- publicystyka: W pułapce czasu

publicystyka:

W pułapce czasu

Wyobrażaliście sobie kiedyś, jak potoczyłaby się historia, gdyby jakimś cudem jeden z szesnastowiecznych japońskich klanów dostał w swoje ręce współczesny sprzęt wojskowy? Jakiś tam czołg, helikopter, wóz opancerzony, a w bonusie oddział żołnierzy, uzbrojonych w ciężką broń maszynową. Pomysł wydaje się szalony? Niekoniecznie.

 

W moje lepkie łapki wpadł ostatnimi czasy film z 1979 roku pod tytułem „W pułapce czasu”, opowiadający historię japońskich wojaków, dziwnym trafem przeniesionych do starożytnej Japonii.

 

Jako, że jestem wielkim fanem obrazów traktujących o samurajach, a i produkcje wojenne z lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych uważam za genialne, postanowiłem sprawdzić co też ciekawego może wyjść z takiego misz-maszu.

 

Fabularnie produkcja stoi na wysokim poziomie. Początkowo zdezorientowani żołdacy starają się jak najmniej ingerować w bieg historii, ale z czasem część z nich postanawia wspomóc jednego z dowódców, biorących udział w wojnie klanów, w nadziei, że jeśli odpowiednio zachwieją harmonią wydarzeń, zostaną cofnięci z powrotem do XX wieku.

 

Jednak nie tylko z odzianymi w starożytne zbroje wojownikami przyjdzie się zmierzyć naszym bohaterom. Niektórzy członkowie grupy mają bowiem nieco inny pogląd na zaistniałą sytuację i wykorzystując przewagę, jaką daje im posiadany sprzęt, zaczynają bawić się na całego, co w praktyce oznacza porywanie młodych dziewczyn z okolicznych wiosek, a w konsekwencji prowadzi do konfrontacji z niedawnymi towarzyszami broni.

 

Sceny bitewne to prawdziwy majstersztyk. Nie brakuje efektownych wybuchów i strzelanin rodem z amerykańskich produkcji, a widok koszonych karabinami rycerzy na długo pozostaje w pamięci. Mile zaskakuje pomysłowość samurajów, którzy najróżniejszymi fortelami starają się doprowadzić do zniszczenia opancerzonych pojazdów.

 

Jeśli chodzi o grę aktorską, to mamy do czynienia z ekspresją rodem z filmów Akiry Kurosawy. Czemu się zresztą dziwić, skoro starożytni wojownicy byli twardymi sukinsynami, nie dającymi sobie w kaszę dmuchać. Konfrontacja charakterów poszczególnych postaci świetnie napędza intrygę mającą na celu przejęcie władzy w kraju, co sprawia, że z zapartym tchem czekamy na dalszy rozwój wypadków.

 

Na uwagę zasługuje także doskonała ścieżka dźwiękowa. Utwory dobrze wkomponowują się w poszczególne sceny, a czasami tworzą interesującą dysharmonię z tym, co widzimy na ekranie.

 

Scenografia, kostiumy oraz charakterystyka robią ogromne wrażenie i w niczym nie ustępują filmom typowo kostiumowym, traktującym o XVI wiecznej Japonii. Tu ogromny plus dla scenografów i charakteryzatorów.

 

Podsumowując, „W pułapce czasu” to genialna mieszanka kina fantastycznego, batalistycznego i przygodowego oraz jeden z lepszych filmów o podróżach w czasie, jaki oglądałem. Z czystym sercem polecam go każdemu.

Komentarze

Super recenzja. Zacheciles mnie do poszukiwan. Tez jestem fanem filmów o Samurajach, mam całość dzieł Akiro Kurosawy  i uwielbiam powroty do tych światów.  To moje dziecinstwo i pamietam miecze robione  z drewnianych wieszakow na ubrania kradzonych  z szafy,  za ktore ojciec chciał mnie zabić gołymi rekami. Kolekcjonuje stare filmy. Ostatnio znalazłem takiego  ciekawego mixsiora ET po japońsku pt " The Returner"

Pozdrawiam

o tak! moja druga i trzecia połówka będą zachwycone ):

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Dj, mój prymitywny, staroświecki mózg nie ogarnia o co Ci chodzi :O

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Dobra recenzja. Mam ochotę znaleźć ten film i obejrzeć. Podobnie jak Jahuszowi miałam skojarzenie z " The Returner" , w sumie mało znany, ale zupełnie przyzwoity film o podróżach w czasie.

A jakby tak zamiast samurajów podstawił Klingonów! Byłoby jeszcze bardziej...?:)

@jahusz - a co sądzisz o filmie: Zatoichi?

Właśnie oglądam Discovery Channel  TV serie  wydana na DVD pt" Prophets of science fiction" komentowany przez Ridleya Scotta. Zajebiste. Goraco polecam.

Szoszon  nie zam jeszcze tego staffu. Zapytam córkę ma cała japonska bibliotekę filmowa. Jest zakochana w tym kraju. I odpisze. Pozdrawiam.

Zależy który Zatoichi. Te stare, czarnobiałe, były spoko. Nowy, z tym blondasem, ujdzie w tłoku.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Aaaa. ...znaleźliśmy . To tu idzie pod tytułem , The blind swordsman ".spoko- Moze byc , chociaz zachwycony nie byłem . Jednak kontynuje dobra tradycje tego typu filmów. Pozdrawiam.

BTW dokładnie ten sam pomysł wykorzystuje Ciszewski w "www.1939.com.pl" (ksiażki nazwa:)).

Nowa Fantastyka