
Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.
Drogie Dzieci.
Tak młody Q… kurwił, jak nikt kurwić nie umiał. Wstawał kurwą z rana, kurwił do śniadania, kurwę między książki wkładał i szedł do szkoły kurwić.
Na lekcjach kurwicy dostawał, że kurwić mu nie wolno. Za to wszędzie wkoło widział kurwy. Koleżanki były całe w kurwach, bo skarżyły. Pani w kurwach, bo za kurwy stawiała uwagi.
Raz o kurwimanię go posądziła i do dyrektorki na odkurwianie poszedł. Ta to w kurwach była najkurewszych! Niby krzyczała „ładnie”, niby bez kurew, ale jakby z kurwami w domyśle. Się młody Q… nasłuchał – że co to z niego za kurwipołeć, że kurwienie jest a fe!, że jak kurwić nie przestanie, to w kurwiholizm wpadnie i zakurwi się na śmierć. Przeląkł się nie na żarty: głowę spuścił, cisnącą się na usta kurwę zmiął i postanowił uroczyście: odtąd kurwić jeno po szkole.
Okropnie mu się dłużył w bezkurewiu pierwszy dzień. O jednym myślał: ”niech już woźny dzwoni, Q…, niech już dzwoni”. Jedno miał marzenie: wybiec z budy, gnać co sił i kurwić, kurwić, kurwić! Męczyły go kurwy, oj męczyły, aż na długiej przerwie dostał czkawki. Jedna mała kurewka się wypsnęła, potem druga… A za nimi cała chmara! Co buzię zasłonił, to mu nosem wyłaziły. W końcu chwycił taką jedną kurwę, wściekły, wytrząchał nią porządnie, palcem pogroził i ze złością wyrzucił za okno.
A że pogoda była deszczowa, kurwa odkleiła się od słowa.
I wtedy go olśniło. „To jest to!” – wykrzyknął. Nałapał trochę kurew do piórnika, pod kranem je wypłukał, kolorową wstążką skrzydełka podwiązał i już wodził rozradowanym wzrokiem, jak mu kukurwki nad głową kukają.
„Patrzcie państwo, jaki miły chłopczyk!” „Jaki grzeczny!” „A jak ładnie się bawi!” – wołano za nim. A młody Q… z czarującym uśmieszkiem kłaniał się nisko, uprzejmie pozdrawiał, „państwo wybaczą” – mawiał i odchodził, a kukurwki ku uciesze rozentuzjazmowanych państwa wykonywały ceremonialną rundkę i z gracją frunęły w ślad za nim.
Wkrótce, drogie Dzieci, jak świat długi i szeroki słowa były czyste i nikomu już się nie naprzykrzały. Gagatkom przypięto skrzydełka i wszystkie udały się we wspólną podróż do Zeszłych Krajów.
państwo --- blm pan i pani; także: panie i panowie · Łączy się z przydawką i orzeczeniem w lm, w formie m. os.
(...) ku uciesze rozentuzjazmowanych państwa wykonywały (...).
Wiem, że nieładnie przeklinać w komentarzach, ale samo się na usta ciśnie "o kurwa" ;)
Rozumiem, że inspiracją do napisania tekstu było dzisiejsze niezwykłe święto, ale przeczytałem bez większych emocji.
Pozdrawiam.
Sympatycznie nijakie.
Nawet się uśmiechnąłe, więc żart chyba udany.
Uśmiechnąłem się...krzywo, na zakręcie... opowiastka dla dzieci starszych, czy młodszych?Pozdrawiam łacinnika.
Dla mnie nijakie. Bez rewelacj, bez emocji, bez uśmiechu.
ale powtórzeń... ;)
Unfall, ty dowcipnisiu...
Cóż, to nie dla mnie. Pasywna bajka napisana na kolanie.
Pozdrawiam.
Gdybym miała wąsy, to bym była dziadkiem, a tak jestem sygnaturką!
Dziękuję serdecznie za komentarze. Od razu dementuję: 1. Pierwsze słyszę o tym niezwykłym święcie. 2. To nie jest żart, nie docelowo. 3. To nie jest dla dzieci, nie szczególnie. 4. Pisałem na komputerze, który stał na biurku.
Bierę się za dłuższę formę. Zaczynam rozumieć czytelnika ;)
Pozdrawiam