- Opowiadanie: soku1403 - Namaluj mnie jak chcesz

Namaluj mnie jak chcesz

Tekst musiałem nieco skrócić, by zmieścić się w tych 15k. Mam nadzieję, że nie odbiło się to negatywnie na opku. Cyberpunk jest mi obcy, nawet nie wiem, czy to, co napisałem, można uznać za dzieło przynależące do tego gatunku (oby jednak :D).

Życzę przyjemnej lektury. 

Wersja 1.1 – zmiany fabularne

Dyżurni:

joseheim, beryl, vyzart

Oceny

Namaluj mnie jak chcesz

Przyszedł do mnie o tej samej porze co zwykle. Dwunasta czterdzieści pięć – ani minutę wcześniej i ani minutę później. Ten sam uśmiech, ten sam głos i ten sam cholerny dotyk witały mnie w każdy czwartek. Nie żebym narzekała tylko na niego. Wielu z "nich" chciałabym zadźgać nożem, uprzednio obciąwszy im wszystkie palce, ale to Edward Puławski był ucieleśnieniem najgorszych cech ludzkich: począwszy od grubego cielska i paskudnego oddechu na okropnej osobowości kończąc. Ale nie mogłam mu odmówić. Nikomu nie mogłam.

Położyłam się na łóżku, wpatrzona w sufit i gotowa na niezwykle długie chwile męczarni. 

W końcu grubasowi udało się zrzucić z siebie ubranie. Kucnął przed moimi rozchylonymi nogami z uśmieszkiem szesnastoletniego prawiczka i zerknął na mnie tymi pierdolonymi syntetycznymi oczami. Płacił psie pieniądze za sześćdziesiąt minut mojego życia, ale na nowe gałki to już sobie nie poskąpił. Jebany skurwiel.

– No, to do dzieła – powiedział i zaczął mielić jęzorem po mojej łechtaczce. 

Wyprężyłam się jak kocica i jęknęłam sztucznie. Z moimi umiejętnościami powinnam pójść na aktorkę.

Po jakichś trzech minutach Edward wlazł na łóżko i przykrył mnie tłustym cielskiem.

– Czas na danie główne – mruknął.

Jedyne co czułam w takich momentach to rozpacz, odraza i smród jego spoconych pach. Kiedyś prawie się udusiłam pod tym grubym bębnem, a od dwóch tygodni podejrzewałam, że mam złamane żebro. Nie szłam z tym do szpitala, bo nie uznaliby tego za "uraz priorytetowy", a na następną kontrolę mogłabym się udać, zgodnie z prawem, pół roku od ostatniej. Czyli jeszcze cztery miesiące. Jebać to wszystko.

– Jak się spisuję? – spytał Edward, poruszając ślamazarnie biodrami.

– Przecież wiesz, że nigdy mnie nie zawodzisz – odparłam.

– Wolałem się upewnić. Wczoraj coś strzeliło mi w plecach i bałem się, że nie będę w dobrej formie.

Odliczałam sekundy, wyobrażałam sobie na miejscu Puławskiego przystojnego i umięśnionego  bruneta, liczyłam nawet pierdolone owce, ale na próżno. To nigdy nie działało.

Wreszcie wychwyciłam głośniejszy niż dotychczas jęk. Po chwili wypełniło mnie paskudnie ciepłe nasienie.

Edward wstał i od razu zabrał się za ubieranie. Oprócz pojedynczych zdań, rzucanych co jakiś czas, nie rozmawialiśmy ze sobą. Bo po co konwersować z kimś, kogo ruchasz cztery razy w miesiącu, prawda?

– Masz. – Przyłożył kartę płatniczą do fluoroscencyjnego fioletowego tatuażu na moim przedramieniu. Po chwili transakcja dobiegła końca. – Do zobaczenia następnym razem.

Oby nie.

– Do zobaczenia – odpowiedziałam i, gdy już wyszedł, pobiegłam do łazienki, aby zwymiotować. Tym razem udało mi się trafić do muszli.

 

***

 

Nałożyłam jajecznicę na dwa talerze.

– Masz dzisiaj wilczy apetyt – stwierdził Darek, widząc swoją dość mizerną, przynajmniej w porównaniu do mojej, porcję.

– Po prostu mam ochotę na jajka.

Darek uśmiechnął się.

– Przecież codziennie masz z nimi styczność.

Nie lubiłam tych jego durnowatych żartów, ale przynajmniej opłacał mieszkanie. Nigdy się nie dowiedziałam, czym on się tak naprawdę zajmował, poza tym, że pomagał mi w “papierkowej robocie”, ale w sumie nie obchodziło mnie to. Można powiedzieć, że był moim przyjacielem oraz jedynym mężczyzną, który nie płacił mi za obciąganie.

– Odpieprz się.

– Głodna, zadziorna… czym jeszcze uda ci się mnie zaskoczyć?

– Ilu dzisiaj do mnie przychodzi? – zmieniłam temat.

– Ci co zawsze, plus jakiś studencik.

– Studencik?

– Dziwne, nie? Ja w czasie studiów ruchałem na lewo i prawo, i to nie byle dziwki. – Zapadła cisza. Patrzyłam na niego, a on patrzył na jajecznicę. – Wiesz, że to nie tak…

– Wiem – odparłam, zanim zdążył powiedzieć coś więcej. Ręka, w której trzymałam widelec, zaczęła mi się trząść. Cholerne drgawki powracały ostatnio co kilka dni. – Kurwa…

– Ala – Darek pochylił się w moim kierunku, jakby chciał przejść przez dzielący nas stół – co ci jest?

– Nic. Wszystko, kurwa, świetnie. Wstaję rano, żeby już godzinę później brać w dupę od największych życiowych przegrywów i zboczeńców, wieczorem biorę jeszcze od ciebie, idę spać i rozpoczyna się dosłownie ten sam pierdolony dzień. Wszystko jest w, kurwa, jak najlepszym porządku.

Darek wstał, podszedł do mnie i objął ramieniem. Doceniłam gest, chociaż nie był zbytnio pocieszający.

– Słyszałem o czymś – zaczął. – Nowość na rynku.

Podniosłam głowę.

– Co to?

– Czip, który umożliwia dowolne przekształcanie rzeczywistości.

– Pewnie kosztuje miliony.

– Niecałe cztery tysiące – uściślił. – To ta najtańsza wersja, ale ponoć też daje radę.

– Cztery tysiące to i tak za dużo.

– A z twoich oszczędności nie wystarczy?

– Wiesz, że ich nie wydaję.

– A powinnaś. – Pochylił się nade mną. – Na co czekasz? Aż umrzesz i już na nic ci się nie zdadzą?

Pomasowałam się po skroniach.

– Sama nie wiem.

– Dobra, zawrzyjmy umowę. – Położył rękę na stole. Jego tatuaż pojaśniał ciemnym fioletem. – Pożyczę ci dwa tysiące, powiedzmy, że na czas nieokreślony, a ty je weźmiesz, dołożysz swoje dwa i to kupisz. Co ty na to?

– A jeśli ten czip ma w sobie jakieś gówno do namierzania albo nawet monitorowania? Co będzie, jeśli jakieś korpo dowie się, co tutaj odpierdalam?

Darek pokręcił głową.

– Nic podobnego. Hej – mówił kojącym, opanowanym głosem – nie martw się tak. To ustrojstwo naprawdę może ci pomóc. Zamienisz tych wszystkich spasionych skurwieli w Ryana Goslinga czy kogo tam będziesz chciała. To wszystko ułatwi, mówię ci.

Dobra, Alicjo, pora na szybką i pewną decyzję. 

– Dobra, kupię to.

Darek uśmiechnął się.

– Zaraz podam ci namiary na gościa, który sprzeda ci to za te cztery patyki. Tylko nie zapomnij mu powiedzieć, kto cię przysłał.

 

***

 

Zatęchła melina w najmniejszym stopniu nie przypominała sklepu z elektroniką, ale adres się zgadzał. Po podłodze walały się jakieś metalowe części, a ściany były oklejone boazerią. Przed ladą stał wielki łysy mężczyzna o potężnych łapskach. Mógłby mnie zabić jednym dobrze wymierzonym ciosem.

– Co dla ciebie, mała? – spytał, obnażając żółte zęby. Odruchowo cofnęłam się o krok. Facet był odrażający.

– Szukam czipu, który przekształca rzeczywistość. Nie znam jego nazwy.

Kolos wyciągnął z kieszeni podartych dżinów paczkę papierosów i zapalił jednego.

– To spory wydatek.

– Mam pieniądze.

Przyjrzał mi się z widocznym powątpiewaniem.

– Nie wyglądasz na kogoś, kto może sobie pozwolić na wydanie szesnastu tysięcy ot tak. – Pstryknął palcami wolnej dłoni.

– Darek mówił, że sprzedasz mi to za cztery patyki – odparłam nieco zbita z tropu. Miałam nadzieję, że nie zrobił mnie w chuja.

Mięśniak posłał mi kolejne uważne spojrzenie i wypuścił dym z ust.

– To ty jesteś tą dziwką, która z nim mieszka?

Zignorowałam wyzwisko. Bardziej mnie zastanawiało, dlaczego Darek komukolwiek wspominał o małej, nic nieznaczącej Alicji.

– Tak.

– Cóż, to zmienia postać rzeczy. – Strzepnął popiół na stalowy blat. – Zaczekaj chwilę.

Zniknął na zapleczu, ale tylko na ułamek sekundy.

– Popatrz. – Pomiędzy palcami trzymał mikroskopijnych rozmiarów urządzenie. – Będę ci to musiał umieścić w czaszce. Po tym nie ma odwrotu. Zrozumiałaś?

Wzdrygnęłam się. Nie ma odwrotu? A co, jeśli mi odpierdoli? Z drugiej strony, czy może być jeszcze gorzej?

– Tak – przytaknąłem. 

Olbrzym sięgnął po coś, co wyglądało jak pistolet, umieścił w nim czip i wyszedł zza lady. Dotyk chłodnej lufy przy twojej skroni nigdy nie jest przyjemny. Nawet jeśli wiesz, że nie pożegnasz się z życiem.

– Trochę zaboli – ostrzegł, układając palec wskazujący na spuście. – Zaczynamy?

– Tak.

Wystrzał.

 

***

 

– Gotowa na przyjemność?

Przygotowywałam się pięć dni. Czip nie miał już przede mną żadnych tajemnic, więc mogłam w pełni wykorzystać jego możliwości.

– Jak nigdy – odparłam. Edward jak zawsze zaczął od waginy. Dobra, czas wziąć się do roboty.

 

Skanowanie…

Zeskanowano otoczenie. Podaj cel, który ulegnie modyfikacji.

 

Spojrzałam na Edwarda, a raczej na czubek jego głowy, gdyż grubas nie zwlekał, pragnąc sprawić przyjemność wielkimi rybimi ustami waszej małej Ali, i wyobraziłam sobie wysokiego, szczupłego, przystojnego bruneta o nieco ciemniejszej karnacji i szerokim uśmiechu.

 

Następuje przekształcanie rzeczywistości. Proszę o cierpliwość.

 

I oto stało się. Nie było już Edwarda. Znaczy, był, ale w znacznie przystępniejszej formie. Teraz po moim łonie nie szarżował okropny żabi jęzor, lecz wargi dojrzałego seksualnie mężczyzny, wiedzącego, jak zadowolić kobietę.

A skoro już tak szalałam, to czemu by nie szaleć na maksa?

 

Podaj cel, który ulegnie modyfikacji.

 

Mieszkanie, wynajmowane przez Darka, wnet zamieniło się w monumentalny pałac. Nie leżałam już na trzeszczącym materacu, lecz na wygodnym, iście królewskim łożu. Wokół stały wyszukane meble, na ścianach widniały barokowe i klasycystyczne obrazy, a mój nadgarstek zdobiła piękna, złota bransoleta wysadzana szmaragdami.

Nowy, lepszy Edward delikatnie położył się na mnie, wręcz z chirurgiczną precyzją, i zaczął całować moją szyję, jednocześnie sprawnie poruszając biodrami.

Wiłam się w spazmach rozkoszy, przygryzałam skrawek jedwabnej pościeli, a gdy to nie wystarczyło, krzyczałam z podniecenia i błagałam o więcej. I gdy nadszedł ten moment, gdy czułam, że on kończy, ja kończyłam razem z nim.

– Moja mała Alicja – szepnął mi do ucha i położył się obok. Leżeliśmy tak, ciesząc się chwilą. Niedługo później przystojny brunet pocałował mnie w czoło, ubrał się, pożegnał i wyszedł. Nie potrafiłam ukryć rozemocjonowania. Uśmiechałam się jak głupia, wiłam po łóżku jak wąż, owijając cienką pościel wokół nóg. Dopiero po jakichś dziesięciu minutach zorientowałam się, że moją brodę i piersi pokryła dziwna, błękitna substancja, emanująca bardzo przyjemnym zapachem.

 

***

 

Nigdy mi się tak nie powodziło. Po raz pierwszy odczuwałam faktyczną przyjemność z mojej pracy, klienci byli zachwyceni, co skutkowało dość sporymi "premiami". Niedługo później mogłam oddać pierwszy tysiąc Darkowi.

– Biznes się kręci, co? – spytał w momencie, w którym jego fluoroscencyjny tatuaż rozjaśniał, sygnalizując dokonanie przelewu. – A nie mówiłem, że ten czip to dobry pomysł?

– Tak, tak, mówiłeś – przyznałam, zakładając nogę na nogę i zmieniając artykuł na czytniku 3D.

Gwałtowne i głośne pukanie do drzwi sprawiło, że drgnęłam. Ależ ja głupia! Przecież nie ma się czego bać.

– Pójdę otworzyć – powiedziałam i wyszłam na korytarz. Przez noktowizor ujrzałam dwóch rosłych facetów w czarnych garniturach. Hm, eleganci.

Otworzyłam drzwi.

– Słucham?

– My do pana Dariusza Opały – rzekł jeden z mężczyzn, ten nieco niższy, bez przywitania. Co za dupek.

– Jest w środku. Proszę, zapraszam.

Nieznajomi wkroczyli do mieszkania. Darek nie zareagował na ich widok pozytywnie. Wymownym ruchem głowy nakazał mi udanie się do pokoju. Usiadłam więc na łóżku i wyglądałam zza ściany. Nie słyszałam, o czym rozmawiali, toteż postanowiłam, że trochę sobie urozmaicę te obserwacje.

 

Skanowanie…

Zeskanowano otoczenie. Podaj cel, który ulegnie modyfikacji.

 

Goście byli teraz ubrani tylko w czarne spodnie. Ich nagie torsy lśniły seksem i testosteronem. Jeden z nich był czarny. No bo po co się ograniczać, prawda?

Przestali konwersować z Darkiem i wykonali namiętny, pełen zmysłowości taniec. Specjalnie dla mnie.

Po upływie pięciu minut nieznajomi wyszli. Gdy wróciłam do kuchni, Darek siedział przy stole z pochyloną głową.

– Co jest? – spytałam, kładąc mu dłoń na ramieniu.

– Nic takiego. – Wstał i przemaszerował po pokoju. – Szykuj się, bo za pół godziny masz klienta.

 

***

 

Mijały kolejne tygodnie. Wreszcie zaistniała realna szansa na to, że kiedyś wyniosę się z tego przeklętego miejsca.

Darek pałętał się niespokojnie po mieszkaniu, rzadko się odzywał i wychodził częściej niż do tej pory.

– Darek, wszystko okej? – spytałam go któregoś wieczora, odpoczywając po dniu pełnym klientów.

– Tak – odmruknął.

– Przecież widzę, że nie.

– Więc po co, kurwa, pytasz?! – wrzasnął.

Wstałam z krzesła i objęłam go od tyłu. Milczał przez moment, wpatrując się pustym wzrokiem w ścianę.

– Czujesz coś do mnie jeszcze? – spytał w końcu.

Zmieszałam się. Tak naprawdę nigdy nie istniała pomiędzy nami silna emocjonalna więź.

– Jesteś moim przyjacielem.

Parsknął.

– Nie kochasz mnie – stwierdził. – I to wszystko przez ten jebany czip.

– Darek…

– Kiedy ostatnio się pieprzyliśmy? Miesiąc temu? Nie, już chyba dwa minęły. – Podrapał się po zarośniętym policzku. – Dlaczego, hm? Dlaczego mnie też nie zmienisz tak, żebym ci się podobał? Dlaczego, kurwa, pierdolisz się ze wszystkimi, tylko nie ze mną?!

Nie wiedziałam, co powiedzieć. Miałam wrażenie, że każde wypowiedziane przeze mnie zdanie będzie niewłaściwe.

– Bo ty nie jesteś taki jak tamci – odparłam po dłuższej chwili namysłu.

Darek skinął głową. Oczy nadal miał puste.

– W takim razie może powinienem stać się tak odrażający i paskudny jak oni? – Podniósł się z krzesła w błyskawicznym tempie. – Co ty na to? Czy wtedy będziesz mnie uważać za potwora? Czy wtedy dasz mi wreszcie to, czego chcę?

Przełknęłam ślinę, postępując kilka kroków w tył.

– Darek, przestań.

– No dalej – chwycił mnie za rękę – znienawidź mnie. Zrób to. – Syczał jak wąż. To nie było do niego podobne. – No zrób to! – zamachnął się. Cios w lewy policzek sprawił, że wylądowałam na podłodze.

Zalałam się łzami.

– Darek…

– Zamknij mordę. – Zdjął pasek i spuścił spodnie do kostek. – Mam nadzieję, że zapamiętasz ten moment do końca życia.

 

***

 

Świat jest taki cudowny! Tyle wspaniałych rzeczy do zrobienia, tyle wspaniałych miejsc, tylu wspaniałych ludzi! Jak to się stało? Przecież do niedawna postrzegałam świat jako okropną wylęgarnię ścierwa i brudu, a tu proszę! Och, jaka byłam głupia i naiwna. Błądziłam we mgle, dostrzegając na każdym kroku wady, mimo że tak naprawdę istniały jedynie w mojej zaburzonej wyobraźni. Ale to już przeszłość. Muszę o tym zapomnieć.

Leżę właśnie na łóżku. W drugim pokoju znajduje się Darek. Co jakiś czas posyła mi szerokie uśmiechy. Odwzajemniam je w przerwach pomiędzy oglądaniem serialu na ogromnym, naściennym LCD.

W pewnym momencie słyszę dzwonek do drzwi. Darek udaje się na korytarz, aby otworzyć niespodziewanym gościom. Nie mam już bowiem żadnych umówionych klientów. Po upływie kilku sekund widzę całą trójkę: Darka i dwóch mężczyzn, w tym jednego czarnoskórego. Darek chyba ich dobrze zna, bo ten czarny daje mu przyjacielskiego kuksańca w ramię, a ten biały udaje, że kopie go kolanem w brzuch, śmiejąc się przy tym. Następnie znikają z mojego pola widzenia. Po chwili wracają, ale tylko dwójka nieznajomych. Darka już nie ma. Zatrzymują się przed progiem pokoju i patrzą na mnie uważnie, by po chwili wkroczyć do środka.

Uśmiecham się. Najbliższa godzina zapowiada się niezwykle ciekawie.

Koniec

Komentarze

Przeczytałam – sprawnie napisane, ale warstwa fabularna mnie nie przekonała. Relacje prostytutki i jej alfonsa bardzo dziwne i niezbyt wiarygodne. Piszesz, że dziewczyna nienawidzi tej roboty (zadźgałaby klientów, gdyby mogła; fragment, że nie ma wyboru, rzyganie po seksie), ale nie ma wyjścia. Z jednej strony to chłopak przysyła jej klientów, z drugiej to ona ustala stawki (mogłaby sobie naliczyć kredyty za czekanie, gdyby chciała); właściwie nie wiadomo, dlaczego to robi – kasy z tego za bardzo nie ma, nie cierpi tego, robi to na trzeźwo (i to iluś tam klientów dziennie?!), bo facet opłaca jej mieszkanie i znajduje jej klientów? Sama nie dałaby rady?

No tak. Pewnie dlatego, że tylko bierzesz procent od moich udziałów, wychodzisz gdzieś na całe dnie i wciągasz jakieś gówno. Ale przynajmniej się o mnie troszczysz.

I dlatego zgadza się być dziwką?! Nie kupuję tego. Dodatkowo, tak właściwie bez niczego daje się przekonać na wszczepienie sobie czipa w głowę (i to za własną kasę)… Motywacja tej dziewczyny nie gra mi zupełnie. Darek nie stosuje wobec niej przemocy, właściwie do niczego jej nie zmusza (nie musi z nim uprawiać seksu – po wszczepieniu czipa biedny popadł nawet w seksualną frustrację – to co, on tylko z nią ten seks uprawiał i jak ona nie, to nagle celibat?).

Nie wiem, jak patrzeć na poszczególne sceny to wydają się być prawdopodobne, jak je wszystkie złożyć razem to psychologia postaci i przedstawione relacje mi się zupełnie nie kleją.

 

 

Nie żebym narzekała akurat na niego. Wielu z "nich" chciałabym zadźgać nożem, uprzednio obciąwszy im wszystkie palce, ale to Edward Puławski był ucieleśnieniem najgorszych cech ludzkich

Skoro Edward był ucieleśnieniem najgorszych cech ludzkich to nie powinna jednak na niego narzekać?

 

Pierwsza scena seksu – trzy minuty seksu oralnego, chwilę w wersji standard – a piszesz, że wizyta trwała godzinę – to ile się ten grubas rozbierał i ubierał?

 

Ogólnie pomysł nawet ciekawy, szczególnie od strony technologicznej, od ludzkiej jednak historia mnie nie przekonała.

It's ok not to.

Dzięki za opinię, Dogsdumpling. Starałem się skrócić tekst tak, aby psychologia postaci i sama historia były spójne i nieokrojone, ale być może mi nie wyszło. 

I dlatego zgadza się być dziwką?!

To ostatnie zdanie miało być taką myślą poboczną, a nie bezpośrednio powiązaną z resztą cytowanego przez Ciebie fragmentu i podkreślić, że bohaterce musi tyle wystarczyć. Możliwe, że nie przedstawiłem tego dostatecznie dobrze.

Skoro Edward był ucieleśnieniem najgorszych cech ludzkich to nie powinna jednak na niego narzekać?

W tym fragmencie muszę zmienić jedno słówko, bo zmienia ono nieco kontekst :D

Fajnie, że chociaż sam pomysł przypadł Ci do gustu :)

Przede mną ugnie się każdy smok, bo w moich żyłach pomarańczowy sok!

Przeczytałem. Są elementy które mi ładnie i czysto rozbrzmiewają, są takie, które nijak nie chcą mi zagrać. Sceny seksu, a zwłaszcza ich opisy oczami protagonistki, wypadły tak sobie, przemyślałbym szczególnie konwencję opisywania co rozkoszniejszych z elementów kobiecego ciała.

na emeryturze

Dzięki, Gary. Przemyślę Twoje sugestie :)

Przede mną ugnie się każdy smok, bo w moich żyłach pomarańczowy sok!

Mam zawsze problem z opisywaniem scen seksu oczami postaci innej płci niż autor. Przy czym absolutnie nie jestem radykalną (ani w sumie nawet nieradykalną) wyznawczynią tezy, że należy pisać tylko z doświadczenia, aczkolwiek np. lubię zobaczyć miejsca, które opisuję, na własne oczy. Niemniej w przypadku takich scen mam wrażenie, że pisanie o drugiej płci niezwykle rzadko wychodzi. I jakkolwiek zasadniczo moi bohaterowie są facetami, nie poważyłabym się opisać szczegółowo doznać erotycznych, na szczęście w przyjętej konwencji jestem z tego zwolniona. Zakochanie – tak, jakieś ogólne doznania – tak, ale szczegółowo seks z punktu widzenia postaci płci przeciwnej – nie. Może miałoby to szanse wyjść, jakby autor był seksuologiem, mocno empatycznym Casanovą, bo nawet czytanie harlequinów, obawiam się, nie pomoże, taki w nich realizm jak z koziej d trąbka. I jak dla mnie, tu właśnie to nie wyszło, brzmi sztucznie i sztampowo.

I zgadzam się z przedpiścami, że postać Darka i relacja głównej bohaterki z alfonsem – kompletnie psychologicznie leży. Zwłaszcza w tak krótkim tekście, gdzie nie ma miejsca na rozkminy, skąd coś takiego mogło się wziąć (jeśli w ogóle).

Wątek z czipem też mnie nie przekonuje. I mimo że gadżet z uniwersum, cyberpunku w tym jak na lekarstwo.

http://altronapoleone.home.blog

Niemniej w przypadku takich scen mam wrażenie, że pisanie o drugiej płci niezwykle rzadko wychodzi.

Zdawałem sobie sprawę z ryzyka, ale chciałem spróbować :)

I zgadzam się z przedpiścami, że postać Darka i relacja głównej bohaterki z alfonsem – kompletnie psychologicznie leży. Zwłaszcza w tak krótkim tekście, gdzie nie ma miejsca na rozkminy, skąd coś takiego mogło się wziąć (jeśli w ogóle).

Pisałem tekst z intencją uczestniczenia w konkursie, ale podczas pisania stwierdziłem, że skoro już na pewno wyjdę poza limit, to trudno. ALE potem stwierdziłem, że jednak postaram się, by tekst skrócić tak, abym mógł wziąć udział w konkursie. Szkoda, że nie wyszło :/

Przede mną ugnie się każdy smok, bo w moich żyłach pomarańczowy sok!

Jest tu pomysł z odważnym punktem wyjścia w postaci skrzywdzonej kobiety zmuszanej do prostytucji. Jednak, na co zwróciły uwagę poprzednie komentarze, pewne elementy nie grają.

Relacja z alfonsem dosyć niejednoznaczna. Alicja ma dużą władzę i komitywę, jak na wymuszone poddaństwo. Stąd ciężko mi było się połapać, czemu “musi” się prostytuować.

Masz pomysł na czip i jego wykorzystanie, całkiem nieźle pokazujesz, jak zniewala już wcześniej upodloną osobę. Jednak nie gra tutaj zakończenie, które jest zbyt rozmyte dla mnie. Nie złapałem od razu, kim jest tych dwóch ludzi, co mają na celu, czemu zabijają Darka (choć mu się należało). Pewnie coś w związku ze wspomnianymi korporacjami.

Podsumowując: był pomysł, ale realizacja jeszcze nie uczyniła mu zadość.

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Relacja z alfonsem dosyć niejednoznaczna. Alicja ma dużą władzę i komitywę, jak na wymuszone poddaństwo.

Postaram się dokonać jakichś zmian w tej kwestii. Jeśli zakończenie jest niejasne, to też jakoś temu spróbuję zaradzić.

Dzięki, że wpadłeś, NWM :)

Przede mną ugnie się każdy smok, bo w moich żyłach pomarańczowy sok!

Dobrze napisane. Oczywiście poza scenami zbliżeń, ale to zawsze brzmi dziwnie i czyta się dziwnie i rzadko komu udaje się to przekonywująco i zadowalająco opisać.

Podczas lektury nie zatrzymywały mnie praktycznie żadne zgrzyty w warstwie językowej. Warsztat lepiej niż poprawny. 

Co do fabuły. To nie jest cyberpunk dla mnie. Sam chip przekształcający widzianą rzeczywistość, to za mało żebym poczuł cyberpunkowe klimaty. 

Troszkę to opowiadanie przypominało mi portalowe “Wisienki”​ Zaltha. Ale tamten tekst był jednak lepszy (wybacz Soku).

Tutaj zwracały uwagę pewne nielogiczności, o których wspomnieli już przedmówcy. Trochę zbyt łatwo Ala daje się namówić na wszczepienie chipa, nieco dziwne są też relacje bohaterów.

Plus za niedopowiedzenie w finale, za pozostawienie furtki dla czytelnika, który może sobie dopowiedzieć resztę i tło wydarzeń. To dojrzały literacko chwyt.

Plus za wymowę tekstu. Opowieści o ludziach pokrzywdzonych. Minus za zbyt mocne moim zdaniem epatowanie wulgarnością. 

Klika dam.

Po przeczytaniu spalić monitor.

Dzięki za opinię i klika, Marasie. Jak starczy znaków, to postaram się zmienić parę scen. 

Przede mną ugnie się każdy smok, bo w moich żyłach pomarańczowy sok!

"Płacił psie pieniądze za sześćdziesiąt minut mojego życia (…)" – narratorka sugeruje, że ma tak słabe wzięcie, że bierze każde zlecenie za byle jaką kwotę? ;) No ale relacja z alfosnem dziwna, nie umiem jej zrozumieć. Jest od niego uzależniona (?), ale wydaje się być o wiele bardziej bystra i zdolna do życia bez niego.

Erotyka raczej szorstka, ani mnie zziębiła, ani rozgorzała. Ale też wielkim jej fanem w tekstach nie jestem (są lepsze media!).

Jest okej, ale nie umiem dać się przekonać. Weszło i pewnie (niestety) da się zapomnieć.

Dzięki, że wpadłeś, Stn. Muszę wreszcie wziąć się za relację Ali i Darka, ale ciągle mnie ten limit straszy :D

Przede mną ugnie się każdy smok, bo w moich żyłach pomarańczowy sok!

To wyjmij go jej z ust i daj zająć się czymś innym. ;)

Hmm, dobry pomysł :P

Przede mną ugnie się każdy smok, bo w moich żyłach pomarańczowy sok!

Właśnie dokonały się jakieś tam zmiany :D

Przede mną ugnie się każdy smok, bo w moich żyłach pomarańczowy sok!

Przeczytałem i zgadzam się z pozostałymi, że postać prostytutki jest niewiarygodna. Niewiarygodne są jej relacje z alfonsem, które są osią fabuły, masz więc poważny zgrzyt. Niewiarygodne jest również to, że tak nienawidziła tej pracy, a po wszczepie stała się rozbestwioną nimfomanką. 

Podobało mi się natomiast to, że rzeczywiście użyłeś cyberpunku. Wszczep miał realny i negatywny wpływ na życie bohaterki, za to plus.

Dzięki za opinię, Łukaszu. 

Niewiarygodne jest również to, że tak nienawidziła tej pracy, a po wszczepie stała się rozbestwioną nimfomanką. 

 

Nienawidziła pracy ze względu na osoby, z którymi “pracować” musiała, a skoro dzięki wszczepowi mogła wreszcie czerpać z niej jakąkolwiek przyjemność. Ale możliwe, że nie zarysowałem tego dostatecznie wyraźnie. 

Przede mną ugnie się każdy smok, bo w moich żyłach pomarańczowy sok!

Obyczajówka nie w moim stylu. Cyberpunk też dosyć umowny, bo czyż zastępstwem czipu nie są wszelakiego autoramentu narkotyki i alkohol? Też robią ze świata paskudnego – świat do przyjęcia.

I czepialstwo:

– “ściany były oklejone boazerią” – według mojej wiedzy, boazerii się nie przykleja, tylko montuje (listwy na konstrukcji nośnej);

– “– Tak – przytaknąłem. “ – a tu chyba mówi bohaterka? płeć z rozpędu zmieniła?

 

Nie przemówiło niestety.

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Hmmm. Nie wiem, co zmieniłeś, ale te relacje z opiekunem nadal wydają mi się dziwne. Chce czy musi?

Opisy seksu też szału nie robią.

Ale fabuła mi się spodobała. Zwłaszcza końcówka. Czip kształtuje świadomość…

Babska logika rządzi!

Staruchu, dzięki za opinię, szkoda, że nie przemówiło.

Finklo, dzięki za opinię i klika.

Chce czy musi?

Chętnie bym to rozwinął, ale znaków wystarczyłoby raczej tylko na jakąś wzmiankę, a nie na coś, co byłoby wiarygodne, poza tym konkurs już się skończył i Gary będzie zły, jak teraz coś namieszam :)

Opisy seksu też szału nie robią.

Też jakoś specjalnie ich nie lubię, ale pierwszy raz pisałem je z perspektywy płci przeciwnej. A że to karkołomne i ryzykowne zadanie, to już wiedziałem, ale aż żal było nie spróbować :D

Przede mną ugnie się każdy smok, bo w moich żyłach pomarańczowy sok!

No wiem, że limit w tym konkursie nie jest przyjazny. ;-)

Babska logika rządzi!

Fajny pomysl, dobre wykonanie. Dobrze mi sie czytalo, chociaz chyba limit znakow troche zaszkodzil. Sceny seksu rzeczywiscie najslabsze, ale mi tez wychodza sztucznie… :) Powodzenia w konkursie a ode mnie kliczek :)

Dzięki, Katio, za opinię i kliczka :)

chociaz chyba limit znakow troche zaszkodzil

Dokładnie, to wszystko wina limitu :P

Przede mną ugnie się każdy smok, bo w moich żyłach pomarańczowy sok!

Tym razem udało mi się trafić do muszli.

***

Nałożyłam jajecznicę na dwa talerze.

Wstaw entery między gwiazdki, będzie czytelniej.

 

a mój nadgarstek zdobiła piękna[+,] złota bransoleta wysadzana szmaragdami.

Przecinek. “Złota” nie jest przymiotnikiem ściśle definiującym bransoletę.

 

że moją brodę i piersi pokryła dziwna[+,] błękitna substancja

jw.

 

– W takim razie może powinienem stać się tak odrażający i paskudny jak oni? – podniósł się z krzesła w błyskawicznym tempie. – Co ty na to?

Dużą literą.

 

Odwzajemniam je w przerwach pomiędzy oglądaniem serialu na ogromnej[+,] naściennej plazmie.

Przecinek. Poza tym plazma nie pasuje do cyberpunku, już obecnie wyświetlacze plazmowe zostały niemal całkowicie wyparte przez technologie LCD i OLED.

Sprawdź: https://www.spidersweb.pl/2014/09/lg-telewizory-plazmowe.html 

 

Oglądałeś Blade Runnera 2049? Twój tekst mocno skojarzył mi się z motywem romansu głównego bohatera z holograficzną bohaterką i sceną, kiedy wynajmuje prostytutkę, żeby ten hologram na nią nałożyć. Jeszcze wspomniałeś Ryana Goslinga, co dodatkowo nasiliło poczucie koneksji :)

 

Pomysł na polepszenie jakości życia poprzez maskowanie go AR mi się spodobał. Tekst trochę ucierpiał przez limit, zabrakło nieco rozbudowania detali, jak choćby wyjaśnienia, dlaczego Ala uprawia z klientami seks bez zabezpieczeń. Ludzie w czerni stworzyli klimat tajemnicy, fabuła jak dla mnie była OK. Mimo klnięcia głównej bohaterki i szczegółowych opisów erotyki tekst wydawał mi się jakiś “czysto-suchy” pod względem stylu.

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Oglądałeś Blade Runnera 2049?

Jeszcze nie, ale zamierzam :) Napisałem o Goslingu, bo nikt inny mi nie przychodził do głowy.

Fajnie, że znalazłeś jakieś plusy w moim opku. Z poprawkami na razie się wstrzymam do ogłoszenia wyników, skoro Gary i tak nie zwraca na to uwagi, a nie chcę mieszać :D

Przede mną ugnie się każdy smok, bo w moich żyłach pomarańczowy sok!

Odważnie szarpnąłeś się na całkiem odważny (w porównaniu z konkurencją) temat, za co cześć Ci i chwała, ale nie udało Ci się go w pełni udźwignąć.

Główne problemy opowiadania wynikają z kiepskiej konstrukcji protagonistki: nie tylko pojechałeś tutaj schematem “prostytutki z konieczności”, to jeszcze opisałeś ją w sposób dość niewiarygodny. Fałszywe tony rozbrzmiewają już w pierwszym akapicie, w którym Alicja opisuje klienta jako ucieleśnienie najgorszych cech ludzkich, po czym okazuje się, że owo chodzące zło świadczy jej seks oralny, potem w pozycji misjonarskiej, nie przeszkadza mu, że prostytutka leży jak kłoda i jeszcze w dodatku interesuje się jej wrażeniami. A później nie jest o wiele lepiej.

Sądzę, że popełniłeś błąd decydując się na osadzenie Alicji w roli prostytutki a Darka w roli alfonsa. Wszystko grałoby o wiele, wiele lepiej, gdyby byli małżeństwem czy parą kochanków, a Alicja byłaby do “dorabiania” nakłaniana sporadycznie.

Co do motywu “modyfikowania” postrzegania rzeczywistości, to nie jest on w żaden sposób odkrywczy czy nowatorski, ale wykorzystałeś go w ładny, cyberpunkowy sposób. Nie wyskoczyłeś z narratorskimi ocenami, pozwalając czytelnikowi samodzielnie ocenić czy zabawy z pozorną zmianą otoczenia wyszły Ali na dobre czy złe i skleciłeś przy tym całkiem zgrabne, choć odrobinę naiwne, studium przypadku uzależnienia.

Językowo jest w porządku. Po prostytutce spodziewałbym się co prawda bardziej kwiecistego sposobu wysławiania, zwłaszcza przy opisach zahaczających o sferę seksu, ale to raczej kwestia moich przedziwnych oczekiwań, niż niedoróbek tekstu.

na emeryturze

Dzięki, Gary, za pełniejszy komentarz. Jestem świadomy popełnionych błędów, no ale to mój taki pierwszy raz w podobnej tematyce :D

Przede mną ugnie się każdy smok, bo w moich żyłach pomarańczowy sok!

No cóż, opowiadanie raczej nie przypadło mi do gustu, w dodatku nie bardzo pojmuję, o co w nim chodzi – czy dziewczyna musiała być prostytutką, czy robiła to z własnej woli? Niezależnie od tego jak było, Alicja jest mi całkiem obojętna, podobnie jak i Darek, którego rolę w tej opowieści nie do końca rozumiem.

Przeczytałam bez przykrości, ale i bez satysfakcji.

 

Jego ta­tu­aż roz­ja­śniał ciem­nym fio­le­tem. –> Co rozjaśniał tatuaż?

 

Kolos wy­cią­gnął z kie­sze­ni ob­dar­tych dżi­nów pacz­kę pa­pie­ro­sów… –> Kolos wy­cią­gnął z kie­sze­ni podar­tych/ obszarpanych dżi­nów pacz­kę pa­pie­ro­sów

 

Strze­pał po­piół na sta­lo­wy blat. –> Strze­pnął po­piół na sta­lo­wy blat.

 

przy­stoj­ne­go bru­ne­ta o nieco ciem­niej­szej kar­na­cji i po­ły­skli­wym uśmie­chu. –> Na czym polega połyskliwość uśmiechu?

 

przy­zna­łam, prze­kła­da­jąc nogę na nogę… –> …przy­zna­łam, za­kła­da­jąc nogę na nogę

 

– My do pana Da­riu­sza Opały – orzekł jeden z męż­czyzn… –> – My do pana Dariusza opały – rzekł jeden z mężczyzn

Za SJP PWN: orzecorzekać  1. «wypowiedzieć opinię, zdanie o czymś» 2. «wydać decyzję lub wyrok na podstawie obowiązujących przepisów prawnych»

 

Wresz­cie za­ist­nia­ła re­al­na szan­sa na to, że kie­dyś wy­nio­sę się z tego pa­do­łu łez. –> Czy Alicja miała zamiar umrzeć?

 

Darek cho­dził nie­spo­koj­ny po miesz­ka­niu, rzad­ko się od­zy­wał i wy­cho­dził czę­ściej niż do tej pory. –> Nie brzmi to najlepiej.

 

– Je­st moim przy­ja­cie­lem.

Par­sk­nął, od­rzu­ciw­szy moje ra­mio­na.

– Nie ko­chasz mnie – stwier­dził. –> Jak wyżej.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dzięki za opinię, Reg. Szkoda, że opko nie przypadło Ci do gustu.

Poprawki wprowadzę, ale później :)

Przede mną ugnie się każdy smok, bo w moich żyłach pomarańczowy sok!

Podobało mi się :)

Przynoszę radość :)

Dzięki, Anet. Poprawki (w końcu) naniosłem :)

Przede mną ugnie się każdy smok, bo w moich żyłach pomarańczowy sok!

Moim zdaniem widać, że pisał to mężczyzna. Nie sądzę też żeby największym marzeniem prostytutki było uprawianie seksu grupowego z murzynami w złotym pałacu.

Jej relacja z kolegą jest dziwna – nie miałaby problemu z tym, żeby kochać się również z nim. To raczej ona go wykorzystywała, korzystając z jego lokum i uczucia. 

Steampunkowy brud ukazany poprzez brak zabezpieczenia? :P 

Cześć, czy to cyberpunk? Niekoniecznie. Jako tak zwana obyczajówka pewnie się broni, choć trąci mi nieco sztampowym podejściem do tematu i niekonsekwencją (skąd tu barokowe i klasycystyczne obrazy?) Ale, to jest napisane mocno, poprawnie i chwilami bardzo dobrze. Wulgaryzmy i sceny seksu dla mnie za mocne i za dużo, ale całość wywiera wrażenie. Liczy się zrealizowany pomysł, a to Ci się udało całkiem nieźle. Doklikowywuję w ramach akcji Wykopki :)

Nowa Fantastyka