Przyszedł z końcem maja. Na pierwszy rzut oka wydał się ciekawy, a przy drugim spojrzeniu jakiś taki artystyczny. Na pewno rozrywkowy. Przy tym widocznie czymś zafrasowany i mocno zakręcony. 
 Ubrany był w pstrokate bermudy, lekką kurtkę przeciwdeszczową narzuconą na T-shirt z napisem „SkurczySun” wkomponowanym w duże żółte słońce. Do tego krawat. A także sandał na jednej stopie i kalosz Hunter na drugiej. Oczy skrywał za ciemnymi okularami z filtrem UV, na głowę wcisnął słomkowy kapelusz. Wieku nie dało się ustalić. Coś pomiędzy wiecznym studentem z Rady Programowej FAMY a starym wilkiem morskim z “Kruzenszterna”. Z daleka jechało od niego jakby szaszłykiem i smażoną rybą.
 Odsunąłem się odruchowo na dodatkowy metr świeżego powietrza.
 – W jakiej sprawie? Zajęty trochę jestem, felieton piszę. Nastrój mam zgoła jesienny, a ma być o lecie…
 – To się dobrze składa. Sezon jestem! – odparł i upchał „słoneczną” koszulkę za pasem.
 – Jaki znowu sezon?
 – Wakacyjny. Lato 2018.
 – I w maju pan przychodzisz?
 – Sami chcieliście wydłużać, to jestem.
 W jego dłoni, nie wiem jak i skąd, pojawiło się schłodzone „Wyspiarskie Jasne”.*
 – Zimne piwko? – zapytał znienacka uprzejmym głosem.
 Pokręciłem głową z żalem.
 – Muszę odmówić. Dzieci mogą to czytać.
 Rozejrzał się ostrożnie dookoła. Od akapitu do akapitu, od numeru strony aż po nagłówek i pochylił konspiracyjnie w moim kierunku. W dłoni trzymał teraz dla odmiany szklankę zimnej lemoniady z lodem.
 – Potrzebuję pomocy. Nie mam zbyt dobrych relacji z Pogodą, a bez Pogody wszystko na nic. Tyle imprez zaplanowałem w tym roku. I te już znane i kilka całkiem nowych. I koncerty, turnieje, pokazy, festyny, Dni Morza, Grechuta Festival, FAMA i jeszcze Festiwal Art Port i Wakacyjne Miasto Kobiet. I mnóstwo innych atrakcji. Ale jeśli Pogoda nie dopisze i tak wszyscy powiedzą, że Sezon jest kiepski. Zaraz wczasowicze złorzeczą i psy wieszają…
 – Pozłorzeczą, pozłorzeczą, ale i tak wrócą za rok. Gdzie im będzie tak dobrze, jak w Świnoujściu latem? – zauważyłem.
 Popatrzył na mnie jakoś dziwnie i odgryzł spory kęs gofra z bitą śmietaną. Skąd on go wytrzasnął?
 – Na Florydzie? Otóż chodzi o to, że jak Pogoda nawali to i tak wszystko potem idzie na moje konto. Zresztą, nie tylko turyści marudzą. Zapytaj dla przykładu kogoś z wypożyczalni gokartów albo jakiejś zjeżdżalni czy budki z lodami. Nic tylko narzekania. „Sezon do kitu”, „Sezon stracony”, „Do bani taki Sezon”. Ile można słuchać tego biadolenia? Mam dosyć już w maju. Dlatego uprzedzam lojalnie. Jak Pogoda nie dopisze, to będzie bardzo krótki Sezon. Może będzie nawet po Sezonie… – Zawiesił głos.
 – I ja mam pomóc?
 – Tak. Ty taki wygadany to i z Pogodą może coś wynegocjujesz. Pomożesz mi, a ja w zamian nie będę dla ciebie ogórkowy.
 Cóż było robić. Sprawa była poważna, lato za progiem, a żaden felietonista i dziennikarz nie lubi Sezonu ogórkowego. Udaliśmy się zatem do Pogody. Przez całą drogę Sezon wcinał frytki.
 Znaleźliśmy ją na plaży nieopodal Wiatraka. Akurat skończyła latać na kajcie i w pełnym słońcu delikatnym deszczykiem spłukiwała morską wodę z długich włosów. Nosiła kombinezon ze wzorem w kratkę. Jak to Pogoda. Uśmiechnęła się na nasz widok promiennie, aż wyszła tęcza. A potem osuszyła włosy ciepłą bryzą znad morza.
 – W jakiej ważnej sprawie was wiatry przygnały? – spytała pogodnym głosem.
 Przysunąłem się trochę bliżej, żeby ogrzać twarz w ciepłych promieniach słońca i nieśmiało odwzajemniłem uśmiech.
 – Sezon się martwi, czy dopiszesz tego lata, Pogodo.
 Ogarnęła jakoś burzę włosów i westchnęła ciężko, aż na chwilę podniosły się tumany plażowego piasku.
 – Ale skąd te obawy o mnie? Przecież latem najcieplej na Pomorzu jest właśnie u was, na jego zachodnim krańcu. I to o cały jeden stopień. Tak z czystej sympatii. A i opadów macie w Sezonie statystycznie najmniej w całym kraju. No i jeszcze wasz zakątek jest najmniej burzowy na polskim wybrzeżu. Nawet woda w morzu jest w Świnoujściu najcieplejsza w lecie.
 – W Pucku – odezwał się niewyraźnie Sezon.
 Spojrzeliśmy na niego z Pogodą. Właśnie kończył ogryzać gotowaną kukurydzę i szykował się do napoczęcia „świeżeeeego naleśniiika z sereeeem!”.
 Pogoda zmierzyła go pochmurnym wzrokiem. Gdzieś daleko na morskim horyzoncie chyba błysnęło.
 – Co w Pucku? – zapytałem pospiesznie.
 – W Pucku jest latem najcieplejsza woda w Bałtyku. Świnoujście jest drugie. – Sezon wciąż mówił z pełnymi ustami. W końcu przełknął i skinął głową przepraszająco.
 – To zależy, kto mierzy – odparła Pogoda, a jej oblicze nieco się przejaśniło.
 – A zatem czy możemy liczyć, dobra Pogodo, że dopiszesz i tym razem? – zagadnąłem uprzejmie.
 Sezon stał tuż za mną, skruszony i ze spuszczoną głową. Spod przeciwsłonecznych okularów wpatrywał się w dwa różne czubki sandała i kalosza.
 – Rozchmurz się, Sezonie. Skoro tak ładnie prosicie, to dopiszę – rzekła Pogoda, po czym sięgnęła pod strój w kratkę po mewie pióro i na samym końcu felietonu dopisała:
 “Pogody ducha i słońca w sercu przez całe lato!”
  
  
 * Felieton zawiera lokowanie produktu lokalnego.
  
  
 ilustracja: Katarzyna Baranowska