- Opowiadanie: Majsterka - bez tytułu - cz.1

bez tytułu - cz.1

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

bez tytułu - cz.1

Groził żonie, że utnie jej głowę jeśli go zostawi. W rzeczywistości kłamał. Sam by odszedł, jeśli dałaby mu pretekst. Wreszcie mógłby uwolnić swój umysł, spełnić marzenia, wyruszyć w drogę. Lub po prostu usiąść i siedzieć – jak za dawnych lat. To by mu wystarczyło. Nie potrzebował dzieł aby je kontemplować, odległych lądów – by odbywać podróże. Mógłby wreszcie dowiedzieć się kim jest, dokąd zmierza, co kocha, czy czuje. Jednak żona nie dawała mu pretekstu, by ją zostawić. Dlatego postanowił ją zabić.

 

Szybko się jednak rozmyślił. Jego postanowienia nie miały wówczas większej wartości. Gdyby miały, dawno już zasiadłby na wszystkich tronach tego świata. Uznał, że nie będzie pakować się w te skomplikowane gry, historie, intrygi. Plan zbrodni doskonałej miał w głowie od lat. Jednak by ją zrealizować musiałby wstać, pójść kupić kilka potrzebnych rzeczy, wybrać właściwy moment, zadziałać. „Przerost formy nad treścią” – myślał. Przez ten cały czas gdy dokonywałby morderstwa, mógłby przecież posiedzieć sobie jeszcze troszkę dłużej w swym głębokim, miękkim fotelu (wybierała go żona), i pomyśleć popijając herbatę (zaparzoną przez żonę, ona potrafiła robić to najlepiej). Ewentualnie mógłby zagrać z żoną w szachy (wygrałby jak zawsze, ale i tak poczułby lekką satysfakcję) lub pójść się z kimś spotkać. Zapewne ten ktoś nie powiedziałby mu nic odkrywczego ani inspirującego, ale miło jest się czasem z kimś zobaczyć i pogawędzić, tak ogólnie o życiu, ludziach, „co u mnie, co u ciebie”, „znów nie mam tego, a pragnę”. Uznał więc, że dziś nie zabije swojej żony.

 

– Kotku, chciałabyś może pójść dziś do kina? – rzekł za to.

 

– A grają coś ciekawego? – odpowiedziała.

 

– Zobaczmy…. – powiedział otwierając laptopa – strona kina coś się nie chce załadować… Hm… Jest jakiś film fantastyczny… Sherlock… i jakiś z tych amerykańskich, tandetnych.

 

– Jak chcesz… Mi się nie chce.

 

I faktycznie jej się nie chciało nigdzie iść. Wolała posiedzieć i pomyśleć. Ewentualnie pójść do sąsiadki i porozmawiać. Żaden z tytułów nie wzbudził jej większego zainteresowania, a zwykła oceniać wszystko według pierwszego wrażenia. Męża także oceniała w ten sposób – każdego dnia. I zazwyczaj jej interpretacje okazywały się trafne, nawet jeśli mąż ich nie uznawał za słuszne.

 

– To może zagramy partyjkę? – zaproponował znużony mężczyzna. – No już poróbmy cokolwiek.

 

– Nie za bardzo mam dzisiaj ochotę – odpowiedziała żona. Lubiła grać w szachy. Jej umysł był w stanie przewidzieć pięć ruchów do przodu. Zawsze jednak kiedy była już przy drugim, ogarniało ją totalnie znużenie. Wiedziała na jakie ruchy może zdecydować się jej rywal. „Gdy zrobię to, to on zrobi to, a wtedy ja to, szach, rach – ciach – ciach, szach mat!” – myślała. „No i wygrałam…”. Po mentalnym zwycięstwie czekała tylko na to, by skończyć grać i uciąć sobie drzemkę. „Nie będę się powtarzać” – myślała przy tym i dając wygrać mężowi toczyła już w głowie zupełnie inne, nowe bitwy… Myślała o swoich snach, planach, książkach które przeczyta, potrawach które przyrządzi. Walka była zaciekła. Nigdy nie mogła się na nic zdecydować. „Rosół czy pomidorowa? Przeczytać kryminał czy komiks? Wierzyć w sny czy nie wierzyć?”. Oprócz takich, błahych bitew toczyła także większe wojny, lecz nie czas i miejsce by o tym opowiadać. Nigdy nie dochodziła do żadnych konstruktywnych wniosków. „I tak wszelkie decyzje zapadły już w mojej głowie… O Nieświadome! Ty wiesz co dla mnie najlepsze, prawda?”. I zrzucając całą odpowiedzialność za swoje działania na nieznane jej samej obszary umysłu, gratulowała mężowi zwycięstwa i układała pionki w wewnętrznej części szachownicy. Za każdym razem sprawiało jej to ogromną przyjemność. Przypominało jej to zabawę z dzieciństwa… Trzeba było powkładać tekturowe zwierzątka w dziurki o pasujących kształtach. Całość tworzyła obraz przedstawiający dżunglę. Zwierzątkowe puzzle miały specjalne uchwyty, aby nie podważać ich palcem. „Każde puzzle powinny mieć takie – wolniej się wtedy niszczą” – myślała. „Czy zgodzisz się ze mną, że puzzle powinny mieć takie specjalne uchwyty, aby nie musieć podważać ich palcem?” – pytała za każdym razem gdy składała szachy. „Kto wie… Ale wtedy nie dałoby się ich powiesić na ścianie” – odpowiadał mąż.

Koniec

Komentarze

Taak. No i mamy scenkę --- w pewnym sensie intrygującą. Czy coś z niej wynika? Nie. Czy należy ją w jakimś konkretnym kierunku interpretować? Nie --- bo nawet nie ma tytułu. Czy będzie kontynuacja? Znając życie --- nie.

Szkoda scenki. Jeżeli chcesz coś publikować, publikuj w całości.

pozdrawiam

I po co to było?

To już naprawdę zakrawa na plagę. Wszędzie te części, prologi i wstępy. A tu nie dość, że "część pierwsza" to jeszcze "bez tytułu". Podejrzewam, że zrobiłaś to specjalnie, ale na wszelki wypadek - gdybym jednak się mylił - powiem, że nie nadawanie swoim opowieścią tytułów nie jest najlepszym pomysłem. Czytelnik generalnie nie zagląda do czegoś bez tytułu. Tak, jak ja w tym przypadku - zobaczyłem twoje opowiadanie na liście i już wiedziałem, że nie będzie co czytać. I się nie pomyliłem. 

Nie wiem co zamierzałaś pokazać tym tekstem. Miało być śmiesznie? Intrygująco? Doprawdy nie wiem. Powiedzieć mogę jedynie, że przekombinowałaś. To, co chciałaś powiedzieć - to, co twoi bohaterowie chcieli powiedzieć - zupełnie rozmywa się przez te hulajce metafory, a niestety gdyby się ich pozbyć, z opowiadania nie zostałoby zbyt wiele.

Po przeczytaniu Twojej "części pierwszej", jednej w wielu, nazbyt wielu "części pierwszych", zakwalifikowałem ją do grupy skazanej na brak kontynuacji, czyli też do większości owych "części pierwszych i ostatnich".

Dlaczego? Z biegiem czasu i lektur zauważyłem prawidłowość: gdy nie wiadomo, o co chodzi w takiej "próbce", na 99% autorzy sami nie wiedzą, o czym i jak chcą pisać. Jakiś pomysł, a raczej zaczątki pomysłu, ale czy to interesujące, czy warto rozwijać... Nie, nie warto. Jeśli sam nie masz przekonania do tematu, do zarysu fabuły, do postaci, to nie warto.  

Zgoda, że nie ma reguły bez wyjątków, może i Twój tekst jest takim wyjątkiem, po dość niemrawym "psychologizowaniu" zacznie coś dziać się między znudzonymi sobą małżonkami --- ale nie sądzę, bo gdyby miało tak być, nie poprzestałbyś na trudnym do określenia "czymś", ale, zafrapowany pomysłem, napisałbyś więcej i pokazał, w jakim kierunku zmierzasz. Nie pokazałeś ---> sam nie wiesz, co dalej ---> wracamy do początku...

P.S. Przepraszam za "zmianę płci" i zaręczam, że napisałem, co napisałem, nie w celu zniechęcania Ciebie, ale w celu zwrócenia Twojej uwagi na prostą zależność: brak zdecydowania ---> lepiej odłożyć pomysł, niech dojrzeje albo niech się przemieni w ciekawszy...

Nie nadałam tytułu bo zawsze mam z nimi problem. Wrzuciłam tu ten początek jako probkę tekstu - chcąc zobaczyć czy Wam się w ogóle spodoba styl. Ale tu, na fantastyce zauważyłam są ludzie o zupełnie innym guście niż ja:) Widzę to nie tylko po tym jak mnie komentujecie, ale także po komentarzach do innych tekstów. To co mi się wydaje co najmniej mierne (choć może być nawet zabawne, i z konkretną fabułą) Wy komentujecie: "czytało się lekko! nie mogę się doczekać na dalszy ciąg". Ja lubię teksty, które intrygują, która mają wiele interpretacji, nie muszą mieć początku ani końca - czytelnik sam podporządkowuje sobie tekst do siebie i tego co chce w nim zobaczyć. Miałam pomysł na całość zaczynając ten tekst (znaczy się mam), ale w trakcie pisania okazywało się, że są lepsze, że zmienię nieco mój pierwotny zamysł. Jeśli Waszą jedyną interpretacją tego tekstu jest to, że mówi on o "znudzonych sobą małżonkach" - to albo Wy macie gorszy dzień, albo ja pomyliłam miejsca i muszę przenieść się w jakieś, gdzie autorzy "psychologizują" co najmniej "niemrawo", a czytelnicy - są w stanie robić to w ogóle.

Zauważyłam panującą tu tendencję do "pisarskiego hipsterstwa" co mnie bardzo smuci. Przewidywalność x100, a ma być przecież tak bardzo alternatywnie! ;)

Co więcej - nie rozumiem dlaczego autorzy mieli by odkładać pomysły niedokończone na później. Macie jakiś problem z tym by dopowiedzieć sobie c.d. na własną rękę? Tekst się albo podoba albo nie - nawet jeśli jest niedokończony. Więc oczekuję komentarzy do tego co JEST, a nie do tego czego jeszcze nie ma.

Prawdopodobnie ten tekst nie zostanie skończony. Z tym że do tej pory nie uważałam tego za jego wadę.

Jak tutaj w ogóle się usuwa swoje opowiadania i zupełnie swoje konto?

Tak, tak.

pozdrawiam

I po co to było?

nie da się :P

też próbowałam z moim, którego się wstydzę, ale się nie da. Można do 24 h usunąć opowiadanie a konta nida się. Chyba, że poprosisz admina :P

ja i tak tutaj więcej niczego nie dam, bo marny poziom tutaj jest niestety.

Majsterka, naprawdę nie rozumiem takiego postępowania. Już nawet przestałem liczyć ile razy słyszę, że ktoś "wrzuca początek, by zobaczyć czy się spodoba". Zdajesz sobie sprawę, że jeśli zakopiesz jakiegoś pana w piasku po szyję, pokażesz ludziom i zapytasz "hej, jak myślicie, czy ten facet jest przystojny?", ludzie jedynie podrapią się w skronie, względnie popukają w czoła. Nie można ocenić czegoś, czego się nie widzoało/słyszało/czuło/doświadczyło. Tym bardziej nie można ocenić czegoś, czego w większej części nie ma. Jeśli chodzi o "dopowiedzeniem ciągu dlaszego przez czytelnika", chyba sama nie wierzysz w to, co mówisz. Dam kolejny przykład - lubię przykłady - idziesz do księgarni i widzisz kilkuset stronicową książkę. Po otwarci okazuje się jednak, że zapisany jest tylko pierwszy rozdział, a potem notka odautorska, w któryj autor prosi czytelników o dopowiedzenie sobie własnej kontynuacji. Myślisz, że taka książka się sprzeda? Czy sama kupiłabyć taką książkę? Nie sądzę. 

Chcesz zostawić czytelnikowi pole do interpretacji? Proszę bardzo, kompozycja otwarta to ciekawa kompozycja, ale najpierw musisz dać czytelnikow coś, co będzie mógł sobie dointerpretować. Wrzucasz tekst, który można streścić w trzech zdaniach, a potem dziwisz się, że się nie podobał i że czytelnicy bezczenie nie chcieli sami wymyślić ciągu dalszego. A mieli z czego? Opowiadanie nie musi mieć początku, ani końca, musi za to mieć środek. Opowiadanie bez żadnej opowieści jest kiepskim opowiadaniem. 

Dalej, jeśli ktoś tu uprawia "pisarskie hipsterstwo" to niestety jedynie ty, autorko. Większość tekstów na stronie nie wygląda tak, jak ten, więc sama rozumiesz. A jeśli chodzi o kończenie tekstów - możesz sądzić, że tekst niedokończony nie jest wadliwy - masz takie prawo. Niemniej, miejscem niedokończonych tekstów jest szuflada, tak samo jak miejscem niedokończonych obrazów nie jest galeria. Weź to pod uwagę i zastanów się dziesięć razy zanim postanowisz opublikować gdziekolwiek tekst, który nie jest skończony.

Byłam, przeczytałam. W jednym miejscu blisko siebie pięć wariacji "chcę".

 

Co do oceny, jak wspomnieli przedmówcy - fragment jest za krótki, by dało się o nim powiedziec coś sensownego. Owszem, zaczyna się ciekawie, czyta nieźle, ale... no właśnie, co? Dopóki nie pokażesz skończonej, pełnej całości, żaden czytelnik nie będzie się w stanie merytorycznie wypowiedzieć.

Nie ma też co się obrażać i umykać z piaskownicy ze swoimi zabawkami, lepiej pokaż nam coś, co sprawi, że wszystkim szczęki z wrażenia opadną. Ale coś skończonego.

 

Pozdrawiam.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

---> Majsterka, Monivrian.  

   Nikt się tutaj na niczym nie zna, poziom marny, że słów szkoda? Być może nie znamy się na literaturze w stopniu umożliwiającym otrzymanie tytułów profesorskich, więc bardzo przepraszamy, że wybitnego dzieła nie rozpoznaliśmy... Na poziom, wyznaczany przez publikujących się na stronie, wpływu nie mamy, toteż drugich przeprosin nie będzie.  

   Zwalanie wszelkich win (win z Waszego punktu widzenia) na czytelników jest marnym wybiegiem. Nie kto inny, jak czytelnicy "głosują" własnymi wyborami i pieniędzmi na podobające się utwory. Nic Wam to nie mówi? Natychmiast dodaję, żeby uniknąć jałowej dyskusji na temat "przecież wy czytacie za darmo". Tutaj tak, za darmo... 

" jeśli zakopiesz jakiegoś pana w piasku po szyję, pokażesz ludziom i zapytasz "hej, jak myślicie, czy ten facet jest przystojny?"

no ja oceniam "przystojność" po twarzy, więc już może taka moja tendencja - aby oceniać po fragmentach;)

"Nie można ocenić czegoś, czego się nie widzoało/słyszało/czuło/doświadczyło." - dlatego piszę by nie oceniać fragmentów których NIE MA komentarzami "na pewno tego nie dokończysz buuu" . Może i nie dokończę, ale mozna ocenić to co jest prawda?

Nie wymagam aby wszystkim się podobały moje teksty, ale jeśli już proszę o ocenę, to rzetelną i o posługiwanie się argumentami - czemu się nie podoba, a nie takie gadanie "do dupy bo nie wiem o co chodzi i w ogóle nie ma zakonczenia", za chwilę "super bo się uśmiałem"... Takie dwuzdaniowe oceny są dosyć prymitywne;)

"Dalej, jeśli ktoś tu uprawia "pisarskie hipsterstwo" to niestety jedynie ty, autorko. Większość tekstów na stronie nie wygląda tak, jak ten, więc sama rozumiesz."

Otóż widzisz, wszyscy hipsterzy wyglądają tak samo a to jest to czego najbardziej nie chcą;) Więc mówiąc mi że mój tekst nie wygląda tak jak inne tutaj tylko potwierdzasz moje stwierdzenie, że tutaj większość pisze wedle jakiegoś dziwnego hipsterskiego mainstreamu..

Tak w ogóle to ja nie chcę usuwać tekstów, tylko całe konto. Jesli zaś nie mogę konta to przynajmniej teksty. Bo nie lubię poniewierać moich "wytworów" ;)

Możesz usunąć konto. Z tego, co się orientuję, trzeba napisać do DJa Jajko. Jeśli się mylę - Adamie, Vyzarcie, Syf.ie lub Joseheim - poprawcie mnie :).

Tak naprawdę to nie oceniliście tak źle mojego tekstu - w sumie jest 1 główny zarzut: że jest za krótki więc nie wiadomo czy się rozwinie w coś fajnego czy nie.

A ja chciałam tylko się dowiedzieć czy się czyta w miarę lekko językowo. Jeśli tak, to bym coś dalej dopisała i ujawniła więcej fabuły. Chyba za bardzo się uniosłam:D

 

Czyta się lekko. Na początku byłam zainteresowana, jak to się rozwinie. Ale się nie rozwinęło. Resztę napisano wyżej. To, że zapowiadało się ciekawie, też Ci już napisano.

Pozdrawiam

"Tak w ogóle to ja nie chcę usuwać tekstów, tylko całe konto. Jesli zaś nie mogę konta to przynajmniej teksty. Bo nie lubię poniewierać moich "wytworów" ;)"

Czy oznacza to, że uważasz zamieszczanie tekstów na tej stronie za ich poniewieranie? Jeśli tak, to najszybszą drogą zaiste jest krótki mail do DJa Jajko z prośbą o usunięcie konta.

 

Natomiast jeśli chcesz, by ktoś ocenił Twój tekst poważnie i merytorycznie, podejdź, proszę, poważnie do czytelników.

Twój styl wydaje się być całkiem porządny, owszem, ale opowiadanie to coś więcej niż tylko literki poskładane w słowa. Pokaż fabułę, postacie, czy tekst ma w sobie "to coś", czy potrafisz wciągnąć, zainteresować, sprawić, że oderwać się nie można.

Bo w jedną stronę tekstu wciągnąć się nie da, podobnie jak, moim zdaniem, jednak nie da się ocenić, czy mężczyzna zakopany po szyję w piasku jest przystojny, czy nie, bo nie widać choćby tego, czy jest wysoki, czy niski ; )

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Więc dopisz. Ochłoń z pierwszych emocji, i dopisz. Przecież poszło w gruncie rzeczy o to, że nie widzimy pary bohaterów w działaniu...

 "Czy oznacza to, że uważasz zamieszczanie tekstów na tej stronie za ich poniewieranie? Jeśli tak, to najszybszą drogą zaiste jest krótki mail do DJa Jajko z prośbą o usunięcie konta." - nie uważam tak. Chodziło mi o coś innego.

"bo nie widać choćby tego, czy jest wysoki, czy niski ; )" - zależy jaką kto ma definicję bycia przystojnym, dla mnie to zawsze były takie szlachetne rysy twarzy:) ale to już temat na inną dyskusję

Ja się szybko denerwuję więc nie wiem czy dopiszę c.d.,ale mam nadzieję, że tak. dzięki:)

 

 

 

 

 

 

Majsterko, przychodzisz tu, wrzucasz jakiś kotu spod ogona wyjęty fragment opowiadania bez ładu i składu i oczekujesz, że ludzie będą skakać z wrażenia i docenią głębię przekazu. A jak się okazuje inaczej, to zwijasz zabawki i nazywasz hipsterami.

Wiesz, jak się nazywa takie zachowanie?

 

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

AdamKB - ja nie winię czytelników o niską jakość tekstów na portalu. Winię tylko licznych grafomanów, którzy biorą się za pisanie bez podstawowej znajomości języka.

Sama się winię za marną jakość mojego "Przeciw" byłam zbyt pewna siebie noi wyszło jak wyszło. Niemniej wstydzę się tego tekstu. I naprawdę żałuję, że nie mogę go stąd wywalić. I dlatego również nie chcę dawać tutaj niczego nowego, bo zawaliłam debiut i każdy będzie czytać me teksty przez perspektywe tego, który już tu jest.

Monivrian przeceniasz ludzką pamięć, naprawdę. :) Wrzucaj śmiało. A jak chcesz usunąć jakiś tekst, to pisz do dja maila i załatwione.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Nie prze-sa-dzaj! Każdy kiedyś strzela w słupek, chociaż bramka dość szeroka... Spójrz na sprawę z drugiej strony. O, Monivrian dała drugi tekst, i od razu widać, że przyłożyła się, że wyszło siedemnaście razy lepiej!

Przynajmniej wiem,  co jeszcze muszę umieć. Po prostu piszę i rozwijam się :)

Trzymaj ten kurs; płaksy z reguły do niczego nie dochodzą... Powodzenia!

Zdecydowanie lepiej coś zamieścić, niż nie zamieszczać nic. Byle to była skończona całość.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

i takie skończone całości będę dawać, a jeśli chciałabym, żeby ktoś mi ocenił coś większego to poszukam czytaczy przez hyde park, by im wysyłać przez maila. Zamiast męczyć te prologi, cześć 1, rozdział 1 w tym dziale, bo to mija się z celem.

Krótkie. Za krótkie, jak dla mnie.

Poproszę więcej.

Pozdrawiam.

Nowa Fantastyka