza, że Boron leżał – co wiemy z poprzedniego akapitu – lecz rodzi się dramatyczne pytanie: wślizgnął się pod rozwaloną beczkę, ale nie cały, głowa pozostała widoczna? Co s do czegoś nie pasuje w opisie ukrycia się…

Niejasno to opisałem. Do poprawy musi być. Beczka była rozwalona, ale miała spód i resztki sterczącego drewna. Boron położył się zaraz za tymi resztkami, które leżały u wylotu uliczki. W takiej sytuacji trudniej by go było dostrzec właśnie przez te kawałki drewna, skoro leżał za nimi.

 

///w makiaweliczny sposób byli wystrychnięci na dudków. <– w sensie, że w cwany sposób? Makiaweliczny nie musi odnosić się tylko do osoby, ale może określać pytanie: […] oszukańczypodchwytliwypodstępny,szalbierczyszalbierskiwężowywilczywykrętnyzdradzieckiżmijowaty (synonimy.net)

 

 

///Tekst, jasne, można by w dowolny sposób skompresować. Z drugiej strony, nie chciałbym pierwszej części zostawić ogołoconej, a drugiej pełnej opisów. 

Dziękuję za komentarz i poprawę. Pewnie musiało się ciężko czytać, mając dobre oko do szczegółów.

Do Finklii i bemik:

bemik, dziękuję za komentarz i za zwrócenie uwagi na orta, umknęło mi to. Złodziej zjawił się we dworze w wiadomym celu – aby ukraść kosztowności majętnych gości. Wydaje mi się to czytelne. Powód prozaiczny, a to co mu się tam przytrafiło – było niecodzienne. To przedstawia ten tekst.

Zakończenie – owszem, pozostaje otwarte. Bo tak kończy się cała historia. A może nie?

Po to zostawiłem “otwarte zakończenie” by każdy mógł sobie ewentualnie wyobrazić tow jaki sposób zechce. Dla mnie opowiadanie się skończyło wraz ze sceną łóżkową. Boron zebrał dużo świecidełek, zakończył robotę i mógł śmiało opuścić miejsce przyjęcia.

Faktycznie, w scenie łóżkowej Boron jest na doczepkę. Nie dołączył i nie stworzyli trójkąta. Hehe. Taki był mój koncept. Jak już zostało napisane, koncept “onanisty-podglądacza”. Opowiadanie skupia się na postaci złodzieja do danego momentu. Potem następuje przeniesienie uwagi. 

Przez znaczną część opowiadania brakowało dynamizmu. Potem pojawia się on wraz z pierwszą sceną łóżkową, która miała pozostawić niedosyt przez ponowne zwolnienie tempa. Najważniejsza jest ostatnia scena, która łączy w sobie punkt kulminacyjny opowiadania, punkt kulminacyjny stosunku nr.1 oraz punkt kulminacyjny stosunku nr.2 (tego z własną ręką).

Nie do końca rozumiem co to jest betalista i jak z niej korzystać. W którymś temacie odczytałem, że należy sobie wybrać testerów etc. Ja jednak nie znam na portalu nikogo, jestem jego członkiem zaledwie od ponad tygodnia. Poza tym, zauważyłem, że mogę swobodnie edytować tekst w poczekalni, co czynię po Waszych komentarzach. Mam wrażenie, że to jedno i to samo.

 

Finkla, dziękuję za komentarz. Fantastyka nie jest widoczna na pierwszy rzut oka. Tak działa low fantasy, według tego co zauważyłem. Wydaje mi się, że dostrzec ją można poprzez postać złodzieja, który dzięki alchemii wpływa na swój zmysł wzroku. Jest to tak jakby niezbędne w jego fachu – praca w nocy. Dodatkowo używa “ładunków dźwiękowych” w formie zawiniątek. Nie wszystkie historie w których “fireball” nie pogania “fireballa” nie są fantastyką, jak na mój gust.

Co więcej, postać Czarnego jest, według mnie, bardzo ciekawa i chyba działająca na wyobraźnię. Jest cały czarny, więc może być murzynem, ale nie jest to nigdzie jasno stwierdzone w tekście. To, że ma długą krzoskę, nie oznacza od razu, że jest murzynem, hehe. Ale w istocie, właśnie tą rasą się wzorowałem – chodzi mi o afroamerykanów, którzy są naprawdę bardzo czarni.

 

Z tym, że w tekście, który ocieka wymienioną już dosadnością pojawia się kilka określeń typu: zaczarowana, czarujący, magia. Nie opisuję nigdzie wzniosłych uczuć, miłości – po co więc te określenia? Czarujące zapachy, wątlejące magie.

Dwuznaczność. Niektóre określenia można zrozumieć dosłownie lub nie. Liczyłem na to, iż ktoś zwróci uwagę na te szczegóły. To również pozostawia pole do popisu Waszej wyobraźni – a przynajmniej to chciałem uzyskać. Zdaję się jednak, że ciężko było to podłapać. Może czytając trzeba by bardziej się skupić, niż zakładałem.

Co do gryzienia: zauważ, że Czarny chwilkę wcześniej obejmuje jej piersi i wodzi nosem oraz ustami po aksamitnej szyi. Czyli owszem, jest odwrócona tyłem. Jednak gdy partner się pochyli mogą swobodnie się całować. Nie wiele wysiłku wymagałoby odwrócenie głowy w bok i sieknięcie ogiera w nos!

 

Dziękuję za wytknięcie nieścisłości związanej z naszyjnikiem.

Nie było w tym opowiadaniu grubszej intrygi, więc nie dziwię się, że jej nie odnalazłeś. Karkołomne zdania to jedna z mych bolączek – nie zawsze zdaję sobie sprawę z zawiłości jakie nie raz wytwarzam pisząc tekst. A do tego jeszcze dodać interpunkcję i mam ciężki problem do ogarnięcia. 

A niewłaściwe wyrazy… Dużo eksperymentowałem. Człowiek chciałby czasami znać więcej wychodzącego z użycia słownictwa, wtedy byłoby łatwiej!

 

Dziękuję serdecznie za komentarz. Najważniejsze, że się spodobało. Już wiem, że praca nie poszła na marne. :)

Kobieta miała w tym momencie w ustach interes faceta. Nie zmieniła pozycji o której napisałem wcześniej – leżała. (choć być może powinienem był to jaśniej ukazać) Mężczyzna, klęcząc, jedną ręką przytrzymywał ją za głowę, drugą mógł spokojnie sięgnąć intymnych miejsc partnerki.

 

Dziękuję za komentarz, choć do końca nie jestem pewien, czy nie jest ironiczny.

 

Zauważyłem właśnie, że przekroczyłem limit o jeden znak. Jednak trochę inaczej wygląda podliczanie niż w wordzie.

Chyba dlatego wolałem poczekać z dodawaniem komentarzy i wdawaniem się w dyskusje.

@ocha – co Cię tak zbulwersowało na początku. Chyba kobiety za bardzo utożsamiły się z piękną Azjatką. 

Świetna opowieść, jak już zaznaczyłem w prywatnej wiadomości.

Przeczytałem już kilka opowiadań i “Układ” najbardziej mi się spodobał. Dostrzegam w nim trochę więcej, niż to co przedstawione przez autora. S-F, komputeryzacja, zatracenie cywilizacji, niepojmowanie podstaw człowieczego bytu.

Dla gwałcącego to nie był gwałt, tak to odebrałem. Dla komputera też nie. Cały akt został zniżony do badania oraz do zwykłej przyjemności. Obecnie, w naszym świecie również często-gęsto zauważamy to obniżenie rangi stosunku płciowego do zwykłego zaspokojenia. Czy prostytutki, które nie robią tego z przyjemności nie są gwałcone? Owszem, godzą się na to, ale być może każdorazowo godzą się na pogwałcenie ich cielesności, bo coś za coś? Nie robią tego z miłości przecież. Można gdybać.

Odebrałem tekst jako wybiegnięcie do przyszłości, w której gwałt pojmowany jest inaczej. Stosunek pojmowany jest inaczej. Myślę, że nie należy tego oceniać przez pryzmat realiów w jakich się  aktualnie znajdujemy. Takie właśnie mam odczucie.

 

P.S. Nie lubię science-fiction.

 

Pozdrawiam serdecznie.

 

edit: To mój pierwszy komentarz. Dopiero ogarniam co i jak. Witam.

Nowa Fantastyka