
komentarze: 5, w dziale opowiadań: 5, opowiadania: 2
komentarze: 5, w dziale opowiadań: 5, opowiadania: 2
Zwróciłam też uwagę na delikatne zgrzyty. Opiszę je tutaj w osobnym komentarzu, żeby było czytelniej. Nie jestem jednak żadną specjalistką – kierowałam się tylko subiektywnym odczuciem!
Po prostu te poprzednie miłości okazywały się po jakimś czasie tylko miłostkami, a potem już tylko znajomościami.
Kwestia powtórzenia – może zaplanowanego? Nie przeszkadza bardzo, ale jedno “tylko” można by zamienić na “jedynie” lub coś podobnego.
Obiektywnie rzecz biorąc, nie sposób było się nie zgodzić, że stylizacja wnętrza jest nieco démodé.
Ja bym się zdecydowała albo na jedno, albo na drugie sformułowanie, bo w gruncie rzeczy nadają one zdaniu taki sam sens – Tomaszowi podoba się styl mieszkania, ale musi się zgodzić, że jest on nieco przestarzały (bo obiektywnie tak jest). Być może jednak tylko mi to przeszkadza :)
(…) że Agnieszka podświadomie zaczyna sobie u niego wić gniazdko, co bardzo ucieszyło.
Chyba zabrakło “go” w ostatniej części zdania: co bardzo GO ucieszyło.
Tak, tego zegara bym się chyba na twoim miejscu pozbyła, Ta baletnica tak brzydko na mnie patrzy (…).
Czy to celowe podkreślenie: Ta baletnica? Osobiście albo dałabym kropkę po “pozbyła”, albo zmieniła na “ta” – oczywiście o ile mówimy o niedopatrzeniu w tym miejscu.
Tomasz ciągle trwał w bezruchu, ciągle nie rozumiejąc, co się stało.
Z powtórzeń to jedno mocniej zwróciło moją uwagę i nieco wybiło z rytmu podczas czytania.
Mam nadzieję, że będą to pomocne uwagi, chociaż, jak mówię, żadna ze mnie ekspertka ;) Całość czytało mi się w płynny i przyjemny sposób. Spodobał mi się bardzo styl i, naturalnie, pomysł! Chętnie przeczytam coś jeszcze!
Świetny horror! Sama mam w rodzinnym domu stary zegar, nabyty przez moich rodziców na targu w Holandii – liczy sobie co najmniej dwadzieścia lat, a pewnie nawet dużo więcej. Nie dziwi mnie więc, że taki sprzęt może fascynować, przyciągać uwagę, a czasem i budzić lęk.
Podoba mi się budowa postaci. Świetnym pomysłem jest opisanie mieszkania, głównego miejsca akcji, w sposób zarysowujący równocześnie charakter Tomasza (dwie pieczenie na jednym ogniu!). Główny bohater wydaje się sympatyczny, może nieco staroświecki, ale w uroczy sposób, jak to komentuje Agnieszka, nawiasem mówiąc moja imienniczka ;) Sprawiasz, że kibicuję tej postaci i chcę, by randka się udała! O ukochanej Tomasza wiadomo mniej, ale sporo można wywnioskować na podstawie jego stosunku do niej, jak również przyglądając się jej wypowiedziom. To duży plus! Osobiście lubię poznawać bohaterów poprzez ich działania.
Uważam, że super budujesz napięcie – powoli i z wyczuciem. Spodobało mi się, że na samym początku Agnieszka żartuje z baletnicy, śmiejąc się z własnych obaw. To wydaje się dosyć naturalną pierwszą reakcją. A jednak czuć, że coś jest nie w porządku! Uśmiechająca się porcelanowa piękność nagle spogląda brzydko? Jak to możliwe, by perspektywa Tomasza aż do tego stopnia różniła się od perspektywy Agnieszki? Świetny wstęp do horroru! Doceniam też bardzo, że dużo zjawisk da się wytłumaczyć w sposób logiczny (napięta sprężyna, śliski materiał serwetki, może awaria bojlera, itd.)! Duża pomysłowość i zręczność w pisaniu.
Zakończenie jak dla mnie jest świetne! Lądujemy w środku lekkiego chaosu – randka z “tą jedyną” nie wyszła, Tomasz znów zostaje sam, a przy tym jest zupełnie skołowany. Trudno oskarżyć Agnieszkę o przesadę, a jego o brak wyrozumiałości. Wszystkiemu winna jest baletnica. Ale jak…? Czy na pewno? Cieszę się, że zostawiasz nas z tymi pytaniami!
Jeszcze chciałam wspomnieć o dwóch fragmentach, które mnie urzekły! Zegar jako członek rodziny i duch opiekuńczy! Oraz: “Grą świateł trudno jednak było wytłumaczyć, towarzyszące mu miłe odczucie, że kiedy wchodzi do mieszkania, ktoś tam na niego czeka i bardzo się cieszy, że już wrócił.” Niezły foreshadowing… Wygląda na to, że w domu Tomasza żyje już jedna kochająca go kobieta – jak więc zniesie konkurencję z rzekomą “tą jedyną”? Dobra podbudowa pod dalszą część tesktu.
Dziękuję za za podesłanie poradnika, zapoznałam się z nim z ciekawością. Przyznam, że jest to dla mnie nowość, bo nigdy nie zagłębiałam się w takim stopniu w zagadnienia edytorskie, a zapis wzorowałam na czytanych książkach – wynika z tego, że wiele wydawnictw nie radzi sobie za dobrze z zasadami języka polskiego… Do tej pory kierowałam się przede wszystkim konsekwencją zapisu, ale skorzystam z nowo poznanych reguł i poprawię tekst :) Mimo wszystko nie powiedziałabym, żeby cztery błędy, z czego trzy są w zasadzie jednakowe, świadczyły o "wykonaniu pozostawiającym wiele do życzenia" – surowa opinia! Niemniej cenna.
Dziękuję bardzo, taka opinia dużo dla mnie znaczy, zwłaszcza na początku pisarskiej drogi!
Dziękuję wszystkim za komentarze i ciepłe przyjęcie! Zmieniłam już oczywiście kategorię na szorta i postaram się być bardziej uważna kolejnym razem ;) Dzięki wielkie, Ślimak Zagłady, za twoje poprawki i tak uważne przeczytanie.
Wprowadziłam drobne zmiany – uznałam, że fragment z aparaturą dotleniającą był zbyt nietrafiony. Clue jest takie, że Nell nie żyła zanim dotarła do niej pomoc, nie wiadomo więc, jak rozległe były jej obrażenia i czy dałoby się jej pomóc przy wykorzystaniu klasycznej medycyny. Zrezygnowałam również z nielegalnej technologii na rzecz eksperymentalnej, co, mam nadzieję, nieco oddala wizję totalitaryzmu.
Co do narracji, sama preferuję raczej trzecioosobową i czas przeszły, ale szort wydał mi się ciekawą okazją do zabawy. Uznałam również, że przy krótkiej formie taka narracja może ułatwić wczucie się w postaci. Ale zgadzam się, że przy rozbudowanej mogłaby męczyć! Przyjmuję też uwagi dotyczące rozbudowy i ekspozycji wydarzeń (zamiast ich przeżywania tu i teraz, razem z bohaterami) – szorta samego w sobie nie zmieniam, bo chciałam, żeby był właśnie taką króciutką formą, raptem zarysowującą świat i postaci. Ale to cenne uwagi do przyszłych treści!