Profil użytkownika


komentarze: 11, w dziale opowiadań: 11, opowiadania: 1

Ostatnie sto komentarzy

Anet, dziękuję. Pozdrawiam serdecznie!

Ermirie, fajnie, że udało mi się uzyskać efekt zaskoczenia i wywołać związane z tym emocje. W tej prostej historii tęsknota jest czymś, co – jak zauważyłaś – dodaje otuchy, ale z drugiej strony – paradoksalnie wzmaga poczucie wyobcowania. Dzięki za przeczytanie i komentarz. Pozdrawiam serdecznie! 

NaNa, dziękuję :) Mam nadzieję, że następnym razem wyjdzie mi coś dłuższego i też nada się do w miarę bezbolesnego czytania. Pozdrawiam serdecznie!

krar85, no tak , zakończenie to taki twist ekstremalny, wymuszony ekstremalnie krótką formą ;) Dzięki za przeczytanie i komentarz. Pozdrawiam serdecznie!

dogsdumpling, no, co zrobić – obiad rodzinny to magia :) Pozdrawiam serdecznie!

Inanna, zupa pomidorowa zawsze na propsie :) Bardzo dziękuję za komentarz. Pozdrawiam serdecznie!

Jim, bardzo dziękuję za ciekawy komentarz. Cieszę się, że nie wyszło tak źle. Pozdrawiam serdecznie!

dogsdumpling, dzięki za odwiedziny i komentarz. Absurdalnie krótka forma, jaką sobie narzuciłem jest w zasadzie tylko nakreśleniem pewnej idei (pustki, tęsknoty, obcości), niż jej pełnym zobrazowaniem z uwzględnieniem kontekstu, i z konieczności zawiera niedopowiedzenia (które zresztą lubię). Niemniej postaram się odpowiedzieć, na Twoje wątpliwości. 

 

“Czy to znaczy, że podczas ucieczki z Ziemi (?) statek ratunkowy wybuchł?”

 

Miejsce akcji, poza tym, że jest do głęboki kosmos, nie ma tutaj aż tak wielkiego znaczenia. Istotne jest to, że bohater się tu znalazł. Eksplodowała jednostka macierzysta, nie kapsuła ratunkowa. Jako jednostkę macierzystą wyobraziłem sobie ślizgacz tunelowy, którego zadaniem jest przemieszczanie się wewnątrz czegoś w rodzaju wormhole’ów. I taki ślizgacz gdzieś tam w pustce kosmosu eksplodował, mniejsza o to, gdzie dokładnie. Bohater w kapsule ratunkowej znalazł się sam, z dala od wszystkiego co kochał – to jest clou tej historyjki.

 

“Nie do końca przekonuje mnie przedstawiony w tekście świat – z jednej strony zaawansowana technologia (choć przypomina bardziej magię – przynajmniej w części domowej) z drugiej scenka trochę jak z lat 90-tych. Poszczególne elementy nie tworzą spójnego obrazu.”

 

A kto z nas może przewidzieć, czy w epoce supercywilizacji technicznej (w która być może kiedyś wejdziemy) zaniknie instytucja tradycyjnego obiadu rodzinnego? Być może zmieni się otoczenie (np. wyposażenie kuchni), ale niekoniecznie sama idea. Zauważ też, że nie zagłębiam się tutaj w opis wystroju kuchni, w której rozgrywa się akcja wizji / snu bohatera. To przecież może być supernowoczesna kuchnia… Jednak opis osiągnięć cywilizacji w zakresie wyposażenia kuchni zupełnie nie był przedmiotem mojego zainteresowania w przypadku tego szorta. Tutaj chodziło mi o coś zupełnie innego.

Zresztą, przyznaję, że mnie nie przeszkadzają takie zestawienia, o których piszesz – to w sumie wyłącznie kwestia wyobraźni. Na szybko wpadają mi do głowy obrazy, głównie z filmów, w których takie miksy mają miejsce, np. serial, stanowiący ekranizację “Dzienników gwiazdowych Lema” (choć on jest akurat zrobiony na wesoło) lub “Diuna” w reżyserii Lyncha – tam z jednej strony mamy do czynienia z super nowoczesnymi technologiami, a z drugiej aż kipi od archaizmów (scenografie, ubiory).

 

Niezależnie od tego, co napisałem rozumiem, że opowiadanie mogło nie trafić. Postrzegam to jako osobistą porażkę – moją i mojego warsztatu literackiego. To dla mnie lekcja na przyszłość – lekcja, którą przyjmuję z pokorą. 

 

Bardzo dziękuję za uwagi i pozdrawiam serdecznie!

 

 

 

 

Koala75, bardzo się cieszę, że tekst – choć krótki – przypadł do gustu. Dziękuję za dobre słowo. Pozdrawiam serdecznie :) 

bruce, dziękuję za miłe przyjęcie i trafny komentarz. Pozdrawiam serdecznie! :) 

Ambush, mówisz, że pług nie za bardzo… Hmm, no może racja – wywalam! Dzięki za komentarz :) 

Nowa Fantastyka