Abstrahując od zapatrywań względem Człowieka Pająka, jeden z twórców (raczej średnich/kiepskich dotychczas) komiksów sieciowych, KrazyKrow, postanowił odpowiedzieć na nasuwające się pytanie – jak by to wyglądało w praktyce? Poznajcie Heather Brown, nieśmiałą i nieporadną studentkę, stłamszoną przez nielubianą przez siebie pracę. A, że tą pracą jest asystowanie w laboratorium, w którym miesza się w genach arachnidów różnorakich, od razu widzimy dokąd to zmierza. Przez własną nieuwagę bohaterka dostaje solidny zastrzyk pajęczego DNA, a wiadomo, równa się to zyskaniu pajęczych mocy. Niestety, nie są one tak wygodne i zarąbiste, jak wynikałoby to z perypetii Petera Parkera. O, na przykład posiadanie supersilnych sześciu rąk. Logistycznie bardzo niewygodne, zwłaszcza, że jedna z nich żyje własnym życiem, a wyczucie własnej siły nie przychodzi samo. Strzelanie pajęczyną? Nie tak fajne, jeśli lokalizacja bliższa pajęczej – sieć wystrzeliwana z tyłka (właściwie z podstawy kręgosłupa, ale co za różnica) wygląda nieco głupio. I huśtać się na niej ciężko, zwłaszcza w mieście bez wieżowców. Heather, obdarzona darem posiadania nadmiaru entuzjazmu, i tak postanawia zostać suberbohaterką. Z pomocą współlokatorki z ciętym językiem i umiejętnością szycia pokonuje pierwsze przeszkody i choć zbiera tęgie bęcki na starcie, zrządzeniem losu wpada w oko prawdziwym herosom – Mecha Maid (jak nazwa wskazuje, zcyborgizowana pokojówka) i Black Tigerowi (czarnoskóry kulturysta wrażliwy na rasizm i stereotypy dotyczące pakerów – zwłaszcza na dodatek do pseudonimu Black, który rozpropagowała prasa). Ale przyjęcie do superbohaterskiej społeczności oznacza tylko większe kłopoty. Zwłaszcza, jak jest się niezdarą.
Odrębny akapit należy poświęcić stronie graficznej. Popieram sieciowych komiksiarzy, którzy nie zadowalają się bohomazami w Paincie i próbują zaserwować czytelnikom wysokiej jakości oprawę. Spinerette zdecydowanie takową posiada, dzięki ładnej, czytelnej i w zadowalającym stopniu nasyconej szczegółami kresce Waltera Gomeza. Stylistycznie mieści się ona gdzieś wpół drogi między inspiracjami amerykańskimi i japońskimi, choć z naciskiem na te drugie. Cechuje się też, hmm, uwypuklaniem wdzięków postaci płci damskiej. Krągłości wszelakich, uwydatnionych często pozami , jest tu dostatek. W ogóle fanserwisu jest sporo, choć niespecjalnie to przeszkadza, nawet jeśli zbyt często autorzy kuszą sytuacjami z podtekstem lesbijskim ( a czytelniczki niech się nie martwią, na osłodę dorzucono sporo przystojniaków w stylu rodem z anime). Ta frywolność dobrze wpisuje się zresztą we wspomniany, urokliwie lekki klimat komiksu.
Spinerette nie jest najwyższą klasą w komiksie sieciowym, ale warto zwrócić uwagę na tą pozycję. Jest to twór wysoce relaksacyjny i każdy czytelnik znajdzie co najmniej kilka anegdot pod swój gust. Podśmiewanie się i przeinaczanie komiksowych klimatów spodoba się nieortodoksyjnym miłośnikom amerykańskiej szkoły, więc nerd bonus jak najbardziej spory. Dotychczasowe pięć numerów online (#5 jest dostępny tylko w zeszytowym wydaniu zbiorczym czterech pierwszych, ale Krazy Krow był uczciwy wobec fanów i uczynił go historią poboczną) czyta się w tempie ekspresowym, choć to już 167 stron. Jest to obiecujący projekt, bez poważniejszych zgrzytów, choć minusem jest wprowadzenie w ostatnim wątku antropomorficznych zwierzaków, które kojarzą się momentami z twórczością tych dziwaków (co prawda to część dowcipu, owe zwierzoludy należą do umyślnie wydziwaczonej grupy kanadyjskich superherosów, dowodzonych zresztą przez kolesia w damskich ciuszkach – niemniej, każdy, kto trafił w Internecie na twórczość albo gorzej, porno furry, będzie miał uzasadnioną awersję). Ale drobne nieprzyjemności nie psują wrażenia, że to wyjątkowo ucieszna próba przyjrzenia się Spider-manowi w bardzo krzywym zwierciadle.
Od Grzywacza
Nie ukrywam, że tekst, który właśnie przeczytaliście, jest kiepsko zawoalowaną reklamówką skromnego bloga, którego właśnie zdarzyło mi się założyć. Oscyluje on w tematyce "fantastyka i nerdyzm w wydaniu internetowym" i mam nadzieję, że rozkręci się w dobrym tempie.
LINK DO BLOGA: http://netisnerdy.blogspot.com/
Jeżeli autoreklama jest niedozwolona, proszę o usunięcie posłowia.
No dobra, od razu się przyznam, że nie przeczytałem tekstu i tylko chcę się złośliwie, acz z przymrużeniem oka, doczepić do tytułu. Dlaczego z 6 rękami jest 6, a nie 3 razy bardziej niezdarna? Normalna niezdara ma 1 rękę? :P
„Widzę, że popełnił pan trzy błędy ortograficzne” – markiz Favras po otrzymaniu wyroku skazującego go na śmierć, 1790
Tylko po to, żeby i tu i tu było sześć, bo taki tytuł mi się podobał. Przyjmijmy, że już jedna ręka starczy niezdarze by być niezdarą :D
dozwolona, dozwolona :)
"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066
Poszło do zakładek. Mój pierwszy, śledzony blog :)
Postaram się, żeby było co śledzić :). W tym tygodniu, zwłaszcza dziś i jutro, wpadnie sporo postów - w celu wybadania terenu, na dobry start i żeby Google miał co indeksować.
Super recenzja i świetny komiks! :) Jestem po epizodzie z Evil Spinerette. Jako wielbicielka D&D uśmiałam się setnie :D