Profil użytkownika


komentarze: 35, w dziale opowiadań: 30, opowiadania: 20

Ostatnie sto komentarzy

Ronie Hill,

 

mam nieodparte wrażenie, że już czytałam to opowiadanie… I nie chodzi o inspirację innymi dziełami, ale o to, że wrzuciłeś “Co Pana dręczy?” (pokój 202 to zdecydowanie lepszy tytuł) kiedyś jako Natende. Pamiętam, bo je skomentowałam…

 

Czy nową wersję zmieniłeś? Po takim czasie trudno mieć 100% pewność, ale mam wrażenie, że dalej jest kilka błędów, które na pewno tam zaznaczyłam, czyli m.in. brak słownego zapisu liczebników czy niepotrzebne wprowadzanie nazw własnych (np. Toshiba), gdy te nie mają żadnego znaczenia dla fabuły. Dlatego zatrzymam się na samym wstępie, pozostałe błędy może wskażą inni. 

Mortecius,

 

to zależy, z czego makaron, bo być może jednak nie wegańskie ;)

 

Aż sobie odświeżę wywiad, najlepiej z komentarzem niezawodnego Masochisty ;)

 

 

 

Nie wiem, co tu się podziało, ale czytało się doskonale, a wisienką na torcie było to zdanie:

 

– Ale trawestowanie nie jest żadną wartością, jeśli nie chodzi o nic więcej! – dodał Michał Walkiewicz.

bo to mój ulubiony wywiad z panią Białowąs xD 

Zanais, 

 

dlatego powinnam unikać hazardu – moja intuicja zawsze źle podpowiada :P 

“Opowieść metalu” 

 

Biorę!

 

Który z jurków to wymyślił? Mam 50% szans, że trafię, więc typuję Irka_Luz ;)

 

 

Cześć,

 

stylizacja na przypowieść biblijną do mnie nie przemawia. Podobnie jak banalność całej historii, bo skoro:

 

Jeremiasz, który był powszechnie znany ze swej mądrości i roztropności. Podeszły wiek dawał mu się już jednak we znaki i Jeremiasz zaczynał mieć trudności przy wykonywaniu nawet najprostszych czynności.

był mądry i roztropny to sam mógł wpaść na takie rozwiązanie. Problemem mógł być podeszły wiek, który np. utrudniał ściągnięcie turbanu, ale w puencie okazuje się, że jednak mógł to zrobić samodzielnie.

Hej,

 

na początek:

 

Minęło wiele czasu i ani mi to nie przeszło przez myśl. Chciałabym teraz wszystkim niedowiarkom zaśmiać się w oczy i rzec:

A nie mówiłam!

Miłości nie ogranicza kosmos. Nie ograniczają jej różnice ani kulturowe, ani rasowe, ani żadne inne występujące wśród gwiazd. Miłość może ograniczyć tylko nasz umysł, a ten zawsze miałam otwarty. Na całe szczęście.

Dużo tych “ani” blisko siebie.

 

jakby to po Ziemsku powiedzieć 

ziemsku 

 

 

rozdwojone słońce tworzy niesamowite spektakle

Jak rozdwojone? Nie czasem podwójne? Z określeniem podwójne gwiazdy się spotkałam, ale rozdwojone nie :)

 

między gwiazdami Boga, którego przedstawiają jako człekokształtny meteor.

Tu mi coś nie gra – nie powinno być z odmianą?

 

Zdecydowałam się na ten szalony krok bo pragnęłam zrobić w życiu coś

Brak przecinka

 

że to ich Bóg płacze wtenczas nad ich światem, a łzy jego zmywają złą energię, przyjmując odcień krwi.

Mówił, że podczas tej nocy wszystko jest cudowniejsze, a dziecko spłodzone podczas opadów szkarłatnego deszczu będzie silne i wolne od chorób.

Powtórzenia

 

Wybyłam z Ziemi w wieku szesnastu lat, jeszcze zanim posmakowałam zbliżenia z mężczyzną. I zawsze marzyłam tylko o tym, aby początek tej przygody nie miał miejsca po pijaku, z przypadkowym gościem, gdzieś w kiblu podczas imprezy.

Początek wzniosły, bo jest i wybyłam, i posmakowałam zbliżenia, a potem wpada kibel i powstaje zgrzyt.

 

Twist na końcu jest najciekawszym elementem tego opowiadania, ale i tak wydaje się, że całość rozegrała się za szybko. Chyba przydałaby się tutaj dłuższa forma, bo obecnie trudno się wczuć. I jest całkiem sporo błędów, jak na szorta. 

 

Zgodzę się z gravel, że do tematyki konkursu to jakoś nie pasuje. 

 

 

 

 

 

 

Cześć,

 

tekst jest napisany dobrze, ale mam z nim masę logicznych problemów:

 

Podpisał, wrócił do domu i próbował zapomnieć. A memchip, starannie przebadany przez mnemetyka, umieszczono w policyjnym archiwum dowodowym.

Adam próbował nie myśleć o Dianie, gdy pakował jej rzeczy do kartonowych pudeł. To trzeba zrobić, ból choć trochę zelżeje. Tak mówił mu Dex, więc postanowił zastosować się do rady przyjaciela. W końcu lepiej robić coś, niż nie robić nic.

 

Trudno mi sobie wyobrazić taką sytuację, że ktoś w wieczór utraty bliskiej osoby bierze się za sprzątanie rzeczy po niej. Chyba, że pomiędzy jednym a drugim zdaniem minęło więcej czasu, a krótka forma sprawiła, że zdarzenia wydają się bardzo blisko na osi czasu.

 

Włamanie do archiwum policyjnego było trudne, ale udało mu się obejść systemy bezpieczeństwa. Długo przeglądał zawartość półek, aż wreszcie znalazł to, czego szukał.

Randomowy człowiek włamuje się od tak do policyjnego archiwum?

 

Gdy następnego dnia wieczorem detektywi prowadzący śledztwo zapoznali się z zapisem memchipa Diany, nie mogli ukryć zdziwienia. Po co Adam miałby kasować wspomnienia, skoro odkrył, że narzeczona przed śmiercią jechała wyznać zdradę i szukać przebaczenia? Przecież jej ostatnim wspomnieniem był uśmiech Adama i jego szczęśliwe, troskliwe spojrzenie, które tak bardzo kochała.

Czy memchip nie zapisywał wspomnień w sposób chronologiczny? 

 

Gdyby tekst był dłuższy, to pewnie nie byłoby tych wątpliwości, więc może warto go rozbudować, bo byłaby to fajna opowieść. W tym momencie ma dla mnie zbyt wiele logicznych dziur, abym mogła to “kupić”.

 

 

Cześć,

 

zamiast próby wody – próba prochu. Z tym samym efektem dla niewinnie oskarżonych. 

 

A samo opowiadania bardzo fajne. Jasne, od początku wiadomo, że to jednak Berenika jest żarniczką, więc twist nie zaskoczył, ale to nie zarzut :). Chyba limit w konkursie jest do 30k zzs, więc zgodzę się z komentarzem wyżej – poczytałoby się jeszcze trochę.

Cześć,

 

chciałam przeczytać całość, ale łatwo się w tym pogubić. I zgadzam się z Alicellą – opisy są przedobrzone, trochę przerost formy nad treścią, bo w tym wszystkim niknie fabuła.

 

Z technicznych rzeczy to sporo powtórzeń, głównie zaimków:

 

Z początku starała się nie skupiać na nich uwagi i odejść w swoją stronę, jednak stało się to niemożliwe w momencie, gdy stwory zaczęły zastępować jej drogę. Nie zdarzyło się to nigdy przedtem. Jak mogła na to pozwolić? Jej mistrzowie nie będą z tego powodu zbyt zadowoleni. Zaczęła wymawiać słowa skomplikowanej inkantacji. Jej usta wypełniła światłość, a stwory iluzji czmychnęły z powrotem w mrok. Gdy zobaczyła, że jej zaklęcia odniosły pożądany skutek porzuciła niepokój i skierowała swe kroki w głąb ciemnego korytarza.

Po dłuższym błądzeniu doszła do rozwidlenia dróg w trzech kierunkach. Ognik towarzyszący jej przez całą drogę jakby przygasał. Jej siła duchowa wydawała się być na wyczerpaniu. Zaklęła w duchu, wybrała środkowy korytarz po czym zaczęła podążać w kierunku sali stanowiącej część starożytnej Arcyksiążnicy w której znajdowały się najstarsze manuskrypty znane ludzkości. Była już w tym pomieszczeniu przed prawie dziesięcioma laty ze swoim mistrzem. Towarzyszyła mu choć nie powinna. Żaden adept czy też adeptka nie powinni widywać zbiorów Arcyksiążnicy przed złożeniem Trójprzysięgi, jednak jej mistrz miał w sobie coś z buntownika i postanowił pokazać swej uczennicy choć część tych wspaniałości jakie zawierała starożytna biblioteka. Nie złamał przy tym zakazu, gdyż dotyczył on (choć nie było to powiedziane wprost) zapoznawania się adeptów z treścią woluminów znajdujących się w Arcyksiążnicy, a nie samym przebywaniu ich na jej terenie.

Hej,

 

pierwszy plus za długość, bo lubię krótkie formy, które można szybko przeczytać, zwłaszcza gdy są tak dobrze napisane :). Parę razy się uśmiechnęłam, więc to kolejny plus.

 

Trochę za dużo tych zapachów, chociaż rozumiem zamysł, ale w pewnym momencie się przejadło (przeczuło? przepachniało?). To w zasadzie jedyny zarzut. 

 

A i no jeszcze to: nie tylko nie zabijamy piesków w opowiadaniach, ale nie krzywdzimy też innych zwierząt. Na szczęście sprawca został szybko ukarany.

Finkla,

 

dribble lepszy niż oryginał, co nie dziwi – w końcu Złote Piórko zobowiązuje :)

 

Król wszedł na wieżę. Bolał go bok, nogi zesztywniały. Jednak wszystko przyćmił ból psychiczny po śmierci syna. Następca tronu zginął w bitwie, którą miał wygrać. Przynajmniej tak przepowiadał nadworny wróżbita. Do jego izby zmierzał król.

Puk, puk.

– Kto tam?

Władca zrozumiał błąd, więc wieczorem zapłonął stos, którego jasnowidz nie przewidział.

Hej,

 

przeczytałam, bo ostatnio trochę siedzę w klimatach sci-fi i open space. 

 

Na początek kilka kwestii technicznych. Uciekło parę przecinków, parę pojawiło się w złych miejscach.

 

Trochę tego za dużo:

Mechaniczny umysł biokrętu był idealną mieszaniną zwierzęcych instynktów i matematycznego geniuszu; jego nieludzki intelekt zawiadywał polaryzacją osłony rdzenia głównego, komponował skomplikowane algorytmy pól kontrolujących dysze napędowe, oraz wykonywał szereg innych czynności wymagających niebywałych zdolności matematycznych. Nie mniej jednak tym razem głód zwyciężył. W jego trzewiach uruchomiła się komora trawielnicza, oraz układ wiwisekcyjny. W ułamku sekundy drapieżnik zdecydował, że ładunek jest więcej niż interesujący i przejęcie go jest sprawą priorytetową zarówno dla niego, jak i dojrzewających w nim larw. Oderwał się od skały; leciał z zawrotną szybkością, wygłodniały i dziki.

Trzeba odmienić

Musiał dogonić asteroidowiec

Literówki

 

– Wykryto wzrost promieniowanie w systemach uzbrojenia agresora

Nowo przybyła jednostka wyglądał jak latające dzieło sztuki.

Można skreślić jego:

 

Jego prosty, dyskowaty kadłub pokrywały misterne zdobienia i symbole.

Powtórzenia + literówka w SI

 

Jego prosty, dyskowaty kadłub pokrywały misterne zdobienia i symbole. Szczególnie rzucał się w oczy motyw liścia paproci, ciągnący się wzdłuż kadłuba i owijający się wokół zespołu ciężkich baterii plazmowych, które krótko po przybyciu otworzyły ogień.

– Bezpośrednie trafienie w kadłub biokrętu! – zameldowała niemal radośnie sztuczna inteligecjia asteroidowca.

 

To prolog, więc trudno ocenić, nie czytało się źle, ale sci-fi jest specyficznym gatunkiem i dużo tutaj naukowych lub okołonaukowych terminów, więc przez to trudniej mi sobie wyobrazić, jak to wszystko wyglądało. Chętnie przeczytałabym dalszą część, aby zobaczyć, w jaką stronę pójdzie historia

regulatorzy,

 

myślę, że Twoja opinia jest przesadzona, ale masz do niej prawo. Tak to już bywa z opiniami ;)

 

homar,

 

wyszukałam go dla Ciebie, bo całość znałam tylko z jakiegoś starego mema ;)

 

– Towarzyszu Stalin, przyszedł jasnowidz. Mówi, że zna przyszłość.

– Do łagru. Jakby znał przyszłość, to by nie przychodził.

 

Zalth,

 

dzięki, w zasadzie to wprawka i próba zmierzenia się z nowym dla siebie tworem. Chociaż taka kondesacja treści mi pasuje, więc to pewnie nie jest ostatni raz :)

Cześć :).

 

Kra85, 

 

3xP zmieniłam na: Jednak ból fizyczny był niczym w porównaniu z bólem psychicznym. 

 

Mam nadzieję, że to już tak nie razi + doszło brakujące słowo, więc jest pełnoprawne Drabble na 100 słów. 

 

3xS zmieniłam według sugestii, brzmi faktycznie lepiej, a drakaina miała podobny pomysł.

 

Silva, regulatorzy, drakaina,

 

inspiracje bywają różne ;)

 

Krokus,

 

chętnie – uporam się tylko z zaległościami w pracy i biorę się za Dribble’a :) 

Edmund Czarnażmija,

 

nawet przy takim podejściu do drabbla, Twój tekst przekraczał ramy o kilkadziesiąt słów ;) 

Cześć,

 

to szort,nie drabble :)

 

Sam szort mnie nie przekonał specjalnie, nie wiem, gdzie się to dzieje – blok czy oddział psychiatryczny? 

 

Styl ok, jakieś interpunkcyjne potknięcia tam zauważyłam i tyle, więc nie zgrzytało przy czytaniu.

 

Aaron333, dzięki za dobre słowo. Szorta nie wyrzucam do kosza, przekształcę go kiedyś w pełnoprawne opowiadanie, gdzie motywacje bohaterki powinny lepiej wybrzmieć :)

 

Verus, rozumiem obiekcje i jest w tym sporo racji, dlatego pewnie kiedyś rozwinę to w coś dłuższego :)

 

Morderca bez serca, rozjechawszy się specjalnie :) 

 

LanaVallen, w takim razie trzymam kciuki :)

FilipWij, LesnyLutek,

 

Tak zrobię, po drobnych poprawkach będzie to wstępem do opowiadania, wtedy całość na pewno nabierze więcej sensu. W każdym razie dzięki za miłe słowo i komentarz :)

 

LanaVallen,

 

dzięki za zrozumienie, właśnie o coś takiego mi chodziło, ale forma okazała się zdecydowanie zbyt krótka, aby to w pełni wybrzmiało. Lubię bohaterów, którzy działają przeciw utartym schematom, więc chętnie przeczytałabym Twój tekst :) Jest dostępny na forum? Czy to pełnoprawna powieść? 

Zalth,

 

dzięki za opinię, być może kiedyś tego szorta rozwinę w pełnoprawne opowiadanie i tutaj opublikuję. W dłuższej formie powinno udać się obronić motywację bohaterki i stworzyć spójną postać :) 

Dogsdumpling,

 

dzięki za komentarz :) po fakcie dochodzę do wniosku, że problemem mojego szorta jest forma, więc będę się trzymać opowiadań :)

Trybik,

 

co do przecinków, to w necie znajdziesz kilka programów, które wyłapią (większość) takich błędów za Ciebie – ortograf, languagetool itd. Ciągle nieidealne rozwiązanie, ale na początek znacznie poprawni interpunkcję :)

PanDomingo, wygooglałam i wygląda nieźle. Wrzucam na listę, trochę na niej poczeka, ale na pewno obczaję, dzieki! 

Grzebię sobie w wątkach i widzę taki o grach, a że ostatnio spędziłam trochę wieczorów przed konsolą, to go odświeżę :)

 

Nigdy konsolowcem nie byłam, w gry też nie grałam, ale skusiłam się na Cyberpunka. Może ten brak doświadczenia spowodował, że mi się podobało, głównie pod kątem fabularnym, więc poszłam w RPG-y, bo podobno one fabularnie są dobre. 

 

Teraz ogrywam trylogię Mass Effect, a że kocham wszelkiego rodzaju space opery, to siadło. Niestety zaspojlerowałam sobie kilka kwestii i chyba mnie czeka rozczarowanie w finale 3. części. Na szczęście do niej jeszcze daleko, bo lato, praca, pisanie, więc na konsole nie starcza dużo czasu :P 

 

Jakieś dobre fabularnie tytuły polecacie na Xboxa (to chyba ma znaczenie, bo część nie pójdzie). RDR2 w kolejce na bliżej nieokreśloną przyszłość.

Cześć,

 

takie zdania z dużym nagromadzeniem przymiotników, kojarzą mi się z odpicowanym wstępem Granda (Dżuma):

 

W piękny poranek majowy wytworna amazonka, siedząc na wspaniałej kasztance, jechała kwitnącymi alejami Lasku Bulońskiego

 

U Ciebie też wszystko jest jakieś: mężczyzna – chudy, płaszcz – długi, blaster – futurystyczny. A to pierwsze zdanie dopiero ;). Czasami lepiej zostawić coś dla wyobraźni czytelnika, niż wykładać mu wszystko na tacy. 

 

 

 

 

 

 

Cześć Natende,

 

szkoda, że skasowałeś wczorajsze teksty, bo komentarze do nich mógłbyś wykorzystać i tutaj. Problemy podobne, które wyłuszczyłam wczoraj (np, nadmiar niepotrzebnych szczegółów, takich jak marka laptopa i plecaka). 

 

W tej chwili liczył się Daniel. Jej przyjaciel, w którym podkochiwała się od najmłodszych lat, leżał z zapaleniem płuc w jednej z sal, prawdopodobnie kaszląc i wijąc się we wszystkie strony jak dżdżownica. Zapalenie płuc to przejebana sprawa. Była tego świadoma i wiedziała, że to jej szansa. Jeżeli teraz będzie dla niego miła i mu pomoże, to z pewnością on odwdzięczy się czymś podobnym i zabierze ją na randkę, a później do siebie, gdzie…

 

Z jednej strony się kocha gościa od dawien dawna, a ten jest na granicy śmierci (spanikowana matka, szpital, ostre zapalenie płuc), więc powinno skręcać ją z niepokoju. Zamiast tego myśli, jak to wykorzystać do swoich celów. No nie wiem… Dużo tu takich kwiatków, a przeczytałam może ¼.

 

 

Cześć,

 

odpowiem zbiorczo, bo pojawiło się trochę komentarzy i chociaż tekst (jak widać) zgrzyta, to cieszę się, że wywołał tutaj dyskusję, a odbiór nie jest jednoznaczny. Cieszę się również, że niektórzy dostrzegają w nim coś więcej, mimo że skondensowana treść nie dawała zbyt wielu manewrów do interpretacji ;) W końcu chodzi o wywoływanie emocji, a ich wachlarz jest spory. 

 

Co do technicznych uwag, to zgadzam się – mój błąd. Ekscytacja związana z odkryciem tego forum i chęć sprawdzenia się po latach pisania tekstów stricte technicznych spowodowały, że pospieszyłam się z publikacją ;) Mimo wszystko nie uważam tego za niewypał.

 

Do zobaczenia pod innymi tekstami, mam nadzieję, że przyszłe publikacje wzbudzą podobne dyskusje :)

Szort ciekawy, a ostatnio mam fazę na takie klimaty (Expanse, Mass Effect). Co prawda o interpretacji więcej powiedziały mi komentarze niż sam tekst, ale może nie skupiłam się wystarczająco ;) Gdyby to miało swoje rozwinięcie, to na pewno bym przeczytała, a na razie to taki trailer, który zaciekawia i tyle. 

Cześć Alicella i dzięki za komentarz! To mój pierwszy tekst tutaj i pierwsza odpowiedź na niego, więc cieszę się, że znalazłaś mimo wszystko jakieś jasne punkty :).

 

Jedynie z tym się nie zgodzę:

Ta początkowa wzmianka o śmierci naukowców sugeruje, że zaraza jest selektywna, ale potem okazuje się, że wcale nie, więc wprowadza to czytelnika w błąd.

bo:

 

zginęło wielu naukowców. Zresztą nie tylko ich, a listę strat uzupełnili nauczyciele, informatycy, nianie i księgowi. W zasadzie przykłady można by mnożyć w nieskończoność

 

Ładne to :) poetyckie opisy w kontraście z brutalnością wojennych działań świetnie wypadają. Technicznie też bardzo dobrze. 

 

A, i to chyba nie szort, jeśli ma prawie 15k znaków. 

Cześć,

 

nawiązania bardzo fajne, ale sporo tutaj chaosu i można się pogubić. Do tego garść literówek i brak przecinków utrudnia czasem czytanie + wspomniany już wyżej zapis dialogów.

 

A propos dialogów, to szkoda, że pacjenci zostali tak krótko przedstawieni przez Roba. Osobiście wolałabym opis uzupełniony dialogami niż rozmowę, a w zasadzie w dużej mierze monolog pielęgniarza. Może taki był zamysł, ale wydaje mi się, że tekst dużo by zyskał na takim zabiegu. 

 

Zaraz mamy porę wydawania wieczornych tabletek. Pokażę ci zaraz, jak należy wszystko przeprowadzić – Rob zaczął protekcjonalnym tonem, który zaraz zmienił się w obleśne mlaśnięcie:

Jest trochę takich powtórzeń w tekście.

 

Plus za pomysł.

 

 

 

Cześć,

 

kilka błędów, które wyłapałam na początku:

Stał jak wryty przez niemal pół minuty, macając stale klamkę drzwi, gdy wreszcie zebrał się na odwagę, by owe drzwi otworzyć.

By je otworzyć – prościej i bez powtórzenia.

 

Schludnie ułożone czarne włosy mężczyzny zasypane były białymi płatkami śniegu, które jeszcze nie zdołały się roztopić.

Zdążyłyby, bo wcześniejsze opisy sugerują, że trochę w tej poczekalni czekał. Zdążył nawet przysnąć, więc jeśli nie było w niej przeraźliwie zimno, to płatki śniegu są dawno wspomnieniem.

 

Jeden z nich zajmował już przystojny brunet w wieku około czterdziestce.

Literówka.

 

Zegar wiszący nad biurkiem wskazywał godzinę dziesięć po dziewiątej.

Wypowiedzili dotychczas tylko kilka zdań, a upłynęły już 2 godziny? Szczególnie, że niżej jest:

 

Gdy Norris skończył, Adam chwycił filiżankę i wypił wszystko za jednym łykiem. Odłożył naczynie i wrócił do opowiadania. Minęło dwadzieścia pięć minut, odkąd tu wszedł.

 

I tak dalej, bo w zasadzie podobne kwestie przewijają się przez cały tekst. Był tu jakiś pomysł, ale być może forma za krótka, aby fajnie wyszło, bo kolejne dramaty przestają robić wrażenie – jest ich po prostu za dużo i pojawiają się za szybko. Do tego nadmiar niepotrzebnych szczegółów (marka samochodu, który zabił rodziców, piętro, na którym znajdował się automat z wodą, piwo wypadające z prawej ręki itd.).

 

Trzeba szlifować warsztat, ale – jak napisał przedmówca – masz dopiero 16 lat, więc na pewno będzie coraz lepiej :)

 

Powodzenia :)

 

 

 

 

 

 

Cześć,

 

skoro można się przywitać, to się przywitam, bo swojej przygody na tym forum nie chcę zaczynać od anonimowego wrzucania tekstów do Poczekalni. Ale po kolei :)

Nick nie jest przypadkowy, to imię bohaterki z jednej z pierwszych książek fantasy, jakie przeczytałam. Niestety po latach nie pamiętam już tytułu książki – może to lepiej, bo pamięć lubi idealizować wspomnienia i mogłoby się okazać, że z perspektywy czasu już nie ma tego efektu WOW. 

Na co dzień piszę, czyli poniekąd spełniłam swoje marzenie z dzieciństwa. Poniekąd, bo copywriting to jednak nie writing w czystej postaci, zwłaszcza ten SEO. Mimo wszystko lubię swoją pracę, a to już coś :P.

Błąkam się po różnych gatunkach – zarówno w pisaniu (fantasy?), jak i czytaniu (seria Expanse), słuchaniu (głównie polscy artyści) i graniu (Mass Effect). Lubię dobrą fabułę i z zaskoczeniem odkryłam, że niektóre gry również jej dostarczają. Chętnie więc poznam jakieś Wasze “polecajki” w tym zakresie ;)

 

Nowa Fantastyka