
Fantastyka lubi historię. To widać. Może dlatego, że wielu pisarzy fantastycznych jest nią (historią) żywo zainteresowanych. W Polsce fantastyka historyczna czy historia alternatywna jest wyjątkowo popularna, często dotyczy naszego kraju albo przynajmniej naszego kontynentu. Jakub Ćwiek wyszedł jednak poza Europę i w swojej najnowszej powieści wykorzystał amerykańską wojnę secesyjną. To ona jest tłem dla książki i kołem zamachowym fabuły
Główny bohater to kapitan wojsk Konfederacji, Jeremiah Cross. Nie jest on zwykłym żołnierzem, to żywa legenda, demon wojny i najgorszy koszmar Jankesów. On i jego oddział nazwany „lawiną" działa na tyłach wroga i sieje tam spustoszenie.
Akcja Krzyża Południa podobnie jak Ofensywy szulerów, poprzedniej książki Ćwieka, toczy się podczas wojny. Jednak na tym kończą się podobieństwa. Ofensywa... nie jest powieścią militarną, wojna w niej przedstawiona jest tylko odległym tłem dla fabuły. W przypadku Krzyża Południa wojna jest jednym z głównych bohaterów, któremu poświęcono niejeden opis. Autor szczegółowo opisuje bitwy i potyczki, jednak bez nużącej niektórych fachowej nomenklatury. Można wręcz poczuć zapach prochu unoszący się nad polem bitwy oraz usłyszeć jęki rannych.
Jednak nie tylko wojna jest ważna w tej powieści. Nie brakuje tutaj elementu magicznego w osobie czarnoskórego szaleńca z rzekomo boskim stygmatem, przewodzącego powstaniu niewolników. Wątek ten nie może nie nasunąć pewnych skojarzeń z Amerykańskimi bogami Neila Gaimana, szczególnie że autor nie raz przyznawał się do fascynacji jego twórczością. Afrykański bóg, który przywędrował na amerykańską ziemię wraz z wyznawcami, próbuje zyskać dodatkową moc dzięki masie niewolników, którzy mają zmienić oblicze Południa Stanów.
Charakterystyczne już stały się dla twórczości Jakuba Ćwieka częste odniesienia do kultury popularnej oraz – relatywnie rzadsze – do twórczości innych polskich pisarzy. Samodzielne odkrycie i rozszyfrowanie takich autorskich mrugnięć zapewnia dociekliwemu czytelnikowi satysfakcję, a dla mnie osobiście jest elementem wyczekiwanym, który odbieram jako swoisty podpis autora.
Wojna domowa w Stanach Zjednoczonych do tej pory budzi kontrowersje i prowokuje różne oceny postępowania obu stron konfliktu. Autor jednak nawet nie próbuje oceniać moralności żadnej ze stron, nie miesza się w polityczny czy społeczny spór na temat tej wojny. Północ i Południe są tutaj bohaterami powieści i głosami swoich żołnierzy wyrażają opinie o przeciwnikach. Dzięki takiemu rozwiązaniu książka nie agituje, nie wmusza w czytelnika ani skrajnych poglądów, ani politycznej poprawności. Pokazuje tylko, że wojna oglądana oczami uczestników zawsze jest inna, niż widziana z boku, wiele lat po jej zakończeniu.
Czytając Krzyż Południa ciągle czułem pewien niedosyt. Ta książka to tylko prolog, wstęp do pewnych wydarzeń, co powoduje lekkie obniżenie mojej oceny. Zbyt długo – jako czytelnik – byłem trzymany w napięciu, które rozwiało się po zakończeniu lektury bez wyraźnego finału. Cała książka została tak skonstruowana, że oczekiwanie na punkt kulminacyjny narasta – wyglądałem jakiejś nagłej zmiany, czegoś „większego". Niestety, nie doczekałem się – może w następnych tomach będzie lepiej.
Nie można uznać Krzyża Południa za najlepsze pisarskie dokonanie Jakuba Ćwieka, a biorąc pod uwagę Ofensywę szulerów, jest to być może krok wstecz. Jednak nie jest to też książka zła. Jej lektura może dostarczyć sporo zabawy i być dobrym narzędziem relaksu. I – jeśli przyjąć, że to jest jej główne zadanie – można uznać ją za zadowalającą. Szkoda jedynie niewykorzystanego potencjału.
Moim głównym zarzutem jest mało charyzmatyczna postać głównego bohatera. Jakub Ćwiek potrafi tworzyć bohaterów przykuwających uwagę i bardzo charakterystycznych, jednak Cross taki nie jest. Pomimo aury bohatera jest postacią bardzo przeciętną i bez polotu. O wiele ciekawiej prezentuje się jego sierżant. Możliwe, że taki był zamiar autora, to okaże się pewnie przy okazji kontynuacji. Na dziś jednak muszę powiedzieć, iż Cross nie zaintrygował mnie w takim stopniu, jak na przykład Loki.
Krzyż Południa jest drugą książką tego autora, ukazującą się poza Fabryką Słów. I to nie jest jedyna zmiana – mam wrażenie, że zmienił się nieco styl, jakim posługuje się Ćwiek. Czy dopatrywać się w tym wpływu delikatnych sugestii Anny Brzezińskiej, czy potraktować tę zmianę jako element ewolucji pisarza, nie potrafię powiedzieć. Wprawdzie zarówno w Ofensywie szulerów, jak i w Krzyżu Południa odczułem delikatne pokrewieństwo z Wielką Wojną, ale przecież mogę się mylić, prawda?
Maciej Pitala
Jakub Ćwiek, Krzyż południa. Rozdroża
Runa / Bellona, 2010
ISBN: 978-83-89595-63-8 i 978-83-11-11844-7
http://www.creatio.art.pl/index.php?menu=aktualny&artid=562
Nie czytałem do tej pory nic, co wyszlo spod pióra Ćwieka i jakos ta recenzja mnie do tego nie zacheca...
Ale przecież recenzja to nie reklama :)
Nie ma być. To moja opinie i ma pomóc w decyzji co nie musi oznaczać że cię nakłonie. Mnie się podobałao ale dla kogoś to może być po prostu nie ten target