- publicystyka: Skąd się biorą terroryści?

publicystyka:

Skąd się biorą terroryści?

Wszystkie niemowlęta są miłe i kochane. Coś jednak sprawia, że w przyszłości niektóre dopuszczą się przewinień o jakich innym się nie śniło. Weźmy zamach na WTC – blisko 3000 ludzi zginęło w imię kiepskiej interpretacji Koranu podanej przez fundamentalistów. Jednak ludzie, którzy dopuścili się tego zamachu nadal należą do gatunku Homo Sapiens. Możemy powiedzieć potwory bez uczuć, ale nie da się żyć w całkowitej „pustyni uczuciowej". Nawet ci „degeneraci" mają żony, przyjaciół wśród towarzyszy broni, czy choćby psa. Więc jak potrafią dopuścić się zbrodni, o której inni boją się nawet pomyśleć. Według mnie muszą wyrobić sobie specyficzną obojętność. Taką jaką ma na przykład nastolatek grający w Hitmana. On wie, że nie strzela do prawdziwych istot, lecz tworów z kodu zero-jedynkowego(chyba, że ma niedojrzałą psychikę). Tak rozumiana obojętność jest potrzebna żołnierzom. Przecież nie mogliby strzelać do kogoś, gdyby wiedzieli, że ma żonę, dzieci, przyjaciół i w innych okolicznościach byłby dobrym kumplem. Wróćmy do terrorystów, prowadzą wojnę o coś, co wydaje im się słuszne. Osobiście twierdzę, że jedyne co można powiedzieć o wojnie to, to że giną na niej ludzie. Lecz dopuszczam słuszność tam gdzie wynika ona z ludzkiego sumienia, a nie z ideologii jakieś partii, watażków, czy organizacji zbrojnych. W 1971 roku dr Philip Zimbardo przeprowadził tak zwany Stanfordzki eksperyment więzienny(nazwa od uniwersytetu Stanford). Nie będę opisywał przebiegu całego eksperymentu, przytoczę jedynie wnioski dr Zimbardo. Stwierdził on, że w specyficznych warunkach ludzie zdrowi psychicznie(uczestnicy eksperymentu byli przebadani) wcielają się w role oprawców i ofiar. Powodem były nie zaburzenia psychiki, ale wpływ otoczenia. Wreszcie wysnuto wniosek, z którym się w pełni zgadzam – odgrywanie ról społecznych może mieć wpływ na kształtowanie się osobowości jednostki. Zwłaszcza gdy rola ta nie pozwala jednostce na pewien margines swobody działania(strażnicy w eksperymencie Zimbard'a musieli postępować z więźniami według regulaminu prawdziwego więzienia). Tak więc ludzie będący mięsem armatnim, dla Alkaidy odgrywali swoje role według starannego scenariusza. Ich rola nie pozwalała, by zastanowić się nad losem ludzi w wieżach. Stąd moja prośba – Czytajmy nasze „życiowe scenariusze*".

 

*Wykorzystałem w swoich rozważaniach popularne w literaturze porównanie świata do sceny, a człowieka do aktora na niej występującego.

Komentarze

Co to jest? Bo chyba zakwalifikować to można jedynie jako felieton, jako że jedynie on ma dość szeroką definicję by zmieścić tą publikacje.. Co do rozważań: truizm, panie, truizm! "Odgrywanie ról społecznych może mieć wpływ na kształtowanie się osobowości jednostki" to ma być niby wielka prawda? Tym to ja mógłbym się zachwycić w wczesnej podstawówce. Poza tym wyrażnie widać że traktujesz odbiorce jak ostatniego idiotę, choćby po tym, że łaskawie zapragnąłeś wytłumaczyć miłośnikom literatury co to są „życiowe scenariusze"xD. Moja prośba: nie traktuj siebie jako jedynego inteligentego (mam nadzieję) człowieka na tej planecie. Uwierz, nikt nie będzie bił pokłonów przed twymi "wspaniałymi" przemyśleniami.

Nigdy nie miałem zamiaru sugerować komuś, że jest idiotą. Nie mam problemów z przerośniętym ego. 
Jeżeli we wczesnej podstawówce interesowała cię psychologia i fenomen ludzkiego zachowania to gratuluję(to nie jest sarkazm). Słuchaj pewnie masz rację z tym truizmem, ale człowieka najlepiej opisują banały. Owszem są jednostki wyjątkowe i to jest inna sprawa, ale w kontaktach międzyludzkich najczęściej używamy określonych wzorców zachowań, które zmieniają się bardzo wolno. Jeszcze jedno nie jestem głosicielem jakieś "wielkiej prawdy" i myślę, że niepotrzebnie założyłeś, że wywyższałem się podczas pisania.   

No dobra, przyznaję- z lekka naskoczyłem. Ale tekst jest strasznie chaotycznie napisany i właściwie nic nowego nie wnosi. Poza tym strasznie irytują mnie takie mentorskie wstawki jak "Stąd moja prośba - Czytajmy nasze „życiowe scenariusze*"."" I na dodatek wytłumaczenie co to są "życiowe scenariusze" wyszło strasznie groteskowo. Przypomniało mi to instrukcje parzenia herbaty (^^).

 Jednak ludzie, którzy dopuścili się tego zamachu nadal należą do gatunku Homo Sapiens - o ile mi wiadomo, nic z nich nie zostało...spłonęli razem z innymi ponosząc męczeńską śmierć. A żony czy bliskich to "mieli"!

Samobójcy zamachowcy, którzy "wysadzili się" na zachodzie, byli w większości obywatelami tych krajów (vide Londyn). Byli wykształceni i oczytani. Nie tyle "czytali" scenariusze" ile sami je napisali, bo uważali że ich śmierć wraz z setkami niewinnych osób poruszy świat i zwróci jego uwagę na nich.

Polecam oglądnięcie początku drugiej serii Battlestar Galactica i webisodów Ressistance. Nie wszyscy zamachowcy nie potrafią przeczytać koranu. Często to ludzie wykształceni i myślący okazują się diabłami. Przyjedziesz do wioski w Afganistanie to ciebie ugoszczą, uśmiechną się. Nikt nie spyta ciebie o wiarę. Wystarczy, że do tej samej wioski przyjadą Talibowie (co jak co ale absolwenci szkół, potrafiący czytać) i już masz pogrom innowierców, obcokrajowców i zdrajców.

WTC to nie zniszczyli terroryści - tak to nazwał rząd Stanów Zjednoczonych, by mieć na kim zawiesić winę. Było to zaplanowane przez CIA. Jest bardzo wiele dowodów przemawiających za tym, że dopuściło sie tego USA! Zależało im na pretekscie by dopaść złoża roby, a WTC było do tego idealne.
Nie są to fakty wyssane z palca.
Polecam film: Zeitgeist, można go znaleźć na Google, w zakładce "filmy". Pokazuje manipulację naszym światem!
Pozdrawiam :)

Hehehe... To akurat SĄ fakty wyssane z palca:-) Ale przecież kazdy ma prawo wierzyc w co chce. A problem z Koranem jest taki że nie mozna go sobie od tak interpretować. Jest pewna grupa która ma do tego prawo i go interpretuje. I zwykle nic złego sie nie dzieje. Problem pojawia sie wtedy kiedy pewne osoby interpretuja go w sposób dla siebie wygodny:"Zabić żydów, amerykanów i w sumie dobrze było by zabić kobiety".

A co do WTC miłośnikom teorii spiskowych polecam South Park:-)

My, zwykli obywatele tak naprawdę nie wiemy co się dzieje w CIA, wielkiej polityce itp. Dlatego powinniśmy być ostrożni w kreowaniu swoich poglądów. Zarówno Zeitgeist jest propagandą, jak i teksty o tym jacy to terroryści są źli i groźni.

Nie przyjmujmy za pewnik tego co mówią nam inni - stojący zarówno po jednej, jak i drugiej stronie barykady. Historia od zarania dziejów jest tak zafałszowana, że wszelkie nasze wysiłki (zwłaszcza amatorskie) oparte na dostępnej wiedzy są bardzo skażone ryzykiem błędnej interpretacji.

Wiecie, co jest groźniejsze od terrorysty? - Terrorystka. Kobiety w kulturze wschodu mają niski statut. Dlatego terrorystka, która zajmuje takie samo stanowisko w grupie jak mężczyzna  jest od niego trzy lepiej wyszkolona.
Przekonali się o tym amerykanie, gdy kobiety- snajperki należące do Vietcongu bezlitośnie ich siekły. Kobiety są w tej roli zabójczo skuteczne - lżejsze i zwinniejsze od mężczyzn, ponadto potrafią być bardzo cierpliwe i zdeterminowane.
Dlatego, choć nie jest to zgodne z tym jak nas wychowywano, to kiedy antyterroryści trafią na terrorystkę - ona musi zostać unieszkodliwiona jako pierwsza. Mamy zbyt mało informacji o Al-Kaidzie, dlatego jako przykład stawiam kobiety służące w SS. Mam książkę i kilka artykułów traktujących o ich bezwzględności, zwłaszcza wobec więźniarek kobiecych obozów. Przy następnej okazji przytoczę nazwiska, teraz z pamięci kojarzę Irmę Grese i chyba jeszcze Dorothe Binz. Pamiętam, że obie były związane z obozem w Ravensbrück. 

Nowa Fantastyka