Nowa Fantastyka 05/17
Łukasz M. Wiśniewski
ŻYCIE JAK W ZEGARKU
Automaty, mechaniczne kopie żywych stworzeń, towarzyszą ludzkości już dobre dwa i pół tysiąca lat. Co prawda z początku bardziej w wersji artystycznych wizji, niż czynów dokonanych, ale jednak.
Marcin Waincetel
ARTURIAŃSKIE DZIEDZICTWO
Przeobrażenia mitów w popkulturze
Choć historycy nie posiadają jednoznacznych dowodów na potwierdzenie istnienia króla Artura, to jego obecność w popkulturze jest wyjątkowo odczuwalna. Legenda od wieków żyje własnym, fantastycznym życiem. Pojawiają się jednak dawne podania i współczesne adaptacje, w których władca Brytanii nie jest wcale najważniejszym, ani najciekawszym bohaterem.
Krzysztof Sokołowski
JAROSŁAW GRZĘDOWICZ – SAM PRZECIW ŚWIATOM
Jarosław Grzędowicz debiutował w 1982 roku, mając siedemnaście lat. Opowiadanie „Azyl dla starych pilotów” przysypał popiół trzech i pół dekady; jest obecnie uznawane za zaginione. Ale już „Twierdzy Trzech Studni” z tego samego 1982 roku nic już nie przysypie. Powinna być dostępna wszędzie – dla swych literackich walorów, lecz także jako niecichnące echo strzału startera do biegu przez tor przeszkód, którego tymczasową metą jest znakomity „Hel3”.
Krzysztof Piasek
MEMRYSTOR
Ślepy zaułek, czy brama do przyszłości?
Memrystor – opornik z pamięcią – przestał był tylko hipotezą. Ten element elektroniczny może nam wkrótce przynieść rewolucję technologiczną.
Agnieszka Haska, Jerzy Stachowicz
NAWIEDZONY TELEGRAF Z LAMUSA
Duchy na łączach, ludzki umysł przeniesiony do sieci, sztuczna inteligencja, roboty, cyberprzestrzeń – te koncepcje znamy z klasyki cyberpunku i pomysłów wielkich internetowych korporacji. Często jednak zapomina się, że korzeni należy szukać jeszcze w wieku pary, elektryczności i postępującej industrializacji. XIX wiek miał przecież swój odpowiednik Internetu – telegraf.
Ponadto w numerze:
– opowiadania m.in. Alastaira Reynoldsa i Paula McAuleya;
– felietony, recenzje i inne stałe atrakcje.


Od razu przypomina się pani która była ministrą, zwłaszcza, że popełniła ostatnio książkę o której wzmiankę zauważyłem na portalu. Całe szczęście, że przynajmniej na razie takich dziwolągów językowych jest niewiele. Aaa no i wcięło gdzieś cenę książki Ćwieka, chociaż bardziej brakuje w tamtym miejscu podawania liczby stron. Kilka numerów temu była recenzja "Domu z liści". Może bym po tę książkę sięgnął, ale jak sprawdziłem, że ma ponad 700 stron to dałem sobie spokój mając na uwadze jej formę i to, że budzi skrajne opinie. Na minus też układ/ilość reklam. Pierwsza treść do czytania, poza dwoma kolumnami redaktorów, zaczyna się dopiero od czwartej strony, gdzie i tak są wciśnięte reklamy. Od artykułu Kosika pismo wygląda tak, że całą prawą stronę zajmuje reklama. Doceniam to, że wydawnictwo stara się utrzymać cenę, ale wolałbym zapłacić te trzy złote więcej i mieć więcej do poczytania.
i też jest sieczka z tą różnicą, że zamiast karabinów i wozów bojowych są topory, kusze i wszystko dzieje się w fantastycznej scenerii.



