
Komendant Sam Vimes ze Straży Miejskiej Ankh-Morpork miał wszystko. Ale teraz wrócił do swojej własnej, twardej i ostrej przeszłości, pozbawiony nawet ubrania, które miał na sobie, gdy uderzyła błyskawica.
Życie w przeszłości jest trudne. Śmierć w przeszłości jest niezwykle łatwa. Musi jednak przeżyć, by wykonać swoją robotę. Ma wyśledzić mordercę, nauczyć swoje młodsze ja, jak być dobrym gliną, i zmienić rezultat krwawej rewolucji. Jest też pewien problem: jeśli wygra, straci żonę, straci dziecko, straci przyszłość.
Dyskowa „Opowieść o jednym mieście”, z pełnym zespołem ulicznych urwisów, dam negocjowalnego afektu, rebeliantów, tajnej policji i innych dzieci rewolucji.
Prawda! Sprawiedliwość! Wolność!
I Jajko Na Twardo!
Jakkolwiek bardzo lubię Pratchetta, tylko kilka jego tytułów zrobiło na mnie naprawdę głębokie wrażenie. To jeden z nich. Oczywiście z poprawką na fakt, że dobrze jest mieć za sobą poprzednie pozycje z cyklu o Straży Miejskiej, by wszystko należycie ocenić. Opowieść jest doskonała.
"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr
Sam Vimes jest gość i wszystkie części o straży są, wg mnie, bardzo udane.
"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "
Uwielbiam Vimesa :) A tę książkę to już w ogóle. A po "Grze o tron" marzy mi się serial HBO o Straży, koniecznie z Sethem Rogenem w roli Marchewy.
A ja Rogena nie trawię. :) Fanom nie dogodzisz!
"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "
Chyba najlepsza powieść Pratchetta, jaką czytałem. Co prawda jeszcze nie przeczytałem wszystkich, ale ta jest najlepsza.
Mee!