
Nie oczekujcie niczego bo możliwe, że nic nie będzie wam dane.
komentarze: 11, w dziale opowiadań: 7, opowiadania: 3
Nie oczekujcie niczego bo możliwe, że nic nie będzie wam dane.
komentarze: 11, w dziale opowiadań: 7, opowiadania: 3
Witaj, Finkla. Wybacz, że odpowiadam z tak dużym opóźnieniem. Nie wniosłem jeszcze sugerowanych poprawek, gdyż w redagowaniu prozy literackiej od połowy lipca uparcie staje mi na przeszkodzie proza życia. Dzięki za zwrócenie uwagi na literówkę, będzie trzeba w końcu do tego przysiąść. Miło mi, że zechciałaś poświęcić nieco czasu na to, by rzucić okiem na opowiadanie
Ulubieńcy bogów nie miewają czkawki
Dziękuję bardzo, ruszam skasować
Ulubieńcy bogów nie miewają czkawki
Dzień dobry, poproszę Lato 14:00
Ulubieńcy bogów nie miewają czkawki
Cześć, grzelulukas, dzięki za uwagi. Cieszę się, że zaciekawiła Cię chociaż końcówka ;)
Ulubieńcy bogów nie miewają czkawki
Hej, Rossa. Dziękuję bardzo za kliknięcie i miłe słowo :)
Ulubieńcy bogów nie miewają czkawki
Raz jeszcze witajcie, regulatorzy, i po raz kolejny dziękuję za zestaw cennych rad. Wygląda na to, że im dłuższy tekst tym więcej w nim błędów. Chyba najwyższa pora zacząć korzystać z betalisty ;)
Ulubieńcy bogów nie miewają czkawki
Cześć, regulatorzy
Dziękuję bardzo za krytyczny przegląd tekstu i rady odnośnie poprawek. Wprowadzę je do tekstu kiedy tylko znajdę na to chwilę. Rzucę też okiem na poradniki, może to powstrzyma mnie przed popełnianiem podobnych błędów w przyszłości :).
Ulubieńcy bogów nie miewają czkawki
Bardzo się cieszę, że historia przypadła Ci do gustu, Koalo. Mam nadzieję, że przyszłe publikacje także Cię zaciekawią ;)
Ulubieńcy bogów nie miewają czkawki
Dziękuję bardzo za ciepłe powitanie, rady i link do artykułu dla żółtodziobów :)
Ulubieńcy bogów nie miewają czkawki
Witaj, Rossa
To właściwie pierwsze opowiadanie, które czytam na tej stronie i muszę przyznać, że porwało mnie bez reszty.
Z początku, odkrywając, że tematyka nie leży nigdzie w pobliżu moich literackich zainteresowań, podszedłem do historii z pewnym niepotrzebnym i nieuzasadnionym dystansem. Jednak chłód mojego pierwszego wrażenia okazał się bezsilny wobec śniegów Syberii, która jeszcze nigdy nie wydała mi się tak piękna jak jej obraz przedstawiony w Twoim opowiadaniu.
Ten dziki, nieruchomy świat, zlepiony śniegiem, żywicą sosen i krwią zesłańców już po pierwszych paru zdaniach pochwycił mój wzrok, nie pozwalając mi zatrzymać się na żadnym z przystanków pomiędzy kolejnymi częściami opowiadania. Byłem naprawdę zaskoczony wyglądając przez okno, za którym nie rozciągał się pogrążony w śniegu las borealny.
Pomimo czterdziestu tysięcy znaków objętości czytanie Twojego dzieła wydawało mi się trwać krócej niż podbiegunowe lato. Urzekła mnie batalia dwóch żywiołów – ludzkiego uporu, kładącego drogę pod przednią straż industrialnej cywilizacji, i bezlitosnej głuszy, która nie dba wcale o to, że dysponujemy ogniem, ołowiem i parą. Kpina dziczy wobec próżnych ambicji, upór i mściwość ludzi nie mających do stracenia nic oprócz życia, pradawne kulty natury mierzące się z wiarą w pieniądz, pierwotność wyzwalana przez strach… Wspaniałe starcie na granicy wielu wrogich sobie światów.
A teraz mówiąc z perspektywy nowicjusza: Doskonale było przeczytać Twoje opowiadanie jako pierwsze. Nie ukrywam, że gdzieś w środku trawi mnie zazdrość o tak dobre i porywające budowanie narracji wobec tematu, który wydaje mi się naprawdę ciężki do dobrego opisania. Jednak silniejsze od zazdrości pozostają podziw i zachwyt wobec kunsztu, z jakim stworzyłaś ten tekst. Mam nadzieję, że zachwycisz nim jeszcze wielu czytelników.
Ulubieńcy bogów nie miewają czkawki
Uszanowanie,
Po raz pierwszy odwiedziłem was już dobry miesiąc temu, więc to chyba najwyższa pora żeby wreszcie powiedzieć z pokornym uśmiechem "dzień dobry". Kapelusz podróżnego włóczęgi zdążył mi zbytnio zajść na oczy, tak więc z przyjemnością odsłaniam przed Wami swoje oblicze, nie chcąc ani chwili dłużej tkwić w głębokim, gęstym cieniu obcości.
Teraz, znalazłszy wreszcie chwilę względnego spokoju i siłę do ostrożnego wchodzenia w Wasz fantastyczny rytm, zamierzam zapoznać się z tą nową, obcą mi jeszcze rzeczywistością. Ciekawość i żądza przygody popychają mnie ciągle do przodu, zaś lęk przed porażką i ślepa nadzieja nie pozwalają mi spoglądać w tył czy rezygnować z podjętej wyprawy.
Dlatego dziś wreszcie dotarło do mnie, że należy się najpierw przedstawić i zajrzeć w nieznane mi jeszcze tablice praw Waszego wymiaru. W końcu zawsze lepiej jest rozpocząć przygodę od kulturalnego podania ręki niż kładzenia jej na rękojeści miecza, gotując się do starcia z całym światem w obawie przed czymś tak błahym jak nieznane. Dlatego też ochoczo podaję Wam dłoń z determinacją w sercu i zapasem dobrej woli w myślach, chcąc stać się godnym członkiem Nowej Fantastyki. Co prawda na ten moment Wasz świat jest dla mnie jedną wielką tajemnicą, zaklętym bastionem o setce drzwi strzeżonych przez plakietki w języku, który muszę jeszcze poznać. Ale hej, od czego są poradniki?
Zdążyłem już, co prawda, zasilić portal jednym ze swoich opowiadań (i zamierzam nawrzucać ich tu jeszcze trochę). Ale zanim przystąpię do dalszych publikacji sądzę, że powinienem oswoić się z tutejszym common sense, zrozumieć zasady, którymi się kierujecie, na których opieracie swe sądy. Na ten moment pozostaje mi jeszcze zgłębić niełatwą sztukę chodzenia po splątanych drogach fantastyki, a nie ma lepszego sposobu na skuteczną naukę niż poprzez doświadczanie teorii w praktyce.
Zatem wyruszam w drogę; nadszedł czas by rozpocząć tę fantastyczną przygodę, odwlekaną przez ostatni miesiąc. Nie można tylko czekać, spoglądając biernie jak dni wahania przemieniają się w stracone lata. Kończę więc swój przydługi ukłon wagabundy, życząc wszystkim miłego dnia i jak najwspanialszych pomysłów. Do zobaczenia na szlaku, bo na pewno się tam kiedyś spotkamy.
Ulubieńcy bogów nie miewają czkawki