Profil użytkownika


komentarze: 33, w dziale opowiadań: 33, opowiadania: 7

Ostatnie sto komentarzy

Dzięki za komentarz :)

 

Tak, to prawda – nie wymyślam koła na nowo, bo i po co :) Zresztą zaznaczyłem, że nawet nie silę się na oryginalność. Ot, opowiadam swoją historię własnego multiwersum, które zbudowałem. Jeśli wszystko wypali to książka w formie ebooka wyjdzie w te wakacje. Naprawdę lekko mi się ją pisze oraz wiem doskonale co chcę napisać i przekazać w opowieści, więc idzie sprawnie.

Opowieść celuję do ludzi chcących poczytać coś lekkiego dla odstresowania się. Bez ściemniania, że to będzie coś wybitnego, nowego i tak alej. Nie. Sprawdzone schematy inspirowane tym co lubię ze światów fantasy, podane w lekkostrawnej formie. Wiadomo tekst przejdzie gruntowną redakcje i korektę, jak wszystko co wydaję. A jak to publika odbierze, to się już okaże po wydaniu :)

AKTUALIZACJA!!!!

Wypłynęła mi bardzo nieprzyjemna sytuacja z wydawnictwem Alegoria. Wydawca ma potężną spinę z ilustratorką mojej książki i niestety okazuje się, że z punktu prawnego racja leży po stronie ilustratorki. Niestety zostałem postawiony między młotem a kowadłem i obecnie nie wiem jak sytuacja się skończy.

Z tego względu wydanie baśni o Małej Hydrze zostało zawieszone, natomiast cała seria baśni o potworach anulowana. Co dalej? Czas pokaże. Jedno jest pewne, mam dość wydawców i idę całkowicie w self publishing.

Kurde, pamiętam, ze kiedyś baaaaaaaardzo dawno temu grałem 2-3 sesje w “Świat Mroku”, ale kompletnie nie pamiętam gry. Serię Underworld oglądałem, ale jakoś mnie nie porwała. Poza pierwszą częścią (wiadomo, Selena) oraz bodaj czwartą mającą podtytuł Bunt Lykanów. Swoją drogą uważam ją za najlepszą. Moją przygodę z literaturą o wampirach, wyjątkowo krótką zresztą, zakończyłem w 2010 roku po przeczytaniu pierwszych trzech tomów serii Tania krew, którą dostałem do zrecenzowania na serwisie Polter.pl. Autorka tak mnie zraziła do tego gatunku, ze go porzuciłem.

Ostatnio temat wampirów odświeżyłem sobie przy serialu Netflixa Castelvania (cudowny, choć ostatni sezon mocno spadł w mojej ocenie) i w zasadzie na tym koniec.

W Venture nigdy nie grałem.

 

Ogólnie ja to raczej należę do teamu Likantropów :D Jak była możliwość grania wilkołakiem to tłukłem nim ile wlezie (patrz – Diablo 2) :P

 

Co do uniwersum, to w zasadzie prezentacja wyszła totalnym przypadkiem. Odruchowo osadziłem opowieść w uniwersum Wojen Snów, które zacząłem projektować w 1997 roku. W zeszłym roku je uporządkowałem (oś czasu, kluczowe wydarzenia, powiązania z wydarzeniami historycznymi na Ziemi, uporządkowanie wydarzeń na planecie Arkadia) i w zasadzie to był odruch wpakować tam Lazara. Jedynie dostosowałem go na potrzeby obecnej pandemii.

Ogólnie od kilku dni wmontowuję Lazara, Andrzeja i jego żonę Samantę do mojego uniwersum, dopasowując ich przygody do kluczowych wydarzeń. W ich wypadku Drugiej Wojny Snów oraz tak zwanego Scalenia. Długo by gadać, bo konflikt sięga czasów starożytnych (tak zwany kamień Łez Zapomnianych albo inaczej Kryształ Łez Zapomnianych Matek). Zasadniczo w czasach gdy czytelnik poznaje Lazara, to tak zwani baśniowcy, czyli wszyscy nie-ludzie urodzeni na Ziemi (nie wliczamy w to Arkadyjczycków, czyli istot urodzonych na planecie Arkadia i Delfijczyków, czyli istoto urodzonych na planecie Delf) wiodą w miarę normalny tryb życia. Ogólnie to jest nieco wzorowane na relacjach rasowych i kulturowych z Kanady czy USA.

Zatem Lazar to wampir starego rodu, Andrzej to człowiek władający magią czwartego wymiaru, a jego żona Samanta to bękart Serafinów (pół sukkub, pół anioł). Sama systematyka “aniołów” i “demonów” jest zupełnie inna niż w Biblii. Nie są to istoty astralne, ani pochodzące z innego wymiaru, tylko istoty urodzone na Arkadii w czasach przed wydarzeniem zwanym Rozdarciem, w efekcie którego zyskały zdolność długowieczności i młodości (ich organizmy stale się regenerują z powodu przesycenia energią czwartego wymiaru).

To bardzo skomplikowany temat, bo jak wspomniałem uniwersum drobiazgowo opracowuję od 1997 roku. Na pewno w książkach poświęconych Lazarowi powoli będę przedstawiał ten świat.

To nie jest tak, że uważam was za niegodnych uwagi, a siebie za niezwykłego. Nic z tych rzeczy.

 

Doświadczenie nauczyło mnie, że baaaaardzo często, gdy na tego typu portalach jak wasz czy Wattpad piszę coś, a najczęściej piszę dosadnie i wprost, to potem zarzuca mi się masę rzeczy i wieńczy to stwierdzeniem “Jak jesteś taki mądry to napisz coś lepszego”. Jestem tym zwyczajnie zmęczony, dlatego nauczyłem się mało komentować pracę innych. Jedynie robię to przez recenzje zamieszczane na moim blogu. To jest główny powód, dlaczego milczę. Ja naprawdę się nie wywyższam. Po prostu jestem wycieńczony tym co miałem przez ostatnie lata, jak udzielałem się w ten sposób na innych grupach. Zawsze kończyło się to obrzucaniem mnie błotem, bo śmiałem mieć inne spojrzenie na jakąś sprawę.

Więc zacząłem o tych sprawach pisać po swojemu (patrz, Tania krew) zamiast pomagać innym spróbować opracować dane zagadnienia, bo w 9 wypadkach na 10 oni nawet nie chcą słuchać tego, co mam do powiedzenia. I wybacz, ale zwyczajnie, tak po ludzku, boję się, że znów zacznie się to, co miałem w przeszłości na innych grupach gdzie się udzielałem i starałem ludziom pomagać. A ja zwyczajnie nie mam do tego nerwów i psychiki. 

 

Co do uwag, to zauważ, że wiele anglicyzmów weszło do mowy potocznej. Owszem, gdyby narrator pisał o Europie, to dałbym środkowej. Ale to wypowiada się postać, Andrzej, i on używa zwrotu potocznie używanego, czyli centralnej. Tutaj zdania nie zmienię i będę obstawiać przy mowie potocznej postaci. Tak samo z wtrąceniem. Moim zdaniem można się wtrącić w czyjąś czynność, tak jak zrobił to strażnik. Wtrącił się w czynność wykonywaną przez Lazara, którą ten wykonywał w milczeniu. Ewentualnie mogę zarzucić, ze strażnik przerwał ciszę panującą w pomieszczeniu.

 

Ja lubię własnie tak pisać. Nie jestem polonistą i tutaj zgadzam się np. z Ewą Popielarz, która powtarza non stop, ze redaktor czy korektor dają sugestie, a autor nie musi się do nich zastosować o ile to umie okrasić sensownym argumentem.

Jak pisałem – do większości twoich uwag się zastosuję, do kilku, jak Europa Centralna nie i wyjaśniłem już dlaczego. Wrzucę poprawki jakoś w ciągu dnia, a co z tym dalej to już wasza sprawa.

 

Odnośnie udzielania się, teraz i tak nie będę miał na nic czasu, nawet na wrzucanie tutaj czy Wattpada czegokolwiek, bo piszę “Farreter”, składam “Tania krew” i “Demony kosmosu”, a jeszcze mocno promuję “Piekło kosmosu” i nie wiem co z Małą Hydrą. Baśń o Mantykorze i Chimerze zostały obecnie zamrożone, a inne baśnie o potworach anulowane. Sprawa między mną a wydawcą się nieco skomplikowała. Nim się wyjaśni pewnie skończę pisać baśń “O szarych ludziach, którzy zapomnieli co to śmiech”, bo spodobało mi się pisanie baśni.

 

Jeszcze raz podkreślam – NIE UWAŻAM się za osobę wybitną, czy nawet ponadprzeciętną. Nie uważam się za literata. Cholera, nawet nie ma ambicji nim być. Ja chcę tylko pisać to, co sam chciałbym przeczytać. Poruszać tematy, które uważam za ciekawe w taki sposób jak lubię. Nic więcej. Nie mam parcia na ściganie się z kimkolwiek czy rywalizowanie. A na grupach przestałem się udzielać, nauczony doświadczeniem, że jak daję rady, a piszę zawsze dosadnie, to ludzie zarzucają mi wywyższanie się, gnojenie ich itp. Dlatego wolę milczeć.

 

EDIT – POPRAWKI

Podmieniłem tekst na wersje po poprawkach. Jak powiedziałem, większość zaakceptowałem, szczególnie te swój/swego/jego. Będę starał się na to patrzeć podczas pisania kolejnych tekstów, bo faktycznie nadużywam.

Poniżej lista rzeczy, których nie zmieniłem i podaję pełne uzasadnienie dlaczego.

1. Europa Centralna – jak już tłumaczyłem wcześniej. Jest to potoczna wypowiedź, tutaj wymawiana przez postać. Gdyby był to narrator, to tak zmieniłbym na “Środkowej”, bo miałoby to sens. Ale postać może mówić jak chce, w tym potocznie. Zatem zostaje Centralnej, bo to pasuje do stylu i charakteru postaci Andrzeja.

2. Strażnik Krwi wtrąca się do rozmowy – zostaje, że się wtrącił, bowiem dosłownie chwilę wcześniej Lazar i Andrzej się przekomarzali. Zatem mimo wszystko Strażnik się wtrącił. Ja tak to widzę i przy tym będę obstawał.

3. Ułamek sekundy – Oko ludzkie potrafi wychwycić, przekazać do mózgu informację, która tam jest przetworzona i wykonać pracę organizmu w ekspresowym tempie. Zwykli kierowcy mają często czas reakcji w okolicy 0,3-0,7 sekundy. Inny przykład gracze e-sportowi. Ich  średni czas reakcji oko-mózg-ręka, to 5,5-7,5 akcji na sekundę. U przeciętnego gracza to coś około 0,3-2 akcji na sekundę. I mimo wyćwiczenia pewnych reakcji, to nadal na ekranie dzieje się tyle, ze muszą błyskawicznie reagować na zmieniającą się sytuację. Zatem stwierdzenie, że ktoś coś zauważył lub zrobił w ułamku sekundy, szczególnie w tej sytuacji co podałem, jest jak najbardziej wykonalna. Zatem stwierdzenie zostaje. Ułamek czegoś to kawałek całości. W tym wypadku ułamkiem sekundy może być np. 0,5 sekundy albo 0,3 albo 0,9. Sekunda trwa naprawdę długo :)

4. Ponaglają – naglą – Lazar jest Rumuńczykiem. To że mówi w języku polskim nie znaczy, że używa tylko w pełni poprawnej polszczyzny. Zostaje ponaglają. Pasuje mi w tym wypadku do jego osoby.

5. Frontem do rozmówcy – zabieg celowy. Chodziło o pokazanie, że Lazar traktuje dyrektora banku przedmiotowo. Stanął frontem do “przedmiotu”.

6. Błękitne tło – osobiście mi ten zwrot tutaj idealnie pasuje w tekście, więc zostaje. Każdy wie o co chodzi.

Nie komentowałem dotąd niczyich tekstów, bo bardzo mało ich czytam (ogólnie raczej mało czytam), a to co przeczytałem nie zapadło mi w pamięci. Nie za bardzo wiedziałem co mam napisać w takim wypadku. Ogólnie słabo się udzielam na forum, bo też brak czasu i raczej robię to na spontanie. Teraz dużo się dzieje u mnie w życiu. Wydałem “Piekło kosmosu”, baśń o Małej Hydrze zalicza poślizg, piszę "Farreter”, a teraz jeszcze przebudowuję “Tanią krew”. Zasadniczo to będzie raczej spokojna i krótka książka.

 

Wiem, wychodzę na chama, bo się nie udzielam. Tylko, ze ostatnio ogólnie mniej się udzielam, bo albo pisze swoje rzeczy albo staram się je sprzedać. “Tania krew” powstała tak samo jak Mała Hydra – z czystego przypadku i dlatego je tutaj wrzuciłem.

 

A co do uwag w tekście, to potem te zaimki poprawię. Jednak kilku rzeczy nie zmienię, bo są celowe. Oto one:

* Centralnej – tak, wiem, geograficznie mówi się środkowej, ale potocznie nieraz mówi się centralnej i tego słowa użył Andrzej.

* Lazar oglądał próbki w milczeniu. Tam nie było żadnej rozmowy pomiędzy nim a Strażnikiem Krwi, dlatego dodałem, że Strażnik się wtrącił.

* Sekunda jest zasadniczo dość długa. Tak, można zarejestrować coś, co trwa tylko jej ułamek. A przynajmniej tak potrafią moje postacie :) To jednak fantasy i fikcja, więc potrafią nieco więcej niż zwykli ludzie.

* Nosferatu jest bardziej dostojną, oficjalną nazwą w tym uniwersum. Niejako szlachetną. Wampir jest używany jako nazwa pospolita. Rozwinę ten element w książce.

 

Ogólnie większość uwag wprowadzę, ale jak mówiłem, kilku nie. Np. z tym niebem czy wampirem. Lubię pisać bardzo prosto. Nie jestem i nigdy nie będę literatem. Nie mój styl. Wolę, jak to się mówi, pisać pospolicie :) Nie każdemu podejdzie, ale też nie oczekuję tego. Każdy ma swój gust i jednym się spodoba innym nie. Chce pisać tak, jak lubię czytać. To się dla mnie najbardziej liczy. Wiem jak to brzmi, ale ja naprawdę uwzględniam większość twoich uwag. Po prostu nie ze wszystkimi się zgadzam :)

 

Jak mówiłem, w wolnej chwili ogarnę poprawki. Dzięki za opinię :)

Nie czytam książek/opowiadań o wampirach, więc nie wiem jak je tam przedstawiają. W “Taniej krwi” dużo eksperymentuję, bo mam pomysł na coś, co w sumie może okazać się głupie, ale wyjdzie w praniu. Może ludziom się spodoba ten eksperyment :D

Tania krew zostanie przebudowana na pełnoprawną książkę kryminalno-obyczajową. Bardziej kryminał :) To opowiadanie będzie jej pierwszym rozdziałem. Więcej informacji niebawem podam na mojej stronie na Facebooku.

Okej, poprawiłem babole.

Z tymi zaimkami to nigdy nie wiem, bo czytałem tyle książek, gdzie było w chuj zaimków, że wydawało mi się, że tak musi być. W każdym razie naprawione.

 

Co do Lazara to na razie nie planuję niczego w tym temacie. Nie wiem, może zmienię koncept tej serii opowiadań i jakoś inaczej to złożę, zostawiając serię opowiadań obyczajowych z wampirami i likantropami. Naprawdę na chwilę obecną nie wiem jak to się dalej rozwinie, bo to wszystko powstało z przypadku. Chciałem sprawdzić czy dam rade napisać sensowny tekst w jeden dzień. Na razie szykuję opowiadanie “Malkontent” też w klimatach obyczajowych z nosferatu. Może zatem osadzę to w tym samym uniwersum, choć w sumie ciężko to nazwać na razie uniwersum, bo nie mam napisanej osi czasu. Chyba, że dopasuję to do mojego uniwersum Dream Wars, które buduję od lat. Nie wiem, pomyślę, bo coraz więcej osób mi pisze abym kontynuował przygody Lazara i Andrzeja, a ja nie planowałem tego robić.

Zasadniczo to jest jednostrzałowiec. Nie planowałem w tym uniwersum pisać więcej opowiadań. Nie twierdzę, ze nie dałbym rady, ale tak jakoś nic w tym nie wymyślałem. Zobaczymy co powiedzą czytelnicy w dłuższym przedziale czasowym. Jeśli faktycznie chcieliby więcej, to podumam nad rozwinięciem historii Lazara i Andrzeja.

 

Cieszę się, że mimo spokojnego tonu opowiadanie przypadło wam do gustu :)

Tekst będzie kompletnie przebudowany, ale jeszcze nie wiem kiedy ogarnę nową wersję. Na pewno jak ją spiszę to wrzucę w osobnym poście aby można było porównać z tą stareńką wersją.

Podobnie zrobię z kilkoma innymi moimi starymi opowiadaniami, np. Cienie umysłu czy Sen marzyciela.

 

W mojej opinii pochodzenie Lazara jest dość jasno zaznaczone w tekście. Wynika to choćby z zachowania innych nosferatu oraz wielokrotnego zaznaczenia, że Andrzej jak na człowieka może sobie pozwolić na dużo więcej, dzięki protekcji Lazara.

 

Co do nudy, to kwestia względna, bo mi chodziło właśnie o ukazanie monotonni życia w dużym mieście. Tego nudnego, monotonnego obiegu ludzkiej krwi. Pamiętaj, ze to w zasadzie opowiadanie obyczajowe, nie akcji :)

Co do puenty to wyszła przypadkiem. W dniu gdy pisałem tekst wyskoczył mi na Facebooku artykuł o wypadku samochodowym i tak jakoś samo wszystko poszło.

Tak, kolejne baśnie będę wydawane jako osobne książki. W zasadzie każda z nich, zdaniem psycholożek, to osobne narzędzie przy prowadzeniu ich terapii z dziećmi i młodzieżą. Dlatego też idę tutaj trochę niejako pod ich wytyczne. Podobnie będzie z serią nowel o demonach, gdzie każda będzie osobną książką.

Choć nie ukrywam, że może w przyszłości wydamy jakiś album zbiorczy czy coś w ten deseń.

 

Co do okładki, to wielkie podziękowania dla Moniki Klicz :D I tak, to jedna z najlepszych okładek w Alegorii. Fajnie, że zgodzili się na moją ilustratorkę i uwzględnili wszystkie moje oraz moich czytelników sugestie co do szaty graficznej. Wiem, że na sieci jest wylany kubeł pomyj na Wydawnictwo Alegoria, ale to głównie od ludzi, którzy po porostu sami spieprzyli wiele spraw i teraz zrzucają winę na wydawcę za swe błędy.

Dzięki :)

Planuję na forum wrzucić kilka moich starych opowiadań, które obecnie przebudowuję. Nie wiem co zrobię z nimi dalej. Są w różnych gatunkach, więc w zasadzie można by z tego zrobić co najwyżej zbiorek i pchnąć jak już się wyrobi trochę markę w światku pisarskim :)

Na razie skupiam się na dokończeniu finalnego draftu obecnych dwóch baśni i oddania je w ręce korekty :)

 

P.S. Jednym z przepisywanych opowiadań będzie “Bohater”, którego kiedyś tutaj publikowałem w starej wersji.

Dzięki :)

W sumie Alegoria nie tylko moje baśnie weźmie na swój warsztat, ale też kilka innych projektów :D Dużo większych projektów :D

I co najważniejsze dla mnie, moja ukochana żona pokazała wydawcy, że zna się na redakcji, więc będzie w stopce redakcyjnej moich książek :D

Jakby ktoś chciał skorzystać z jej usług to zostawiam link do jej strony :D

https://martatojza.pl/

 

Tymczasem ja znikam pisać kolejne baśnie :D

Mój ojciec uciekał też przed trudnymi tematami. Poniekąd był inspiracją, bo ja nie mam z nim zbyt zżytych relacji. Jakoś nie umiemy za bardzo razem gadać. Chyba nie spełniłem jego oczekiwań jako syn.

 

Węże to zagrożenie w postaci bolesnych doznań. Podróżnik przechadza się pomiędzy nimi dzięki sztucznym nogom. Inni unikają ich, bo to zagrożenie, które nie jest zabójcze, ot irytujące, ale wrażliwe osoby potrafi zaboleć. Jednak nieprowokowane nie atakują. Coś jak hejterzy. Tak to sobie wyobrażałem.

GARŚĆ INFO :)

* Dziękuję za wszystkie komentarze i porady. Wraz z żoną chcemy jeszcze raz usiąść wspólnie do redakcji hyderki, już bardziej na chłodno. Jak to ogarniemy to podmienię tekst opowiadania na nowy i zobaczymy czy będzie to brzmiało lepiej.

* Zważywszy, ze jeden wydawca bardzo mocno nęci (tradycyjne wydawnictwo, na razie jednak nie mogę zdradzić które), to opublikuję tutaj jeszcze tylko historyjkę o mantykorze, którą na dniach oddaję żonie do redakcji.

* Treść bajki o mantykorze dotyczy głównie odpowiedzialności (za innych i ogólnie jako takiej) i określenia dlaczego dane miejsce nazywamy domem.

* Wraz z ilustratorką – Moniką Klicz – udało nam się ustalić styl graficzny rysunków, a teraz tworzymy charakter poszczególnych postaci.

* Rysunki w finalnej książce będą czarno-białe z kolorowymi akcentami (pastele). Niedługo mamy omawiać, ten cały story board. Pierwszy raz współpracuję z ilustratorem więc średnio kumam co i jak :D

* Pozostałe bajki z tej serii nie pojawią się tutaj, gdyż jeśli dogadam się z wydawcą (a wszystko na to wskazuje), to po prostu będę chciał to już zrobić do końca.

* Jest to pierwsza seria bajek/baśni, które spisuję. Mam ich w kapeluszu jeszcze dużo :D Naprawdę DUŻO :)

 

Do usłyszenia za tydzień :) Na razie znikam pisać, bo zje to trochę czasu i mocy przerobowych.

Żona ma czytnik e-booków i z niego korzysta. Ja lubię mieć większy obraz. np. moje teksty piszę na times new roma czcionka 14 i na powiększeniu 120-130%. Tylko wtedy mi oczy nie łzawią, a i tak gubię czasem słowa lub litery. Nawet jak czytam kilka razy dany akapit. Specjalnie też używam bardzo starego monitora HP, który ma taką fajną powłokę wyciemniającą. Nie jest za duży, bo ma 19 cali, ale idealnie pasuje mi do pracy w wordzie. Jak pracowałem na takim nowszym monitorze, to oczy łzawiły mi niemiłosiernie, a okuliści od lat potwierdzają, że nie mam wady wzroku tylko wszystko wynika z migren. Cholera mam według okulistów sokoli wzrok, tylko przez te uszkodzenia nerwów (pamiątka po wirusowym zapaleniu ucha, świnki i grypie w jednym pakiecie) nie umiem czasem nazwać znaków albo kształtów i to nakłada się jakoś z migrenami. Od roku mam jakieś leki, które mocno złagodziły częstotliwość tych migren, bo wcześniej to miałem tak średnio 25-35 ataków na miesiąc a teraz tylko 5-10. Więc jest super :)

 

Dobra, znikam pisać mantykorę, bo zaparłem się, że do niedzieli ją skończę i dam żonie do redakcji, a w wolnej chwili usiądziemy nad hydrą aby ją naprawić. Naprawdę bardzo wam dziękuję za wszystkie komentarze. 

Poprawię i postaram się coś porobić. Na razie jednak mam straszną nerwówkę i sieczkę w głowie, dlatego skupiam się tylko na napisaniu mantykory i Farreter.

 

Odezwę się za jakiś czas, jak już ochłonę, napiszę co mam napisać i tak dalej.

A co do komentowania, to się postaram. Ja mało czytam bo cierpię od kilku lat na ogromne migreny i z tego powodu trudniej mi się skupić na bloku tekstu. Dlatego też siedzę sporo w komiksach, bo tam są kolory i tekst w dymkach. Wtedy oczy mnie tak nie bolą, nie mówiąc już o łepetynie :P Mam co prawda okulary, odpowiedni monitor, leki i tak dalej, ale nieraz po prostu wszystko siada i nawet nie umiem rozpoznać liter.

Nie, nie :) Nie uraziła :)

Z żoną poczytamy wszystkie wasze uwagi co do tekstu i po weekendzie będziemy razem siedzieć i naprawiać hyderkę. A potem podmienię tekst na nowy. 

Na pewno nie zaprezentuje tutaj całego cyklu. Chciałem zaprezentować hyderkę i mantykorę. Może chimerę. Natomiast jeśli z jakimś wydawcą się dogadam to pewnie będę musiał usunąć z sieci te teksty. Na razie nic nie wiem. Dopiero miesiąc temu wysłałem hyderkę do wydawców i czekam na odpowiedź, zatem póki nie mam nic wiążącego to pisze na spokojnie serię i czekam. A publikuje teksty aby zebrać publikę. Czekam też na rysunki, bo jedna czytelniczek je tworzy.

Moim celem jest póki co spisanie na czysto wszystkich 6 baśni o potworach, a później spisanie spisanie wszystkich opowiadań z serii “Timeshift”.

Akurat dla mnie bardzo, ale to bardzo ważne było:

* Pokazanie już od samego początku, ze Mała Hydra to tak naprawdę smoczyca. Stąd też tytuł pierwszego rozdziału. Dlaczego to takie ważne? Bo chciałem pokazać ten kontrast – hydry tłum/społeczeństwo/grupa, smoczyca – niezależna jednostka, osoba zagubiona w tłumie. Tak o tym myślałem pisząc tekst.

* Celowo też nazywam ja dojrzalej, czyli smoczycą, a nie smoczątkiem. Bo ona jest silna, dojrzalsza. Ona potrafi latać, tylko o tym nie wie. Nie wie kim jest naprawdę, Nie zna swego prawdziwego potencjału oraz tożsamości. Kiedy w końcu sobie to uświadamia po rozmowie z rodzicami, staje się smoczycą. Poznaje swój potencjał, choć czasem chce się poddać, to jednak prosi o pomoc i idzie dalej. Uczy się i dojrzewa. Staje się pewniejsza. 

 

Usterki będę starał się poprawić. Jak pisałem, żona jest redaktorką, ale po prostu emocjonalnie na tym wymiękła. Zresztą tekst wyjściowy nad którym pracowała był dużo gorszy, a ona dotąd nie redagowała bajek/baśni. W naszym wypadku to w zasadzie dziewiczy grunt, bo ja pierwszy raz odważyłem się spisać wymyśloną baśń a ona pierwszy raz redagowała baśń. Najgorzej mamy z pierwszym rozdziałem. Nie wiem czemu, ale technicznie on nam po prostu nie wychodzi. Z każdym kolejnym rozdziałem szło nam lepiej naprawianie stylistyki tego tekstu.

Wydawnictwo Alegoria też interesuje się tą serią i może ją kupią. Zobaczymy, bo tekst wysłałem w sumie do 18 wydawców.

Oboje lepiej czujemy się przy większych tekstach, jak “Piekło kosmosu”. Link do niego zaprezentowałem gdzieś w komentarzu powyżej.

 

I dumam ciągle jak ten cykl nazwać, bo “Bajki o potworach” jakoś tak krzywdząco brzmi dla głównych postaci tej serii :P

Żona powiedziała, że drugą bajkę, czyli tą o mantykorze, postara się sprawdzić na chłodno bez emocji, ale nie wiem czy jej się uda :D Przy hydrze siła rzeczy nie dała rady, bo główna bohaterka to w pewnym sensie ona. Z drugiej strony jakby ktoś porównał tekst wyjściowy z tym zaprezentowanym tutaj, to by zrozumiał ile tak naprawdę pracy włożyła aby ta historyjka była czytelna. Zresztą dla niej to też dobry trening, bo od tego roku poszła zawodowo w redakcję i korektę tekstów. Powiedzmy, że obecnie uczy się latać i idzie jej bardzo dobrze :D

Wychodzę z założenia, że moje teksty nie maja być oryginalne :) Piszę to, co sam chciałbym przeczytać.

Aha, ja aż tak dobrze nie piszę. Żona wcześniej zrobiła mi częściowo redakcję tego tekstu, póki się nie rozkleiła z emocji. Pierwotny tekst był napisany dużo słabiej od strony stylistycznej. Mimo pisania od ponad 20 lat mam bardzo słaby warsztat.

Akurat pisząc hyderkę nie myślałem o Brzydkim kaczątku, tylko o tym, jak ludzie próbują się dostosować na siłę do społeczeństwa. Jak nie pokazują siebie takimi jakimi są, nie próbują wykorzystać swoich atutów, bo przecież skoro wszyscy są w korpo, to ja też muszę i koniec.

 

A co do mojego stylu, to jak podkreślałem – ja wcale tak dobrze nie piszę. Nieraz zarzuca mi się grafomaństwo, bo moje projekty wzoruję głównie na filmach i grach. Prosty przykład:

Tutaj link do dema książki “Piekło kosmosu” (książka przepisana i po redakcji, czeka na korektę)

https://www.wattpad.com/story/225783719-piek%C5%82o-kosmosu-demo-ksi%C4%85%C5%BCki

A tutaj link do “Farreter”, które jest bez redakcji i korekty.

https://www.wattpad.com/story/242533490-farreter

 

Różnice w jakości widać jak na dłoni :) Oczywiście oba projekty książek, to co najwyżej średnia półka, bo lubię pisać lekką, odmóżdżającą literaturę rozrywkową. Bajki wyszły w zasadzie z przypadku i pisze je na czuja. W zasadzie pisze w nich to co myślę po prywatnemu o otaczającym mnie świecie :P

Co do starszych tekstów, to są one napisane, jakby to ująć, na żywca bez redakcji i korekty. Jestem ostrym dys (mam srogi problem z rozróżnianiem liter, cyfr i znaków – powikłania po chorobie) i rzeczy, o których mówicie są dla mnie dosłownie fizycznie niewidoczne. Żona jest redaktorką i korektorką tekstów (W sieci słów) i od tego roku wzięła się za redagowanie moich tekstów (na razie zrobiła “Piekło kosmosu”, które najpierw kazała mi przepisać, bo na starą wersje nie mogła patrzeć, ale efekt wyszedł mega, bo się kilku wydawców zainteresowało tą książką). Jednak powiedziała mi wprost, że z przyczyn emocjonalnych nie da rady zrobić redakcji moich bajek. Próbowała zredagować tą, ale tak na niej ryczała, że w pewnym momencie powiedziała pass i kazała mi wysłać do wydawców to co tutaj wrzuciłem. Stanęło na tym, że ona kolejne bajki tylko ogólnie ogarnie, bo tak ją emocjonalnie telepie jak je czyta (wie dokładnie do kogo lub czego się odnoszę), że nie daje rady.

Rozdziały zostaną, bo to takie moje nawiązanie do baśni, które czytałem jak byłem mały. Tam były rozdziały i jakoś ten wzór zapadł mi mocno w pamięci. 

A co do samej treści moich bajek to ja po prostu miksuję rzeczy dobrze znane. Pewnie w weekend lub zaraz po nim zaprezentuję wam Mantykorę :D Zależy od stanu emocjonalnego żony, bo też na tym chlipie i jest zła, bo przez to zostawia rzeczy, które normalnie by wyłapała :)

 

Aha, odnośnie odejścia od stereotypu dziesięciogłowej hydry i kilku drobiazgów, to akurat poprawiła mi żona, próbując zredagować tekst. Pierwotnie hydry miały dziewięć głów (inspiracja Herosami V), nie było wyjaśnienia czemu stare hydry mówią o potopie oraz nie było opisu wizerunku hydry (to też dodałem po konsultacji).  Żona podczas redakcji pomogła mi też ogarnąć scenografię samej wyspy.

Ona wie, że tam jest jeszcze sporo redaktorskiej pracy, ale jak pisałem wcześniej, sama nie daje rady z przyczyn emocjonalnych :)

Większość osób czytających tą historyjkę mówi mi, że płacze, a moim celem było pocieszenie :P Ja wiem, że łzy mają różny wydźwięk, ale jednak jakoś tak dziwnie się czuję, gdy ludzie płaczą na czymś co miało im dodać otuchy :P

Jeszcze dziwniej to wypada patrząc co było inspiracją i przy jakim filmie to wymyśliłem. Bo King Gidorach ma skrzydła, a przecież hydry nie latają i tak jakoś to potem samo poszło. Ciekawe jak ludzie zareagują na historyjkę o Mantykorze, którą za kilka dni skończę pisać :D

 

Fajnie, że się podobało i dziękuję za miłe słowa. 

Tylko, że w założeniu to miało być od samego początku wtórne i czytelnik miał dostać takiego plaskacza na końcu. Cała historia to komiks, którzy czyta dzieciak, a potem mamy świat realny i tragedię, bo chłopak wpadł pod koła ciężarówki, gdyż był tak zaabsorbowany komiksem. Stąd założenie polegało na tym, ze dostajemy coś wtórnego, oklepanego, a przewidywalnego i w finale wszystko okazuje się fikcją.

 

A jeśli idzie o napisanie czegoś nowego, to masz tutaj:

https://www.wattpad.com/story/224578558-%C5%9Bmier%C4%87-z-g%C5%82%C4%99bin

 

Jestem w trakcie pisania tej opowieści.

Jesteś pierwszą osobą, która tak to zinterpretowała :D 

Nie lubię pisać na konkursy. Jakoś… nigdy nie lubiłem konkursów, bo zawsze był cisk ze strony moich krewnych, że musisz to i musisz tamto. Ja lubię pisać sam dla siebie. Wiem, głupie, ale to mi sprawia frajdę. 

Z nowych tekstów mam tutaj zamieszczony fragment “Śmierć z głębin”. Jest to monster story połączone z fikcją polityczną. 

 

A “Bohater” mi tutaj pasował, no bo dzieciak myślał, że jest komiksowym/filmowym bohaterem, a skończył jak skończył. Mam gdzieś tekst bardziej fantasy o Draculi, ale jest głupi, więc go chyba wyrzucę.

Zdaje mi się, że KOMPLETNIE nie zrozumiałeś tego tekstu. 

Owszem przez większość czasu to ma przypominać coś na kształt GTA, ale finał polega na tym, ze dzieciak CZYTAŁ komiks, wyobrażał to sobie i wlazł pod samochód. Wydaje mi się, że to dość wyraźnie widać.

Tutaj bardziej chodzi o wygodę we wrzucaniu tekstu. 

Dream Wars to ogromne uniwersum i sam opis powstania wszechświata można dać jako opowiadanie. Tak naprawdę chronologia kluczowych wydarzeń dla tego świata jest spisana w formie kilkudziesięciu różnej długości opowiadań, tyle tylko, że ich lektura może zniszczyć odkrywanie tych rzeczy podczas lektury książki. Dla przykładu – bohaterowie z czasem odkrywają tajemnicę związaną z legendą Kryształu Łez Zapomnianych Matek (historia “Łzy Zapomnianych”), będącą bardzo ważnym elementem uniwersum. Niby mógłbym to od razu opublikować, albo przynajmniej pierwszy etap, bo historia kamienia jest dość rozbudowana, jednak nie wiem czy nie zepsuje to potem lektury samego Dream Wars. Szczególnie ze rozgrywa się wiele mileniów później.

Opowiadanie zostanie skończone :) W praktyce spisuję je z głowy dość szybko i całość zawiera tylko 15 rozdziałów. Tu chciałem zostawić właśnie ten fragment, a reszta będzie na Wattpad. Wiem, że to nie trafi dalej poza poczekalnię, ale może znajdzie się jakaś grupka osób, które zechcą to przeczytać. Na Wattpad obecnie publikuję rozdział drugi, pewnie do pojutrza wieczór będzie już tam cały, a po weekendzie pojawi się rozdział trzeci. 

Staram się po porostu jakoś to zareklamować, a Facebook z swym cięciem zasięgów niespecjalnie się do tego nadaje. Tutaj natomiast są ludzie kochający czytać, to może znajdzie się paru nerdów, co rzucą okiem na to co napisałem :) Jak nie, to nic się nie stało. Po prostu temat przepadnie w gąszczu innych.

Nowa Fantastyka