- publicystyka: Obsydianowe Serce - Ju Honisch - Recenzja

publicystyka:

Obsydianowe Serce - Ju Honisch - Recenzja

Recenzja Obsydianowego Serca Ju Honisch

 

Książki o zabarwieniu historycznym od dawien dawna wydawały mi się nudne. Może to przez niechęć do tego przedmiotu w liceum, a może przez co innego. W każdym razie nigdy nie sądziłam, że książka o takiej tematyce może mnie zainteresować. A jednak dziękiObsydianowemu Sercu Ju Honisch, polubiłam ten rodzaj fantastyki i to nawet bardzo.

 

Dla niektórych zawarta na kartach książki historia jest niedoskonała, a intryga spisana przez Ju Honisch zbyt banalna. Opinie są tak różne, że postanowiłam sama ją przeczytać i stwierdzić co w niej mi się podoba, a co nie. Trzeba przyznać, że mimo czasu akcji trwającego kilka dni, książka dłuży się przez niszczące dynamikę obszerne dialogi w trakcie trwania wydarzeń kluczowych. W moim przypadku zajęło to sto stron zanim dałam sie porwać opowieści. Jednak było warto.

 

Książka na pierwszy rzut oka ma bardzo wiele związków ze steampunkiem. Okładka, stylizacja dziewczyny na niej oraz stronice rozpoczynające rozdziały. Niestety to błędne założenie. Wydawca widocznie nie przeczytał książki, skoro została ona opatrzona hasłem:"Powieść gotycka z dozą czarnego humoru i szczyptą steampunku". Widocznie ta szczypta i doza są tak małe, że ich nie widać, ponieważ w Obsydianowym Sercu nie doszukałam się żadnego z powszechnie przyjętych elementów steampunku czy czarnego humoru . Zgodzę się jednak z pierwsza częścią hasła. Jest to powieść mroczna, z całą pewnością należąca do gatunku gotyckich. Pojawia się tu bowiem tajemnica, groza i antynomiczna para. Jeden biegun reprezentuje Corrisande, niewinna dziewczyna, a drugi Delacroix – pułkownik o mrocznej duszy.

 

Fabuła Obsydianowego Serca z początku wydawała mi się dość zagmatwana i tajemnicza, a potem została już tylko tajemniczość. Mimo, że książka jest dwutomowa, wiele zagadek wyjaśnia się już w pierwszej części, co bynajmniej nie zachęca do przeczytania drugiej. Aczkolwiek nie moęe powiedzieć, że książka mnie nie "wciągnęła". Mimo tego, że tempo akcji jest zaburzone przez liczne dialogi, to Obsydianowe Serce jest dość dynamiczne – z wypiekami na twarzy przechodzi się do następnego rozdziału. Zastanawia mnie tylko, dlaczego są one tak krótkie? Czyżby brak wytrwałości pisarki i pomysłu na połączenie wydarzeń, a może celowy zabieg służący temu, by czytelnik sie nie zmęczył zbyt długą akcją?

 

Ju Honisch skupiła sie na zbudowaniu klimatu XIX-wiecznej Bawarii. To widać po doskonałych opisach. Są one jak barwny motyl – po prostu zachwycają. Jest to najbardziej wyróżniona część książki, która owocuje doskonałym oddaniem realiów. Bohaterowie są prawie równie doskonali, co opisy, chociaż i tu znalazła się wada – reagują na wyrost i są dość infantylni. W dodatku nie uwierzę, że nikt nie zauważył co dzieje sie w hotelu, gdy oficerowie biegali po nim z pistoletami, damy krzyczały, znaleziono martwe ciała. Ta część jednak jest do przyjęcia, biorąc pod uwage całą resztę.

 

Ju Honisch opisuje Bawarię w trakcie trwania epoki entuzjazmu. Nie mogę powiedzieć, żeby jej się to nie udało. Książka doskonale oddaje założenia tamtejszej kultury. Z wierzchu wysokie kręgi społeczeństwa promieniują optymizmem, jednak pod nim kryją sie niechlubne intrygi, heretycy i zawistne kobiety.Jednak wszystko, co negatywne jest doskonale skryte pod warstwą dobrych manier, piękną suknią, a nawet dopieszczone w zakłamaną turniurę.

 

Język książki jest dość prosty, ale nie brakuje mu kunsztu. Tak jak już wspomniałam, głównej rozrywki dostarczają tu doskonałe opisy. Może to i dobrze, że Obsydianowe Sercenie jest tak skomplikowane, jak wydaje się na początku, między innymi dlatego, że w innym wypadku mógłby nastąpić przesyt elementów i książka stałaby się "odpustowa".

Styl w jakim napisane jestObsydianowe Serce wydał mi się zbyt damski. Chodzi mi głównie o to, ze wszyscy mężczyźni opisani przez Ju Honisch są zbyt kobiecy. Mało odporni na ból (może z wyjątkiem Delacroix), naiwni i dziecinni. Szczególnie zwracam tu uwagę na podporucznika Asko von Orven. Nie podobał mi się.

Wydaje mi się, że jak na początek książki, jest w niej za dużo nazwisk. Było mi ciężko spamiętać, który bohater kim jest, ale w tym pomogła mi lista osobistosci przedstawiona zaraz po opisie realiów. To dobre rozwiązanie, jeżeli książka jest tak dynamiczna.

 

Jednak najwięcej tajemniczości autorka zachowała dla właściwego elementu fantastyki – istot paranormalnych. Wiedza o nich jest w świecie opisanym przez autorkę przeznaczona dla elity. Zwyczajni ludzie po prostu nie wierzą, dopóki ich nie spotkają, a nawet wtedy ciężko u nich z wiarą. Mianem Si czy też feyona określono wszystkie istoty magiczne. Poczynając od wampirów, aż po driady. To dobrze, że Ju Honisch nie bawiła się w opisywanie każdej rasy z osobna. Dzięki temu uniknęła szufladkowania i tego, że ktoś mógłby jej zarzucić brak własnej inwencji. Jest to jak najbardziej zamierzone i ma nadać książce tajemniczości. Tylko pogratulować, bo ten zabieg, stosowany z umiarem przyciąga.

 

Książka ma zarówno zalety jak i wady. Jednak są one na w miarę wyrównanym poziomie. Moim zdaniem Obsydianowe Serce to bardzo dobra lektura dla tych, którzy nie są przekonani do książek historycznych – tak na początek można przeczytać tą, aby potem brnąć w ambitniejsze dzieła. Doskonałe dzieło dla romantyczek i romantyków – znajdziecie tu wiele sytuacji, przy których serce aż zatrzepocze z wrażenia.

 

 

Mira "Elyanne" Jakubowska

 

 

 

 

 

Komentarze

Po pierwsze, zwróc uwagę na to, co i po co opiszujesz. Po trzech pierwszych akapitach wiem:
- dużo o tobie.
- że książka jest podpisana jako steampunkowa, a nie jest taka.
- że opinie na temat książki są różne.
- że jest mroczna i występuje w niej antonomiczna para.
Po takim wstępie krzyżyk w prawym, górnym rogu ekranu staje się niezwykle kuszący. 

Sporo powtórzeń, ale nie o to chodzi. Ten tekst przydałoby się zredagować. Informacje są podane chyba w losowej kolejności, do tego jest nadmiar zdań nie wprowadzających niczego do treści. 
Po przeczytaniu tej recenzji nie wiem kompletnie, co myśleć o książce.
 

Następnym razem poproszę o bardziej pouczającą krytykę. Z tej trudno cokolwiek wywnioskować. 

Spróbuję ująć to, co napisał Lassar, bardziej przystępnie. ;)

Po pierwsze: recenzja jest dość chaotyczna. Na drugi raz postaraj się staranniej uporządkować opinie i przemyślenia, żeby wszystko składało się w spójną, logiczną całość. 
Po drugie: unikaj informacji, które nic nie dają odbiorcy, a tylko zajmują miejsce (np. to, że opinie o książce są różne - tak naprawdę w tym momencie liczy się konkretnie Twoja opinia, bo to Twoja recenzja). Podobnie, unikaj osobistych wywnętrzeń - takich, jak choćby w trzech pierwszych zdaniach recenzji - również jest to rozwadnianie tekstu, od którego czytelnik oczekuje przede wszystkim konkretnej informacji: czy książka jest warta uwagi/zakupu i dlaczego.
Po trzecie: uważaj na powtórzenia słów, bo źle się je czyta przy większym stężeniu. Jeżeli masz trzy kolejne zdania, w których pojawia się czasownik "jest", zastanów się, czy nie da się ich przerobić tak, żeby uniknąć powtórki.

Dziękuje :)

Nowa Fantastyka