
Rok 2014.
– I na pewno wygram? – spytał młody mężczyzna.
– Będzie tak jak powiedziałem – uspokajał Chińczyk.
– Wspaniale! – krzyknął uradowany, ruszając w stronę wyjścia. Już miał opuścić lokal, ale zatrzymał się i postanowił przeprowadzić jeszcze jeden test. – Dla pewności, powiedz mi coś jeszcze. Cokolwiek, o Wielki Chińczyku.
Trzeba zaznaczyć, że ów Chińczyk nie był wysoki. Miał niespełna metr siedemdziesiąt wzrostu, łysą czaszkę, skośne oczka, długie i cieniutkie wąsiki. Czyli standardowo.
– O Jezu… – uniósł ręce Chińczyk i w tej samej chwili wszedł do lokalu człowiek o długich, jasnych włosach i ciemnej brodzie. Ubrany w bawełnianą koszulę, dżinsowe spodnie i sandały.
– Witam państwa. Nazywam się Jesus Juarez Espadre Katabre Najabre. Sprzedaję…
– Niebywałe! – krzyknął Mirek i wyszedł.
– O co chodziło tamtemu panu? – spytał niespodziewany gość.
– Nieważne – odparł Chińczyk. – Potrzebuję małej przerwy, nim przyjmę następnego klienta – spojrzał na mężczyznę. – Albo dobra… Po co przyszedłeś? Co tam masz do sprzedania? Zresztą po co ja się pytam.
*
Jak było powiedziane, tak też i się stało. Mężczyzna wygrał ogromną fortunę, obstawiając mecze według wytycznych Chińczyka. (Mistrzostwa Świata w Brazylii wygrała reprezentacja Kostaryki [uwaga spoiler!]). Nie on jeden zresztą. Kupił ogromny dom, samochód, podróżował po świecie i robił wszystko to, co robią próżni, bogaci ludzie. Zaś wieść o umiejętnościach Chińczyka, rozniosła się po kuli ziemskiej lotem błyskawicy, i bardzo szybko zdobył wielką sławę. Nikt jednak nie przewidział konsekwencji.
*
Rok 2114.
Chińczyk nadal żył i miał się dobrze, chociaż był bardzo, ale to bardzo sędziwym staruszkiem. Tak delikatny, że obawiano się, iż zamieni się w pył od samego pierdnięcia. Z racji ważnej roli jaką pełnił na świecie, zakazano mu spożywania gazopędnych produktów. Taki sam zakaz otrzymali ludzie, którzy przebywali w jego otoczeniu. Zrobiono to dla dobra ogółu – wszyscy pragnęli znać przyszłość, więc chcieli by żył jak najdłużej. No może prawie wszyscy…
W międzyczasie, wielu znudzonych ludzi, włączyło w swych domach telewizory. Rozpoczął się pierwszy mecz tegorocznych mistrzostw, a zarazem spotkanie finałowe. Piłkarze obu drużyn wyszli na boisko i ustawili się w dwóch rzędach. Pierwsi hymn odśpiewali Portugalczycy. Ich głosy przepełnione były smutkiem, żalem, goryczą, rezygnacją i czymkolwiek tam jeszcze. Później przyszła kolej na Holendrów, którzy śpiewali radośnie i dumnie – jak na prawdziwych zwycięzców przystało. Niektórzy z nich byli już nawet w stanie wskazującym – lekko chwiali się na nogach. Zabrzmiał pierwszy i ostatni gwizdek kończący spotkanie. Większość zawodników reprezentacji Portugalii padła na kolana i płakała rzewnymi łzami. Holendrzy zaczęli biegać po boisku, rzucać koszulkami, całować się z radości. Ktoś nawet pobiegł po butelkę wódki. Inny gracz wyciągnął blanta, podpalił, zaciągnął się i przekazał dalej. Dosłownie szaleństwo, które miało miejsce przy pustych trybunach.
*
Jakiś czas później świat obiegła wiadomość o śmierci Wielkiego Chińczyka. Niestety, zabiła go grochówka, której nie mógł się oprzeć, będąc z wizytą w Polsce. Wiele osób na świecie dopatrywało się w tym zamachu, ale nigdy nic nie udowodniono. Po tym wydarzeniu, serca fanów piłki nożnej wypełniły się nadzieją, że powrócą dawne czasy – mecze trwające, co najmniej dziewięćdziesiąt minut; emocje związane z eliminacjami, czasy słodkiej niewiedzy, kiedy nikt nie znał wcześniej wyniku meczu. No… przynajmniej w przypadkach, gdy mecz nie był sprzedany. Można chyba pokusić się o stwierdzenie, że polska grochówka uratowała świat… a przynajmniej świat piłki nożnej.
Przeczytałam. Opowiadanko zaledwie takie sobie. Pomysł jakiś był, ale wykonanie nie najlepsze.
„Trzeba zaznaczyć, że owy Chińczyk nie był wysoki”. – Trzeba zaznaczyć, że ów Chińczyk nie był wysoki.
„Ubrany w bawełnianą koszulę, jeansowe spodnie i sandały”. – Ubrany w bawełnianą koszulę, dżinsowe spodnie i sandały.
„W między czasie, wielu znudzonych ludzi…” – W międzyczasie, wielu znudzonych ludzi…
„Piłkarze obu drużyn wyszli na boisko i ustali w dwóch rzędach”. – Czy podpierali się wzajemnie i dlatego ustali?
Pewnie miało być: Piłkarze obu drużyn wyszli na boisko i ustawili się w dwóch rzędach.
„Pierwszy hymn odśpiewali Portugalczycy. Ich śpiew przepełniony był…” – Pierwsi hymn odśpiewali Portugalczycy. Ich głosy przepełnione były…
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Dzięki za wychwycenie pomyłek i komentarz.
Sporo błędów, a tekst mglisty i beznadziejny. Słabo.
"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick
Ja będę łagodniejsza niż moi przedpiścy. W sumie to podobało mi się oprócz czysto polskiego motywu grochówki. Nie mogło go coś innego wykończyć? I nie w Polsce?
"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.
Masz rację, mogłem pomyśleć nad jakimś innym zakończeniem. Chociaż wydawało mi się, że będzie śmieszne, jak Wielki Chińczyk nie doceni mocy polskiej grochówki:)
A mi się pomysł spodobał. Na pewno tekst ciekawszy niż przeciętny mecz. Uch, teraz mnie zlinczują… ;-)
Babska logika rządzi!
;-D
Cóż, muszę przyznać, że czytało mi się przyjemnie, chociaż zakończenie rzeczywiście słabawe.
A że tekst ciekawszy niż mecz (piłki nożnej) – no to akurat ja nie mam żadnych wątpliwości! :)
No, kobitki, nie przesadzajcie – dobry meczyk nie jest zły!
"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.
Dzięki za przeczytanie i komentarze:) Cieszy mnie fakt, że się podoba;)
Według mnie nie było tak źle, a miejscami nawet zabawnie :)
Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)
Pomysł fajny, ale wykonanie mogło być lepsze.
Wykonanie, moim zdaniem, naprawdę złe. Pomysł może i nie jest nie wiadomo jak świetny, ale mogło być o wiele, wiele lepiej.
Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)
Pomysł interesujący, ale skręt w stronę żartów o prykaniu, pierdzeniu i gazach… No i ta scena meczu, którego wynik znany jest z góry, trochę taka przaśna, można było lepiej. ;-)
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
Fakt, teraz jak rzuciłem okiem na tekst to trochę bym w nim pozmieniał. Temat mistrzostw był dla mnie niewygodny, więc wyszło jak wyszło:) Dzięki za komentarze.
Nic, tylko za PsychoFishem powtórzyć, więc powtarzam.
No, nie każdy tekst musi być perełką, więc nic straconego.
Jak zauważyła ryba – nieco przaśny tekst. Ale w sumie zabawny ; )
I po co to było?
Fajne :)
Przynoszę radość :)