- Opowiadanie: bemik - Ciemność

Ciemność

Kolejny tekst, w którym usiłuję straszyć. Każdy ma jakiegoś własnego demona. Moim jest ciemność. Do dziś nie znoszę ciemnych pomieszczeń, boję się szukać dłonią kontaktu, bo może...

Powiedzcie, czy udało mi się Was nastraszyć?

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

Ciemność

 

Dziewczyna patrzyła na niego wzrokiem pełnym pogardy i obrzydzenia.

 

* * *

Jak matka, kiedy wyrwała go z przytulnej ciemności, gdy zachłysnął się własnymi wizjami. W świetle żarówki nie potrafił ukryć przed nią rąk lepkich od zakazanych myśli. Zamknął oczy, by znów pogrążyć się w mroku, by wróciły obrazy sprzed kilku chwil, ale nie zdołał zatrzasnąć umysłu. Przed jej wzgardą i obelgami.

– Ty świnio! Ty bezbożniku! – darła się, zaciskając drobne dłonie w pięści. – Ty zboczeńcu. Bezwstydniku. Jak śmiesz… pod moim dachem…

Chwila przerwy, bo prawie zadusiła się własnym jadem, a potem znów:

– Won mi stąd! Do chlewa, do świń! Do swoich! Niech nigdy więcej twoja noga…

– Mamo…

* * *

Złe słowa, złe myśli, złe spojrzenia.

Kulił się, ilekroć napotkał jej wzrok. Uciekał do nowej rodziny, na którą go skazała. Byli stadem. Jadł z nimi. Spał. Przytulał się, gdy było zimno. Szukał pocieszenia. A nocą, gdy zapadała całkowita ciemność, doświadczał intymności.

Bał się.

Bał się jesienią, gdy przychodził sąsiad i wyciągał jedno z nich. Długo dźwięczał w uszach przeraźliwy kwik.

Bał się w zimie. Wszyscy oczekiwali na prezenty, a on drżał ze strachu przed kolejnym rozstaniem.

Wytrzymał długo. Ale coś w nim pękło, gdy matka kazała zabrać najbliższą mu istotę. Cały dzień przeleżał, płacząc. A gdy nastała noc, wszedł do domu. Nie zapalał światła, ciemność stała się jego przyjacielem, w mroku potrafił ukryć się przed strachami. To dzień był przerażający – wydobywał wszystko, co okropne.

Leżała w łóżku, przykryta kołdrą pod brodę. Wyprostowana, jakby już martwa. Położył dłoń na jej ustach, by nie mogła krzyczeć. Przycisnął. Patrzył w szeroko otwarte, pełne odrazy oczy. I dźgał zębem wideł. W brzuch, żeby dłużej trwało. Napawał się widokiem zmian, jakie w niej zachodziły. Nienawiść przeszła w gniew, a potem w przerażenie, aż wreszcie pojawiło się zrozumienie, że to już koniec. Przestała się szarpać, a zamglone spojrzenie powędrowało ponad synowską głową na ścianę, gdzie wisiał święty obraz.

Zabrał rękę z jej ust i nagle doznał uczucia spełnienia, jak nigdy dotąd. Rozkoszny ból przygiął go do ziemi i zatrzymał powietrze w płucach. Kiedy znów mógł oddychać, wiedział, że wkrótce to powtórzy.

Uciekł do miasta. Za dnia zaszywał się w piwnicach, a nocami krążył, by się oswoić z innym światem. Wreszcie znalazł to, czego szukał.

Światła stroboskopowych lamp wycinały z ciemności pokracznie powyginane postacie. Dźwięk zagłuszał wszystkie myśli.

I wtedy ujrzał dziewczynę. Wróciły wspomnienia, a tęsknota okazała się tak potężna, że o mało nie zapłakał. Dotknął ciepłego ramienia, a gdy odwróciła się, rozpoznał te oczy – pełne pogardy i obrzydzenia. Już wiedział, że znalazł właściwą osobę.

Odepchnęła go, a on się uśmiechnął.

Teraz trzeba się tylko dobrze przygotować. Żeby było lepiej niż ostatnim razem.

Perfekcyjnie.

Doskonale.

Nieziemsko.

 

* * * * *

 

Światło co rusz gaśnie, chyba ktoś złośliwie ustawił automat na kilkunastosekundowy cykl. Stukanie obcasów niesie się gromkim echem po pustej klatce. Jak na złość nie słychać żadnych odgłosów zza zamkniętych drzwi. Żadnych kłótni, płaczu dziecka, piosenki o rudym rydzu, czy chłopaku z boiska. Nawet zapachy do niej nie docierają. Zwykle na którymś piętrze śmierdziało kapustą albo octem. Tym razem nic – jakby w całej kamienicy nikt nie mieszkał. Żałuje, że nigdy nie zamieniła z nikim słowa – odwracała spojrzenie, udając, że grzebie w torebce, byle nie powiedzieć zwykłego dzień dobry. A teraz nie może zapukać do tej starszej pani spod czwórki i udać, że po drodze z pracy zapomniała kupić sól, a już nie chce jej się wychodzić. Mogłaby przysiąść przy stole w kuchni i pozwolić ugościć się herbatą. Starsze osoby uwielbiają odwiedziny. Słuchałaby nudnych opowieści o minionej młodości i nieco bardziej ekscytujących ploteczek o sąsiadach, a strach odszedłby, znudzony czekaniem.

Znowu zapada ciemność. Oddech mimowolnie przyspiesza. Razem z sercem wygrywa durną i skoczną polkę. Zanim namaca przycisk, mrok zdaje się gęstnieć, nabierać kształtów i mocy.

Z trudem przełyka ślinę. Wodząc ręką po chropowatej, pomalowanej olejną farbą ścianie boi się, że trafi na coś nieoczekiwanego. Na usta, które uwiężą jej palce w gęstej ślinie, by powoli wchłaniać je i trawić. Albo zaraz poczuje zimną dłoń sunącą po udzie, dłoń bez ciągu dalszego, dłoń, która wpełznie za cienką tkaninę majtek i wepchnie się w najmroczniejszy zakamarek ciała, by pozostać wewnątrz, szarpać, drapać, zadawać ból.

Jest. Po raz kolejny rozbłyska światło. Matko kochana, jest dopiero na pierwszym piętrze. Jeszcze dwa przed nią. Dlaczego jest tu tak cicho? Woda nie szumi w rurach, nie łomocze po kanalizacji, spadając z najwyższych pięter. Żarówki nie trzeszczą elektrycznością. Tylko stukot butów i ciężki oddech.

– Kto to? Jest tam kto? – krzyczy, ale zaraz zatyka sobie usta. W zapadłej nagle ciemności jej głos jest jak latarnia morska – wskazuje drogę, przyzywa.

Gdzie ten włącznik? Już oburącz błądzi po ścianie, byle szybciej. Nieważne kogo napotka po drodze. Nie chce poczuć zimnych dłoni. Nie chce, by zatamowały jej oddech, by z ust opadły niżej, na szyję. Odepchnie je. Pogryzie. Nawet jeśli nie zacisną się, a tylko zsuną lodowatym jęzorem na piersi. Nie pozwoli, by jej sutki stwardniały. Bo to zły dotyk. Nie pozwoli ogrzać się.

Jest. Światło rozprasza na chwilę mrok, wyostrza cienie w zakamarkach, wyrzuca strach. Ale tylko na chwilę. Zaraz znowu zgaśnie. Nie, tym razem nie pozwoli na to. Stoi i czeka, by ponownie zapadły ciemności. Wtedy natychmiast sobie z nimi poradzi.

Czekanie rozciąga się, a ona żałuje, że nie pobiegła. Byłaby już przy drzwiach. Następnym razem pomknie po schodach, nie oglądając się, nie wsłuchując. Wtedy zdąży. Trzeba tylko przygotować klucze, żeby nie sterczeć zbyt długo.

Ręka zsuwa się z włącznika i znika w torebce. Jezuuu, dlaczego teraz musiało zgasnąć. Dłoń śmiga w górę. Bez szukania trafia na plastikowy przycisk. Kilka nerwowych kliknięć, jeden skurcz serca, że nie zadziała. I ulga.

Nie pobiegnie teraz. Jeszcze nie. Najpierw klucze. Potem poczeka, aż żarówka zgaśnie i znów ją uruchomi. Dopiero wtedy ruszy. Zdąży. Byle nie trzęsły się jej ręce. Jeśli trafi od razu do zamka, jest uratowana. W mieszkaniu będzie już dobrze.

Znowu. Ciężki oddech przeraża. Łomot krwi w skroniach ogłusza. Ciemność paraliżuje. Musi się otrząsnąć. Musi wyciągnąć rękę. Jeszcze ten raz. Tylko ten raz. Czuje pod palcami gładkość plastiku. Wdech – wydech. Zaraz będzie jasno, wtedy pobiegnie. Wdech – wydech.

Siedem stopni, pięć długich kroków, drzwi. Podtrzymuje dłoń drugą ręką, naprowadza klucz, przekręca go i naciska klamkę. Nareszcie. Dom. Zatrzask. Zasuwa. Łańcuch.

 

* * *

Mrok otula ją wełnianym kocem.

Sięga ręką do włącznika.

Klik.

Ciemność.

Klik.

Strach.

Klik.

Chichot.

Klik, klik, klik…

 

 

Koniec

Komentarze

To świński tekst jest;)

 

Początek mi się podobał. Lubie górnolotne hasełka pokroju bezbożny, bezwstydnik…

Działa to na mnie!

 

Śmierć matki ładnie napisana, choć mnie nie poruszyła. Zabrakło czegoś.

 

I oczywiście rewelacyjny finał!

 

Daję pięć gwiazdek i chcę więcej!

Ciemności przybywaj!

 

Pozdrawiam!

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

Jak się cieszę, że mam na klatce światło automatycznie włączane i nie muszę macać po ścianach. Z drugiej jednak strony nawet nie chcę sobie wyobrażać, co będzie jak automat się zepsuje. 

 

Żeby nie było wątpliwości – udało Ci się mnie wystraszyć. 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

O, dzięki kochani!

A  śmierć matki nie była jeszcze “perfekcyjna”, dopiero kolejna będzie…

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Ja lubię ciemnośc, ale rzeczywiście, w mieście jest straszna.

Podobało mi się. Równiez dam 5 gwiazdek :)

https://www.martakrajewska.eu

Czy na wsi, czy w mieście jest okropna.  Dzięki, Marto.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Ja też mam delikatną fobię na punkcie ciemności… o tyle dobrze, że mieszkam na pierwszym piętrze, więc po klatce szybko mknę, w nagłych wypadkach (czytaj: sąsiad podwędził żarówkę) oświetlając sobie drogę wyświetlaczem telefonu;) ale nie powiem, bo ciarki i tak mnie przechodzą…

Każdy koniec daje szansę na nowy początek...

Ja teraz mieszkam na wsi, ale pamiętam te cholerne, gasnące światełko na klatce i to uczucie, że ktoś czai się za rogiem.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

To byłem ja…

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

Nie oceniam tekstów gwiazdkami, wybacz. ;(

Za to napiszę, że opowiadanie ma to coś. Klimat bardziej mnie oczarował niż zdołował, duszność zaintrygowała, a strachliwa ciemność raczej pogłaskała, nie przestraszyła. Ten tekst podobał mi się na poziomie fabuły i przedstawienia postaci, oraz ich dramatów i lęków, bez przesadnego dramatyzowania właśnie. Przypadł mi również do gustu na poziomie sposobu opisywania zdarzeń, budowy zdań, a dzięki przemycaniu pozornie banalnych spostrzeżeń (starsze osoby uwielbiają odwiedziny) i umieszczaniu szczegółów (chropowatość ścian pomalowanych olejną farbą) opisane sceny stały się może nie realnie przerażające, za to z pewnością przerażająco realistyczne.

Bemik – jak zwykle pierwsza klasa!

Hej ho!

Sorry, taki mamy klimat.

Dzięki Seth, chociaż ja to bym chciała wreszcie kogoś tak przerazić, tak strasznie zdołować, żeby paznokcie wreszcie obgryzał, a nie oblizywał, jak po kanapce z nutellą 

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Hmm… nie lubię horrorów i nie znam się na nich, sądzę jednak, że aby przestraszyć czytelnika najłatwiej sięgnąć po chwyt polegający na tym, że nad bohaterem wisi coś strasznego i realnego, lecz nie do końca zdefiniowanego; coś co pogłębia jego strach podczas odkrywania zagrożenia. Tutaj wszystko było jasne – bohaterka bała się ciemności i można było podziwiać sprawność, z jaka to opisałaś. W chacie czekał ten ktoś, ale czytelnik też o tym wiedział. Podejrzewam, że żeby się przestraszyć, czytelnik musi dzielić z bohaterem przynajmniej część niewiedzy o źródle lęku.

Hej ho!

Sorry, taki mamy klimat.

Dzięki Sethraelu! Będę próbować dalej.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Twoje usiłowania, Bemiku, przynajmniej w moim przypadku, powiodły się. Nastraszyłaś. W stopniu jeszcze nie wywołującym palpitacji, ale nastrój poczułam. Wyobraźnia też się uruchomiła.

Nie wiem czy słusznie, ale mam wrażenie, że kiedy pisałaś Ciemność, też doznawałaś lekkiego dreszczyku i dlatego szort prezentuje się tak zacnie. ;-)

 

Napisałaś wcześniej:A  śmierć matki nie była jeszcze “perfekcyjna”, dopiero kolejna będzie…” – Matka będzie umierać wielokrotnie?! Już się cieszę na przyszłe emocje! ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Noż babo, nawet komentarze za słówka chwytasz ? No dobra, przyznaję, matka tylko raz, potem będą inne smiley

A wiesz, myślałam nad tym opowiadaniem, a potem w środku nocy obudziła mnie psica, żeby wyjść do ogródka. Przez chwilę nie mogłam trafić na kontakt i od razu jeszcze senna wyobraźnia podsunęła mi łapę, która chwyta moją rękę. Nie powiem, miło nie było. I przypomniałam sobie te bezcenne chwile na klatce, gdy gasło światło, a do drzwi jeszcze daleko było…

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Dobrze, że rzecz dzieje się w kamienicy, bo tam przecież piętra wyższe i żeby je pokonać, trzeba przedeptać więcej schodów, i klimat chyba mroczniejszy… Nie to, co w zwykłym bloku, w dodatku na parterze. Choć strachy blokowe też pewnie miałyby coś do powiedzenia. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Z przyjemnością przeczytałem Ciemność po raz wtóry, po raz wtóry – co bardzo dobrze świadczy o opowiadaniu – czując dreszcze. Smutna dziewczyna oraz powyższe to moje ulubione bemikowe teksty. Uwielbiam horrory. Niestety, większości utworów z tego gatunku, z którymi miałem okazję się zapoznać, przylepia się łatkę opowieści grozy, tylko dlatego że spełniają “wymogi techniczne” – jest noc, jest krew, jest potwór, etc. – natomiast Ty, Basiu, potrafisz napisać prawdziwy horror, okraszony klimatem, który wywołuje w czytelniku uczucie niepokoju, a to, imo, w opowieści grozy winno być najważniejsze.

Pozdrawiam.

Look at every word in a sentence and decide if they are really needed. If not, kill them. Be ruthless. - Bob Cooper

Ciężko być miłym i jednocześnie sprawiedliwym w ocenach, szału nie ma, ale przeczytałem bez oporów do końca, wiec nie mogę powiedzieć, że ciemno widzę ciemność. 

Sądzę, że technicznie jesteś już na tyle wyrobiona, że z łatwością przelecisz tekst w poszukiwaniu takich chwastów, panoszących się w zdaniach jak:

(…)nie potrafił ukryć przed nią rąk lepkich od zakazanych myśli(…)

W mowie potocznej wolno wybaczyć wiele stylistycznych potworków, ale prowadzenie narratora wymaga trzymania się kanonu aż do bólu, czyli w głowie odkręcamy wodę, by spuścić zanieczyszczenia wprost do …czegokolwiek, by się pozbyć maniery pisania wspak. Czyli woda brudna, dywan czerwony, drzewo zielone, myśli zakazanych itd.  Drugą przypadłością jest nadmiar zaimków. Niekiedy piszesz bez nich, a czasem wpadną, jakby mimochodem, więc przy odrobinie wysiłku można mieć większe baczenie na usuwanie tam, gdzie to jest możliwe. Trzecim, ale tym razem, miękkim zarzutem jest dialog wewnętrzny. Rozumiem zamiar, by uatrakcyjnić przekaz, tworzysz eksperymentalne wstawki, ale one są przeznaczone dla uszu, nie dla oczu ani smaku itd., czyli jeśli twoim zamysłem było wzmocnienie emocji poprzez modalność, to raczej stosuj wielomodalność w przenośniach. Wydaje się, że doskonale wiesz, co mam na myśli. 

 

Powodzenia. 

O, dzięki serdeczne. To do BogusławaEryka.

iHomerze – Tobie odpowiadam niżej, nastąpiły jakieś zawirowania w czasoprzestrzeni i pisząc podziękowanie dla Bogusława, nie widziałam Twojego wpisu.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Nie lubię ciemności, takiej całkowitej – nagle okazuje się, że klamka znajduje się dziwnie wysoko albo nisko, stół ktoś przesunął na środek pokoju i tak dalej. Zdawałoby się, że po tysiąc razy przedeptane własne ścieżki można przemierzać “na pamięć” – a jednak nie…

<>

Przyznam się, że pierwsza część tekstu wydaje mi się nieco “mglista”, w sensie, że nie zapowiada dalszych wydarzeń, ale rozumiem, że spory interwał czasowy był zamierzony przez Ciebie, więc ta uwaga jest tylko uwagą o wrażeniu.

Druga część nieźle wprowadza w nastrój, właściwie – przygotowuje do bardzo krótkiego i emocjonalnie naładowanego finału. Chociaż, prawdę pisząc, finału formalnie nie ma, jest tylko zaindukowana w czytelniku wizja tego, czego nie opisałaś… – i to jest najlepsze.

…dam temu wyraz kliknięciem…

Na początku napiszę, że mi się podobało, bo bardzo ładnie napisane jest. :) Nie przestraszyłam się, z powodów podanych przez Sethraela, a może też i dlatego, że ciemności boję się tylko na Zakopiance, gdzie co parę dni ktoś rozjeżdża jakiegoś pieszego chodzącego poboczem albo i środkiem drogi bez odblasków. Nie chciałabym kogoś rozjechać.

Pierwsza część podobała mi się bardziej od drugiej, ale mam też wrażenie, że została napisana zbyt ładnie. Zbyt czysto, jeśli wiesz, co mam na myśli. Druga część jest sugestywna, ale z tego względu, że właściwie wiadomo, czym to się skończy – mam jednak pewne wrażenie ćwiczenia warsztatowego.

Marudzę, bo pamiętam Twoją “Windę”. (Taki był tytuł, prawda? Gdzie ona jest?) I w niej, o ile dobrze sobie przypominam, było więcej napięcia i niepewności niż w tekście, który zamierzyłaś sobie jako horror. Horror nie musi być oczywisty, a jak już piszesz taki, w którym zło się gdzieś tam czai, to niech czytelnik za bardzo nie wie, co i gdzie. :)

Ocho, cały czas próbuję i próbować będę, ale jakoś nie mogę się pozbyć tej “bemikowej czystości”.  Dokładnie wiem, o czym piszesz. Ale nie umiem być wystarczająco “brudna”.

Adamie, pierwsza część miała wskazać, skąd się taki facet się wziął, co doprowadziło do tego, że morduje.

iHomerze, cytuję:

Sądzę, że technicznie jesteś już na tyle wyrobiona, że z łatwością przelecisz tekst w poszukiwaniu takich chwastów, panoszących się w zdaniach jak:

(…)nie potrafił ukryć przed nią rąk lepkich od zakazanych myśli(…)

Tu się z Tobą ewidentnie nie zgodzę. To nie chwast (przynajmniej nie dla mnie), to smaczek, jeśli można się tak wyrazić. Skrót myślowy czy eufemizm – jakkolwiek zechcesz to nazwać – nie chciałam napisać, że łapy miał umazane spermą po samogwałcie (choć może rzeczywiście byłoby lepiej, bardziej brudno, a nie “bemikowo czyściutko”). Myślę też, że każdy jako tako wyrobiony czytelnik w tym przypadku doskonale wiedział, co autor miał na myśli.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

No, jak szybko do Biblioteki biegiem marsz… Kliknąłem jako trzeci, a tu już po zawodach…

Wiem, bemik, wiem, co z tą pierwszą częścią. Za to nie napisałem tak, jak myślałem. “Pisnąłem” o dystansie czasowym, pomijając właśnie to “preformowanie psychiki” głównej postaci.

Wiesz, jak się człowiek chociaż trochę spieszy…

Adamie, i tak zrozumiałam .

Ocho, chodzi Ci o windę ze schronu na skażoną powierzchnię i kota, co się po podziemiach pętał? Leży sobie w kopiach roboczych.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Tak, o to mi chodziło. Z jakiegoś powodu ten tekst z Twoich zapamiętałam najbardziej.

Odkurzyłam je.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Ani mnie nie przestraszyło, ani nie urzekło. 

Trudno, domku, bywa i tak. Dziękuję za wizytę.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Podobało mi się – na tyle, na ile może się podobać wycieczka w stronę podświadomości, czyli bardzo. Umiesz wykreować odpowiedni nastrój, bardzo sprawnie operujesz tempem, językiem i niedopowiedzeniami, unikasz banału. Szkoda, że King już tak nie pisze.

Dzięki Bartoszu.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Dobry tekst. Bardzo zgrabnie napisany. Mam uczucia podobne do Setha – urzekły mi takie rzeczy, jak tekst o starych ludziach czy fajne szczegóły, jak chropowatość ściany. 

Szczerze – zastanawiam się nad nominacją, ale z drugiej strony mam wrażenie, że pod tym kątem tekst jest spalony. Bo nie ma w nim fantastyka (chyba że ja ślepa jestem, co absolutnie wchodzi w grę).

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Nie ma fantastyki, ale jest horror i groza smiley, a to też się liczy do fantastyki.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Tensza – horror, choć jest podgatunkiem fantastyki, nie musi zawierać elementów fantastycznych, więc nominuj śmiało :)

Look at every word in a sentence and decide if they are really needed. If not, kill them. Be ruthless. - Bob Cooper

Ja raczej nie odczuwam strachu przed ciemnością, więc nastrój tak tylko połowicznie złapałem.

Jak dla mnie obie części z osobna są fajne (choć to raczej thriller niż horror), natomiast ich zestawienie nieco burzy atmosferę. Chodzi mi o to, że jak zobaczyłem przemianę onanisty w zoofila-świniojebcę, to z miejsca przypomniało mi się, że świnie miewają trzydziestominutowe orgazmy – no i rozumiesz, klimat grozy drugiej części już nie mógł się ostać ; P

I po co to było?

Hej. Jestem wybredna jeśli chodzi o horror, ale tutaj jak najbardziej się wciągnęłam. Pierwsza część opowiadania jest po prostu świetna, jeśli chodzi o drugą to już trochę bardziej przewidywalna, ale za to opis wewnętrznych obaw bohaterki jest bardzo zgrabnie nakreślony, do tego kilka naprawdę genialnych zdań. Brawo! Jestem pod wrażeniem. Pozdrawiam.

Ps. ("lepkie myśli" moim skromnym zdaniem genialne. Poza tym w tak krótkim kawałku perfekcyjnie nakreśliłaś skomplikowaną, toksyczną relację syna z matką, rozwój osobowości psychopatycznej, klasyczne przeniesienie, zaburzenie identyfikacji oprawca-ofiara i pokusiłabym się o twierdzenie, że wykorzystanie świń było trochę symboliczne i również do przemyślenia dla czytelnika. Poruszyłaś wiele interesujących wątków w tym nie przegadanym, wprawnie napisanym tekście, chylę czoła.)

Chodzi mi o to, że jak zobaczyłem przemianę onanisty w zoofila-świniojebcę, to z miejsca przypomniało mi się, że świnie miewają trzydziestominutowe orgazmy

Ignorancja bywa błogosławieństwem! Gdybym nie brał aktualnie antybiotyków, zaraz po przeczytaniu tego komentarza, upiłbym się w trupa, by wymazać tę wiedzę z pamięci :P

Look at every word in a sentence and decide if they are really needed. If not, kill them. Be ruthless. - Bob Cooper

A ja niestety już to wiedziałam, Bogusławie :( i trochę mi się od tego fragmentu żołądek wywrócił.

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Syfie – jak widać, zbyt duża wiedza szkodzi wink

S.Leiss – dziękuję za tak wnikliwą analizę i co tu dużo mówić – pochlebną

Tensza, nie gadaj, a ja tam zazdroszczę…

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Wiesz nie obraziłabym się, ale jak sobie wyobrażam to w wykonaniu świni to już nic nie chce miec z niczym wspólnego :P

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Basiu, czekałam na to opowiadanie!:) Widzę, że dokonałaś cięć, trochę brakuje mi tej klamry, teraz tekst jest mocno dwuczęściowy. Klimat i przedstawione mechanizmy psychologiczne bardzo mi się podobają.

Wodząc ręką po chropowatej, pomalowanej olejną farbą ścianie boi się, że trafi na coś nieoczekiwanego. Na usta, które uwiężą jej palce w gęstej ślinie, by powoli wchłaniać je i trawić.

To mój ulubiony fragment, bardzo zapadł mi w pamięć. U moich rodziców w bloku dokładnie tak wyglądała kiedyś walka o światło (a mieszkają na 10. piętrze).

Dzięki Rooms.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Bogusławie, Tenszo, Rooms – dziękuję za nominację.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Jeśli chodzi o mnie, zdaje się, że strach zdolny jestem odczuwać tylko… autopsyjnie, kiedy jakieś zagrożenie prawdziwe, bądź wyimaginowane, dotyczy mnie bezpośrednio. Dlatego jeszcze nigdy żadna powieść czy film nie wywołał we mnie tego uczucia. Tylko jednemu Tolkienowi się to niemal udało; scena na Martwych Bagnach, kiedy Nazgul przelatywał nad Hobbitami… Siedziałem sam w pokoju, przy słabym świetle i coś mnie lekko ścisnęło w żołądku, gdy rozległ się krzyk upiora. Cholera, wyjrzałem nawet przez okno na otulony ciemnością ogród, a tam… nic. Więc wróciłem do czytania. Ale klimatu tamtej chwili nie zapomnę.

Każda część z osobna, jak dla mnie – rewelacja; utrzymane dokładnie w takiej konwencji i tonacji, w jakiej powinny być, a do tego Twój budzący niezmienny zachwyt warsztat. Całość – istny majstersztyk.

Klimat – to, czego właśnie szukam, sięgając po wszelkiej maści “grozę” – jest tu niezaprzeczalnie niesamowity; cisza, ciemność, puste korytarze, gęstniejąca atmosfera, i gasnące raz po raz światło, coraz bardziej pogłębiające paranoję, w dodatku nie tylko bohaterki, ale także i moją – czytelnika. A potem… klik!

 

Żałuję tylko, naprawdę szczerze i serdecznie żałuję, że połasiłem się na “Ciemność” jak głupi na kredyt bez oprocentowania i przeczytałem ją z rozpędu. Bo bemikowa. Powinienem był odłożyć lekturę na noc, poczekać aż wszyscy w domu usną, zgasić światło i dopiero wtedy zabrać się za czytanie. O wtedy, to by było coś… Może nawet powrót na Martwe Bagna.

 

Natomiast jeśli chodzi o podział gatunkowy, to dla mnie “Ciemność” jest jednak thrillerem. Horror zaczyna się wtedy, kiedy mamy do czynienia ze zjawiskami paranormalnymi (z czym oczywiście nikt nie musi się zgadzać, bo to mój subiektywny podział). Albo kiedy ucieka mi Internet…

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Och, kurczę, Cieniu Burzy, a mój zachwyt wzbudził Twój komentarz.

Co do gatunku – nie będę się spierać.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Generalnie, otagowane masz to tak jak trzeba, pod tym kątem “horror” pasuje jak najbardziej. Zresztą ciężko w inny sposób określić to, co przeżyła… to znaczy: nie przeżyła, bohaterka.

Ot, taka luźna uwaga światopoglądowa.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Mnie również się podobało. Dobrze zbudowany klimat.

Jako użytkownik klatek schodowych muszę stwierdzić, że ciemność to pół biedy. Traumę powodował u mnie za to pies sąsiadów, wielki i groźny. Za każdym razem gdy się spotykaliśmy (rzadko, na szczęście, gdyż nabyłem umiejętność unikania tego stworzenia poprzez uprzednią obserwację i nasłuchiwanie) miałem serce w gardle :)

A nie mówiłam? Każdy ma swojego demona.

Dzięki Zygfrydzie.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Czytałam po ciemku (no, w półmroku), ale się nie przestraszyłam. Może dlatego, że przeczytałam najpierw wstęp i spodziewałam się, że powinnam się przestraszyć, więc nie było zaskoczenia? ; p

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Może dlatego, a może dlatego, że ja straszyć jeszcze nie umiem?

Dzięki za wizytę.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Opowiadanie ma fajny klimat i to się chwali, natomiast część fabularna jakoś mnie nie urzekła. Tekst raczej zaszufladkowałbym jako thriller niz horror. 

Pozdrawiam

Mastiff

Ok, dziękuję.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Nie wystraszyłam się, ale chyba nie należało się tego spodziewać.

Zamiast o świńskich orgazmach (tak, kiedyś o tym czytałam, ale w dowcipie, ciekawe, czy to prawda) myślałam o farbie olejnej. I czy ściana nią pomalowana nie powinna być gładka. Ale nie doszłam do żadnych konkluzji.

Nie znam się na horrorach i ich klasyfikacji, ale zabrakło mi fantastyki.

Pierwsza część nawet ciekawa. Druga, przy mojej niewrażliwości na nastroje, znacznie mniej.

Niestety, jestem na nie.

Babska logika rządzi!

No cóż Finklo – kolejna nieudana próba. Ale będę próbować.

Z farbą olejną – uwierz – zawsze zostawały takie zadziory, jakby ktoś piaskiem pod spodem sypnął.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

W niektórych wieżowcach i szpitalach lub szkołach można jeszcze owo oleum masakryczne spotkać.

 

To tak:

Tekst mocno przełamany na pół. Pierwsza część pokazuje narodziny psychopaty (ręce lepkie od myśli – podobało mi się ;-)  ), ale rzeczywiście, brak w niej pewnego elementu, jest “czysta” – nie wiem, czy chodzi o “brud”, czy może bardziej naturalistyczne opisy tła (bo rąk lepkich bym nie ruszał…), czy też, jak sugeruje iHumer, użycie wyrazów i opisów oddziaływujących na konkretne zmysły (skoro “ciemność” to pewnie trzeba by od wzroku zacząć), ale czegoś nie ma.

Druga część, z punktu widzenia dziewczyny, znacznie bardziej klimatyczna. Budujesz to napięcie poprzez jej wewnętrzny monolog, rosnące wizje strasznych rzeczy, próbę oswojenia tego strachu (racjonalizacja i plan, bo czymże innym jest planowanie i wykonywanie czynności w okresach jasności? Analityka i logika, oderwanie uwagi od własnych emocji poprzez skupienie się na realizacji kolejnych kroków w harmonogramie dojścia do domu). I mimo, że finał spodziewany, to “thrill” jest, znaczy ten, dreszczyk.

Bo i ja uważam, że to bardziej dreszczowiec niż horror.

Dobre! ;-)

 

P.S.

 

przypomniało mi się, że świnie miewają trzydziestominutowe orgazmy

*mamrocze do siebie* Pamiętaj, ty durny, nie pij przed monitorem… Teraz herbata ścieka…

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Dzięki Psycho. Ja już dawno się nauczyłam, żeby nie jeść i nie pić przed komputerem – zadziwiające, z jak niewinnych fragmentów wyrosnąć potrafią monstra, które skutkują opluciem najbliższego otoczenia. 

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Podoba mi się, że opisy raczej sugerują pewne rzeczy, zamiast na naturalistyczną modłę trzaskać nimi czytelnika w twarz. Dreszcz i napięcie można wykrzesać bez sięgania po zbytni naturalizm – tobie się to udaje. Mimo że forma jest krótka, tekst uważam za treściwy i solidny. Niezmiennie pozostaję pod wrażeniem twoich zdolności literackich.

Dziękuję za słowa uznania.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Tak, tutaj pojawiła się wersja skrócona. 

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Niezły klimat. Bardzo dobry tekst!

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

O, dzięki Morigano. Widzę, że z nudów grasujesz po starszych tekstach.

Czy to zwierzę na awatarze to Twój pupil? 

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Nic ciekawego ostatnio się nie pojawia i w sumie już kiedyś mówiłam sobie, że przeczytam i tak się zbieram powoli, a różnorodność to doświadczenie. Czytam, jako przerywnik przy pisaniu, bo w końcu po raz pierwszy od trzech miesięcy mam wenę i chęci oraz czas na pisanie. Nie umiem jednak pisać ciągiem i robię sobie krótkie przerwy, zaglądając do wyjadaczy portalu. ;)

 

Tak moja psina. :) Zdjęcie większe pokazuje, że w biegu i uszy jej podskakują. ;) Na razie jeszcze szczeniak. Sunia ma dopiero pięć miesięcy. :)

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

No właśnie zachwyciły mnie jej uszy, jak u małego osiołka. To bokserka? Jak się wabi?

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Etna ma na imię, miała być jak wulkan energii, ale jest strasznie strachliwa, musimy dużo chodzić na spacery, bo boi się aut. Już jest dużo lepiej.

To taka mało znana rasa. Cane corso. Jak biega to tak jej właśnie latają na boki i do góry, komicznie wygląda. Kiedyś dawno temu tym psom je kopiowali i ucinali ogony, bo niby tak wyglądały groźniej, ale ja wolę te pieski w klasycznej wersji. :)

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

O tak! To jest dobra zmiana!

Wczułem się teraz w klimat :) wczoraj pierwsze czytanie nie przyniosło ulgi, wręcz tekst mnie odrzucił :) dziś czytałem jakby z większym skupieniem i tkwi tu pewien urok, stwierdzam, pewna chemia jak między ofiarą, a łowcą.

Ale nie boję się ciemności, o nie. Lubię ciemność. Czasami pracuję w mrocznych piwnicach klientów. Faktycznie, w półmroku brudnej i zagraconej, osmalonej sadzą piwnicy można mieć różne myśli.

Fajny tekst!

Dzięki. Ja nie przepadam za ciemnością.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Nowa Fantastyka