Tak oto, współczesna historia opisuje pracowitego lenia: Dawno, dawno temu... Wczoraj. Spiesząc się powoli, by początek końca nie wyznaczył ochotnika. W białą noc, gdy suchy deszcz ugasił zimne ognie. Głośną ciszę przerwał niemy krzyk. Żywy trup, z wirtualnej rzeczywistości, upuścił bezalkoholowe piwo. Bezgłośny huk odbijał się echem przez długie sekundy. Śpiąc na jawie uśmiechał się smutno, przygnieciony strasznym szczęściem. Nieświadomy granic nieskończonej świadomości posiadł głupią mądrość. Jawnie ukrytą w jego śnie zwanym... Życie - Na co ktoś z lustra: Człowieku, skończ z tą błazenadą i zacznij wreszcie pisać... Normalnie. - Nie będzie lekko. - Nikt nie mówił, że powinno.
Ghost in the beer
w skrócie:
exe
dunder
mad
Nie można porządnie podać miejsc inspirujących twórczość w zakładce Miasto, więc będą tutaj. Przede wszystkim Trójmiasto i Podhale. Mogą się zlewać we wspólny nieokreślony twór (coś jakby Turów Róg).
Niegdyś tolkienomaniak, później fan twardego science fiction i Lovecrafta, obecnie miłośnik baśni i szeroko rozumianego dziecięcego fantasy, żyjący w świecie wróżek, syrenek, smoków, skrzatów i olbrzymów. Obsesyjny perfekcjonista. Raczej rzadko czytam opowiadania na portalu, głównie wtedy, gdy coś mnie naprawdę zainteresuje lub ktoś mnie o to poprosi. Przyjmuję zaproszenia do wzajemnego betowania. Zastrzegam sobie prawo do nieodpowiadania na komentarze przesadnie uszczypliwe, niemerytoryczne i świadczące o braku umiejętności czytania ze zrozumieniem (ale jeśli nie odpowiem od razu, wcale nie znaczy to, że twój komentarz akurat taki jest).