
Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.
Biegła przez las. Promienie zachodzącego letniego słońca bawiły się w koronach wysokich drzew wpadając między ich smukłe pnie.Biegła coraz szybciej. Znała ten las od urodzenia , dlatego zwinnie omijała przeszkody. Znała tutaj każdą roślinę, każdą kryjówkę. Miała kilka swoich ulubionych i jedno najważniejsze drzewo ze wszystkich, do którego właśnie zmierzała. Była zdenerwowana i rozdrażniona. Nie miała ochoty odpowiadać nawet na te wszystkie wesołe głosy, które wołały do niej z głębi lasu. Dotarła do ogromnego, starego drzewa. Wyrównując oddech złapała za gałąź i sprawnie zaczęła się wspinać. Robiła to już setki razy. Stare, ciemne drzewo było najwyższe w całej dolinie. Było najmocniejsze. Miało też w sobie najmocniejszego ducha. To właśnie do niego tu przybiegła. Usiadła na jednym z najwyższych konarów. Głowę podniosła do góry, wzrok ku chmurom i wraz z wydychanym powietrzem z jej ust wypłynęło poirytowane:
– kuuuuuuurwa! Wyobrażasz to sobie Kazak?? Jak można tak robić? Jak można kogoś zabić, zapomnieć na jakiś czas, potem rzucić zaklęcie przywracające do życia, wezwać z powrotem i znów chcieć zabić? Jaką trzeba być suką, żeby czerpać przyjemność z wyrywania komuś serca? A potem wspominać jak było przyjemnie, kiedy biło? Utopiłabym tę łajzę. Tego robaka parszywego. Kazak? Kazak?! Słyszysz??
– Dlaczego mówisz tak brzydko o sobie? Ochłoń, Fini. – spokojny jak delikatny podmuch wiatru, niski i ciepły głos rozbrzmiał we wnętrzu potężnego pnia.
– Ochłoń?? Ja pierdolę, jak?! Przecież ona znów do mnie wróciła! Znowu chce we mnie zamieszkać i chwali się nowymi metodami tortur.
– Jak to ona? Przecież to nikt inny, żadna ona, tylko ty. Ty taka jesteś, Fini. A On jest Twoją ofiarą Już raz go zabiłaś ale po jakimś czasie zaczęło ci go brakować, więc wróciłaś go do życia. Teraz się nim bawisz, zwodzisz, mrugasz zalotnie oczętami. Kiedy zamierzasz znów ugryźć i zatruć go swym parszywym jadem?
– Przestań. Nie wiem, co zrobię. Nie wiem po co go obudziłam i wezwałam, ale dobrze mi przy nim. Ma oczy w kolorze nieba, wiesz? Kiedy jest obok jest w porządku, jestem łagodna. Jednak kiedy tylko znika, kiedy zostaję sama ochota ponownego wyrwania mu serca znów wraca. Dlaczego jestem taka okrutna, Kazak?
– Bo nie masz serca Fini. Przecież wiesz. Dlatego tak upodobałaś sobie usuwanie go z ciał innych. Nawet tych, których jak ci się kiedyś wydawało, kochałaś.A tak naprawdę, bidulko brak ci narządu do kochania. Buahahaha. – drzewo zadrżało wśród dźwięków stłumionego, ciężkiego, wrednego śmiechu.
– Spadaj z tym swoim suchym, drewnianym poczuciem humoru Kazak. Bogowie musieli mieć jakiś cel w tym, że stworzyli mnie taką.. – Dziewczyna dotknęła dłonią piersi i ściszyła głos. – Bez serca, z pustym miejscem pod piersią. Niezdolną do miłości.
Fini zeszła z drzewa. Powoli wracała przez las do domu. Opowiedziała Kazakowi wszystko co chciała, żeby usłyszał. Czuła się trochę lżej, chociaż nadal nie miała pojęcia, co robić. Wyszła na polanę, w samym jej rogu, na skraju lasu stał mały, drewniany dom. Ciemne, stare drewno pachniało przyjemnie za każdym razem, kiedy wchodziła do środka. Na okiennicach, w drewnianych skrzyniach z mosiężnymi okuciami rosły czerwone i białe kwiaty, mimo, że rosły już sobie tam od kilku lat dziewczyna nie miała pojęcia, jak się nazywały. Lubiła kwiaty ale kompletnie się na nich nie znała. W pokoju, w którym spała znajdowały się jedynie ogromne łóżko zasłane idealnie białą, miękką pościelą pachnącą wiatrem i lawendą, prosty drewniany stół z lampką i komoda pełna starych, równo ułożonych książek. Niewielka kuchnia z wiekowym piecem do wypieku chleba, łazienka także cała w drewnie i piwnica ukryta pod ziemią. To wszystko, co było jej potrzebne. Za domkiem rósł sobie warzywnik i kilka drzew ogrodowych. Dzięki temu podróże do miasta były konieczne bardzo rzadko. Nie lubiła opuszczać swojej chatki na dłużej niż kilka godzin, chyba że wychodziła w odwiedziny do swoich rodziców, którzy mieszkali w starym, pięknym i bogatym dworze. Dziewczyna nazywała to miejsce zamczyskiem. Mimo, iż się tam urodziła, to kiedy tylko nauczyła się chodzić, na pierwszym spacerze pokochała las i wiedziała, że chce innego życia niż przewidzieli dla niej wysoko urodzeni rodzice. Potomkowie wielkich, walecznych króli.
****
– Ludzie gadają, że komuś udało się otworzyć portal.
– Chyba ogłupiałeś, gdzie portal. Zamknięte od setek, jak nie tysięcy lat tajemne przejście, opisane tylko w kilku książkach z legendami? Gdyby nie to, że obaj jesteśmy molami i czytamy wszystko co ma jakikolwiek związek z fantasy, nawet nie wiedzielibyśmy o czymś takim jak portal. Nie myślisz, że to jedna z tych legend? Wymyślona przy szklance Jack’a Daniels’a? W ogóle gdzieś ty to usłyszał?
– Natknąłem się na kilka takich wpisów na forum..
– I wierzysz w to, Chick? Serio?
– Sam nie wiem..cały ten świat z opowiadań babć, z legend, z tych starych prawie skamieniałych książek. Nie chciałbyś, żeby istniał naprawdę? – Chick powoli zaciągnął się papierosem. – A Fini? Wszyscy wiedzą, że rozmawia z drzewami, a Elfiry pomagają jej uprawiać ogródek i ogólnie cały las…do niej gada. Niejeden to widział. Dziwne dlaczego nic jeszcze nie jest wrzucone na youtube.
– Hmm… – Perk westchnął sięgając do kieszeni po kolejną fajkę. Dwóch kumpli leżało na środku parku, patrząc w niebo i korony drzew. Odpalając papierosa od papierosa. Perk podniósł się i usiadł w kucki.
– Słuchaj Chick. Jeśli w gadaninach jest choć ciut prawdy, to jest jedna osoba, która tej prawdy może mieć najwięcej..
-Fini. – dokończył leżący obok chłopak. Perk w milczeniu skinął głową i odchylając głowę do tyłu wypuścił z ust gęsty dym
Tekst jest tak niechlujny, że aż odechciewa się czytać. Pogubione spacje, nadprogramowe w innych miejscach. Zdublowane znaki interpunkcyjne. Zły zapis dialogów. Zwroty grzecznościowe. Czemu dialogi są pisane kursywą?
No nie jest tak źle, chociaż faktycznie te spacje warto poprawić. Kropki, pytajniki i wykrzykniki powinny występować albo pojedynczo, albo w zespołach po trzy. Ale poza interpunkcją, język raczej mi się podobał.
Fragment jest bardzo krótki, więc trudno coś mówić o fabule, ale jestem ciekawa, co będzie dalej.
Exturio, podejrzewam, że kursywa dotyczy dialogów z istotami magicznymi. Bo może nie wypada słów drzewa napisać tak całkiem normalnie? Może to obcy język?
Babska logika rządzi!
Ani w ząb nie przyswajam drugiej części pierwszej części nieznanej całości.
Dziwnie zapisane dialogi. Kwestie Kazaka można, owszem, można wyróżnić kursywą, ale słów Fini już nie ma potrzeby.
Dziękuję Wam bardzo za wszelką krytykę. Będę się starała poprawiać błędy,bo przyznaję,że interpunkcja u mnie leży. Mam tylko nadzieję, że jak na debiut nie jest jeszcze aż tak źle.
Aż tak źle nie jest, ale wiesz, za dobrze też nie... Jedyna rada --- trenować, ucząc się zasad poprawnego pisania. Tak, żeby teksty dorównały urodą awatarowi.
Nie chodzi o interpunkcję, tylko niechlujność zapisu, która sugeruje brak szacunku dla odbiorcy.
Tekstowi zdecydowanie potrzebny jest drugi szlif --- eliminacja powtórzeń, likwidacja czasownika "być", wprowadznie podziału na akapity. Potem można pomyśleć o trzecim szlifie --- wzbogaceniu warstwy jezykowej i dopieszczeniu tekstu.
Do remontu.
Pozdrówko.
Strasznie niechlujny tekst. Kursywy, jakieś zagubione spacje, żle zedytowane dialogi... Część pierwsza tak zwanej neverended story.
Spróbuj napisać opowiadanie --- krótkie, ale skończone. I zadbane.
pozdrawiam
I po co to było?
Na szczęście tekst krótki.
:-) domek, od dziś zakładam Twój fanklub. I przymierzam się do opowiadania na konkurs FANTAŚCI 2013 - na bank wystąpisz!;-)
Pozdrawiam!
p.s.
Lanni, przeprszam, że nie jest o tekście, przeczytam później;-) Po prostu domek mnie rozwalił.