
Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.
Ewelina była zwykłą kobietą, a niezwykłą pisarką. Jej książki były bestsellerami. Pomagały ludziom rozwiązywać problemy te mniejsze i te większe. Była uwielbiana przez ludzi. Zawsze uśmiechnięta, miła, wspaniała żona– do czasu śmierci jej męża. Od tamtego dnia wszystko się zmieniło. Zawalił się jej świat. Wciąż przebywała w domu, nie była w stanie napisać kolejnej książki. Nawet o swoim bólu i cierpieniu nikomu nie mówiła. W pamięci miała ten straszny dzień, nic poza tym. Nie potrafiła dać upustu emocjom, wciąż je w sobie tłamsiła. W końcu odważyła się wspomnieć przeszłość. Usiadła wygodnie w fotelu przed kominkiem, na jej kolanach leżały albumy ze zdjęciami, a w ręku trzymała lampkę wina. Oglądając fotografie przeniosła się w przeszłość. Zegar cofnął wskazówki o kilka lat wstecz, gdy razem z mężem byli szczęśliwi i pełni życia. Sięgnęła pamięcią głębiej, pod jej zamkniętymi powiekami przewijały się dziwne obrazy, jakby chciały jej coś przekazać. Wróciła do rzeczywistości, gdy poczuła zimny dotyk czyjejś dłoni na swoim ramieniu. Wystraszona poczuła chłód. Zauważyła, iż drzwi są otwarte. Szybko je zamknęła z przerażeniem zaczęła rozglądać isię po mieszkaniu czy przypadkiem nikogo nie ma. Nikogo nie zauważyła.
Dochodziła północ, postanowiła się położyć. Nie spała jednak długo, ponieważ obrazy znów wróciły do jej umysłu. Zerwała się na równe nogi i pobiegła do pracowni męża po kartkę papieru i ołówek. Szybko zaczęła rysować ilustracje. Po pewnym czasie stwierdziła, iż to bez sensu, ponieważ obrazki, które narysowała, nie pasowały do siebie. Odłożyła kartki i usiadła na podłodze po turecku, pocierając przy tym twarz. Usłyszała telefoniczny dźwięk wiadomości. Pobiegła do sypialni, aby odczytać informacje: "Ewelino, nie przejmuj się, wybaczyłem Ci, jestem z Tobą, kocham Cię". Sprawdziła nadawcę, od "męża". Przez dłuższą chwilę stała w bezruchu, nie wiedziała, co ma zrobić. Pobiegła po telefon męża, wciąż się zastanawiając, kto mógł wysłać tę wiadomość! Przecież komórka była wyłączona od roku i kod znał tylko jej mąż. Wzięła do ręki telefon, z którego została nadana wiadomość i na wyświetlaczu widniał raport doręczenia. Momentalnie łzy spłynęły jej po policzkach. I znów poczuła ten chłód, szła w stronę, z którego dochodził. Ponownie doszła do drzwi. Były otwarte, a na wycieraczce leżał czarny kapelusz. Podniosła go niepewnie , pod nim leżała książka. Była jej autorstwa, Otworzyła pierwszą stronę, a na niej widniał napis "Jeśli wierzysz, możesz wszystko" Znała te słowa doskonale, wypowiedziała je w dniu wydania swojej pierwszej książki. Wzięła książkę do ręki, po czym udała się w stronę sypialni. Szybko zasnęła, gdyż była bardzo zmęczona.
Rano Ewelinę obudził telefon. Dzwoniła sąsiadka z zapytaniem, czemu dziewczyna wyrzuciła swoje meble do jeziora, które znajdywało się tuż obok domu. Kobieta wybiegła przed dom, rzucając telefon na łóżko. Zdziwiona wpatrywała się w tonące meble. Wróciła do domu. W pracowni jej męża na białej ścianie widniał napis: "Zacznij wszystko od nowa, to jest ostatnia moja wiadomość. Napisz książkę. Opisz w niej, jak bardzo mnie kochałaś, a zarazem nienawidziłaś.. Wtedy odejdę." Ewelina osunęła się na podłogę, nie mogąc wytrzymać napięcia. Płakała kilka godzin. Spojrzała jeszcze raz na napis na ścianie. Wzięła się w garść. Wiedziała, że musi. Siedziała w pokoju z białymi ścianami, nie było w nim nic innego po za stołem, krzesłem i maszyną do pisania.Zaczęła pisać… Zajęło jej to siedem dni i siedem nocy, Gdy ją… Właśnie, wydano ją czy nie? Ewelina wybudziła się ze snu, a może raczej koszmaru… Gdy otworzyła oczy, zobaczyła przed sobą kraty. Była w niewielkim pomieszczeniu bez okien. Nie wiedziała, co się stało, była zdezorientowana. Dowiedziała się, że to ona zabiła. Na jawie czy we śnie? W głowie dziewczyny kłębi się cała masa pytań, na które odpowiedzi nawet ona nie znała.
Pomysł może i jest ciekawy, ale forma już nie. Skoro Autor miał coś do opowiedzenia, należałoby tę historię znacznie rozbudować, gdyż tekst powyżej wygląda mi bardziej na jej streszczenie. Nie wiem, czy Autor jest usatysfakcjonowany ze swojego opowiadania, lecz wiem jedno: ja bym nie był.
Miałam po prostu mało czasu,a chciałam sprawdzić siebie cóż bywa. Następnym razem będzie lepiej ;]
Takie sobie, nic rewelacyjnego.
Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.
To jest najwyżej zalężek pomysłu, a nie opowiadanie. W obecnej formie cieniutkie, a poza tym technicznych warunków konkursu nie spełnia.
Pozdrawiam.
OK, do konkursu.