
komentarze: 23, w dziale opowiadań: 23, opowiadania: 3
komentarze: 23, w dziale opowiadań: 23, opowiadania: 3
Oczywiście, po raz kolejny dziękuję wszystkim za zainteresowanie i komentarze. Cieszę się, iż chociaż kilka osób odczytuje moje utwory sercem, a nie jedynie rozumem. Myślę, że w przypadku baśni jest to jeden z najwłaściwszych sposobów odbioru. ;)
Pozdrawiam serdecznie.
Cóz mogę poradzić na to, iz nie wszystkim podoba się ten rodzja stylizaji. Niemniej jest ona delikatnie stylizowana na język mowiony, tak jakby była opowiadana. Basnie pierwotnie istniały tylko w rpzekazie ustnym. Proponuję sobie porównać z autentycznymi zapisami tego rodzaju. ;)
Co do akcji - oczywiście, miała być prosta. To jest baśń a nie heroic fantasy. ;)
Całośc jest swego rodzjau mityczną konstrukcją oczywiście. Dlatego jest schematyczna i szkieletowa i tak ma być.
Areoling - w tym cały urok archetypów, one istnieją niezależnie od nas i są rozumiane przez każdego człowieka w sposób naturalny. Można je nazwać, parafrazując T. Learego podstawowym językiem ludzkości. Wszyscy go znamy.
Uwagi autorskie: Tym, którym mogłaby umknąć przynależność gatunkowa tego tekstu, przypominam, iż jest to baśń: co ma istotny wpływ na sposób narracji. Nazywam to osobiście narracją szkieletową: w baśniach nie umieszcza się opisów, jeśli nie mają one symbolicznego znaczenia i nie wiążą się z światem archetypów. Również zarysowanie postaci jest schematyczne, bohaterowie są bowiem manifestacjami sił archetypowych. Dialogi także służą właściwie jedynie przekazaniu treści, a nie psychologizacji postaci.
Baśnie pozostawiają wiele białych plam, aby wyobraźnia mogłą je zapełnić.
Ponadto, jeśli ktoś chciałby mi napisać, ze gdzieś tam brakuje mi kropki, czy przecinka, to uprzejmie go proszę by nie marnował swojego i mojego czasu, bowiem takie szczegóły uznaje za mało istotne i zupełnie mnie one nie obchodzą.
Pomyślałem, że jeśli jeszcze coś umieszczę na tym forum, to będą to prostsze teksty. Zdecydowanie. Miałem chyba gdzieś kilka baśni...
Dziękuję Ci za tak szczerą odpowiedz. Jak słusznie przewidywałeś, nie zgadzam się zupełnie z Twoim odbiorem, niemniej jako dekonstruktywista muszę niestety przyznać Ci prawo do dowolnej interpretacji. ;)
Sednem historii jest przemiana. Na niej opiera się każda opowieść i to stanowi jej potencjał. Czytelnik w procesie recepcji bierze udział w tej transformacji na psychicznym, i co najważniejsze, duchowym poziomie. To zawsze stanowiło siłę sztuki, która jak wierzę (zgodnie z koncepcją Hegla) ma wznosić ducha ku sacrum. I tak jest z każdą historią, która żyje - dotyczy to także Homera. Mam nadzieję, że widzisz w nim te sensy ukryte, a nie odczytujesz go tylko jako jakiejś tam historyjki czy umoralniającego poematu. Pod płaszczykiem tych elementów znajduje się bowiem to, co świadczy o żywotności dzieła: opis pewnych przemian duchowych o charakterze inicjacyjnym (mam tutaj na myśli głownie Odyseję). "Przyszła matka moja, pić poczęła z tej krwawej strugi." Możesz tu widzieć opowieść, ja tu widzę alchemię duszy.
Moja mała historyjka także odnosiła się do pewnych, jak mówiłem, bardzo konkretnych przemian. Nadal wiec uważam ją za opowieść. Mam nadzieję, że kiedyś zrozumiesz dlaczego... Choć z drugiej strony mam nadzieję, że nie - bo w istocie opowieść ta jest bardzo smutna i trzeba doświadczyć pewnych mało przyjemnych rzeczy, aby ją pojąć (a tego Ci z pewnością nie życzę).
Jednak ta dyskusja była dla mnie owocna, albowiem zmieniła moje podejście do odbiorcy. Zrozumiałem, że alchemicy piszą niestety tylko dla innych alchemików. Myślę, że dlatego tekst pozostanie niezrozumiały dla tych, którzy sami nie posiadają złota. Parafrazując Junga mówiącego o Czerwonej Księdze: wyda się dla nich stekiem bzdur lub majaczeniem szaleńca. Jest różnica pomiędzy teoretyczną wiedzą a zrozumieniem w praktyce.
Jest to bardzo cenna obserwacja, a ponieważ zrozumiałem ją dzięki Tobie (choć zapewne nie była tym co chciałeś mi dokładnie przekazać) - dziękuję.
Chyba zgodzisz się, iż wyczerpaliśmy w tym miejscu temat?
Choć przyznam, że rozmawiało się całkiem przyjemnie.
Pozdrawiam. :)
Julius - z całym szacunkiem, ale zaczynam uważać, że Ty nie masz pojęcia o czym jest to opowiadanie.
Co mnie osobiście lekko szokuje, bowiem widzę, że masz wiedzę z zakresu teorii literatury. Proponuje więc abyś jej użył i zaczął interpretować niewiadome. Gdybyś wyszedł z punktu widzenia fenomenologii, myślę, że mogłoby to pomóc.
Zapewniam Cię, że mój tekst odnosi się do bardzo konkretnej historii. Nie potrafię pojąc dlaczego (choć myślałem nad tym dwa dni, naprawdę), Ty tego nie widzisz. Zadziwia mnie to i wręcz lekko szokuje. Ty naprawdę uważasz, że to jest pusty twór ze skleconej naprędce symboliki? Jak? Naprawdę proszę Cię, albo spróbuj spojrzeć głębiej, albo odpowiedz mi na to pytanie. Ja nie mogę pojąć jak można tak myśleć...
A jeśli uważasz, że zapożyczam od kogoś historię, proszę o podanie mi źródła podobnej opowieści. Przy całym moim wykształceniu humanistycznym, nie znam ani jednego źródła opowiadającego tą historię... Widywałem podobne koncepcje studiując ryciny alchemiczne, ale nigdzie nie była ona wyrażona w formie słowa i opowieści.
Ponadto jak możesz napisać że symbol jest pusty? Symbol będąc rodzajem znaku nie może być pusty, bowiem sama budowa symbolu sprawia, że ma on swój zbiór odniesień. Więc być może użyłeś tutaj skrótu myślowego, jednak nie był on zbyt szczęśliwie wyrażony.
Być może wychodzimy z przeciwnych założeń. Ty uważasz, że symbol upraszcza przekaz. Ja uważam, że nie ma bardziej mylnego poglądu. Symbol konfrontuje z tym co niepoznane i obce dla świadomego umysłu. Symbol jest językiem nieświadomości - a moje opowiadanie jest snem. Całkowicie realnym na gruncie rzeczywistości psychicznej. Więc jak możesz pisać o braku realizmu? Moje opowiadanie odnosi się do konkretnych przemian ducha i psychiki. A jeśli tego nie umiesz dostrzec, to skłaniam się do poglądu, iż obce są Ci podobne doświadczenia.
Kończąc chciałbym zaznaczyć po raz trzeci - jestem w szoku. Mam nadzieję, że wypowiedź moja albo skłoni cię do poddania tekstu dokładnej analizie i interpretacji, albo też do podania mi konkretnych źródeł tej samej historii.
Pozwól też, że zadam Ci pytanie kontrolne, by sprawdzić twoje kompetencje recepcyjne. Czym różni się rudzik od zimorodka? I dlaczego?
Zdecydowanie jest to jedno z dłuższych opowiadań jakie napisałem ostatnio... Dlatego sam jak mówiłem dziwnie się czuję z tym tekstem. Tzn osobiście wolę rzeczy krótsze i intensywniejsze. Ale cóż poradzic, skoro niektóre historie tak upiornie rozrastają się, że nawet sekator nie pomaga? ;)
Prokris - ale czemu uważasz, że się nie dogadujemy? Rozumiem Twoje uwagi, po prostu pozostaję przy włąsnym zdaniu. To chyba nie jest nic złego, prawda? Ponadto dyskusja z Tobą pozwoliła mi zerknąć na tekst z innych stron, co jest samo w sobie ciekawym doświadczeniem. A chyba o to właśnie chodzi w dyskusji - o poszerzenie wiedzy.
Nie uważam po prostu aby fantastyka i poetyka kolidowały ze sobą. Uważam nawet, że się całkiem nieźle dopełniają. ;)
Julius - czy brak relizmu stanowi wadę tekstu, ktory umieszczony został na forum Nowej Fantastyki? Myślę, że niekoniecznie... Wszakze sama tematyka forum kieruje się ku tekstom odrealnionym.
Ponadto, nie do końca rozumiem Twoją uwagę, o braku własnej opowieści. Wedle mnie ten tekst skupia się na przedstawieniu pewnej historii - choć celowi temu służą symbole zaczerpnięte z innych dzieł... Jednak starałem się je przedstawić w tak specyficzny i odległy od pierwowzoru sposób, jak to tylko możliwe (co zresztą było mi wcześniej zarzucane!), aby stały się nośnikami nowej opowieści... Źrodło jedynie buduje kontekst, same mitemy jednakze ulegają transformacji. Poprzez zmianę, a chwilami wręcz negację ich pierwotnego sensu staram się rozszerzyć percepcję czytelnika, aby mógł dojść do nowych treści, na zasadzie intuicyjnych skojarzeń. Nie wiem jak prościej to opisać. To trochę jak sen.
Trudno mi zgodzić się z tym, co piszesz - iż symbole te są puste. Wydaje mi się, że kultura zachodu obudowała je w czasie swego istnienia tak bogatymi ornamentami, że naprawdę ciężko ich nie zauważyć. Co więcej waga ich sprawia, iż każda próba oderwania się od nich automatycznie konfrontuje Cię z ich znaczeniem. Przekraczając próg mierzysz się z nim - taki jest mechanizm inicjacji. A utwór ten jakby nie było właśnie o niej mówi (między innymi oczywiście),
Wydaje mi się, iż generalnie ciężko jest pisać tak, aby zadowolić wszystkich. Jedni uważają, że jest źle, iż nic nie tlumaczę, inni domagają się wyjaśnień i analiz. Jedni chcą widzieć postacie i symbole w formie niezmienionej, inni zaś wręcz przeciwnie... Cóż więc mogę powiedzieć? Staram się pisać tak jak sam czuję. Zresztą, nie mam nawet innego wyboru. Resztę mogę jedynie pozostawić wam - czytelnikom, licząc na waszą otwartość i odwagę. :)
Prokris... No więc ja właśnie piszę prozę... poetycką. ;)
Mea culpa.
Roger, nie zaburzaj się tak bardzo. Wiem, że pozwoliłem sobie z ciebie trochę zażartować, ale nie miało to złośliwego podtekstu. Myślę, że powinieneś mieć więcej dystansu do siebie i takich sytuacji.
Jak pisałęm wcześniej - trudno mi z Tobą rozmawiać o literaturze, mimo całej sympatii, ktorą dla Ciebie żywię. Po prostu nie masz odpowiedniej wiedzy, którą starasz się pokryć mocnymi, pejoratywnymi określeniami. Gdybyś bowiem ją posiadał, odkryłbyś w cytowanym fragmencie zarówno związek symboliki zwierzęcej ze śmiercią i odrodzeniem, jak i nawiązanie do wiersza "Środa Popielcowa" T.S. Eliota. Polecam zapoznać się z tym utworem, aby zrozumieć kontekst. Choć możliwe, iż specyfika Twych gustów sprawi, że także i tego poetę odbierzesz jako pompatycznego i nudnego. Jednak mam szczerą nadzieję, że tak się nie stanie.
Ja nadal cieszę się niesłychanie, iż mimo znudzenia, tak pilnie uczestniczysz w dyskusji ze mną. Schlebia mi to i dziękuję. :)
Zaczynam serdecznie nienawidzić skryptu na tym forum. Własnie mi zlikwidował podzial na zwrotki. Czemu tutaj się nie da edytować komentarzy? :(
Snując dalej me rozmyślania: doszedłem właśnie do wniosku, że powtórzenie jest chyba najczęściej używanym przeze mnie środkiem stylistycznym. Zarówno w poezji jak i w prozie... Np. piszę ostatnio baśnie, których cała budowa opiera się na powtórzeniach. Wspominałem już, że dla mnie to ma magiczne znaczenie - baśnie i poezja są magiczne. Np spójrz na to:
W Ogrodzie Ognia, kaleki śpiew
Zadrżał, wpleciony w twe długie włosy.
W Ogrodzie Ognia krew płynie z drzew
W Ogrodzie Ognia konają głosy.
I cień koszmaru, skradziony snom
Oddycha, niebem ciemnym jak rubin.
W Ogrodzie Ognia, pęknięty dzwon
Zgrzytem, ogłasza noc mojej zguby.
I czekam patrząc w kamienne drzwi,
Słuchając rdzawych odliczań dzwonu.
A krzyk jak rosa, w gałęziach lśni,
Światłem nie znanym, nigdy, nikomu.
I czekam patrząc w kamienne drzwi,
Które zamknęłaś przede mną jeszcze
W Ogrodzie Ognia czekam, aż ty
Rozepniesz moje żyły na wietrze…
Jak widzisz, tutaj głownie powtórzenia budują całość tekstu. Więc widać nie umiem przestać pisać wierszy, nawet jeśli zabieram się za prozę. Cholera... Właśnie odnalazłem mój najiększy grzech. ;)
Exturio - wszystkie klucze znajdują się w symbolice. Wystarczy ją zauważyć. A to w jaki sposób sam ją zrozumiesz to sprawa twojej recepcji. Mam nadzieję, iż Twoja interpretacja będzie inna od mojej. O to właśnie chodzi. Nie szukaj tego co miałem na myśli. To zupełnie nie jest istotne. Szukaj tego, co sam możesz tam odnaleźć dla siebie i interpretuj po swojemu.
Aha, już rozumiem!
Ok, ale widzisz ja to robię specjalnie, bowiem chodzi mi o rytmikę tekstu i o zachowanie powtórzeń. Tzn mi to jakoś pasuje, trochę jak w wierszu, przeczytaj sobie na głoś:
"Rozmawiałem z nią, choć przecież nie odpowiadała mi."
Porównaj z:
"Rozmawialiśmy, choć przecież nie odpowiadała."
Ja widzę różnicę. Twoja propozycja jest zapewne bardziej oszczędna i w pewien sposób elegancka. Moja bardziej muzyczna i rozbudowana jak sądzę. Ale ja mam słabość do takiego stylu i do powtórzeń. Uważam, że powtórzenia mają magiczną siłę, podkreślają jakiś element niczym echo, wciąż powracające, i jakby zapętlone. O tego rodzaju efekt mi chodziło. Chociaż jasne, że nie każdemu to się musi podobać, prawda?
No tak, z uwagi na gramatykę etc. oczywiście wiem, że masz rację. Ale nie pomyślałem, że to mogłoby razić. Ja chyba mam jakąś taką dziwaczną manierę stylistyczną. Muszę się jeszcze zastanowić, czy mnie samego ona irytuje czy nie. ;)
Prokris - faktycznie. Ale ja chyba nawet mówię w ten sposób. To faktycznie może razić? Zresztą powinienem napisać tę uwagę. :P Niemniej nie zdawałem sobie sprawy...
Ach, zapomniałęm nadmienić. AdamKB - ja psizę na forum Nowej Fantastyki: poważnego czasopisma istniejącego ponad 30 lat. Nie piszę do Świerszczyka czy innego periodyku dla dzieci. Dlaczego wiec mam uważać, aby pisać dla ludzi niewyrobionych? Dlaczego mam uważać, że piszę do dzieci? W Nowej Fantastyce nie raz pojawiały się teksty trudne i zawsze je sobie ceniłem. :)
Adam KB, ja doskonale rozumiem to o czym piszesz, czemu dawałem wyraz także w tej dyskusji. Nigdy nie mówiłem, że moje teksty są łatwe. Mało tego, zaznaczałem, iż jestem poetą - prozaikiem jedynie bywam. Krytyka mojego tekstu opiera się na dwóch błędnych założeniach, które jak dla mnie nie mają większego sensu:
1. Założeniu, że jeśli czytelnik czegoś nie rozumie, to jest to wina autora. Oczywiście to bzdura - czytelnik, jest takim samym twórcą tekstu jak autor. Tworzy go w procesie odczytania i znajduje dla niego własną interpretację. Brak przygotowania do recepcji nie jest wiec błędem autora, lecz błędem odbiorcy, wynikającym jak sądzę w dużej mierze z lenistwa.Dlatego też zupełnie nie dotyczy mnie jako twórcy. Ja wam dałem tekst - to co z nim robicie zależy od was. Jeśli chcecie go nie rozumieć, to wasz problem i wasza sprawa.
2. Założeniu, że tekst musi stanowić rozrywkę i przyciągać dużą ilość czytelników. Zlitujcie się z tym nonsensem! Czy znacie popularną wśród mas, rozrywkową prozę poetycką? Ja nie znam. Wysoka Sztuka z zasady nie jest rozrywkowa, bowiem cierpienie jest bardziej nośnym tematem niż radości i pozwala w pełniejszy sposób ukazać wartości artystyczne. Arte to nie Techne. Nigdy nie chciałem, aby moje teksty były czytane przez wielu odbiorców. Piszę dla szczególnego odbiorcy, gotowego na tekst trudny i lubiącego odnajdywać własne interpretacje. Takich odbiorców jest mało, ale mi to pasuje. Dlaczego wiec tyle osób próbuje mi narzucić inny schemat? Przeraża was różnica stylów? Ja to tak odbieram, jako zamknięcie w jednym paradygmacie.
Osobiście zdaję sobie sprawę z ludycznych aspektów literatury. Jestem świadom, iż istnieje pokaźny nurt literatury rozrywkowej, która jest potrzebna i chętnie czytana przez wielu. I bardzo dobrze. Szanuję wolność twórczą pisarzy, którzy spełniają się w tym nurcie. Niemniej nie rozumiem ograniczenia całego spojrzenia na literaturę tylko do tego poziomu. Piszę inaczej i mam do tego prawo. Nie rozumiem tylko dlaczego staje się to przyczyną niechęci - dlaczego nie możemy wymieniać wrażeń i doświadczeń korzystając z odmienności naszych zapatrywań? Przecież to właśnie różnorodność stylów i podejścia powinna ubogacać to forum, inspirować nas i być powodem do radości, a nie przyczyną niekulturalnego zachowania. Fantastyka to nie tylko łatwa, rozrywkowa literatura. To są także teksty trudne, czasem poetyckie, często niezrozumiałe. Wiele z nich odnaleźć można w gatunku werid tales, w którym ja się spełniam najbardziej.
SpiralArchitect: Nigdzie nie interpretowałem swoich opowiadań. Zapewne jednak masz na myśli ten fragment analizy, w którym odniosłem się do źródła użytych przeze mnie symboli. Zrobiłem to tylko dlatego, że jak zapewne zauważyłeś, wielu czytelników miało problem z tekstem. Chciałem zaprezentować na czym polega analiza hermeneutyczna, aby im pomóc, bowiem ograniczone podejście do symboliki, przejawiane np. przez użytkownika exturio, mnie zszokowało (przyznam, bez bicia). Niemniej, ja jestem bardzo otwarty na wszelkie możliwe interpretacje. Dlatego chciałbym, byś mój fragment analizy uważał jedynie za propozycję i zupełnie się do niego nie przywiązywał. A jeśli chcesz, w ogóle go wyrzuć ze świadomości i zapomnij o jego istnieniu ;). Jest tyle interpretacji ilu czytelników i nigdy nie chciałem ograniczać nikogo w odbiorze. Ja uwielbiam tą wieloznaczność. Więc nawet jeśli ujrzysz w moich tekstach wyznanie miłosne czy instrukcje obsługi pralki, mam nadzieję, że będziesz się dobrze bawił. Czego ci zresztą szczerze życzę jak i każdemu, kto posiada skłonność do poszukiwania i odkrywania własnych sensów w dziele.
Prokris - dziękuję za tą uwagę o zaimkach. Bardzo interesujące i zastanowię się nad tym. Mówiąc prawdę, nie pomyślałem nigdy by zwrócić na to uwagę. Dziękuję także za pozytywną opinię.
Roger - Tobie także dziękuję za pozytywną wypowiedź. nazywając mój tekst typowym i literackim myślę, iż odczytałeś go całkowicie właściwie, jako typowy dla wysokiej literatury. Twoja irytacja zrodzona z nieprzygotowania do odbioru takich tekstów może być podziwiana z uwagi za szczerość emocji. Za co także dziękuję - uwielbiam, gdy moje teksty budzą emocję.
Jak pisał Rorty - z jeśli z tekstem spotykamy się w miłości lub w nienawiści, osiągamy sukces w jego odbiorze. W literaturze nie chodzi o to by się ze wszystkim zgadzać, ani by wszystko traktować jak rozrywkę. Z tego punktu widzenia patrząc, uważam iż odniosłem pełen sukces - o czym świadczy ta dyskusja. Dziękuję więc wam wszystkim, za to, iż mi w tym pomogliście. :)
Przepraszam, ale ta dyskusja przyjmuje jakiś naprawdę dziwny i nieoczekiwany obrót. Nie rozumiem, dlaczego, z uwagi na różnice stylu spotykam się ze źle zamaskowaną wrogością i niechęcią. Nie rozumiem w jaki sposób, osoby reprezentujące Lożę NF mogą swoją postawą negować pewne wartości humanistyczne, których, jako przedstawiciele pisma o literackim charakterze, powinni przestrzegać.
Uprzejmie proszę o zmianę tonu, ponieważ nie widzę sensu kontynuowania dyskusji z osobami, które zachowują się po prostu niegrzecznie.
Jeśli zaś chodzi o krytykę: widzę, że większość adwersarzy niestety nie jest przygotowana do jej przeprowadzenia i dyskusji na poziomie akademickim. Brak argumentów merytorycznych uniemożliwia jakąkolwiek swobodną wymianę poglądów. Uważam, ze jest to chora sytuacja, która upośledza możliwość wolnej pracy twórczej. Proszę wiec w przyszłości o załączenie takich argumentów w swoich wypowiedziach - lub powstrzymanie się od tychże. De gustibus non disputandum est. Wypowiedzi wartościujące, pozbawione argumentacji mogą być jedynie traktowane jako przedstawienie osobistych wrażeń, nie zaś merytoryczna ocena tekstu. Osobiście zwykle je ignoruje bowiem nie stanowią nawet cienia krytyki literackiej. Proponuję więc albo wrócić do rozmowy o sztuce, albo do lektur "do obiadu": lżejszych i bardziej rozrywkowych, niż moje teksty.
Nie rozumiem dlaczego zachęcanie do myślenia w trakcie recepcji tekstu traktowane jest jak zbrodnia. Chciałbym zauważyć, iż przedstawiam poglądy dużej grupy wykształconych humanistów. Z teorią recepcji i analizą dekonstruktywistyczną mogą zapoznać się wszyscy zainteresowani czytając prace R Rortego, do których odsyłam.
Mam nadzieję, że mój post pozostanie właściwie zrozumiany i osoby, do których został skierowany będą w stanie zrozumieć swój błąd i wykazać się kulturą w kontaktach międzyludzkich.
Za merytoryczne uwagi, opinie oraz pozytywne komentarze dziękuję. Regulatorzy, zapewne masz rację, co do ilości czytelników, ale nigdy nie zależało mi na pisaniu "pod publikę". Lubię ambitnych odbiorców i mam nadzieję, że znajdę tu chociaż kilku takich. Agroeling, nie zawsze jedynie analiza hermeneutyczna odkrywa sens dzieła - myślę, że często także czytanie intuicyjne pozwala nam dotrzeć do sedna sprawy. :) Cieszę się, ze odpowiada ci mój styl poetycki.
Exturio, mam nadzieję, że się nie obrazisz, ale szalenie ubawiła mnie Twoja dosłowna interpretacja, opierająca się na tekście biblijnym... Jest taka, cóż... Jednostronna. Ale nareszcie rozmawiamy o literaturze, a nie o jakiś drobiazgach interpunkcyjnych. Cieszę się.
Zastanawia mnie, czy potrafisz interpretować symbol w opozycji do jego korzeni? Budować mity tak jak o tym pisze np. Barthes - na zasadzie symboli snujących opowieści o symbolach, przeciwstawiających się swemu sensowi i objaśniających same siebie? Także zarzucanie mi braku logiki, przy moim (zaznaczanym zresztą przeze mnie) umiłowaniu surrealizmu, jest zupełnie bez sensu. Skąd pomysł, że Adam był żywy w sensie fizycznym? Skąd pomysł, że ktokolwiek w tym opowiadaniu był żywy w tym sensie? Jeśli całość rozgrywa się na poziomie snu, mitu, lub, jeśli wolisz to tak nazwać - w świecie archetypów.
Ach... Należy się strzec by codzienna percepcja nie zaciemniała obrazu, który jawi się oku ducha. :)
Idąc dalej: jeśli uważasz, iż niejasność tekstu stanowi na jego niekorzyść, to z żalem przyznać muszę, iż mam zupełnie odmienne zdanie w tej kwestii. Odnosząc się do teorii recepcji muszę uznać, że nie ma jednego sensu, nie ma jednej interpretacji. Mało tego, to poszukiwanie sensu czyni tekst wyzwaniem - stawia przed nami pytania, inspiruje, onieśmiela, szokuje - ergo, nie pozostawia nas obojętnymi na niego. Spotykamy się z tekstem w uniesieniu, w zadziwieniu lub w pomieszaniu i gniewie, ale to właśnie jest literatura!
Osobiście, jako dekonstruktywista, uważam, iż wszystkie Twoje zarzuty są w istocie pytaniami, które mogą zmusić do zastanowienia, prawda? Właśnie, dlaczego dzieje się tak a nie inaczej? Odwrócenie symboliki - dlaczego się pojawia i do jakich tekstów zewnętrznych nawiązuje. Kontekst jak wiesz zapewne, pozwala na odnalezienie klucza.
A co do Drabiny - odgadłeś prawidłowo, oczywiście. Następstwo dziejów nie ma znaczenia, liczą się symbole. Pomogę trochę, aby wskazać kierunek: drabina w tradycji Kabalistycznej, opartej oczywiście o sen Jakuba symbolizuje Etz Chajim, Drzewo Życia, po którym wędrują aniołowie (anioł po hebrajsku Malahim - Posłaniec). W takim wypadku jest ona oczywiście Axis Mundi, pniem Drzewa (które trawi ogień - to także nie jest bynajmniej przypadek, jeśli odnieść to do objawienia w Kether). A wiec jest wyjściem dla Węża, który w tradycji Gnostyckiej spełza w dół po drzewie życia wysłany przez Sophię. W tym świetle zastanów się, ile okien i drzwi otwiera przed czytelnikiem interpretacja postaci Lilith...
Mam nadzieję, że nie tylko ja dobrze bawię się grając w tą grę, ale sprawia ona i pewną przyjemność bardziej ambitnym czytelnikom. :)
Przez chwilę miałem wrażenie, że wydawało się wam, panowie, iż używałem w tym tekście symboliki i porównań na zasadzie dowolnej i nieprzemyślanej. Tak jednak generalnie nie jest. Tutaj każdy szczegół, nawet kolory ma znaczenie.
Dlaczego Adam ma wspomnienia z dzieciństwa spoglądając na Lilith? Bowiem ona uczyniła go dzieckiem, którym nie był wcześniej. Jednak nie może przypomnieć sobie tych wspomnień, bo czas jego dzieciństwa nie zaistniał (jeszcze). Istnieje ono jedynie jako pewne odniesienie w czasie. Być może musi się dopiero wydarzyć.
Moje opowiadania są snami. I jako sny przychodzą do mnie. Nie próbujcie ich zrozumieć na zasadzie logiki, bo się pogubicie Jestem miłośnikiem labiryntów. Nie tych, które nazywają się maze, lecz tych, które nazywają się labirynth.
Jeśli zaś ktoś nie gustuje w tego rodzaju lekturze, szkoda by tracił na nią czas, irytując się. Lepiej spożytkować go czytając coś, co sprawi mu więcej przyjemności i dostarczy rozrywki. Ja natomiast nie uważam literatury za rozrywkę i piszę głownie dla osób, które mają podobne zapatrywania do mnie.
Niemniej dziękuję za uwagi i zainteresowanie. Przynajmniej pojawia się okazja jakiś sensownych dyskusji, zamiast bezpłodnego przeżuwania braku lub obecności kropki. Mam nadzieję, że nie okaże się ona jedyną. :)
Nie ukrywam, że wiekszość moich tekstów jest trudna i często, żeby je zrozumieć należy poddać je hermeneutycznej analizie. Zauważ na symbole, zauważ na nawiązania (sformułowanie takie jak blada maska - Pale Mask - powinno byc znane większości osób zaznajomionych z klasyką literatury grozy). Wszystkie odpowiedzi są już dane w tekście.
Poza tym cieszę się, iż opowiadanie zmusza do zastanowienia. To lepsze niż dawać gotowe odpowiedzi, prawda? ;)
Dziekuję także za uwagi dotyczące interpunkcji. Na pewno zwrócę na to uwagę w przyszłości.
Dziękuję za pozytywne komentarze. :)
Myślę, że w istocie udało mi się osiągnąć efekt, który osiągnąć chciałem. Tzn zaintrygować, oczarować, zadziwić, pozostawić otwarte drzwi... Istotą mojej narracji jest raczej wywołanie pewnego stan ducha i emocji, niż opisywanie jakiejś historii. Aby sprawdzić na ile mi się to udało, zdecydowałem się opublikować tutaj ten tekst. Teraz myślę, że było warto.
Choć przyznam, że dla mnie samego Drabina jest momentami dość zaskakująca. ;)
A ja jestem głęboko zaskoczony, iż komuś chciało się poświęcać energię, na tak dokładną analizę tekstu. Oczywiście dziękuję za zainteresowanie i czas poświęcony. Niemniej może to moja wina, albowiem po sprawdzeniu okazało się, iż pomyliłem się i wysłałem tekst bez korekty. :>
Za ten błąd przepraszam ze wstydem i zgrozą, oczywiście. I wciąż podziwiam. ;)
Przyznam. że ubawiło mnie osobiście to, iż pomyliłem w zaimku biernik z narzędnikiem. Do teraz nie wiem, jak mi się to udało. :>
Jeśli o samo opowiadanie chodzi - stanowi ono zapis pewnego snu, więc kilka uwag dotyczących logiki nie ma w nim uzasadnienia (tak, w tym śnie widać było dźwięki). Ale są to w sumie nieistotne szczegóły. Poza tym naprawdę uważam, że kilka innych wymienionych błędów również zależy tylko i wyłącznie od interpretacji czytelnika (np. pozorna tautologia w wyrażeniu "pięły się w górę", czy "opadała w dół"... Nazywanie tego powtórzeniem jest dla mnie jednak nadużyciem, frazę tę można spotkać w wielu tekstach literackich, wliczając "Czyściec" Dantego. Ale oczywiście każdy ma prawo do własnej recepcji tekstu. Choć wydaje mi się, iż skłonności analityczne, jeśli folgujemy im w dobrej wierze w sztandar struktualizmu, czasami mogą zaciągnąć nas zbyt daleko, i sama analiza staje się jedynie sztuką dla sztuki ;)).
Odnosząc się do uwag dotyczących stylu, pragnę zauważyć, iż po pierwsze jestem poetą, a prozę piszę w naprawdę rzadkich momentach, w których czuję, że nie mam wyjścia. Oczywiście więc, proza moja przypominać będzie język poezji i będę dążył do jej komplikacji (prosta proza mnie nudzi, nie daje zajęcia umysłowi i nadaje się jedynie do gazety). Muszę przyznać, iż inspirują mnie tutaj np. takie pozycje jak Dialog Lustra G.G. Marqueza, czy też (jak zauważył Agroeling) odrealniona poetyka w narracji B. Schulza. W moim przypadku rytm czy melodyka języka ma większe znaczenie, niż jego logiczna treść. Zresztą logika jest czymś co uważam za piekielnie nudne następstwo skutków i przyczyn. Nigdy nie starałem się być logiczny jako twórca. Najwyżej czasem tworzę pewną iluzję pseudologiki, ale naprawdę nie ma sensu przywiązywać się do niej. Ok, teraz możecie spuścić psy!
A jednak jak mówiłem wdzięczny jestem za komentarze i czas poświęcony. Choć oczywiście nie muszę do końca zgadzać się z wszystkimi uwagami krytycznymi. Niemniej następnym razem obiecuję, iż nie pomylę się i wyślę tekst PO korekcie...