
Pornopisarzyna od siedmiu boleści, która robi wszystko źle.
komentarze: 11, w dziale opowiadań: 11, opowiadania: 2
Pornopisarzyna od siedmiu boleści, która robi wszystko źle.
komentarze: 11, w dziale opowiadań: 11, opowiadania: 2
@Slimaku zagłady – uwierz, że wbrew pozorom czytelnicy erotyczni bywają baaardzo czepialscy. A już na pewno była taka redaktorka, która sprawdzała ten tekst, jak i komentatorzy z serwisu, gdzie konkurs się odbył. I naprawdę jeśli ktoś tam w czymś przesadza i/lub przedstawia sytuację moralnie dwuznaczną, to jest to wytykane. Natomiast jeśli często obcujesz z erotyką, to masz już nieco inną wrażliwość, inne przyzwyczajenia i wiele spraw rozumiesz samo przez się. Oczywiście scenę w powyższym opowiadaniu można rozpatrywać pod tym kątem, że "nie ma przyzwolenia = gwałt" ale idąc tym tropem, na dzień dobry 3/4 erotyki mocnej (dark, bdsm i temu podobne) się zakwalifikuje do tego już po pierwszym rozdziale.
@ANDO – rozumiem zarzuty, niemniej choć trochę się z nich wytłumaczę. Opowiadanie zostało napisane dwa lata temu, na początku mojej przygody z "poważniejszym" tworzeniem. I jest w nim wiele surowości, dziur logicznych, niedopowiedzeń czy zwyczajnych błędów. Ale nie mam zamiaru tego poprawiać w nieskończoność – niech pozostanie takim nieco kulawym swiadectwem mojego ówczesnego poziomu. Natomiast w kwestii braku realiów zapytam wprost – czy naprawdę to ma aż takie znaczenie? Gdyby to była powieść dziejąca się w szpitalu, z całym koniecznym tłem, szczegółami i tak dalej – zgadzam się. I wtedy sam risercz trwałby pewnie sporo dłużej niż napisanie tego opowiadania. Ale w przypadlu tak krótkiej formy – nie. I szkoda na to czasu i wysiłku, bo nikt tego nie doceni. Naprawdę. Poza tym pamiętaj, że ja piszę amatorsko, w wolnych chwilach i nikt mi za to nigdy grosza nie zapłaci. A jak potem biorę do ręki książkę poczytnego pisarza, kosztującą wcale niemało, i z daleka wyławiam tam takie babole, że nawet najzwyklejsze sprawdzenie wikipedii by je rozwiązało, to jakoś niespecjalnie jest mi wstyd za własne braki. Co oczywiście nie oznacza, że się nie staram, wręcz odwrotnie. Ale bez przesady.
I podam przykład – tego zdania o żonie ordynatora nie było w pierwszej wersji, gdzie po prostu w dialogu występowała sama "ordynatorowa". I to przeszlo przez moje pisanie, redakcję, komentarze i kilkanaście tysięcy odsłon na serwisie. I dopiero lektor mi uświadomił, jakie to słowo ma faktyczne znaczenie. I co? I nic. Widocznie 99,9% czytelników albo tego nie wiedziała, albo miała taką nieścisłość gdzieś.
Niemniej wciąż dziękuję za uwagi oraz sugestie, które postaram się uwzględnić w przyszłych tekstach!
Cóż za komentarz!
NIestety nie odniosę się ze szczegółami do każdego podpunktu, bo będzie tego więcej niz liczy opowiadanie, ale postaram się choć trochę to naświetlić. Mianowicie przypominam, ze opowiadanie miało w oryginalnej wersji 1000 słów, w powyższej ma coś ponad 1500. I niezależnie od starań, nie da się w takiej objętości budować nie wiadomo jakiego świata, motywacji, zwracać uwagi na niuanse typu "czy pani ordynator kieruje oddziałem czy nie". Oczywiście mam świadomość, że część z nich wynika z moich braków warsztatowych, niektóre z najzwyklejszych pomyłek/niewiedzy, ale choćby uproszczenie "siostra/pielęganiarka" własciwie nie ma znaczenia i jest użyte jako synonim, nawet jeżeli nie pokrywa się całkowicie z prawdą.
Co do łopatologicznego przypomnienia, że bohaterowie mają 18+, to był to niestety wymóg, żeby uniknąć dwuznaczności. Na przykład z jednego z portali skasowali mi ten tekst, bo ktoś nadgorliwy się doczepił, że w tamtej wersji takiej uwagi nie było. Niezbyt mi się to podoba, ale nic nie zrobię. Zresztą w erotyce bardzo wiele zależy od interpretacji – czesto kwestie czy jest przyzwolenie na seks, czy go nie ma, czy to jeszcze wspomniane praktyki BDSM, czy już regularna przemoc, są niejednokrotnie odbierane różnie przez różnych czytelników. Na przykład na serwisach erotycznych nikt przez prawie dwa lata nie zwrócił mi uwagi, że może tu być mowa o gwałcie, a tutaj zrobiliście to od razu – nie, że to źle, ale widać inne podejście do tego gatunku i inną wrażliwość czytelniczą. Ale także dlatego poddaję się waszej krytyce, żeby spojrzeć na pewne sprawy z innej perspektywy.
Co zas się tyczy języka, to powiem tak – o ile nie robię błędów ortograficznych wcale, a interpunkcyjnych mniej niż kiedyś, o tyle nie mam "lekkości" języka. Nie potrafię pisać tak, by słowa "płynęły" – u mnie to raczej kładzenie cegły na cegle. Co nie znaczy, że się nie staram.
A ten oryginalny tekst w wersji konkursowej przeszedł redakcję i korektę, natomiast w tej wyżej przejrzał do lektor przed nagraniem, by wyeliminować co większe koślawości. Natomiast poziom "bez niczyjej pomocy" ma to drugie, dłuższe opowiadanie o topielicy. Tam jest już wszystko własnym sumptem, poza drobnymi sugestiami beta-czytaczek odnośnie paru scen. I to tyle.
Baaardzo dziękuję za tak wyczerpującą odpowiedź! Postaram się wszystkie uwagi wprowadzić w życie w kolejnych tekstach. A tamten wymieniony tekst przeczytam – oczywiście jeśli go znajdę.
Dziękuję za informację, doczytam sobie.
A mogę zapytać, czy z jakiegoś konkretnego powodu? Styl nie podszedł, fabuła, bohaterowie, erotyka, elementy fantastyczne? Cokolwiek?
No właśnie o takie porady mi chodzi – to jest źle, tamto kulawo, a jeszcze co innego ma dziurę logiczną, ale z kolei tu i tu jest dobrze. Dzięki temu wiem, za co się zabrać w przyszłości.
Takie pytanie – o co chodzi z tymi punktami? Bo ktoś mi jeden przyznał i nie wiem, czy mam się zacząć bać, że ktoś te moje grafomanie wyciągnie na światło dzienne
Przede wszystkim dziękuję za konstruktywne komentarze. Oczywiście miło byłoby czytać same wyrazy uznania, ale taka konkretna krytyka daje mi dużo więcej i tak właściwie to po nią to przychodzę.
Nie odniosę się do każdego z osobna, bo z grubsza chodzi wam o to samo, mianowicie że warstwa erotyczna oraz fantastyczno-horrorowa się rozjeżdżają. Cóż… wiem o tym. Pomijam już, że łączenie erotyki z czymkolwiek poza typowym dla tego gatunku obyczajem / romansem / melodramatem, nie jest wcale takie łatwe. A jeśli już, to często przebiega bardzo powierzchownie – np. ktoś pisze erotyk historyczny i osadza akcję w dalszej przeszłości, ale buduje z niej jedynie ogólną dekorację, zupełnie nie wnikając w np. zasady i hierarchię społeczne, właściwe dla epoki zachowania itp. I czy bohaterowie jeżdżą dorożką czy autem, ubierają w gorset czy dres, to właściwie nie ma żadnego znaczenia. Poza tym dla amatorów golizny dłuższe fragmenty fabularne są często zupełnie zbędne, natomiast fanom opowiadania historii nadmiar erotyki może zawadzać. Bo nie ukrywajmy – nie każdy lubi czytać o cimcirimci I właśnie dlatego zależy mi na fachowych opiniach i sugestiach: co poprawić, na co zwrócić uwagę, co robić a czego nie.
A co do przesadnego tłumaczenia czegoś (lub nie), to powiem tak – piszesz @Bellatrix, że takie łopatologiczne pokazywanie czytelnikowi, że kobieta przy krzyżu i wodzirejka mogą być jedną postacią, jest niepotrzebne. I patrząc z tej perspektywy zgadzam się, że można by się pozbyć tego akapitu. Tylko pamiętaj proszę, że ja piszę dla odbiorcy przyzwyczajonego dla erotyki, a nie (jak w tym przypadku) horroru. Z drugiej strony pytasz o kwestie związane z zależnościami między panem młodym, jego pierwszą i drugą żoną. A z kolei to jest wyjaśnione w tekście aż nadto jasno i prosto:
– pan młody po wypadku poznał nową kobietę jeszcze przed upływem roku żałoby na dyskotece. One się nie znały wcześniej,
– od chwili poznania do ślubu (tego w tle opowiadania) minęły 3 lata. Tu akurat mogłoby być ich równie dobrze 2 albo 5, bo nie ma to wielkiego wpływu na fabułę. Ot, jakiś czas musiał minąć od pierwszego ślubu i tyle,
– nieznalezienie ciała pierwszej żony wiąże się bezpośrednio z tym, kim właściwie jest wodzirejka/topielica – właśnie tą żoną, która stała się demonem (bo tym właściwie jest topielica czy tam rusałka – przy czym nie podejmuję się dyskutować o szczegółach ze znawcami mitologii słowiańskiej) i szuka zemsty na sprawcy swojego nieszczęścia. I według mnie to właśnie ta kwestia jest opisana w opowiadaniu aż nazbyt łopatologicznie, a jak widzisz, z twojego punktu widzenia nie wszystko było takie oczywiste. I teraz właściwie nie wiem, co zrobić, by wszystkim dogodzić
Poza tym pamiętajcie, z kim i czym macie do czynienia. Ja piszę sobie amatorsko, w wolnych chwilach i jeszcze erotykę, która przez bardzo wielu jest uważana za literaturę gorszego sortu – i nawet nie dyskutujcie, że jest inaczej, bo wystarczająco długo siedzę w tym środowisku i widzę, w jaki sposób są odbierani pisarze erotyczni (także profesjonalni) i ich twórczość. Poza tym nie doszkalam się na jakichś profesjonalnych, płatnych kursach, nie wiążę z pisaniem wielkich nadziei ani tym bardziej nie mam ambicji wydawniczych (choć w epoce selfa/vanity wydanie zbiorku opowiadań jest tylko i wyłącznie kwestią pieniędzy) i nie mam zamiaru się okłamywać, że jest inaczej. I oczywiście przyjmuję krytykę, bo – powtarzam – po to tutaj jestem, a nie dla zbierania pustych pochwał, niemniej nie przesadzajmy z wyszukiwaniem drugorzędnych nieścisłości w opowiadanku o gołej topielicowej dupie
No i dziękuje raz jeszcze!
Widzę, że muszę tutaj wyjaśnić pewną rzecz. Mianowicie wy, jako fani fantastyki, rozpatrujecie powyższe opowiadanie jako próbę jej napisania (czy udaną, czy nie, to już inna kwestia) z dodaną erotyką. A tak naprawdę jest odwrotnie – w moich tekstach podstawą jest zawsze erotyka (w różnych odcieniach, od softu po otwarte porno), a dopiero później następuje obudowanie jej motywami obyczajowymi, sensacją, thrillerem czy czym mi się jeszcze zachce. I równie dobrze ta historia lekarki mogłaby się obejść bez pierwiastka fantastycznego i pójść na przykład w klimaty w rodzaju "psychopatka wykorzystuje pacjentów" – wówczas rdzeń w postaci ogólnego zarysu historii zawierającej seks zostałby taki sam, a zmieniłoby się otoczenie, ewentualnie motywacje bohaterów i tak dalej.
Swoja drogą być może na dniach umieszczę tutaj drugie opowiadanie, znacznie bardziej dosłowne, dłuższe (50k znaków) i takie, w którym motyw fantastyczny (choć innego rodzaju) stanowi już nieodłączny element fabuły. I ciekawi mnie, jak na to zareagujecie.
A za wszystkie poprawki i sugestie dziękuję po raz kolejny!
Co do pierwszego zdania ze wzrokiem, to może faktycznie jest napisane nieco niezręcznie. Aczkolwiek redaktorzy nie protestowali. "Lupanar" to czeski błąd, choć też się przemknął. Poprawię. Zresztą to "Natychmiast" także bardziej pasuje. No ale tutaj wychodzą moje braki literackie, z którymi walczę, ale tak raczej średnio skutecznie. Co do całości opowiadania, to ta wersja powyżej i tak została rozszerzona względem oryginału. Natomiast nie będę jej poprawiać w nieskończoność i dopisywac dopisków do innych dopisków, bo to moim zdaniem nie ma sensu. Jeśli taką wersję uważam za ostateczną i taką publikuję, to widocznie na daną chwilę nie jestem w stanie stworzyć lepszej. Owszem, co jakis czas wracam do starszych tekstów i zwykle robię parę poprawek (zwykle przeoczonych przecinków, powtórzeń, błędów edycji itp.), ale na nich kończę. Bo w pewnym momencie to już jest pisanie tekstu od nowa pod obecny styl, obecne widzimisię i obecne pomysły. A te wolę realizować na świeżo w nowych tekstach. Niemniej uwagi jak najbardziej przyjmuję.
Od samego początku się nastawiam na krytykę, niemniej mam nadzieje, że będzie ona choć trochę konstruktywna. Bo z samego “mogłoby być lepiej” nie wyciągnę żadnych wniosków. Poza tym powtarzam, że tekst ma już niemal dwa lata (a w tym czasie zmieniło się u mnie sporo, choćby warsztat nie wygląda już tak źle) i był pisany pod konkretne wymagania – do dziś właściwie nie wiem, jakim cudem udało mi się zmieścić tę historię w tak ciasnym limicie słów, mimo wszystko budując jakieś tam tło i przynajmniej minimalnie zarysowanych bohaterów.
No i przede wszystkim to wciąż erotyka, z jedynie dodatkiem innego gatunku (i to niewielkim), a wielu ludzi albo całkowicie ją odrzuca, albo w najlepszym razie traktuje jako coś pośledniego, taką literaturę gorszego sportu, przeznaczoną – i to niezależnie od faktycznego poziomu konkretnego dzieła – dla wybitnie niewyrobionego czytelnika. I za długo siedzę w pisaninie o gołych dupach, żeby tego nie wiedzieć, no ale taki był i wciąż jest mój wybór drogi artystycznej.
W każdym razie wciąż czekam na dalsze komentarze, sugestie i porady! A za te powyżej dziękuję wszystkim przedmówcom!
Co do tego podkreślenia wieku bohaterów, to jest to wymóg wielu portali. Bo niby wiadomo, że domyślnie w erotyce jakikolwiek “młody” i tak oznacza “zgodnie z prawem pełnoletni”, ale nie uwierzycie, jak wielu nadgorliwych potrafi się o to czepiać. I niejeden autor poleciał za coś takiego na przykład z Wattpada, że o Facebooku nie wspomnę. Zresztą tak samo kontrowersyjnie można potraktować wspomnianą kwestię, czy taka forma współżycia będzie gwałtem (zgody przecież nie ma, bo rodzeństwo jest nieświadome tego, co się dzieje), czy właśnie usprawiedliwionym działaniem, mającym ratować życie. Czyli, zgodnie z tytułem – mniejszym złem.
Poza tym wkraczamy tu w bardzo śliskie kwestie, jakim jest właśnie przyzwolenie – nie wiem, na ile sami się orientujecie w temacie, ale na przykład w tekstach BDSM motywacja czy usprawiedliwianie bohaterów za pewne czyny często po prostu nie istnieją, ograniczając się do stereotypowego “pan każe, to suka musi”. I nie trzeba nie wiadomo jak nadinterpretować, by uznać opisywane tam sytuacje jako regularną przemoc seksualną, która w realnym życiu skończyłaby się co najmniej oskarżeniem i wizytą policji. Ale to temat na zupełnie inną dyskusję.
Element fantastyczny został natomiast użyty nie tyle by jakikolwiek gwałt usprawiedliwić, ale po prostu spodobało mi się wprowadzenie takiej na wpół realnej bohaterki, co było zresztą jednym z pierwszych takich zabiegów. Dlatego niekoniecznie całość wyszła spójna, i właśnie dlatego interesuje mnie, w jaki sposób to poprawić na przyszłość. Bo kusi mnie pójście w typowy świat fantastyczny, ale boję się, że nie podołam.
PS “Szort” już jest zmieniony na “opowiadanie”.