- publicystyka: Niszowość fantastyki - czy jest realna?

publicystyka:

felietony

Niszowość fantastyki - czy jest realna?

Istnieją ludzie, którzy pisząc fantastykę starają się tchnąć w nią coś nowego. Zazwyczaj to się nie udaje. Jeżeli nawet się udaje, to tego typu twórczość nie ma szans na wejście w główny nurt zainteresowania mediów. W tym samym czasie kinematografia fantastyczna zaczyna dominować kina. Każda kolorowa gazeta znajdzie miejsce na krótką recenzję nieszczęsnego Avatara lub, ostatnio, Iron Mana 3.

 

Jeszcze kilka lat, a mainstream w kinach to będzie wyłącznie fantastyka. Tym czasem literatura fantastyczna pozostaje głęboko wycofana w swojej niszy. Nie jestem do końca przekonany, że wynika to wyłącznie z treści, które zawiera. Podejrzewam, że w dużej mierze wynika to z samej chęci autorów i środowiska do uznawania pewnych utworów za "swoje i niczyje inne". Etykietka SF jest dla nich nobilitująca. Nie przechodzi im przez myśl, że jakakolwiek etykietka szkodzi, bo zawęża krąg czytelników.

 

To jednak tylko jeden aspekt. Mamy też wydawców, którzy najchętniej w otrzymywanych tekstach widzieliby informacje o gatunku, do którego książka należy oraz dodatkowe info, że jest dla kobiet, które seks uprawiają najczęściej w środy.

 

W tym samym czasie Hollywood, które w robieniu filmów mistrzem nie jest, ale na pewno jest mistrzem w ich sprzedawaniu, sprzedaje po prostu filmy. Czy ktoś zauważył jakieś napomknięcia o fantastyce w kampanii Iron Mana? Czy Avatar był reklamowany jako fantasy? Czy Incepcja była przedstawiana jako spadek po Dicku?

 

Nie, nie i nie. Bo to nie są korzenie, których trzeba by się wstydzić, ale na pewno korzenie do których lepiej się nie przyznawać.

 

Hollywood nie chce zamykać swoich filmów w niszy, więc nie krzyczy o etykietkach, które można by im przykleić.

 

Jak w tym wszystkim wygląda Nowa Fantastyka? No cóż, chwilowo wydaje mi się, że nie ma innego wyjścia niż dalsze piętnowanie publikowanych autorów jako niszowych. Pomóc mógłby tylko zalew tekstów na poziomie Carrola i zmiana tytułu pisma. Co doprowadziłoby do ogromnych strat w czytelnikach. Tyle tylko, że już teraz opowiadań o elfach i krasnoludach raczej NF nie publikuje. Zmiana dopiska z "pismo literackie" na "miesiecznik miłośników fantastyki" także nie pomaga otwarciu fantastyki dla mainstreamu.

 

Skonsultowałem swoje przesądy z wiedzą ogólną i dowiedziałem się, że obecnie w fantastyce nie ma nic niszowego. Ludzie, którzy to czytają wierzą, że to jest literatura dla każdego. Są to ludzie dobrze sytuowani, dobrze zarabiający, bez większych kompleksów. To oni decydują o tym, że Gra o Tron jest arcydziełem. Dziur w tej układance nie widzą, bo mimo wysokich zarobków i swojej sytuacji życiowej nie mają żadnego porównania. Sami przeczytali w życiu trzy książki. Tak, to tacy czytelnicy kreują rynek. Nie jest to szczególnie niezrozumiałe, bo analitykom jest znacznie łatwiej ogarnąć rynek trzech książek, niż rynek książek trzystu.

 

Chwilowo więc ludzie, którym wydaje się, że potrafią czytać znają: Pottera, Władcę Pierścieni i Grę o Tron. Mniejsza z tym, że nic z tego nie czytali. Znają to z filmów i to im daje przepustkę do świata literatury. Witajcie. Znajdę gdzieś łatwo przyswajalny kurs czytania, to Wam go polecę.

Komentarze

A my możemy pławić się w blasku naszej zajebistości, ponieważ z jakichś nieodgadnionych powodów przeczytaliśmy tony książek rozrywkowych... Kiedy inni czytali podręczniki anatomii... Albo się kochali... Albo uczyli się przeczyszczać rury kanalizacyjne... Albo bawili dzieci...

Tekst sprawia wrażenie pisanego na łapu-capu, jakby autor sam nie wiedział jaki temat chce poruszyć.

Ja w tym widzę głębszy sens. Np. ludziom się wydaje, że uprawiają seks, a robili to może z trzema osobami, więc co oni mogą wiedzieć o seksie? W dodatku głównie z Polski, więc nie mają żadnego porównania.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Jeszcze kilka lat, a mainstream w kinach to będzie wyłącznie fantastyka.


Jakże błędna teza, kina są pełne nie-fantastyki (komedie, kryminały, thrillery, katastroficzne, romanse itd.). Może po prostu głównie na filmy fantastyczne zwracasz uwagę?

No i co mas na myśli poprzez "wiedzę ogólną"? Bo jak dla mnie, to dwa ostatnie akapity są wyssane z palna, ale może się mylę...

Sygnaturka chciałaby być obrazkiem, ale skoro nie może to będzie napisem

Prawdopodobnie macie rację. Tekst wyszedł chaotyczny. Pomysł polegał na tym, że fantastyka w literaturze to wciąż jest getto, bo mainstream składa się z ludzi, którzy mówią "e tam, to fantastyka", podobnie jak o każdej animacji mówią "bajka". Tym czasem, nagle, kilka dni temu zorientowałem się, że filmów fantastycznych to już nie dotyczy. To już nie jest getto. Tymi filmami już się nie gardzi, nie żałuje im się czasu na antenie TV.

Ostatnie dwa akapity powstały, bo pomyślałem, żeby wyjrzeć ze swojego nerdowskiego świata i zapytać koleżankę co o tym sądzi. Dowiedziałem się, że fantastyka to nie jest w ogóle getto. Wszyscy to czytają. Wszyscy to znają. To mnie kompletnie zaskoczyło. To właśnie nazwałem wiedzą ogólną [powinienem raczej użyć słowa "powszechna"].

Próbując jakoś zaakceptować informację, że "wszyscy" czytają fantastykę, zbudowałem sobie teorię o trzech uber-popularnych książkach. I na szybko dopisałem końcówkę felietonu. Ta pochopność to moja poważna wada. Łącze szybsze niż rozsądek. Sorry

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

Mnie dziwi, że w tym "wszyscy" pominąłeś Wiedźmina, a jeszcze bardziej, że całkowicie pominąłeś SF. A science-fiction powoli wychodzi z gettowego cienia, dzięki takim ksiażkom jak Metro 2033 czy Igrzyska Śmierci. Na razie wprawdzie same postapo, ale jednak.

 

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Pomijanie SF to zawsze jest grzech, mimo, że ten gatunek umarł. Ile jest S w Metrze? Raczej niewiele. Post-apokalipsa to w ogóle jest nisza w niszy. Najsłynniejsze post-apo ostatniej dziesięciolatki to gra powstała na podstawie opowiadania, które wcale post-apo nie było ['piknik na skraju drogi' - też rosyjskie]. Post-apo tak naprawdę wywodzi się z gry komputerowej Fallout, której nigdy, nikomu nie udało się dorównać.

Tak, tego Wiedźmina pominąłem, bo raczej "wszyscy" go nie czytali, tylko słyszeli o nim, a filmu też nie widzieli, bo to widowisko tylko dla twardzieli ;]

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

Post-apo cieszyło się popularnością już przed Falloutem. Filmowo jako Mad-Max, literacko choćby Jestem Legendą, rpgowo jako Rifts. Nawet w polskim wydaniu - Głowa Kasandry, Seksmisja.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

"The scarlet plague" Jacka Londona - opowiadania post apo z 1912r:).  Dłuuugo przed falloutem.

Myślę, że wiedźmina teraz ludzie znają głównie z gry kopmuterowej, potem ew. sięgają po książkę. No, ale w sumie to nie wiem ;)

Sygnaturka chciałaby być obrazkiem, ale skoro nie może to będzie napisem

Postapo to są chyba lęki lat 50 ; )

pozdrawiam

I po co to było?

to nie są korzenie, których trzeba by się wstydzić, ale na pewno korzenie do których lepiej się nie przyznawać. - Jest w tym jakaś myśl. Ludzie oglądają fantastykę, czytają fantastykę, ale jednocześnie odżegnują się od niej, bo gatunek ten jest uważany za niepoważny. Za coś, czym nie powinien się interesować człowiek twardo stąpający po ziemi. W programach telewizyjnych zobaczycie w opisach filmów "thriller" zamiast "horroru", "serial obyczajowy" zamiast "serial fantasy" itp. Tak samo, jak z całą sztuką komiksową, fantastyczną czy nie, która jest często dyskwalifikowana nie z racji poziomu, ale ze względu na sam fakt bycia komiksem - historyjką obrazkową, która w powszechnym mniemaniu nie może być poważna ani wartościowa.

No racja, Mad Max - co znaczy głupsze niż głupie. Ale była też Aleja Potępienia Zelaznego. Coś wybitnego. Ucieczka z NY też mnie kiedyś kręciła, bo była troszkę podobna do Zelaznego.

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

brajt

męż­czy­zna, 33 lata, Kra­ków | 09.06.13, g. 21:30 | zgłoś

 

Post-apo cie­szy­ło się po­pu­lar­no­ścią już przed Fal­lo­utem. Fil­mo­wo jako Mad-Max, li­te­rac­ko choć­by Je­stem Le­gen­dą, rpgo­wo jako Rifts. Nawet w pol­skim wy­da­niu – Głowa Ka­san­dry, Sek­smi­sja.” mi się podoba ten nurt, post-apo ;] czemu nie,? każdym przedstawia swoją wizje marnej przyszłości, czy to będzie realistyczne, czy też nie.. lubię czytać takie historie 

Nowa Fantastyka