- Opowiadanie: kisiel - Pożegnanie Doliny Muminków

Pożegnanie Doliny Muminków

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Pożegnanie Doliny Muminków

POŻEGNANIE DOLINY MUMINKÓW

 

 

 

Od kiedy Tatuś i Mamusia Muminka trafili do domu starców, Muminek miał ciągłe wyrzuty sumienia. Starzy nie przeszkadzali mu, zawsze miał ciepłe obiady i kolację na stole ( a zwykle był głodny wracając po północy z kolejnej libacji z Ryjkiem czy Włóczykijem ). To właściwie Panna Migotka namówiła go do tego – „Muminku, może zamieszkamy razem, wyobraź sobie, tylko my dwoje w całym domku!". Początkowo nie zgadzał się – „Ależ Migotko, oni dają mi kasę, za co będziemy pić?" – mawiał, ale Migotka miała swoje sposoby przekonywania, i tak po kolejnej upojnej nocy Muminek zgodził się. Starzy właściwie nie stawiali oporu – „Mamusiu tam naprawdę będzie super" – „Dobrze Muminku", Tatuś Muminka też nie był problemem, po wylewie zamienił się przecież w roślinę i leżał nieruchomo całymi dniami na werandzie…

Dzień po wysłaniu starych do umieralni ( jak mawiała Mała Mi ) lub do domu starców ( jak mawiali pozostali ) w wolnej chacie Muminek i jego konkubina Panna Migotka zorganizowali wielką imprezę.

Przyszli wszyscy ze starej bandy: Ryjek z Małą Mi ( plus butelka Bolsa ), Migotek z nową panienką ( po siedem piw na łebka ), Paszczak ( już na ostrym haju po grzybkach halucynogennych ) i oczywiście wodzirej i prowodyr większości zadym – Włóczykij, który przyprowadził parkę Sniffów spotkanych po drodze. Z fajki Włóczykija unosił się swojski zapach palonej trawki. Muminek i Migotka przywitali wszystkich serdecznie, Bols i piwo trafiły do lodówki, wino własnej roboty ( zrobione jeszcze przez Mamusię Muminka ) trafiło na stół i zabawa trwała do samego rana…

 

*

 

„To były czasy" pomyślał ze smutkiem Muminek ( dręczony wyrzutami sumienia ) wracając zmęczony, po kolejnym dniu w hucie, gdzie pracował, po tym jak razem z Migotką sprzedali wszystko co można było spieniężyć z domu Muminka, włącznie z pamiętnikami Tatusia Muminka oddanymi do skupu makulatury ( po 35 groszy za kilogram ).

„Cholerny los" – rozważał Muminek szukając w kieszeni płaszcza paczki pomiętych papierosów. Ledwie wcisnął w pyszczek upragnionego peta i zapalił zapałkę – zaczęło padać, krople szarego, brudnego deszczu zgasiły ogień i resztki życia w Muminku.Zaklął pod nosem ( a że nosy muminki mają wielkie – przekleństwo było wyjątkowo szpetne ). Deszcz padał coraz mocniej więc Muminek przyspieszył kroku w drodze do niedalekiej przystani. W drzwiach knajpy „Lato Muminków" zderzył się z wychodzącym chwiejnym krokiem Ryjkiem. Ryjek – poeta awangardy lingwistycznej, na stypendium Ministerstwa Absurdu i Nonsensu włóczył się całymi dniami bez celu po Dolinie Muminków szukając okazji do popijawy.

– Cześć Ryjku, co przyjaciół nie poznajesz?

– K…urwa, Mumm…minek, hyp?! – wymamrotał piany jak świnia Ryjek – Co tak późn…no, hyp!? Już cię miałem k…urwa szukać!

– Kocioł z surówką nam się wylał na beton i zostaliśmy po godzinach…Gdzie wychodzisz? – ciągle rozmawiali przed wejściem a deszcz padał, więc Mumikowi zależało by jak najszybciej znaleźć się w środku, zresztą miał też cholerną ochotę napić się piwa…

– Wchodzimy, Ryjek!

– Zaraz…hyp! Tylko rzygnę – powiedział Ryjek, poczym zwymiotował na chodnik. Ryjek wytarł rękawem ryjek – Już lepiej, wracamy Muminku.

W knajpie był jak zwykle o tej godzinie tłok, Muminek poznał kilku kolegów z huty i kiwnął im łapką. Usiedli przy stole gdzie wcześniej pił Ryjek, z kibla właśnie wrócili piwni towarzysze Ryjka, parka Sniffów zapoznanych na pamiętnej imprezie u Muminka.

Muminek kupił cztery piwa ( wypłata była w piątek, więc jeszcze miał kasę ), poczęstował Ryjka papierosem ( Sniffy nie paliły, a przynajmniej te z Doliny Muminków ) sam też zapalił i zaciągnął się głęboko ( najpierw papierosem a później piwem ). „Już lepiej" pomyślał z zadowoleniem… Skończyli nad ranem ( jak zwykle w sobotę ), Sniffy pomogły Muminkowi zanieść nieprzytomnego Ryjka do jego chaty, Mała Mi z którą Ryjek mieszkał od jakiegoś czasu była jak zawsze wściekła i zwymyślała ich od najgorszych.

 

*

 

Muminek wrócił do domu. Domek Muminków, niegdyś najpiękniejszy w całej Dolinie, obecnie nie miewał się najlepiej. Jedynym meblem był stary materac, którego nie udało się sprzedać, widoku dopełniały niezliczone rzędy pustych butelek we wszystkich możliwych miejscach. Muminek potknął się o jedną z nich i upadł szczęśliwie na materac. Zasnął. Około dwunastej obudził się ( była niedziela, a przynajmniej miał taką nadzieję ), w zasięgu ręki nie było żadnej pełnej butelki więc musiał wstać. Wpadł w panikę gdy przekonał się, że w całym domu nie ma kropli alkoholu. W tym momencie ktoś zadzwonił.Muminek otworzył drzwi i zobaczył w nich Włóczykija z butelką Wyborowej w ręku.

– O Boże! Włóczykij! Kiedy cię wypuścili?!

– Wczoraj Muminku, kurwa, amnestia była, tyle cię nie widziałem, daj pyska!

Włóczykij dostał rok temu wyrok za dilerkę. Sprzedawał małym muminkom, sniffom i migotkom prochy pod szkołą. „Robota jak każda inna" – mawiał i wszyscy przyznawali mu rację, niestety Pan Policjant, któremu grożono zamknięciem komisariatu w Dolinie Muminków ( „Nie ma więźniów, nie ma komisariatu" ), musiał kogoś aresztować i padło na Włóczykija – pech. Na szczęście teraz znów był w domu. Muminek by bardzo szczęśliwy, gdyby nie Włóczykij cały dzień nie miał by kropli alkoholu w pyszczku, poza tym…hm…był samotny, od kiedy Panna Migotka uciekła z Czarnoksiężnikiem z innej doliny.

– Fajno jest Muminku, naprawdę fajno jest – mówił Włóczykij rozlewając następną kolejkę do musztardówek – Słuchaj, nie mam gdzie się na razie zatrzymać, mogę pospać parę nocy u ciebie?

– Spoko Włóczykiju – radośnie odparł Muminek.

Dzwonek do drzwi przerwał dyskurs. Wszedł Ryjek i ucałował Włóczykija w oba policzki.

– Witaj – rzekł ze łzami w oczach wzruszony Ryjek ( butelkę taniego wina postawił uważnie na stole ) – Witaj przyjacielu – powtórzył łkając.

Włóczykij wyciągnął z plecaka małą, poplamioną książeczkę.

– Ryjku, twoje wiersze… „Głazy" pocieszały mnie w chwilach troski i zwątpienia, przypominały mi dolinę Muminków…w zimnej celi – Włóczykij rozpłakał się. Także oczy Muminka zwilgotniały. Paszczak, który pojawił się nie wiadomo kiedy, naładowany grzybkami także płakał, nie wiadomo dlaczego. Nie słyszeli kolejnego dzwonka. Migotek wbiegł z przerażoną miną.

 

– O Boże!! A więc już wiecie!? – krzyknął widząc płaczących przyjaciół – Kometa leci na Dolinę Muminków!!! Tym razem na pewno uderzy w sam środek Doliny, zostało – spojrzał na zegarek – Pięć minut do końca świata!!!

 

*

 

– To w zupełności wystarczy – wyszeptała Buka, która od dłuższego czasu śledziła rozwój wypadków podglądając przez okno. W jej łapach spoczywała gotowa do akcji piła łańcuchowa. Buka zapukała do drzwi…

 

 

 

KONIEC

 

 

 

 

 

 

 

 

Koniec

Komentarze

A mi na odwrót, dlatego że bez większego sensu, podobały się nowe twarze starych znajomych*).

*) trochę z przymusu znajomych; kto ma dzieci, coś o tym wie.

Nic nowego. Kiedyś po sieci krążył tekst bodajże "Nowa chatka Puchatka" czy jakoś tak, treść podobna, tylko tam było więcej wulgaryzmów.

Dokładnie - nic nowego... A muminków nigdy nie lubiłem.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Profanacja jednej z fajniejszych dobranocek :P

Eee tam... Gargamel był zajebistszy:).

Fajne :) Ha! Zawsze wiedziałam, że Panna Migotka jest z Muminkiem tylko dla kasy ;)  

Mi się nawet podobało - chociaż podzielam zdanie Elleth - ale jeśli chodzi o walory estetyczne, to w paru miejscach nie wygląda najlepiej.

Nie mogę przeczytać, mam za duży sentyment do Muminków:)

Podobało mi się:)

Nowa Fantastyka