- Opowiadanie: Gavain - HIT

HIT

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

HIT

Faza ocieplania zakończona.

Wytrącanie lodu…

Zakończone.

Temperatura ciał…

Średnio 32 stopnie.

Wstrzykiwanie dodatkowej porcji białka HIT.

Zakończone.

Rozpoczęcie uzupełniania krioprotektantu.

Sondy na miejscach.

Rozpoczęcie pobudzania tkanek mięśniowych.

Przyspieszenie pracy serca do 50 procent normy.

Stała obserwacja obiektów.

Powrót do fazy FREEZE.

Rozpoczęcie zamrażania.

Alarm w sektorze G. Obiekt G-2190. Migotanie komór. Nagły wzrost temp. i ciśnienia. Wytrącenie lodu. Liczne krwotoki wewnętrzne. Zaburzenie pracy mózgu.

 

Mechaniczne ramię – robot medyczny, posuwając się po szynach dotarło do kapsuły kriogenicznej oznaczonej ciągiem znaków: G-2190. Czerwonej plamy wśród błękitnej poświaty innych lodowych kokonów. Syk urządzeń hydraulicznych wyprzedził właściwy ruch, kiedy kapsuła wysunęła się ze ściany i jej półprzeźroczyste wieko otworzyło się na ościerz. W jej wnętrzu pasy przytrzymywały szarpiącą się kobietę. Jej krzyk odbił się echem między ścianami kanionu sektora G. Dłoń robota zakryła wątłe, niespokojne ciało.

Akcja sercazatrzymana.

Organizm podłączono do systemu sztucznego podtrzymywania życia.

Brak aktywności elektromagnetycznej mózgu.

Wpuszczanie nanorobotów regenracyjnych.

Dziwnie wyglądam w tej kapsule. Sine podkowy pod oczami, przekrwione białka i włosy posklejane od potu i rozmrożonego szronu. Sine usta.

Kapsuła po kilku minutach wróciła na swoje miejsce. Poświata z jej wnętrza zamieniła się z czerwonej na żółtą.

Ramię robota złożyło się do pozycji spoczynkowej i powoli ruszyło wzdłuż szyny.

Dlaczego to urządzenie przeszło przeze mnie na wylot?

Spojrzała w dół. Unosiła się w powietrzu. Biała, lekka sukienka, w którą była ubrana poruszała się w rytm jej ruchów. Znała ją, należała do jej babci. Widmowa kobieta przeniosła wzrok na swoje dłonie, później na ciekłokrystaliczny wyświetlacz kapsuły kriogenicznej oznaczonej G-2190.

Trzy razy przeczytała krótką treść wyświetlanego komunikatu.

Obiekt nr 2190, sektor G. COMA. Trwa regenracja.

 

NIIIEEEEE

Wykrzyczała to w pustkę swym niemym głosem.

Chcę wrócić.

Weszła do swojej kapsuły. Przyjęła pozycję znajdującego się tam ciała i powoli w nie wniknęła. Uśpionym organizmem wstrząsnęły konwulsje, które ustały, kiedy tylko się wycofała.

Jeszcze raz spojrzała na ekran.

Ja mam imię. Ann. Mam na imię Ann Marie Hancroft – wyszeptała. Po czym zapłakała widmowymi łzami.

Uniosła się w powietrze. Umiejętność poruszania się przyszła sama. Zatrzymała się pomiędzy błękitnymi ścianami kanionu oznaczonego literą G. Rozejrzała się dookoła. Otaczały ją tysiące kriogenicznymi kokonów, w których, zanurzeni w lodowych snach, tkwią ludzie. Część z nich to jej rodzina i przyjaciele. A wszyscy – koloniści. Przyszli mieszkańcy nowego świata.

Ciekawe czy anioły podróżują z nami? ‘The Angel that presided o’er my birth / Said <<Little creature, form’d of joy and mirth, / Go, love without the help of anything on earth>>’ Gdzie jesteś aniele? Gdzie się podziała ta radość? Uciekamy z naszego domu ponieważ go zniszczyliśmy. Czy uzyskam pomoc gdzieś poza Ziemią?

Ruszyła przed siebie, w kierunku mostka.

– Jesteś martwa.

Zatrzymała się przed grodzią. Nerwowo przeczesała wzrokiem okolicę, jednak nie dostrzegła niczego, co mogłoby być źródłem tego głosu.

Wyciągnęła widmową rękę, próbując dotknąć metalu. Chyba po raz pierwszy w życiu chciała poczuć jego chłód. Przeniknęła materię. Ann zrobiła krok przed siebie.

Korytarz był odcięty od blasku kapsuł. Ann dostrzegała jednak cienie pośród ciemności. Poszła dalej.

– Jesteś martwa. Gdzie idziesz?

Sparaliżowało ją. Co się dzieje? Więcej dusz uwolnionych ze śpiących ciał?

Kim, albo czym jesteś?

Nie usłyszała odpowiedzi.

Czego chcesz?

– Was wszystkich.

Dlaczego?

– Ponieważ nikt inny was niec hce.

Nie rozumiem.

– Nie musisz.

Czy pozwolisz mi odejść?

– I tak nigdzie nie dojdziesz.

Usłyszała śmiech. Przepełniony, nieznającą cierpienia radością, śmiech małego dziecka. Przyspieszyła kroku. Kolejna gródź. Kolejny długi, pusty korytarz. Przeszła część z kapsułami dla obsługi. Dotarła do mostka.

Okrągłe pomieszczenie rozświetlały konsole sterowania. W wielobarwnym półmroku skąpane były fotele członków załogi, wyłączone monitory, a wszystko odbijało się w tworzywie iluminatorów.

– I co teraz zrobisz?

Rozejrzę się.

– Czego oczekujesz?

Nie odpowiedziała.

– Chcesz wiedzieć co straciłaś?

Zewnętrzne osłony iluminatorów podniosły się do góry, powoli i majestatycznie, jak powieki rozespanego tytana.

Na zewnątrz była pustka rozświetlana przez pobliską gwiazdę.

Już dolatujemy…

– Można tak powiedzieć.

Jak to?

– Nie dolecicie.

Jakby na komendę zapłonęły wszystkie monitory na mostku. Kobiecy głos powiedział:

 

ROZPOCZĄĆ PROCEDURĘ BUDZENIA ZAŁOGI

 

Na głównym monitorze rozpoczęło się odliczanie 23:59:51. Sekundy znikały jedna za drugą, a za nimi minuty. Ann miotała się bezradna po mostku.

Wykryto obce ciała wśród płynów w przewodzie biomedycznym.

Wiadomość płonęła czerwienią na wszystkich ekranach.

Wysłano nanoroboty.

Kolejna informacja obok tej wcześniejszej.

Obce ciała dotarły do urządzeń w sektorze A. Dostały się do organizmów obiektów od A-1 do A-18. Nanoroboty przystąpiły do oczyszczania.

Co się dzieje?

– To głos tych, którzy zostali na Ziemi.

Znowu ten śmiech.

Błąd w programie nanorobotów. Straty przekraczają 75%. Wczytać program awaryjny.

BŁĄD

Ominąć standardową procedurę.

BŁĄD

Brak odczytów z komór od A-1 do A-6… A-7. Infekcja rozprzestrzenia się do sektora B i C.

Procedura awaryjnego odczepienia sektorów od D do J.

BŁĄD

Infekcję wykryto w sektorach D i E.

Próba ewakuacji pojedynczych komór.

BŁĄD

Wszystkie komory podłączone do przewodów biomedycznych są odcięte i poza kontrolą. To może znaczyć, że…

Komora G-2190 przygotowana. Przepompować paliwo. Odłączyć moduł ewakuacyjny nr 1312.

Przeżyłam.

– I tak jesteś martwa.

Ann wydostała się ze statku. Ogrom przestrzeni przytłoczył ją na kilka chwil. Zauważyła dryfujący moduł ewakuacyjną z jej ciałem w środku. Moduł przeznaczony dla 144 osób niósł tylko ją jedną.

Leciała obok swojej tratwy ratunkowej, patrząc jak statek kolonizacyjny sunie przez przestrzeń niewiele przed nią. Blask silników jonowych był oślepiający. Wiedziała, że moduł jest zaprogramowany na podążanie w kierunku najbliższej planety, nadającej się do zamieszkania. Unosiła się więc obok modułu, podążającego tym samym kursem, co statek kolonizacyjny.

Księżyc gazowego olbrzyma miał się stać ich domem. Ogromny wytwór ludzkich rąk zboczył jednak z kursu. Ann patrzyła jak zanurza się w pomarańczowej atmosferze największej planety układu.

Jej moduł miał swój własny system odpowiadający za lądownie, więc była pewna, że dotrze do celu w jednym kawałku, jeśli tylko komputer pokładowy nie odmówi posłuszeństwa. I co później? Jej ciało było w śpiączce. Może być podtrzymywane przy życiu naprawdę długo, ale co z tego?

Nowe słońce wyjrzało zza wielkiej planety. Jego promienie rozświetliły powierzchnię księżyca, który teraz należał tylko do Ann, odsłaniając Błękit mórz i zieleń lądów. Metalowy pancerz modułu ratowniczego odbił światło, przeszywając nim widmową Ann.

Witaj, Słońce. ‘O holy virgin! clad in purest white, / Unlock heav’n’s golden gates, and issue forth; / Awake the dawn that sleeps in heaven ; let light / Rise from the chambers of the east, and bring / The honey’d dew that cometh on waking day. / O radiant morning, salute the sun / Rous’d like a huntsman to the chase, and with / Thy buskin’d feet appear upon our hills.’

Moduł ratowniczy zdążyły zarosnąć zielenią. Ann otworzyła cielesne oczy po raz pierwszy od wielu miesięcy. Rozejrzała się po wnętrzu kapsuły ratowniczej i zaczęła się śmiać. W tym samym czasie długie ramię zakończone dłonią wyposażoną w cztery palce przedarło się przez pnącza. Istota dotknęła metalu i rozsunęła rośliny, odsłaniając napis:

Moduł ratowniczy Galaxie1 nr 1312

[białko HIT: hibernation induction trigger]

[wiersze w tym opowiadaniu pochodzą ze zbioru ‘Selected Poems’, William Blake]

Koniec

Komentarze

Nie podobało mi się. Chociaż nie ma tragedii, bo gładko dotarłem do końca, a gdyby był to wstęp do jakiejś dłuższej (sensownej!) historii, może bym się tak nie czepiał.

 

Bohaterka przeżywa OBE i słyszy głos. Ów głos nie mówi nic sensownego, nawet nie wiadomo skąd się wziął i po co. Samo odwołanie się do (potencjalnej) śmierci to za mało, żeby zrobić wrażenie.

 

Wtrącone wiersze nie niosą ze sobą żadnej wartości dodanej i raczej wyglądają na sztuczkę w stylu "wrzucę jakieś losowe poetyckie kawałki, to od razu tekst będzie taki bardziej poetycki". Nie.

 

Jako zamknięta całość, opowiadanie niczego zaskakującego nie prezentuje. Jedyny moment, w którym potencjalnie mogłoby się coś dziać, jest jednocześnie końcem. 

Przeczytałem zaledwie połowę i pomyślałem, że dalej mi się nie chce. 

Nie wzbudziłeś we mnie zainteresowania, drogi Autorze.

Te wiersze także bym sobie darowała, bo wprowadzają niepotrzebny chaos w tekście. Sam pomysł, a właściwie jeszcze specyficzny zapis opowiadania spodobały mi się. Przeżycie bohaterki jest trochę naciągane, ale jestem skłonna je przyjąć (słyszałam zresztą teorie, że w czasie śpiączki dusze ludzi wędrowały po świecie). Można by było jeszcze bardziej udziwinić obcą rasę pojawiającą się na końcu, no i wyjaśnić albo podpowiedzieć, co za czort przemawiał do Ann.

Pozdrawiam!

Opowiadanie nie znudziło mnie, ale i nie poruszyło w najmniejszym stopniu. Pozostaję zupełnie obojętna. Choć nie, zastanawiam się, kim był tajemniczy interlokutor Ann i co te pogwarki wnoszą.

 

"...jej półprzeźroczyste wieko otworzyło się na ościerz" - Na oścież, moim zdaniem, otwierają się okna i drzwi, bowiem ościeże  to wewnętrzna strona otworu okiennego lub drzwiowego. Ponadto w Twoim "na ościerz" jest błąd ortograficzny.Wieko może się otworzyć, np. szeroko.

 

"Otaczały ją tysiące kriogenicznych kokonów, w których, zanurzeni w lodowych snach, tkwią ludzie." - Uważam, żę jeśli otaczały to tkwili, a jeśli tkwią, to otaczają

 

"Zauważyła dryfujący moduł ewakuacyjną z jej ciałem w środku..." - Literówka ewakuacyjny. Uważam też, że Ann: Zauważyła dryfujący moduł ewakuajcyjny ze swoim ciałem w środku...

 

"Leciała obok swojej tratwy ratunkowej, patrząc jak statek kolonizacyjny sunie przez przestrzeń niewiele przed nią." - Niewiele  to nieduża liczba lub ilość czegoś. Dlatego uważam, że:  ...statek kolonizacyjny sunął przez przestrzeń w niewielkiej odległości przed nią. Lub ...tuż przed nią.

 

"...odsłaniając Błękit mórz i zieleń lądów." - Bardzo lubię kolor błękitny, ale nie uważam za stosowne pisać go wielką literą.

 

Pozdrawiam.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Te wierszowane wtręty ominałem, bo nie znam angielskiego. A nie wiem, czy wnosiły coś istotnego. Jako początek czegoś większego, wstęp do perypetii jedynej ocalałej na obcej planecie, byłoby spoko. A tak, jest troche nijakie.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Wydaje mi się, że "rozmowę" Ann z kimś / czymś można interpretować jako halucynacje. 

Obecne zakończenie powinno stanowić właściwy początek opowiadania. Tekst w obecnej postaci jest zaledwie wprowadzeniem... Udanym, nie przeszarżowanym, ale tylko wprowadzeniem.

Nowa Fantastyka