- Opowiadanie: Wicked G - Zemsta Lovelocka

Zemsta Lovelocka

Krótka wizja przyszłości. Podziękowania dla AlexFagus za betę.

Dyżurni:

Finkla, joseheim, beryl

Biblioteka:

Finkla

Oceny

Zemsta Lovelocka

 Z pozoru przyszłość wyglądała całkiem normalnie. Żadnych zdewastowanych miast, pokrytych kurzem pustkowi i przemierzających je mutantów. Nie było też gigantycznych statków kosmicznych i międzyplanetarnych federacji. Ludzie żyli podobnie jak kilkadziesiąt lat temu. Rankiem pędzili do pracy w celu zarobienia pieniędzy, popołudniem do domu, aby te pieniądze wydawać na rozrywkę. Mieli co prawda trochę więcej elektronicznych asystentów, ale wszystko zdawało się być w jak najlepszym porządku. Poza jednym szczegółem.

Jacy oni są starzy – pomyślał Selim. – Gdzie podziali się młodzi ludzie?

Sam nie był lepszy. Miał sześćdziesiątkę z hakiem. Żył w dużej metropolii gdzieś na zachodzie Europy, nieistotne gdzie. Kroczył teraz po ruchliwej ulicy wśród osiemdziesięciolatków wyglądających, jakby mieli o połowę mniej wiosen na karku dzięki terapiom antygeronowym, wśród androidów, zwierząt domowych. Lecz nie dzieci.

Dlaczego Homo sapiens tak bardzo znienawidził własne młode? Czy aż tak cenił ciszę, skoro w jego siedliskach panował nieustanny zgiełk? Czy aż tak brzydził się czynami głupimi i pozbawionymi empatii, skoro dorosłe osobniki popełniały je równie często? Czy jego przedstawiciele byli aż tak zajęci swoimi sprawami, skoro marnowali po kilka godzin dziennie na bzdury?

Selim nie znał odpowiedzi na te pytania. Miał dwóch dorosłych już synów, bez których nie wyobrażałby sobie życia. Miłość rodzica do dziecka uważał za najsilniejszą na świecie i nie pojmował, jak większa część społeczeństwa może egzystować bez niej. Niestety, jego potomkowie również nie podzielali tej opinii, więc nie doczekał się wnuków.

Nie wiedział, który to już dzień z kolei poświęca na troskę o losy cywilizacji. Nie cierpiał ciągle rozmawiać o pracy, nowych modelach robotów domowych czy wakacjach w bazie NASA na Marsie. Lubił marzyć o wielkich rzeczach. Chyba zostało mu to z czasów, kiedy był jeszcze religijny. Niewielu myślicieli krążyło już po tym świecie. Każda kultura, każda filozofia, nawet te oparte na buddyzmie i islamie, stępiły się w kontakcie z konsumpcjonizmem.

Mówiono, że to dobrze, że populacja maleje, bo likwiduje to problem głodu i przeludnienia. Wkrótce okazało się, że brakuje osób w wieku produkcyjnym, mimo iż jego górna granica znacznie się przesunęła dzięki rozwojowi medycyny. Braki próbowano uzupełniać przez hodowanie młodych w sztucznych łonach i wychowywanie w rządowych ośrodkach. Niewielu chciało żyć ze świadomością, że ich jedynym celem jest utrzymywanie starych egoistów, więc często popełniali samobójstwa.

Strapiony krytyczną sytuacją ludzkości Selim pomylił się i skręcił w boczną uliczkę o jedno skrzyżowanie wcześniej niż powinien. Zupełnie się tym nie przejmował, zajęty czytaniem wiadomości na soczewkach AR, dopóki nie zorientował się, że zamiast pod biurowcem Hornfield Neuromedics Inc. wylądował w jakimś ślepym zaułku. Obrócił się na pięcie i już chciał popędzić w przeciwnym kierunku, aby nie spóźnić się do pracy, lecz poczuł coś ocierającego się o nogę. Był to mały, rudy kot. Nie miał obroży i wyglądał na zaniedbanego. Selim nie pamiętał, kiedy ostatni raz widział bezpańskie zwierzę. No bo co za bezduszny potwór zostawiłby słodziutkiego pupilka bez opieki? Zwłaszcza, że kocurki, króliczki i pieski stanowiły pożądany towar jako substytut dzieci i partnera.

Napastujący Selima futrzak już zniknął. Transformował się w piękną, długowłosą pannę w półprzeźroczystej sukience, noszącą wianek na głowie. System AR ześwirował, nie potrafiąc zakwalifikować jej ani jako człowieka, ani androida.

– Prawda przybywa do tych, którzy jej szukają – rzekła spokojnym, eterycznym tonem nieznajoma.

– Kim jesteś? – zapytał Selim, nie mogąc oderwać wzroku od piersi kobiety.

– Nazywam się Gaia. Jestem uosobieniem natury, całą przyrodą w ludzkim wcieleniu. Przybywam tu, by oznajmić, że twoje troski są daremne.

– Uff – odetchnął Selim. – Czy to znaczy, że wkrótce przyrost naturalny wróci do normy?

– Wręcz przeciwnie, populacja Homo sapiens skurczy się jeszcze bardziej. Inaczej harmonia na świecie nie zostałaby przywrócona. I tak zniszczyliście już zbyt wiele na tej planecie.

– Przecież zaczęliśmy żyć ekologicznie. Korzystamy z odnawialnych źródeł energii, ochraniamy inne gatunki i te sprawy…

– Lecz nadal uciekacie się do najpodlejszych czynów, aby zaspokoić własną chciwość. Gdy tylko uda wam się przystosować inne planety do zamieszkania, wyssiecie z Ziemi wszystko to, co cenne. Zostawiacie po sobie tylko popiół. To niedopuszczalne. Dlatego nałożyłam na wszystkie żyjące istoty pewne ograniczenie. Gdy tylko zaczynacie żyć w zbyt dobrych warunkach, odechciewa wam się rozmnażać i zatracacie się w błahych sprawach. Innymi słowy – wymieracie. Tego nie da się uniknąć.

– Ale… Ale… – Selim zaczął się jąkać, próbując wydusić z siebie jakiś sensowny sprzeciw.

– Nie ma żadnych ale – odpowiedziała Gaia. – Na mnie już czas.

Kobieta z powrotem przemieniła się w kota i gdzieś czmychnęła. Osłupiały Selim przypomniał sobie eksperyment z dwudziestego wieku, zwany przez niektórych mysią utopią. Gryzonie mimo idealnych warunków życia długo nie pociągnęły przez degenerację w ich zachowaniach. Mężczyzna spojrzał na zegarek w kącie pola widzenia. Był spóźniony o piętnaście minut. Machnął ręką na wszystko i pospieszył do pracy.

 

*

 

Hassan odebrał przychodzącą wideorozmowę i ujrzał uśmiechniętą twarz brata.

– Siemka, Ibrahim! – powitał go. – I jak tam, nasz plan wypalił?

– Wygląda na to, że tak. Wczoraj byłem u rodziców na obiedzie i ojciec nawet nie zająknął się o dzieciach.

– Doskonale. A już myślałem, że trzy pensje, które wydałem na wynajęcie szpiegowskiego metamorfobota, szlag trafił.

– No, dobrze, że się udało. Na szczęście starszy ma skłonność do wiary w gusła…

Koniec

Komentarze

Kolejna dziś utopijna wizja przyszłości.

Bardziej wygląda to na zarys pomysłu, puenta mnie nie powaliła niestety.

Spróbuj rozwinąć ten pomysł w coś dłuższego :)

HA! Dobry szort. Lovelock się zemścił. ;) Ciekawie zakręciłeś motywem Gai – nie piszę więcej, żeby nie spoilerować. Już dziś jest problem z przyrostem naturalnym w rozwiniętych krajach, także wizja interesująca. W moim opowiadaniu też poruszam (delikatnie) problem spadku populacji w przyszłości, ale z innego powodu. Bardzo misię. Gratuluję i pozdrawiam.

Dziękuję za przeczytanie i komentarze :)

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Mnie także się podobało. Zaskoczenie było tak duże, że musiałam przeczytać je ze trzy razy. ;)

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

Podpisuję się pod zdaniem belhaja. Nie powaliło, ale przykrości też nie sprawiło.

A to zdanie poniżej musiałam przeczytać parę razy, żeby zrozumieć sens. Jest wprawdzie poprawne (stwierdzam po wnikliwej analizie), ale bardzo trudno je zrozumieć.

Kroczył teraz po ruchliwej ulicy wśród osiemdziesięciolatków wyglądających, jakby mieli o połowę mniej wiosen na karku dzięki terapiom antygeronowym, androidów, zwierząt domowych.

Wygląda jakby dzięki terapiom antygeronowym i dzięki androidom i dzięki zwierzętom domowym. Dodałabym jeszcze jedno “wśród” przed androidów.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Dzięki za przeczytanie i komentarze! Dodam dodatkowe “wśród” dla większej jasności :)

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Przeczytałam i to chyba wszystko, co mogę powiedzieć, bowiem lektura nie dostarczyła mi, niestety, szczególnych wrażeń.

 

Ran­kiem pę­dzi­li do pracy w celu za­ro­bie­nia pie­nię­dzy, po­po­łu­dniem do domu, aby te pie­nią­dze wy­da­wać na roz­ryw­kę. – W domu wydawali zarobione pieniądze?

 

Utra­pio­ny kry­tycz­ną sy­tu­acją ludz­ko­ści Selim po­my­lił się… – Raczej: Stra­pio­ny kry­tycz­ną sy­tu­acją ludz­ko­ści Selim po­my­lił się

Sprawdź znaczenie słowa utrapiony.

 

Trans­for­mo­wał się w pięk­ną, dłu­go­wło­są pannę w pół­prze­źro­czy­stej su­kien­ce, no­szą­ca wia­nek na gło­wie. – Literówka.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dzięki za komentarz, Reg :) Błędy poprawiłem.

 

Rankiem pędzili do pracy w celu zarobienia pieniędzy, popołudniem do domu, aby te pieniądze wydawać na rozrywkę. – W domu wydawali zarobione pieniądze?

W obecnych czasach coraz więcej transakcji dokonuje się online, nie jest więc to chyba jakieś szczególne uchybienie. Nie ruszając się z kanapy mogę kupić kilka książek na Amazonie, dodatek do gry komputerowej, bilet do kina i na pociąg nad morze, a także zamówić wykwintną kolację z KFC z dostawą :)

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Rozumiem, Wickedzie, tylko że ja wyobraziłam sobie domowe, bardzo rozrywkowe to i owo, a potem płacenie harcownikom za uczestnictwo w zabawie.

Przepraszam za moją wyobraźnię. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Ciekawa opowieść – szczególnie puenta jest udana. Nie jestem natomiast przekonany co do wygaszenia instynktu macierzyńskiego. 

Co do tych myszy – ostatnio jeden korwinowiec próbował mi tym eksperymentem tłumaczyć, że tak samo socjalizm robi z ludźmi,ale nie wchodziłem w dyskusję ; )

I po co to było?

Do przeczytania, punta nawet zabawna, literacko nie zmiotło mnie z powierzchni Ziemi, ale co tam. Ogólnie na plus, choć pewnie nie zapamiętam na dłużej. 

... życie jest przypadkiem szaleństwa, wymysłem wariata. Istnienie nie jest logiczne. (Clarice Lispector)

To może wyjaśnię, dlaczego dałem wysoką ocenę. Po pierwsze wizja jest klarowna i nietuzinkowa, a ponadto bliska moim rozmyślaniom. Po drugie w opowiadaniu mamy świat przyszłości i bohatera, którego trapi poważny dylemat, a nawet w bohaterze nastąpiła pewna zmiana. Po trzecie istnieje zalążek fabuły – mikra bo mikra, ale jest. No i ciekawie potraktowany motyw Matki Ziemi – z jednej strony metamorfobot, a z drugiej zmiany przecież się dokonują – bardzo fajny haczyk. Oczywiście, literacko mógłbyś, Autorze, bardziej się postarać, ale i tak jestem kontent. Gratuluję i pozdrawiam.

Dzięki za kolejne komentarze :)

 

@Reg

I tak niektóre rozrywki przystoi wykonywać tylko poza domem :)

 

@Syf

Oczywiście z tym wygaszeniem instynktu macierzyńskiego trochę hiperbolizowałem, ale i tak w niektórych społeczeństwach trudno nie obserwować  tendencji spadkowej. Jeżeli chodzi o myszy, to mnie się zdaje, że samo zjawisko raczej nie zależy od systemu politycznego, lecz od znużenia dostatnim życiem. Zarówno socjalizm i kapitalizm są nastawione na osiągnięcie dobrobytu, co prawda różnymi drogi i z uwzględnieniem różnych dodatkowych celów.

 

@Fleur

Nie jestem wybitny w kwestii stylu, bliżej mi do rzemieślnika niż do artysty :) Tak czy inaczej fajnie, że się spodobało.

 

@Blackburn

Kolejny raz dziękuję za docenienie.

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Mnie również się spodobało, szczególnie zakończenie. A wizja, hmmm, chyba dosyć prawdopodobna. To znaczy, niekoniecznie wakacje na Marsie…

nie mogąc oderwać wzorku od piersi kobiety.

Piersi ze wzorkiem, i to trudnym do oderwania? ;-) To dopiero ciekawostka!

Zarówno socjalizm i kapitalizm są nastawione na osiągnięcie dobrobytu, co prawda różnymi drogi i z uwzględnieniem różnych dodatkowych celów.

A z tym bym się nie zgodziła. No, chyba że mowa o socjalizmie w stylu skandynawskim…

Babska logika rządzi!

Mnie spodobała się dużo bardziej przedstawiona wizja przyszłości, niż zakończenie, które podobnie jak moi przedmówcy, musiałem czytać kilkukrotnie. Tekst bez żadnych fajerwerków językowych, w mojej opinii poprawny, prosty i zrozumiały. Jednak podziwiam Wicked G, że potrafiłeś w shorcie w taki sposób przedstawić świat, że od razu stanął przed moimi oczami – może dlatego, że taka przyszłość jest bardziej możliwa( i równie straszna, co wszystkie postnuklearne wyobrażenia).

Dobrze, ale dupy nie urwało.

Pozdrawiam.

Dzięki za przeczytanie, komentarze, i “bibliotekę”. “Wzorek” poprawiłem, dałbym sobie rękę uciąć że gdzieś kiedyś popełniłem identyczny błą :)

 

A z tym bym się nie zgodziła. No, chyba że mowa o socjalizmie w stylu skandynawskim…

Ten właśnie miałem na myśli, chociaż ten bardziej hardkorowo-komunistyczny obiecuje dobre życie… tyle że wszystkim po równo i bez zbędnych luksusów, no i interesy państwa są ważniejsze niż widzimisię jednostek…

 

Jednak podziwiam Wicked G, że potrafiłeś w shorcie w taki sposób przedstawić świat, że od razu stanął przed moimi oczami – może dlatego, że taka przyszłość jest bardziej możliwa( i równie straszna, co wszystkie postnuklearne wyobrażenia).

To dla mnie dobry znak :) 

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

ten bardziej hardkorowo-komunistyczny obiecuje dobre życie… tyle że wszystkim po równo i bez zbędnych luksusów, no i interesy państwa są ważniejsze niż widzimisię jednostek…

No i w tym ostatnio bardziej siedzę. Na dowód przytoczę dowcip:

– Po co władze organizowały pochody pierwszomajowe?

– Żeby zobaczyć, ilu przeżyło zimę…

Babska logika rządzi!

Dobre :D

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

na plus arabskie imiona,zakończenie, skrótowość

na minus:

1) nie wiem czemu nasz bohater się dziwi: gdzie się podziali młodzi ludzie? – co on z Marsa?

2)tłumaczenie czytelnikowi co i jak + moralizatorstwo zbyt nachalne

Ignorancja to cnota.

Przeczytałem. Plus za wiarygodność i dobre zobrazowanie jak na krótką formę. Trąci mi nadal “łopatą“ moralizatorską, ale w porównaniu do twojego poprzedniego tekstu jest znośne. I może być dużo lepiej.

Trochę mi się zrobiło przykro od tych rozważań na temat losu ludzokści. Wojna nuklearna, alebo najazd obcych, którzy rozwalają cywilizacje co kilkadziesiąt tysięcy lat są moim zdaniem bardziej ekscytujące, ale wtedy byłby plagiat :)

lol

Mam wrażenie, że mocno spłyciłeś problem zmniejszania się entuzjazmu do płodzenia potomków, bo ten ma mnóstwo przyczyn i aspektów. Trudno je badać, choćby dlatego, że mało kto ma ochotę przyznać się do pewnych niepochwalanych postaw, np. niechęci do dzieci w ogóle (dotyczy również kobiet), czy niechęci do opiekowania się niemowlęciem (niech to zrobi partner, to nie ma problemu)…

Jest tego oczywiście znacznie więcej i rzecz należy ująć znacznie szerzej, ale nie wpadłem tu, by pisać rozprawkę :)

Niemniej odebrałem, może wbrew intencji, shorta jako próbę przedstawienia (w ten, wspomniany u niektórych, moralizatorski sposób) niesłusznej, a raczej niewystarczająco zgłębionej, tezy. Z tego względu nie stanął dla mnie na wysokości zadania.

No i dialogi masz znowu jakieś sztywne, zwłaszcza w części z kotopanną – to chyba najważniejszy element do dopracowania.

Zakończenie mi się spodobało, w dodatku prawie (niestety, tylko prawie) burzy moralizatorski wydźwięk.

Dzięki za przeczytanie i komentarze :)

 

@Katastrof VII

1) nie wiem czemu nasz bohater się dziwi: gdzie się podziali młodzi ludzie? – co on z Marsa?

Nie z Marsa, to raczej wyrażenie niedowierzania niż pytanie.

 

@varg

Trudno je badać, choćby dlatego, że mało kto ma ochotę przyznać się do pewnych niepochwalanych postaw, np. niechęci do dzieci w ogóle (dotyczy również kobiet), czy niechęci do opiekowania się niemowlęciem (niech to zrobi partner, to nie ma problemu)…

A z czego biorą się te postawy, jak nie z przemian kulturowych wynikających z postępu myśli i technologii? Światopogląd ewoluowała w kierunku wolności jednostki jako wartości nadrzędnej, spadła więc społeczna presja na robienie tego, na co nie ma się ochoty, w tym zajmowanie się dziećmi. Można, też zauważyć, że rozrywka, która wraz z rozwojem cywilizacji przybierała coraz to nowsze i przyjemniejsze formy, w niektórych przypadkach  stała się substytutem uczuć/relacji. 

 

Co do moralizatorstwa – nie mam pojęcia, dlaczego to wszystkim tak przeszkadza. To tylko dwie postaci konfrontujące ze sobą poglądy, które jedna z nich zmienia po konwersacji, a nie paragraf w kodeksie karnym, według którego postępując niezgodnie z myślą przewodnią opowiadania dostaniesz 3 lata w zawieszeniu. Z resztą nie każdy bohater to porte-parole autora, a nawet jeśli w niektórych przypadkach tak jest, to ja wolę dawać ludziom konkretny przekaz, a nie jakieś rozmemłane przesłanki w stylu “wszystko jest subiektywne brednie”.

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Nie zaczynajmy tu może zbyt rozwiniętej dyskusji, powiem tylko, że po części się zgadzam – dużo lepiej to zresztą ująłeś w komentarzu, niż w tekście. Z powodu postępu dzieci są mniej potrzebne (na roli, do pracy – wystarczy spojrzeć na trzeci świat, by zrozumieć, o co chodzi). Natomiast chęć ich posiadania (współczynnik chęci?) jest moim zdaniem niezmienna. Gdy brak dzieci zacznie ludziom utrudniać przetrwanie, zaczną rozmnażać się znowu, niezależnie od poziomu rozwoju technologicznego. Nie ma to związku ze światopoglądem, tylko z piramidą potrzeb.

Jednocześnie wrodzone instynkty rodzicielskie nie zanikną – choćby dlatego, że wynikają z ewolucji, dzieci chcących mieć dzieci, chcą mieć dzieci, reszta wymiera. W tym właśnie sensie masz rację – regulacja wystąpi naturalnie, ale nie skończy się całkowitą zagładą (wykluczając wojnę o zasoby), tylko sinusoidalną krzywą przyrostu.

Dyskusje niby-filozoficzne lubię (bo stricte filozoficznego pieprzenia o istocie absolutu już nie), u Ciebie jednak chyba zbyt wyraźnie widać, którą koncepcję próbujesz “sprzedać”. Jak wspomniałem, może źle odczytuję intencje, piszę, co pomyślałem, czytając. Mnie to razi w tak skrótowej, spłyconej formie, komuś innemu mogło się podobać, nie ma co się moim niepodobactwem przejmować. Liczę za to, że będzie to jakaś dla Ciebie wskazówka na przyszłość. Tylko w tym celu przecież komentuję :)

Pozdrawiam.

Moralizatorstwo można przypiąć do każdego opowiadania. Inną sprawą jest sposób przekazania – najlepiej, gdy czytelnik sam wyciąga wnioski (ale to i tak moralizatorstwo). A nowy pierwiastek fantastyczny zawsze będzie najbardziej narażony na krytykę – najczęściej negatywną.

Cytat z bety:

Ogólnie całkiem fajny i niegłupi króciak. Co prawda w czasie wykładu Gai łopatologia była irytująca, ale wolta na końcu, ukazująca te wywody w zupełnie innym świetle, nagrodziła to z nawiązką. Plus za przywołanie ciekawych eksperymentów i koncepcji. Przeczytałam z przyjemnością.

”Kto się myli w windzie, myli się na wielu poziomach (SPCh)

@Varg

Jednocześnie wrodzone instynkty rodzicielskie nie zanikną – choćby dlatego, że wynikają z ewolucji, dzieci chcących mieć dzieci, chcą mieć dzieci, reszta wymiera. W tym właśnie sensie masz rację – regulacja wystąpi naturalnie, ale nie skończy się całkowitą zagładą (wykluczając wojnę o zasoby), tylko sinusoidalną krzywą przyrostu.

Racja, tego elementu nie uwzględniłem. Trochę przesadziłem z tym całkowitym wymarciem.

Zgodzę się też, że sam wywód filozoficzny był spłycony – nie chciałem rozwlekać szorta.

 

@Blackburn

Inną sprawą jest sposób przekazania – najlepiej, gdy czytelnik sam wyciąga wnioski (ale to i tak moralizatorstwo). A nowy pierwiastek fantastyczny zawsze będzie najbardziej narażony na krytykę – najczęściej negatywną.

Sama prawda.

 

@Alex

Jeszcze raz dzięki :)

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Jednocześnie wrodzone instynkty rodzicielskie nie zanikną – choćby dlatego, że wynikają z ewolucji, dzieci chcących mieć dzieci, chcą mieć dzieci, reszta wymiera. W tym właśnie sensie masz rację – regulacja wystąpi naturalnie, ale nie skończy się całkowitą zagładą (wykluczając wojnę o zasoby), tylko sinusoidalną krzywą przyrostu.

A ja bym z tym trochę polemizowała. OK, istnieje instynkt macierzyński, chęć posiadania i wychowywania dzieci. Ale cosik mi się widzi, że niektóre dzieci biorą się z chęci do seksu, a nie potomstwa. Wynalezienie antykoncepcji może nieco rozluźnić związek.

Inna sprawa – może się zdarzyć, że kiedy ludziom (szczególnie kobietom) brak dzieci zaczyna bardzo doskwierać, już jest po ptakach, bo menopauza przyszła pierwsza. OK, medycyna robi cuda i w tej dziedzinie, ale to notoryczne zarywanie nocy, noszenie, wspólne uprawianie sportów itd. wymaga zdrowego i silnego organizmu.

Babska logika rządzi!

Kwestia może zbyt prosto ujęta, ale ciekawa. Mnie się podobało i to nawet więcej niż podobało.

F.S

Zgadza się, Finklo, choć jeśli mówimy o przyszłości opisanej przez Wicked G, to chyba problemy z nieskutecznością antykoncepcji mają już za sobą. Nawet jeśli nie, to wspomniany przez ciebie “nurt” dzieci nie może przeważyć (czytaj: wyeliminować) drugiego – chyba że ich pozagryzają. No i moglibyśmy się tak zastanawiać, całkiem to interesujące, ale to chyba nie najlepsze miejsce (inna sprawa, że trudno na tym portalu o lepsze…).

Ano prosto, tak Wickedosko. Sądzę, mimo wszystko, że w sam raz.

 

“Racja, tego elementu nie uwzględniłem. Trochę przesadziłem z tym całkowitym wymarciem.”

 

Mylisz się, Wicked, i niepotrzebnie się wycofujesz. Dlaczego? Bo tak jak nie rozumiemy skąd się bierze instynkt macierzyński, to nie wiedzielibyśmy dlaczego zanikł. I tu wchodzi motyw Matki Ziemi – Gai, którym się inspirowałeś. Dlaczego nie miałaby doprowadzić do całkowitego usunięcia zagrożenia? I z tego też względu, nie mam przekonania, że rozciąganie wywodu filozoficznego pomogłoby teksowi. Albo nie – IMO zaszkodziłoby. Argumentacja – instynkt będzie, bo był i jest, nie przemawia do mnie, bo w kontekście siły wyższej, Gai, nie ma sensu.

 

“Kwestia może zbyt prosto ujęta”

 

Brzytwa Okhama? ;)

Jedno jest pewne – jeśli tekst potrafił sprowokować taką wymianę zdań i myśli – to jest z pewnością dobry.

Gaia – wszechmocna siła arbitralnie decydująca, które z jej eksperymentów się jej podobają, a które nie (i je niszczy) – mnie wręcz odrzuca. Zamysł Wickedowo-Lovelockowski odebrałem raczej jako metaforę i w tej interpretacji mogę o nim dyskutować. W innej, niestety, nie.

vargu, muszę się przyznać, że nie wiem, czy Lovelockowi ktoś udowodnił, że jego hipoteza jest błędna.

Ja swoje zdanie ujmę bardzo prosto :) Ziemia jest dla życia, a nie życie dla ziemi, ponieważ pierwsze były “stworzone” warunki do życia, a później życie.

Swoją drogą instynkt macierzyński to coś co nie jest dane każdej kobiecie, to raz. Instynkt to nie jest coś co po prostu może zaniknąć. Istnieje również coś takiego jak presja społeczna, która nakazuje rodzenie młodych (i wbrew pozorom ona nie zanika) – u pozostałych zwierząt presji nie będzie, choćby wytworzyły się najbardziej skomplikowane relacje społeczne. 

F.S

Foloinie, rzucasz rękawicę Lovelockowi? ;-P

Blackburnie ta rękawica już dawno została rzucona. Przez ewolucję. ;-)

F.S

Jedno jest pewne – jeśli tekst potrafił sprowokować taką wymianę zdań i myśli – to jest z pewnością dobry.

I na tym właśnie mi zależało :)

 

Mylisz się, Wicked, i niepotrzebnie się wycofujesz. Dlaczego? Bo tak jak nie rozumiemy skąd się bierze instynkt macierzyński, to nie wiedzielibyśmy dlaczego zanikł. I tu wchodzi motyw Matki Ziemi – Gai, którym się inspirowałeś. Dlaczego nie miałaby doprowadzić do całkowitego usunięcia zagrożenia? I z tego też względu, nie mam przekonania, że rozciąganie wywodu filozoficznego pomogłoby teksowi. Albo nie – IMO zaszkodziłoby. Argumentacja – instynkt będzie, bo był i jest, nie przemawia do mnie, bo w kontekście siły wyższej, Gai, nie ma sensu.

W sumie racja – jeżeli patrzymy na instynkt macierzyński danego gatunku z punktu widzenia Gai jego całkowita eliminacja może być korzystna. Rozważyłbym też drugi wariant, przyrównując rozród do równania Lotki-Volterry. Populacja kurcząc się mogłaby osiągnąć pewien punkt krytyczny, w którym nastąpiłaby zmiana paradygmatu i ludzkość porzuciłaby idee konsumpcjonizmu i wolności jednostki na rzecz wartości tradycyjnych, uwzględniających solidarność społeczną i konieczność spełniania pewnych obowiązków (np. jakaś nowa religia), po czym znowu nastąpiłby rozrost populacji i tak w kółko.

 

Co do teorii Lovelocka – z tego co się orientuje większa część świata nauki skłania się raczej ku ewolucjonizmowi, ale z tego co wiem hipoteza Gai nie została jednoznacznie obalona. Pomysłów na opis wszechświata/przyrody jest mnóstwo (mniej lub bardziej trafionych), wystarczy choćby spojrzeć na modele kosmosu alternatywne do Wielkiego Wybuchu (np. elektryczny kosmos)

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Przyzwoicie napisane, ciekawa wizja, łopatologiczne ociupinkę przez klarowanie wizji świata w narracji. Aż się prosi, by troszkę wydłużyć i pokazać ten koncept przez ‘dzianie się’ głównego bohatera (nie za wiele, pointa nadal wymusza konwencję szorta, by nie przeciągnąć dowcipu). Finałowa wolta zabawna. :-)

 

Ale przyznam, ogonka nie urwało. Nadal uważam, że dobry żart tynfa wart, a czego to dzieci, molestowane o dzieci przez swoich rodziców (wnuki to zemsta dziadków na własnym potomstwie!) nie zrobią, by uwolnić się od prztkrego tematu – prawdziwe aż do rozpuku :-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Dzięki za przeczytanie i komentarz, Psycho!

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Dzięki temu opowiadaniu poznałem ciekawą teorię Pana Lovelocka, za co niewątpliwie należy się mój subiektywny plus. Moim zdaniem jest w tej historii też coś niedopowiedzianego, mimo jasno wskazanego zakończenia mającego rozwiewać wszystkie wątpliwości czytelnika. Powoduje to może długi ( w porównaniu do zakończenia) opis świata współczesnego bohaterowi, co nie pozwala zapomnieć o jego realiach. I to, że dziatwa pozbawiła ojca wiary w jedną teorię, nie znaczy, że wszystko w tym świecie jest w porządku. To jednak należy już do czytelnika oraz do przemyśleń jakim podda przedstawiony mu świat. Cała koncepcja jest ciekawa i warta rozwinięcia.

Entia non sunt multiplicanda sine necessitate.

Bardzo fajne :) Krótkie, na temat, z twistem.

Przy okazji, prowokujące do dyskusji, c o widać w komentarzach.

A imiona… miła odmiana od Janów i Johnów :)

Pisz tylko rtęcią, to gwarantuje płynność narracji.

Dziękuje za przeczytanie i komentarze!

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Już myślałem, że czytam tekst będący podstawionym pod twarz morałem, ale koniec szczęśliwie rozwiał to wrażenie. Mimo wszystko dość średnio, ale jako żart może być.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Dzięki za przeczytanie i komentarz Berylu!

Cieszę się, że udało mi się zaskoczyć końcówką :)

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Nowa Fantastyka