- publicystyka: Recenzja - "Kolory Sztandarów"

publicystyka:

Recenzja - "Kolory Sztandarów"

Recenzja była wcześniej publikowana na portalu Kawerna

Kolory Sztandarów to nagrodzona Zajdlem w 1996r. powieść T. Kołodziejczaka z gatunku science – fiction. Dziś, po czternastu latach, ukazująca się w reedycji. Akcja „Kolorów...”, główną miarą, rozgrywa się na Gladiusie – planecie potomków wolnych kolonistów, która jako jedna z nielicznych zachowała niezależność i nie podporządkowała się imperialistycznemu Dominium Solarnemu. Gladius jednak padł ofiarą ataku korgardów – obcej cywilizacji o dalece bardziej rozwiniętej technologii niż gladiańska czy nawet, uważana za nowoczesną, solarna.

 

Korgardzi po rozstawieniu na powierzchni Gladiusa kilku fortów, z różną częstotliwością rozpoczęli pacyfikację miast i osiedli ludzkich, porywając mieszkańców, by na nich przeprowadzać eksperymenty o niejasnym celu. Z tego też powodu na Gladiusie narastają konflikty polityczne toczące się, przede wszystkim, na osi stronnictwa prosolarnego, zwanego też "uległymi", a "niezłomnymi" – tradycjonalistami, którzy nie godzą się na solarną pomoc oraz interwencję, kosztem utraty niepodległości.

 

 

Główny bohater – Daniel Bondaree to tanator, sędzia i egzekutor, którego organizm jest sztucznie modyfikowany by zawyżyć możliwości bojowe, czyniąc zeń żołnierza niemal doskonałego. Daniel, ze względu na wiele pobudek, decyduje się przystąpić do projektu "Huragan", tajnej operacji Sił Zbrojnych Wolnego Gladiusa, wycelowanej w korgardów. Wraz z kilkoma towarzyszami tworzą zespół komandosów, mający na celu infiltrację wrogiego fortu, wydostanie pozostałych przy życiu ludzi oraz przeprowadzenie akcji dywersyjnej.

 

Kołodziejczak jednak, prócz tych dość typowych cech gatunku, wprowadza zaawansowaną politykę. Ustrój Gladiusa, autorska modyfikacja demokracji zarysowana jest w najdrobniejszych szczegółach, tak samo jak korelacja samego Gladiusa z Dominium; przewroty polityczne, likwidowanie opozycji oraz brutalne przesłuchania prowadzone przez służby bezpieczeństwa to codzienność planety ogarniętej wojną. Poruszony zostaje również problem manipulacji społeczeństwem za pomocą mainstream'owych mediów, używających najbardziej wyrachowanych socjotechnik. Przekazy podprogowe, ciągła intensyfikacja lęku lub zręczne usypianie czujności; wieczna, namolna perswazja. Technika przed którą, nieświadomy zagrożenia człowiek, nie ma możliwości obrony. To wszystko zaś przyprószone zostaje technologią przyszłości – chipami, hologramami czy bioautomatami, budującymi specyficzny, futurystyczny klimat – wywołujący z jednej strony zachwyt czy zdumienie, z drugiej zaś obrzydzenie i strach.

 

W książce znajdziemy również wiele nawiązań do rzeczywistej historii Europy, które mają nadać książce bardziej anty – totalitarny wydźwięk. Dopiero bowiem zestawienie aktualnych problemów społecznych, z nie najchwalebniejszą historią oraz swego rodzaju prognozą na przyszłość, wizualizuje pewne faktyczne i rzeczywiste problemy z którymi obywatele „wolnej” Europy nie powinni przestać się zmagać, choć medialna propaganda uparcie temu zaprzecza, dając asumpt do paru chwil zastanowienia.

 

Kolory Sztandarów nieraz rozbawią, nieraz zasmucą, innym razem zaskoczą, by zaraz czytelnika zbulwersować. Autorzy którzy równie zręcznie grają na emocjach jednocześnie wartko prowadząc akcję, nie wypadają z kapelusza, na szczęście czy zgubę; warto więc sięgnąć po Kołodziejczaka, zapewniając sobie kilka wieczorów przyjemnej lektury.

Komentarze

"Akcja „Kolorów...", główną miarą, rozgrywa się na Gladiusie - planecie potomków wolnych kolonistów, która jako jedna z nielicznych zachowała niezależność i nie podporządkowała się imperialistycznemu Dominium Solarnemu"
a) tytuł tak długi że nie można napisać całego?
b) główną miarą czego? Jak dla mnie niezręcznie użyte pojęcie.
c) zachowała niezależnośc jest raczej niepotrzebne, jęsli chwile potem piszesz "nie podporządkowała się".
"Autorzy którzy równie zręcznie grają na emocjach jednocześnie wartko prowadząc akcję, nie wypadają z kapelusza, na szczęście czy zgubę;"- wypadają z kapelusza? nie jestem przekonany do tej metafory. Może prościej- "nie sieją".
Całkiem dobra recenzja. Chyba się zabiorę za "Kolory sztandarów".

 Bardzo dobra recenzja! Przeczytałem Kolory i widzę, że uwzględnione są najważniejsze rzeczy.
Jakie są najlepsze książki Kołodziejczaka, według was?

Wszystkie książki Kołodziejczaka są dobre. Pozostaje jeno żałować że tak rzadko je publikuje. Za recenzje dałbym 3,5

Niezła recenzja. Ksiażka też znakomita i (@ Jack Rayan) koniecznie trzeba przeczytać kontynuację: "Schwytany w światła"  :)

@Lassar

a) Może mi nie uwierzysz ale to korektor skrócił.

b) Główną miarą wszystkiego. Nie wiem czyś "Kolory..." czytał ale akcja na pewien czas przenosi się w inne miejsca, jednakże w większości dzieje się na Gladiusie, dlatego też "główną miarą".

c) Masz rację - przeoczyłem.

d) No cóż... tu myślę po prostu osobiste preferencje względem metafor. Ja akurat bardzo lubię tą z kapeluszem więc jej użyłem. Nie da się zaś tego obiektywnie uzasadnić (używania bądź nie konkretnej).

A! Przecież chodziło o to, by nie było dosłownego powtórzenia w dwóch zdaniach pod rząd.

Tyle że "główną miarą" to nie to samo co "w głównej mierze".

Hmmm... Czy ja wiem? Generalnie nie zwracałem na to jakieś szczególnej uwagi lecz zazwyczaj widywałem oba wyrażenia używane naprzemiennie. Rozwiń trochę myśl bo nie dostrzegam tu różnicy; nie twierdzę, że nie masz racji ale uzasadnij nieco.

Rozwinę:
"Główną miarą" może występować w takim zdaniu jak np: "Główną miarą przydatności jest skuteczność"- czytaj- jest rozumiana dosłownie.
"W głównej mierze"- jest zwiazkiem frazeologicznym, znaczy coś w stylu "w większości".
Oczywiście, ja też jestem człowiekiem i główną miarą zastrzegam sobie prawo do omylności. Niemniej, taki mi się wydaje.

Hmmm... W sumie masz rację, tak tedy zwracam honor i dziękuje za wytknięcie ciekawego błędu :)

Nowa Fantastyka