- Opowiadanie: maxtorion - Pusty

Pusty

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Pusty

Sesja 34

 

– Witaj Antoni, jak się dziś czujesz?– Powiedział lekarz, zasiadając za biurkiem. Jednak nie doczekał się odpowiedź. Pacjent jedynie siedział na kozetce, beznamiętnie przyglądając się otoczeniu. Doktor powtórzył pytanie. Nadal nic. Gdy chciał spróbować po raz trzeci, Antoni przerwał mu, po czym spokojnie rzekł:

 

– Od kiedy mnie tu skierowano, dzień w dzień zadaje mi pan to pytanie, wiedząc że nie ma ono najmniejszego sensu.

 

Psychiatrę zawsze przerażał ten spokojny, wyzbyty wszelkich emocji głos. Był taki nieludzki, jakby należał do jakiejś maszyny. Już wolał schizofreników, oni przynajmniej mieli w sobie coś z człowieka. Jednak ucieszył się, że otrzymał jakąkolwiek reakcję. Liczył że tym razem nie zakończy się na jego monologu.

 

– Dlaczego uważasz że nie ma ono żadnego sensu?– Doktor podchwycił temat.

 

– Dlatego że ja zawsze czuję się tak samo– odrzekł, po czym dodał-Na tym w końcu polega mój problem, czyż nie?

 

Antoni trafił w samo sedno. On nic nie czuł, fizycznie i psychicznie. Nie istniały dla niego rzeczy takie jak ból, smutek, nienawiści. Ale co za tym idzie, poza jego zasięgiem była również jakakolwiek przyjemność. Nie przeżywał czegokolwiek. Był martwy za życia. Tylko jak go wskrzesić? Rozmowa stanęła w martwym punkcie, co zresztą nie stanowi jakiegoś większego zaskoczenia. O czym można gadać z kimś, kogo właściwie nic nie obchodzi. Nagle, w głowie doktora zaświtała pewna idea.

 

– Odpowiadasz na moje pytania, komentujesz je. Wynika z tego że jednak coś tam czujesz, choćby ciekawość.

 

Żadnej odpowiedzi. Zapadła cisza. Pomysł jednak okazał się niewypałem, a Antoni, po chwilowej aktywności, ponownie zobojętniał na cały świat. Nawet gdyby ktoś przyłożył mu w tym momencie pistolet do głowy, on i tak nie zwróciłby na to najmniejszej uwagi . Pozostał w tym stanie do końca sesji.

 

Jednak coś intrygowało młodego psychiatrę. Przecież on czasami mówił sensowne rzeczy, a to już świadczyło o tym że coś czuje . Może jednak nie jest taki zupełnie martwy. Ma przecież te chwilowe okresy minimalnego pobudzenia. Lecz co dokładnie je powoduje i jak je wykorzystać w terapii? Było to jedno z wielu pytań na jakie będzie musiał sobie odpowiedzieć.

Sesja 35

 

Panuje piękna wiosenna pogoda. Park leżący na terenie zakładu psychiatrycznego jest wyjątkowo piękny o tej porze roku. Hiacynty, irysy oraz narcyzy tworzyły doskonałą kompozycję, wzbogaconą dodatkowo zielenią liści. Tomasz, bo tak nazywał się psychiatra, postanowił przeprowadzić terapię w tym miejscu, licząc że uroda parku pomoże w nawiązaniu kontaktu z Antonim.

 

Jego pacjent siedział na ławce, pogrążony jak zwykle w apatii. Lekarz usiadł tuż obok niego. Postanowił przez chwilę pomilczeć, aby Antoni przywykł do jego obecności, chociaż szczerze wątpił czy to ma dla niego najmniejsze znaczenie. Wiedział tylko że musi nawiązać kontakt, ponownie zmusić do jakiejś aktywności. Postanowił spróbować od czegoś kontrowersyjnego.

 

– Zastanawiałeś się kiedyś Antoni, dlaczego zabiłeś tych wszystkich ludzi? Miałeś jakiekolwiek wyrzuty, cokolwiek?

 

W chorym na wspomnienie o morderstwach nastąpiła pewna zmiana. Odwrócił się w stronę psychiatry, spojrzał mu w oczy, po czym rzekł:

 

– Ile bym dał aby mieć wyrzuty. I tak, wiem dlaczego popełniłem te morderstwa. Doktor chyba również jest tego świadomy.

 

Oczywiście że był. Chodziło mu o emocje. Chciał czuć cokolwiek, czy miałoby to być podniecenie, gniew czy ból. Ale tego nie znalazł. Nawet przy trzydziestej ofierze.

 

Po tej minimalnej wymianie zdań, kiedy Tomasz zakładał że to już będzie koniec jakiejkolwiek rozmowy, Antoni powiedział coś zaskakującego:

 

– Wczoraj wieczorem zdałem sobie sprawę z tego, że jednak coś czuję.

 

Lekarz zrozumiał że to może być przełom, więc z podekscytowaniem zaczął wypytywać o tą emocje.

 

-Pustka-powiedział ze spokojem– Wszechogarniająca, nieskończona, wieczna pustka, co wchłania wszystko, nawet czas. Wie doktor, jak to jest nie istnieć?

 

– Obawiam się że nie.

 

– Ja wiem aż za dobrze. Może pan zakończyć swoje próby leczenia, mnie nie można uratować.

 

– Nie zgodzę się, jest nadzieja. Robiliśmy badania tomografem, z mózgiem wszystko jest w porządku. Twój stan jest związany z psychiką a nie defektami fizycznymi. Temu możemy w jakiś sposób zaradzić.

 

– To nie psychika. To coś znacznie, znacznie więcej. Zobaczysz.

 

Po tych słowach zapadł w swój dziwny, szaleńczy sen.

Sesja 10000

 

To miało być już ostatnie spotkanie z Antonim. Potem Tomasz przechodził na emeryturę. O ile innych pacjentów udało mu się wyleczyć lub chociażby przyczynić się do poprawy ich stanu, na tym polu nie osiągnął niczego. I brakowało mu pomysłu dlaczego. To chyba nigdy nie przestanie go intrygować, jak zagadka, którą usłyszeliśmy ale nie zdołaliśmy rozwikłać. Najgorsze jest to że w żaden sposób nie dało się wyciągnąć z niego żadnych informacji na temat rodziny oraz młodości. Zawsze wtedy milkł i popadał w apatię. Jakby strzegł jakiegoś sekretu. Jednak najdziwniejsza w nim była cecha, której tak naprawdę nie posiada żaden żyjący człowiek. Antoni się nie zmieniał. Fizycznie nadal jest taki sam, jak za pierwszym razem. Czas go omija. I co najlepsze, żaden mądry umysł nie ma pojęcia dlaczego tak jest.

 

Pacjent został wprowadzony przez sanitariuszy do środka, po czym zajął swoje miejsce na kozetce. Jednak tym razem był inny. Brakowało charakterystycznego dla niego otępienia. Była za to emanująca z oczu inteligencja. Po raz pierwszy od ponad dwudziestu lat to on zaczął rozmowę.

 

-Odchodzisz doktorze?

 

– Owszem Antoni, smutno ci z tego powodu?

 

– Wie doktor że to niemożliwe.

 

– A zatem czemu pytasz?– pytał coraz bardziej zainteresowany postawą swojego pacjenta lekarz.

 

– Dlatego że teraz, gdy będzie miał pan dużo wolnego czasu, chciałbym aby zrobił pan dla mnie małą przysługę.

 

– Na czym miałaby ona polegać?

 

– Niech doktor znajdzie moją matkę, powinna jeszcze żyć i przekaż jej ode mnie że miała rację. Że aby żyć, trzeba umieć cierpieć. Ja nie umiałem, a teraz płacę za to cenę.

 

– Ale jak ty właściwie to zrobiłeś?

 

– Diabli wiedzą doktorze, diabli wiedzą.

 

Jestem wdzięczny za każdą konstruktywną krytykę. Pozdrawiam.

 

 

 

 

 

Koniec

Komentarze

Jednak nie doczekał się odpowiedź. - literówka

 

Ale co za tym idzie, poza jego zasięgiem byłą również jakakolwiek. - coś tutaj jest nie tak, nie rozumiem tego zdania.

 

Hiacynty, Irysy oraz Narcyzy tworzyły doskonałą kompozycję, wzbogaconą dodatkowo zielenią liści. - nie mam pewności, ale nazwy kwiatów chyba z małej litery.

Poza tym, brakuje spacji przy myślnikach i wielu przecinków. Opowiadanie wzbudziło moją ciekawość, której zakończenie nie zaspokoiło, niestety.

Pozdrawiam

Mastiff

Psychiatrę zawsze przerażał ten spokojny, wyzbyty wszelkich emocji głos. – Pozbawiony emocji, jeśli już. Wyzuty z emocji.

 

Jednak ucieszył się, że otrzymał jakąkolwiek reakcję. – otrzymać reakcję jakoś dziwnie tu brzmi. Może przerobić to, że ucieszył się, że jego pacjent w końcu zareagował, odpowiedział, że otrzymał jakąkolwiek odpowiedź.

 

Panuje piękna wiosenna pogoda. Park leżący na terenie zakładu psychiatrycznego jest wyjątkowo piękny o tej porze roku.

 

Ja nie umiałem, a teraz płacę za to cenę. – frazeologizm brzmi : płacę wysoką cenę. Więc albo zostaw samo „płacę”, albo dodaj, że wysoką.

 

To takie parę przykładów i interpunkcja cholernie kuleje.

Zakończenie pozostawia straszny niedosyt.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

W ramach walki z popodwieczorkową ociężałością poczytałem i z przykrością muszę stwierdzić, że języka polskiego raczej nie zaliczasz do grona bliskich znajomych.

 

 

- Witaj Antoni, jak się dziś czujesz?- Powiedział lekarz, zasiadając za biurkiem.

Imię występuje w wołaczu — brak przecinka. Brak spacji po pytajniku. ‘Powiedział’ małą literą.

Jednak nie doczekał się odpowiedź.

Doczekać się czego. Odpowiedzi. Literówka.

Gdy chciał spróbować po raz trzeci, Antoni przerwał mu, po czym spokojnie rzekł:

Ciekawe, jak mógł przerwać lekarzowi, skoro ten dopiero chciał powtórzyć pytanie.

(...) pytanie, wiedząc że nie ma ono (...).

Imiesłów współczesny wymaga oddzielenia przecinkami.

Jednak ucieszył się, że otrzymał jakąkolwiek reakcję.

Reakcję mógł wywołać. Otrzymać mógł na przykład odpowiedź. Na co się decydujesz?

Liczył że tym razem nie zakończy się na jego monologu.

Liczy się na coś. Więc nie liczył, że (tak, tu powinien być przecinek) nie zakończy się, ale liczył na to, że. A jeszcze lepiej: miał nadzieję, poczuł nadzieję.

- Dlaczego uważasz że nie ma ono żadnego sensu?- Doktor podchwycił temat.

Przecinek (mam nadzieję, że wiesz, gdzie). Zapis dialogu: brak spacji po pytajniku, ‘doktor’ małą literą. Powtarzam się? Nie, to Ty powtarzasz błędy... Poza tym ‘doktor’ zbędny. W akapicie poprzedzającym kwestię doktora właśnie on i tylko on jest podmiotem, więc nawet ćwierćinteligenci będą wiedzieli, kto mówi.

- Dlatego że ja zawsze czuję się tak samo- odrzekł, po czym dodał-Na tym w końcu polega mój problem, czyż nie?

Zapis partii dialogowych nie jest Twoją mocną stroną, niestety. Pięć błędów. Szósty — interpunkcyjny.

 

Dobra, wystarczy na dowód, że używałem obu oczu podczas czytania.

Co Tobie mogę doradzić? Primo: nie spieszyć się podczas pisania, po napisaniu odłożyć na chociaż czterdzieści osiem godzin, po czym uważnie przeczytać i poprawić. Przy tej ostatniej czynności przydają się słowniki — korzystanie z nich nie boli i nie przynosi wstydu. Secundo: czytać do naczytania się po czubek głowy — oczywiście książek porządnie napisanych pod względem językowym — to też pomaga, zapamiętuje się dobre przykłady.

Powodzenia.

Nie będę wymieniał błędów, a znalazłoby się ich całkiem sporo w tym niedługim tekście.

Koledzy wyżej wymienili błędy. Ja się podpsuję ręcoma i nogoma pod ich apelem o czytanie porządnych ksiażek i czas leżakowania dla skończonych opowiadań. Dorzucę jeszcze, że warto własny tekst przeczytać na głos, a jak jest krótki --- to nawet parę razy. To ułatwia wyłapanie błędów.

pozdrawiam

I po co to było?

Nowa Fantastyka