- Opowiadanie: bemik - Wolontariat

Wolontariat

Dyżurni:

joseheim, beryl, vyzart

Biblioteka:

RogerRedeye

Oceny

Wolontariat

– Czy umiesz umierać?

Nie opowiedziałam. Spojrzałam zdziwiona. Przy wszystkich zniekształceniach ciała, jego twarz była najmniej zdeformowana. Niemalże nie odbiegała od standardów. Jedynie zbyt szeroko rozstawione oczy, umieszczone prawie na skroniach, sprawiały dziwne wrażenie. Nie można było patrzeć w nie prosto, człowiek zerkał to w jedno to w drugie.

– Umiesz? – Zniecierpliwiony ponowił pytanie.

– Czemu pytasz? Tego nikt nie umie!

– No coś ty! Ania umie. I pan Tomasz. Moja mama też chyba umie.

– Dlaczego tak sądzisz?

– Ale o co pytasz?

– O mamę.

– Bo kiedyś powiedziała, że chciałaby umieć, ale nie potrafi. A potem przyszła i powiedziała, że już chyba umie.

– Kiedy to było?

– Jak przyjechał ten doktor ze Szwajcarii. Parę tygodni temu.

Pamiętałam tę wizytę. Akurat wypadł mi dyżur. Lekarz zbadał Darka, zlecił litanię testów, po czym orzekł to samo, co już wszyscy od dawna wiedzieliśmy.

Patrzyłam na matkę chłopca i widziałam, jak rozpada się na kawałeczki. Ten specjalista był ostatnią nadzieją. Potem opanowała się, zacisnęła szczęki, a ja pomyślałam, że jest jednocześnie bardzo krucha i silna. Wyszła – nieprzytomna z bólu i rozpaczy. Łzy, płynące spokojnym strumieniem po twarzy, przesłoniły jej świat. Kierowca taksówki nie zdołał wyhamować.

– Potem przez jakiś czas nie przychodziła, a kiedy znowu się zjawiła, była jakaś inna. – Głos chłopca wyrwał mnie z zamyślenia.

– Jak to?

– Co, jak to? – Darek nie zrozumiał pytania.

– Jak to inna? – uściśliłam.

– No wiesz, jak by ci to opisać… – Ośmiolatek zamyślił się. – Jest teraz taka świetlista. I… trochę przejrzysta. Najpierw widziałem ją tylko we śnie. Ale teraz przychodzi normalnie. Nawet teraz tu jest, ale nic nie mówi, tylko się przysłuchuje. I uśmiecha się do mnie. Do ciebie też.

Poczułam nieprzyjemne mrowienie na karku. Roześmiałam się nerwowo…

– A kiedy jesteście sami, rozmawiasz z nią?

– Tak. Mama mówi, że muszę się tylko nauczyć umierać i wtedy ona po mnie przyjdzie i zaprowadzi w takie miejsce, gdzie będę mógł chodzić, a nawet biegać. Tylko, że ja staram się i staram, ale jakoś nie potrafię się nauczyć. Dlatego pytam ciebie.

– Wiesz, chyba nikt nie może się tego nauczyć. To po prostu pewnego dnia się zdarza i już.

– Mama też tak mówi. Że pewnego dnia to się zdarzy. Ale że muszę się starać. A ja się staram, tylko nie bardzo mi wychodzi. Chociaż mama mówi, że jestem wyjątkowy.

– O tak, jesteś.

Matka Darka bardzo źle znosiła ciążę. Lekarz zapisał jej talidomid, który rzekomo miał złagodzić nieprzyjemne objawy. Złagodził. Tylko chłopiec urodził się z nogami, które kończą się kilka centymetrów za pośladkami i rękoma, które nie mają nawet łokci, nie mówiąc o dłoniach. Do tego wiele organów wewnętrznych nie działało jak należy. Gdyby nie aparatura, dawno już by go nie było.

Lubiłam tego dzieciaka. Był miły, sympatyczny, nie narzekał. Często śmiał się, szczególnie, gdy czytał. Jakaś organizacja charytatywna zafundowała mu czytnik, który po usprawnieniach mógł sam obsługiwać. Ale lubił też, kiedy ja czytałam mu bajki. Te z dobrymi zakończeniami.

– Masz rodzeństwo? – spytał mnie kiedyś, gdy rozmawialiśmy o „Dzieciach z Bullerbyn”.

– Tak. Brata. A ty?

– Nie. Mama powiedziała, że kiedyś chciała mieć więcej dzieci, ale kiedy urodziłem się ja, byłem takim wspaniałym synem, że nie pragnęła już żadnego innego. – Chłopiec aż poczerwieniał z zadowolenia.

Mądra kobieta, pomyślałam.

– Mama mówi, że powinnaś pójść i zawołać pielęgniarkę. Chyba pani Zosia już się nauczyła – powiedział Darek.

Pani Zosia leżała w sali obok. Miała osiemdziesiąt lat i cukrzycę. Po kolejnym ataku zapadła w śpiączkę. Zamknęłam książkę i poszłam do pokoju numer osiemnaście. Aparatura piszczała, a ekran pokazywał całkowicie prostą linię.

Całe nasze życie to jak wykres na monitorze – linia łamana, raz w górę, raz w dół. A potem prosta – koniec wzlotów, koniec upadków.

Skąd on wiedział? Może przy wszystkich swoich ułomnościach, miał słuch lepszy niż większość ludzi?

– I co? Umiała? – spytał, gdy wróciłam do jego pokoju.

– Tak, Darku, umiała.

– Jak ona się tego nauczyła?

– Miała na to osiemdziesiąt lat. Ty masz dopiero osiem.

– Ale mama mówi, że ja się uczę znacznie szybciej – odpowiedział i zerknął na krzesło ustawione z drugiej strony łóżka.

Znowu poczułam nieprzyjemne dreszcze. Czy to możliwe, że ona tu rzeczywiście jest?

– Zostawię cię teraz na trochę, muszę iść do innych pacjentów.

– Możesz iść. Nie będę się nudził. Pogadamy z mamą. Może opowie mi bajkę, albo o tym miejscu, które dla nas przygotowała.

Wyszłam.

* * *

– Wiesz, tam jest pięknie.

– Gdzie?

– Tam, dokąd pójdę z mamą. Już raz tam byłem.

– Gdzie, Darku?

– No, tam – powiedział trochę zniecierpliwiony. – Tam, gdzie już jest mama.

– Ale to niemożliwe – próbowałam mu wyjaśnić. – Cały czas jesteś tutaj, w szpitalu.

– Ale ty czasami jesteś głupia! – wykrzyknął i zaraz dodał: – Przepraszam. Nie jesteś głupia, tylko nie rozumiesz.

– To wytłumacz mi.

– Pamiętasz, mówiłem ci, że mama najpierw przychodziła do mnie we śnie, a potem już normalnie. I kiedyś powiedziała, że jeśli będę chciał, to ona pokaże mi, gdzie będziemy razem mieszkać. I ja bardzo zechciałem i udało mi się. Wtedy tak śmiesznie zaczął piszczeć ten aparat.

Przypomniałam sobie. Jakiś miesiąc temu Darek postawił na nogi cały personel. Ja stałam z boku, przyglądałam się tej nerwowej krzątaninie lekarzy, pielęgniarek. A on się uśmiechał. Chciałam im wtedy powiedzieć, żeby sobie dali spokój, bo on nareszcie jest szczęśliwy, ale milczałam. Po blisko godzinie znowu otworzył oczy i wtedy był smutny. Tak naprawdę smutny. Spojrzał na mnie tymi dziwnymi oczami, a ja odczytałam w jego wzroku wyrzut. Że pozwoliłam ściągnąć go z powrotem.

– I jak tam było?

– Pięknie. Piasek i trawa. Niebo i słońce. I morze. Widziałaś kiedyś morze?

– Tak.

– A ja nie. Mama obiecywała, że kiedyś tam pojedziemy, ale jakoś się nie udało. Dlatego teraz specjalnie wybrała to miejsce, żebym wreszcie mógł je zobaczyć. I tam są inne dzieci. Ale nie ma Ani. Pewnie jest gdzieś indziej, ze swoją babcią i dziadkiem. I nie ma pana Tomasza, bo on powiedział, że woli kręte, górskie drogi, po których może śmigać na motocyklu. Ale obiecał, że do nas wpadnie. Jak już tam będę – dodał ze smutkiem.

– No to jeszcze trochę sobie poczeka – powiedziałam z uśmiechem.

– Dlaczego tak mówisz? – spytał poważnie. – Nie lubisz mnie?

– Lubię. Bardzo. I dlatego nie chcę, żebyś odchodził. – Pogłaskałam chłopca po głowie.

– Gdybyś mnie naprawdę lubiła, pozwoliłabyś mi pójść do mamy – wyszeptał i odwrócił się do ściany.

 

* * *

– Wiesz, chyba już się trochę naumiałem – powiedział słabym głosem.

– Nauczyłem – poprawiłam automatycznie. – Czegóż to się nauczyłeś?

– Jak umierać.

Z Darkiem było coraz gorzej. Kolejne organy odmawiały pracy. Chłopiec funkcjonował wyłącznie dzięki wspomaganiu aparatów.

– Przestań tak gadać. Tak nie można – powiedziałam ze złością.

– Dlaczego jesteś zła? Zazdrościsz mi?

– Nie. Ja chcę, żebyś był tutaj. Żebym mogła przychodzić i czytać ci książki. Będzie mi smutno bez ciebie.

– Ty masz też inne dzieci. I trochę dorosłych, z którymi rozmawiasz. A moja mama jest tam sama. Nudzi jej się beze mnie.

– Wiem, Darku.

– Mama powiedziała, że już niedługo. Ja też tak czuję. Coraz więcej umiem.

– Wiem, Darku.

 

* * *

Monitor podzieliła prosta linia. Ciszę pokoju zakłócał przenikliwy pisk. Stałam obok Darka i patrzyłam, jak jego twarz najpierw ściąga się grymasem cierpienia, a potem stopniowo wygładza. Na jego usta wypłynął spokojny uśmiech.

W niespełna minutę sala zapełniła się lekarzami i pielęgniarkami. Odsunęłam się pod ścianę, żeby nie przeszkadzać. Podłączono defibrylator. Powietrze drżało od mruczących wibracji. Teraz! Ciało chłopca wygięło się w łuk.

I wtedy zobaczyłam tysiące migoczących cząsteczek. Po chwili w pokoju pozostały tylko drobinki kurzu wirujące w promieniach słońca. Poczułam radość, aż łzy wymknęły mi się spod powiek. Ktoś próbował mnie pocieszać, ale odepchnęłam tę poklepującą rękę.

Koniec

Komentarze

Bemik, dlaczego mi to robisz o tej porze </3 Źle znoszę takie historie. Czyli: dobrze napisałaś, wyszło Ci.

Mądra kobieta – pomyślałam.  – w tym stanie jest błędnie. Lepiej tak: Mądra kobieta, pomyślałam. Powiem tak: spodziewałem się jakiegoś twista na koniec co do narratora. Że się okaże śmiercią, diabłem czy duchem – tak czy inaczej kimś zaskakującym. Liczyłem na szpitalnego ducha, który każe wypieprzać duszkowi mamusi i będzie trzymał dzieciaczka przy życiu dla własnej przyjemności czy niespełnionego instynktu macierzyńskiego. W tej formie, niestety, tekst do mnie nie przemówił. Jest rzewnie, a potem – z powodu tych kształcików na oknie – banalnie. 

I po co to było?

Mam problem z zapisem myśli, jak większość zapewne. Róznie kombinuję. Spróbuję poprawić i ujednolicić w całym tekście. Dzięki Jeralniance, dzięki syf. 

Chyba masz rację syfie, troszkę skrócę zakończenie

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

No, nie ma zwrotu akcji na końcu, ale ja akurat się takowego nie spodziewałem. Jak czytałem, to był jeszcze kształty na oknie, ale gdy się zalogowałem, żeby napisać komentarz, nagle znikły ; ) Teraz jest chyba lepiej, ale i tak było dobrze : )

bemiczku, przerywam dla Ciebie portalowe milczenie :) Chciałam tylko napisać, że takie zakończenie jest dużo lepsze. Pozdrawiam ciepło!

https://www.martakrajewska.eu

Wyszło, wyszło. Ja się przerzucam na taki zapis myśli: "Mądra kobieta" – pomyślałem.

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Dzięki, Kael.

Następne opowiadanie też będzie z dziećmi, ale chyba wrzucę znaczek 18+. Jeszcze trochę nad nim pracuję i słucham opinii beta-czytaczy. A tak przy okazji zastanawiałam się, czy nie wrzucić tytułu Wolontariat '69 lub 68 , ale przez datę/rok obawialam się skojarzeń politycznych, a tu była kwestia niesprawdzonego dokładnie leku.    

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

PWN Tam to znalazłem, ale i technika Syf.a jest oczywiście bdb, tylko czasem jest tak, że chce się wrzucić daną myśl bez tego całego: – pomyślał (lub: , pomyślał).

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Miałam okazje przeczytać oba zakończenia. Teraz jest lepiej. Dużo lepiej. Znów gratuluję.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

"Mądra kobieta" – pomyślałem.  Cudzysłowy są dopuszczalne, ale wydaje mi się, że zbyt alienują treść myśli od narracji, do tego łamią linię i brzydko wyglądają i tworzą pewne problemy przy mowie pozornie zależnej. Co za obłudna zdzira, przemknęło mu przez głowę. Każdemu dawała za darmo, a jemu nie dała. Pies ją trącał, dodał w myślach, kopiąc kamień w stronę studzienki kanalizacyjnej. Jakby w powyższym chcieć podostawiać cudzysłowy, to wyszłaby – moim zdaniem – straszna kaszana ; )

I po co to było?

Dzięki Regulatorzy.  Co do "myśli"  ja staram się raczej zapisywać kursywą, tylko właśnie potem, jak dodaję, pomyślał,/zdumał sie itd. różnie mi wychodzi.  

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

     Mądra kobieta – pomyślalam.  

Rogerze, z linka Koika, że chyba wszystkie wymienione wyżej wersje są poprawne, należy tylko zachować jednorodność zapisu w całym tekście.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

 tylko właśnie potem, jak dodaję, pomyślał,/zdumał sie itd. różnie mi wychodzi.  – dlatego najlepiej zapisywać po przecinku, bez żadnych wyróżnień i przerzucić wysiłek na pracę nad treścią, nie formalnymi błahostkami ; )

I po co to było?

* cholercia, miało być:  z linka Koika wynika…

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

     Wszystko zależy od konwencji przyjętej przez autora, byleby stosować ją konsekwntnie… Sprawnie napisana tekst z jedna wielka wadą:  zakończenie jest przewidywalne od początku pierwszego akapaitu. W związku z tym wyszla bardziej rozbudowana sentymentalna scena.      Pozdrawiam. 

Gdyby napisał to ktoś inny powiedziałbym, że – choć przewidywalny – to dobrze napisany tekst. Skoro jednak napisałaś to Ty, Bemik, przyznam, że rozczarowałem się nieco bo… cholera, od Ciebie oczekuję więcej.

Sorry, taki mamy klimat.

Rogerze, trudno nie przewidzieć zakończenia, jeśli od samego początku autor tłumaczy, że dziecko żyje tylko dzięki podłączeniu do aparatury. Z pewnością jest to nieco sentymentalne, ale nie aż tak bardzo. Bardzo byłoby, gdyby z woli autora przylecieli kosmici i podali Darkowi zastrzyk, który wyleczyłby go ze wszystkich chorób i naprawił wszystkie organy. No i byłoby bardziej fantastyczne. 

Dzięki za przeczytanie.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Dzięki Sethraelu. Cieszę się, że jest choć dobrze.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Straszne. Ale dobre. No i co z tego, że sentymentalne?

Babska logika rządzi!

A ja się zgodzę z Sethraelem. Scenka owszem, może i skłania nieco do zadumy, ale w ogólnym rozrachunku jest trochę nijaka i o niczym. Ot, scenka właśnie.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

– Umiesz? – Zniecierpliwiony ponowił pytanie. --> "Zniecierpliwiony" raczej małą literą. – No wiesz, jakby ci to opisać… --> "Jak by" oddzielnie. – Mądra kobieta, pomyślałam. --> Skoro to myśl, poprzedzający ją myślnik jest niepotrzebny.   Jako że chciałem się odwdzięczyć za wyczerpującą dotychczasową betę mojej mikropowieści, postanowiłem przeczytać Twoje opowiadanie i skomentować. I cóż – motyw z nauczeniem się umierać na początku sugerował mi element fantastyczny, ale potem okazało się, że jednak się pomyliłem. Tekst, taki sentymentalny (przyznam się, że lubię takie klimaty), jest napisany całkiem sprawne, aczkolwiek w żaden szczególny sposób mnie nie porwał.

https://eskapizmstosowany.wordpress.com/ - blog, w którym chwalę się swoją twórczością. Zapraszam!

…Basiu, to jest nawet lepsze od "Jesieni". Jestem zauroczony. Nie zgadzam się z większością komentarzy, które, moim zdaniem spłycają tekst. Tak jak i Ty, pamiętam sprawę Thalidomidu i tych tragedii.Pozdrawiam pełen podziwu.

Dzięki Finkla, Joseheim i Martius.    

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Dzięki Ryszardzie.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Trochę za ckliwe i za proste, na pomyśle się skończyło. Wykonanie takie se.

Dzięki za przeczytanie Goldengate.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Takie se – sięm mniem zpodobało. :)

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Oj, Koiku, chyba jesteś trochę złośliwy:-)

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Podobało mi się, bemik. Po Twoim wczorajszym mailu wprawiło w tym większą zadumę… Powiedziałabym, że temat wdzięczny, ale słowo to byłoby zdecydowanie nie na miejscu, a innego jakoś nie znajduję. Wzruszająco było. Życzę wszystkiego najlepszego;-)

Dzięki Agatko

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Efekciarstwo przede wszystkim, wynika z niektórych komentarzy. Jasne, widowiskowość rzeczą ciekawą, przyciągającą uwagę – ale bardzo wiele spraw bardzo ważnych nigdy nie wyłania się z cienia… Chyba że ktoś, na przykład bemik, opisze je tak, jak Ona to potrafi.

Och, Adamie, lejesz miód na moje serce. Dzięki.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Powiem szczerze, Bemiku, że twoje pisanie jakoś nigdy mi nie podchodzi. Ze względów różnych, choć niezwiązanych z twoimi umiejętnościami literackimi, bo tych wielu mogłoby ci pozazdrościć.   Ale ten tekst to majstersztyk.

O, dzięki, Vyzartcie, miłe zaskoczenie Twoją opinią. Zdaje się, że ja tak mam – jak coś mnie chwyci za serce, to udaje mi się przelać to na  papier. Tutaj przyczynkiem do powstania opowiadanka były wspominki mojego męża o koledze ze studiów, uszkodzonym tym cholernym specyfikiem. Tyle ze ten kumpel żył i miał się dość szczęśliwie, a mój bohater umiera i też jest szczęśliwy.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

To już kolejny Twój tekst, który mi się podoba. Co prawda jest trochę przewidywalny oraz słabszy niż inne Twoje opowiadania (i jakiś taki króciak:)) to i tak jest to kawał dobrej literatury.   Pozdrawiam

Mastiff

Dzięki, Bohdanie.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Opowiadanie nie wywołało we mnie żadnych emocji, może poza rozczarowaniem. Tym razem, w mojej ocenie, niewypał.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

…Droga Bemik życzę Ci hartu ducha w życiu i w Twej trafiającej do mnie twórczości. Pozdrawiam serdecznie.

Samo życie. Fajnie jest umieć pogodzić się z przeznaczeniem.

Dzięki mili panowie za oceny – i te pochlebne i te mniej pochlebne.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Bemik, brawo. Jest jakaś, z jednej strony przygnębiająca, zaś z drugiej radosna atmosfera. Powoduje to mieszane uczucia. Bardzo dobre dialogi; świetnie udało Ci się przedstawić psychikę tego chłopca, pokazać jego miłość do matki, ale również uczucie jakim owa kobieta darzyła swojego syna. Ponad to zmierzyłaś się z tematem samej śmierci i to w interesującym ujęciu. Chociaż opowiadanie krótkie, to tych bardziej wrażliwych może niewątpliwie wzruszyć.  Pozdrawiam.

Bardzo dziękuję. Zastanawiam się tylko, co skłoniło Lożowników do czytania tego opowiadania miesiąc po dacie opublikowania? 

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Pewnie ktoś z Loży nominował, np. AdamKB :)

Sorry, taki mamy klimat.

Masz w tym miesiącu dwa nominowane opowiadania – to jest jedno z nich :) Stąd aktywność Loży.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

O, dzięki za wyjaśnienia.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Bardzo ładnie – jak zawsze – napisane opowiadanie. Podoba mi się pomysł. Ale jestem trochę rozczarowany, bo taki trochę krótki ten tekst.

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

Kolejny, odkurzony tekst.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Tekst wytrzymał próbę czasu…

Pozdrówka.

O, rozumiem dlaczego tu zajrzałeś wink

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Ładne :)

Przynoszę radość :)

O, dziękuję, Anet.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Nowa Fantastyka