
Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.
Zaczęłam pracować w tej szkole, gdy jeszcze ty, młoda, nie miałaś matki. Tak, chodzi mi o to, że się nie urodziła, czyli ty też nie. Ile musiałabym mieć wtedy lat? Czterdzieści dwa? No, wszystko się zgadza. Ach, te stare dobre czasy… Kobiety nie pyta się o wiek! Co z tego, że sama nią jesteś? Bredzisz, dziecko z ciebie. Że na ile wyglądam? Co najmniej osiemdziesiąt? Bezczelność. Jestem okazem zdrowia i urody. Co się krzywisz?!
Nie masz pojęcia, co się w tej budzie dzieje. Chyba żartujesz. Spędziłaś w szkole sześć lat, nic o niej nie wiesz. Tylko trzy? No widzisz. Ile już tu pracuję? Znowu ten wiek. Oblicz sobie. Nie, nie liczyłam. Bo mnie to nie obchodzi. Daj mi spokój, stara jestem. Mówiłam, że młoda? A nie? Przed chwilą powiedziałam, że nie? Odczep się od tego wieku! I tak, skończyłam studia. Dla sprzątaczek, a żebyś wiedziała. Co się szczerzysz?!
Zdarzyło się to, gdy dopiero zaczynałam. Aktualna dyrektorka, Pasikowska, dała mi jasne instrukcje. Po pierwsze, około osiemnastej sprawdzam, czy nikt w szkole nie został. Kiedy w budynku już nie ma żywego ducha(zapamiętaj, żywego!), oprócz mnie, zamykam. Dlaczego muszę zostać aż do siódmej rano? Bo Pasikowska nie akceptuje techniki. Nie wiedziałaś, że nie ma alarmu, co? Nie dziwię się, tylko nieliczni o tym wiedzą. Czy mogłam ci powiedzieć? Cóż. Nie, ale ty nikomu nie podzielisz się tą nowiną. Skąd wiem? W moją historię nikt nie uwierzy. Uwierzysz? A, wszyscy tak mówią.
Zatem, o co chodzi? Kilka dni po tym, jak podpisałam kontrakt… Nie przerywaj! Dlaczego, u licha, kontrakt? Bo dyrektorka chciała mieć pewność, że się nie zwolnię. Czy to coś ma wspólnego z moją opowieścią? Na pewno wiemy już jedno. Pasikowska jest sprytna. Oczywiście zdawała sobie sprawę z tego, co dzieje się w jej szkole. A ponieważ nie chciała mieć żadnego systemu, który ochraniałby budynek, musiała zatrudnić sprzątaczkę-nocnego stróża. Bułka z masłem, takie siedzenie i nic nie robienie? Ha, tylko nie wszystko jest normalne. Co się dzieje, w takim razie? Już mówię.
Wyobraź sobie, że wszystko, czego się boisz, ożywa. Istnieje naprawdę. Każdy oddech, który słyszysz, a jesteś zupełnie sama w pustym pokoju, istnieje. Każde stąpanie po ziemi, gdy zatrzymujesz się, a ono nadal trwa, istnieje. Każde dźwięki, które podobno ci się przesłyszały, w twoim domu, kiedy rodzice wyszli do pracy i tylko ty pozostałaś w mieszkaniu, istnieją. A za tobą stoi wilkołak. Spokojnie, tylko żartowałam!
Nadal mi wierzysz? Co, już nie jesteś taka wesoła? Musisz iść? Dobrze, idź. Przypomnisz sobie naszą rozmowę w najmniej nieoczekiwanym momencie… Nie, nic nie mówiłam, wydaje ci się.
Ta, do widzenia.
*
O, to ty? Ile to już minęło… jesteś w pierwszej gimnazjum, co nie? Drugiej liceum?! Hm, byłam blisko. Coś dawno nas nie odwiedzałaś. Biedaczka, czasu nie ma. W takim razie, dlaczego tu jesteś? Przypomniałaś sobie o starej, dobrej trzynastce. Niewiele się tu zmieniło. Właściwie nic. Że inna podłoga i odmalowane ściany? Młoda, ja nie o tym mówię.
Nie wierzę, że zapomniałaś o naszej ostatniej rozmowie. Nie możliwe. Chyba czas ci przypomnieć. Tak, to ta, gdy jeszcze byłaś w szóstej klasie, pięć lat temu. Ale ty wyrosłaś. O czym ja… A, a, już wiem.
Zatem, widziałaś ich? Nie udawaj głupiej! Oczywiście, że mówię o wilkołakach. Nie spotkałaś? To pewnie wampira. Nie? Coś kłamiesz. Pewnie zombie cię nawiedzał po nocach, tylko one się tak do człowieka przyczepiają. Dlaczego zbladłaś? Ach, duch! Co kręcisz głową?
Wracając do tematu… Jak już mówiłam, dosłownie wszystko zaczęło się, gdy w wieku trzydziestu dwóch lat wreszcie wzięłam się za siebie. Dziwne? Cóż, studia długo trwały. A później jakieś przelotne prace, zazwyczaj kończyły się po kilku tygodniach. Znowu to spojrzenie. Nie miałam pojęcia, co chcę robić. Ty jesteś po prostu tragicznym przypadkiem. I nie wmawiaj mi, że twoi przyjaciele też byli tacy zdecydowani w sprawie zawodu!
Z zamierzenia miałam być piosenkarką. Hej, młoda, chcesz żebym ci coś zaśpiewała? Nie? Ale jeszcze nie widziałaś mnie w akcji. Mówiąc szczerze, jestem fenomenalna. No dobra, nie to nie. Dlaczego się nie udało, pytasz? Na studiach muzycznych mnie nie chcieli. Do dziś nie wiem, co im się we mnie nie podobało.
Potrzebowałam kasy. Musiałam się w końcu ustatkować. Tak, młoda, chciałam mieć męża. Niemożliwe, w końcu jestem sprzątaczką. Wiesz, nawet próbowałam podrywać konserwatorów z tej szkoły, ale sztywni jacyś.
Przez przypadek natrafiłam na ogłoszenie. Dyrektorka trzynastki, koło której miałam mieszkanie, potrzebowała sprzątaczki. Pasikowska dała mi szansę pracy ma dłuższy czas i dobrego wynagrodzenia za pilnowanie budy od osiemnastej do siódmej rano. Później, wolne. Jedynym minusem tego było to, że nigdy nie mogłam mieć wolnego. Czy chora, czy święta – dyrektorka nie ugięła się. Trudno, trzeba tylko odsiedzieć swoje i do domu. Wyobraź sobie, młoda, moje zdziwienie, gdy dowiedziałam się, że muszę kontrakt podpisać. Czy wolałabym inną pracę? Uwierz mi, wszystko jest lepsze do tego. Świadomość, że świat, który cię otacza nie jest twoim światem, tylko ich. Tak, ich! Co się głupio pytasz, kogo?! Mam zacząć wymieniać?
Ghul. Jak ci to wytłumaczyć, młoda? Trzeba zobaczyć. Nadal nie? Ech. Wyobraź sobie zieloną ektoplazmę. A teraz zmień jej kolor na szary. Dorób dwie pary niebieskich oczy, jak u niewinnej sarenki, wielkie uszy i nieokreślony kształt. Nie, Ghule nie są przodkami nietoperzy…
Skoro jesteśmy przy stworach bardziej nieżywych, do tego potrafiącymi zmieniać wygląd, pomówmy o duchu. Zapamiętaj, on nie jest ani biały, ani przezroczysty. Widziałaś takiego w ogóle? W bajkach? Gratulacje. To muszę zniszczyć twoje wyobrażenie na temat tych straszydeł. One są fioletowe. Co się śmiejesz?! Jak taka mądra, to może mi powiesz, dlaczego przybierają taki kolor, a nie, jak powszechnie widomo, biały? O, teraz milczysz, co? Właściwie sama nie wiem, dlaczego… Mniejsza.
Zajmijmy się zmorą. To takie czarne, co chowa się w kątach szkoły i tylko jej żółte oczy widać. Nie mów mi, że nie znasz. Młoda, co ty czytasz?! Ach, no tak. Te romansidła i inne wyciskacze łez. Blech.
Długo musiałabym wymieniać. Najlepiej, jak sama je zobaczysz, co ty na to?
Ej, znowu uciekasz?!
*
No, no, no. Witam ponownie. Dziesięć lat zajęło ci skończenie studiów polonistycznych. Niezły wynik. Obraziłaś się? Milcząca jesteś. Ta, to jakieś przyzwyczajenie nauczycielek polskiego? Zachowujemy się poważnie, ze sprzątaczkami nie rozmawiamy, nie nasz poziom intelektualny. Czekaj, gdzie idziesz? Jasne, jest siódma rano, lekcji nie ma! Musisz rozejrzeć się po szkole? To nie problem, oprowadzę cię. Przestań się krzywić, ghule buszują tu tylko nocą, razem z zombie. Wilkołaki wyniosły się kilka lat temu, tuż po twojej ostatniej wizycie. Sprawdź pod łóżkiem, może przeniosły się do ciebie. Wampiry nigdy nie zaglądały do tej budy, za mało ludzi, a mnie się powszechnie boją. Spokojnie, nikt nas nie usłyszy! Martwisz się, że wezmą cię za wariatkę, co? Oj młoda, opinia ludzi nie jest ważna, tylko to, kim jesteś naprawę. Jak ktoś tego nie zauważa to znaczy, że jest ślepy i zadufany w sobie. Do tego porządnie ograniczony. Patrz, to jest moje motto życiowe i jak na tym wyszłam? Co kręcisz głową?!
Mam dla ciebie propozycje. Zostań ze mną wieczorem. Pokażę ci kilka moich nocnych przyjaciół. Wiesz, nawet się do nich przyzwyczaiłam. Dobra, mów. Załóżmy, że mi wierzysz, tak? Yhy, zamieniam się w słuch. Skończyłaś? Oczywiście, że odpowiem! Po pierwsze, po co miałabym zmyślać i zamęczać cię bajkami, gdy tylko widzę twoją osobę na horyzoncie szkoły? Po drugie, chyba odniosłaś wrażenie, że dla mnie to drobnostka, te potwory. One są wszędzie. W całym moim życiu. Każdy obcy krok, gdy jestem sama w tej budzie, jest dla mnie jak zapowiedź tsunami. Śledzą, nie dają spokoju. Nawet po pracy nie mogę się od nich uwolnić. Idą za mną. Wiedzą, że to dlatego zostaję w szkole. To jest główny cel dyrektorki, młoda. Pilnować ich czyimś kosztem. Nawet jeśli komuś powiem, nie uwierzy. Podpisałam kontrakt, jestem z tym budynkiem związana aż do śmierci. Jeśli nie dłużej… Nie przejmuj się, czasem muszę tak pojęczeć. Czy nadal się boję? Każdej nocy! Gdy tylko zostanę sama. Lub prawie sama.
To co, dotrzymasz mi towarzystwa? Chwila, a ty gdzie?
Cóż to był za kontrakt, że była nim związana do końca życia, a nawet dłużej? Pakt z diabłem, czy jak?
Daję 3.