- publicystyka: Przedświąteczny pośpiech na planecie Midgaard, "Pan Lodowego Ogrodu. Tom IV" J. Grzędowicz

publicystyka:

Przedświąteczny pośpiech na planecie Midgaard, "Pan Lodowego Ogrodu. Tom IV" J. Grzędowicz

Cień wojny nad Midgaardem

 

 

 

Naprawdę niewiele osób nie słyszało o serii "Pan Lodowego Ogrodu" Jarosława Grzędowicza, więc nie muszę chyba przedstawiać Vuka, agenta Ziemi wysłanego z misją specjalną, aby przywrócić porządek na planecie Midgaard. A jeśli go nie znaliście, to właśnie go wam przedstawiłem. W tym tomie (ostatnim), dowiecie się, czy mu się uda. Choć moim zdaniem porządek przydałby się gdzieś indziej.

 

 

 

Gdy się wydawnictwo spieszy, to się nikt nie cieszy

 

 

Kiedy spojrzysz na tylną część okładki, dowiesz się, że jest to powieść, którą zna już pół miliona Polaków. Osobiście uważam to za niski i tani chwyt reklamowy – a jeśli tak jest w rzeczywistości, poproszę o konkretne statystyki, na których oparta jest ta liczba.

Inną sprawą jest fakt, że w tym wydaniu brakuje strony 393 (!), którą zajmuje całkiem ładny obrazek, ale ja jestem bardziej zainteresowany treścią książki. Poza tym – BŁĘDY ORTOGRAFICZNE! Jaki szanowany wydawca wypuszcza książkę, w której występuje wyraz "żekłem" (s. 624, dół)? Łamanie też by się lepsze przydało, ale to aż tak nie przeszkadza w odbiorze jak wymienione wyżej błędy. Możecie powiedzieć, że psioczę, ale gdyby ktoś na tym portalu zrobił taki błąd w opowiadaniu, to zostałby wywieziony na taczkach. Jakim cudem coś takiego poszło do druku? Odpowiedź może być tylko jedna – zbliżają się święta i trzeba zarobić, nawet kosztem rażących błędów.

 

 

 

To czytać, nie czytać?

 

 

Błędy popsuły mi radość z czytania książki, skądinąd bardzo dobrej, ale popsutej kiepskim wydaniem. Obrazki pana Brońka pasują w mojej opinii jak wół do karocy. Kupiłem ją w Empiku za 54,90 i jutro z samego rana idę domagać się zwrotu pieniędzy. Wszystkim radzę poczekać na wydanie drugie, gdzie (mam nadzieję) te rażące błędy zostaną naprawione. Wydanie książki w tej postaci uważam nie tylko za kpinę z czytelnika, ale także za brak szacunku wobec autora. A o takich rzeczach, nawet w ogniu przedświątecznej gorączki zakupowej, nie należy zapominać.

Komentarze

Nie nazwałbym tego recenzją, może lepiej do hyde-parku z tym?

Strony jeśli się dobrze orientuję nie brakuje, jest tylko pomieszana kolejność (390-391, to tak naprawdę strony 392 i 393). Błędy owszem są i to nawet kilka (np. "ZWąż"), co jest dość smutne... Ale nie rozumiem co masz do rysunków Brońka, według mnie trzymają poziom. Co do ceny, to rozumiem, że kupiłeś "nowsze" wydanie, bo ja za swojego IV PLO zapłaciłem 39,90 w inmedia.

Ogólnie się z Tobą zgadzam, ale chyba trochę przesadzasz. ;)

 

PS: Mam egzemplarz z autografem Jarka! Muahahahaa!!!

 

"Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie."

@Elanar: dobrze masz :) Ale sam rozumiesz, żale gdzieś wylać trzeba. W końcu tekstu nie musisz traktować jak recenzji, to po prostu artykuł. 

 

A sam jestem przeciwny rysunkom w książkach, zabijają wyobraźnię. Nie podeszły mi, ot, subiektywna rzecz. Inna sprawa, że od błędów (jak na taką książkę) się po prostu roi. 

W zasadzie już nie raz spotykałem "kffiatki" w książkach Fabryki (chociaż tutaj jest ich wyjątkowe nagromadzenie), może nie przykładają się zbytnio do korekty tekstu. ;)

"Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie."

Ja jestem w trakcie czytania. Ilustracje faktycznie nie najwyższych lotów. Przy tych z "Diuny" Rebisa wypadają wręcz żałośnie.

Zaraz... Vuko nie miał zaprowadzać tam porządku! Nie wiem nawet, czy nazwanie go agentem nie jest nadużyciem?

Miał "ewakuować" kilka osób, co w zasadzie jest jednoczesne z zaprowadzeniem porządku - no bo jak usuniemy Van Dykena & spółkę to wszystko wróci do normy. Zatem chyba na jedno wychodzi. ;)

"Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie."

 
A sam jestem przeciwny rysunkom w książkach, zabijają wyobraźnię.


Niektóre to nawet się nie zgadzają z opisem autora (patrz. "Popiół i Kurz"). Dobrze, że wpadłam na ten wątek. Brat by był nie "usytasy".  Nie wiem czy tu mogę zaśmiecać, ale czytaliście "Długą Ziemię" T.P i S.B? Polecacie? Czy to kolejne odcinanie kuponów i nie warto? Osobiście mnie jakoś nie zachęca do kupna - solenizant za to lubi Pratchetta. Jakie są Wasze odczucia?

Nowa Fantastyka