
komentarze: 2, w dziale opowiadań: 0, opowiadania: 0
komentarze: 2, w dziale opowiadań: 0, opowiadania: 0
Bo i autorowi pewnie się nie chciało grać tą opcją. Ot, rozwinął konflikt, wstępnie wprowadził intrygę i... i nic. Przyszedł, zabił i tyle go widzieli. Na stadionie przejdzie, ale w opowiadaniu? Polecam "Żelazne koszule" Flynna (zabieram się za tłumaczenie, więc kiedy skończę, mogę przesłać, o ile Achika w angielskim niegramotna) - tam na kilkunastu stronach A4, intrygi tyle, że można by spokojnie wysmażyć epopeję. Pozostawia czytelnika w prawdziwym stanie twórczego niedosytu wyobraźni - i o to chyba w fantastyce chodzi :)
Cóż, pozostaje tylko się zgodzić. O publicystyce wypowiadać się nie będę, ale o opowiadaniach uwag parę mam. Otóż, po pierwsze i najważniejsze - poziom polskich opowiadań jest żenujący. Tekst p. Cetnarowskiego absolutnie niestrawny. Owszem, autor może się bronić, że eksperyment, że inna estetyka, ale ja i tak będę twierdził swoje - jeżeli autor nie potrafi napisać tysiąca słów bez wtrącenia słów uznawanych za wulgarne, pozostaje mu tylko zająć się ogrodnictwem, albo wyrębem drzew. Od pióra wara. Efekt zabiegów autorskich taki, że odłożyłem tekst po 2. stronie.
Tekst "Margasz" z kolei - brak oryginalności to bodaj najmniejsza wada. Przede wszystkim oklepany sposób prowadzenia akcji, kalki motywów z "Faraona", a przede wszystkim - absolutny brak w tym wszystkim elementu fantastyki. I zakończenie, które zakończeniem właściwie nie jest, ponieważ nie rozwiązuje absolutnie nic. Całość sprawia wrażenie wprawki piętnastolatka do napisania sagi fantasy pod wpływem opowieści o Conanie. W sam raz do umieszczenia na blogu, ale nie w ogólnopolskim piśmie.
W porównaniu z prozą obcokrajową bladziutko, panowie, bladziutko. Może McLeod do gustu mi nie przypadł, jako bezdennie nudny kolejny "odważny" tekst bluźnierczy (w naszych realiach już bardziej odstający od "tryndów" byłby chyba tekst o tym, że chrzest Polski naprawdę uwolnił ten kraj od kultu demonów), ale "Standardowy zestaw..." i "Algorytmy..." warte papieru, na którym je wydrukowano.
Podsumowując: droga Redakcjo, byłem czytelnikiem F i NF już w latach 80-tych i 90-tych i ze zgrozą stwierdzam, że w porównaniu z tekstami z tamtych lat NF zmienia się w papkę. Więcej ambicji, proszę, i nie bać się, że jeśli młodym odeślemy tekst z uwagami, to zniechęcą się i nie będą pisać. Będą, przynajmniej ci, którzy warto, żeby pisali.
Z harcerskim pozdrowieniem :)
Stary Piernik