komentarze: 10, w dziale opowiadań: 10, opowiadania: 5
komentarze: 10, w dziale opowiadań: 10, opowiadania: 5
@regulatorzy
Zmieniłem tag na fragment. Dziękuję za poprawki.
@Tarnina
“Wiązanka nawiązań.” – Właśnie tak.
”You are no Stanisław Lem, przykro mi.” – Mnie też, ale wcale nie aspiruję i nie taki był cel zapożyczeń.
”tylko przepisujesz z Lema i to dość przypadkowo” – Mówi to ktoś kto z pewnością siebie twierdzi, że “Promy są raczej małe. Duże są liniowce i tym podobne.”; oraz nie bardzo rozpoznaje celowe zapożyczenia, włącznie z niemalże dosłownym przepisaniem (celowo niemalże)…
”>>Wiktora i jego ojca spowolnił jakiś strasznie wysoki i szeroki mężczyzna, najwyraźniej nienawykły do pól siłowych, które cumowały prom.<< To znaczy? Co konkretnie się wydarzyło? I dlaczego?” – … a innych nawiązań nawet nie rozpoznaje.
“>>Zapamiętaj to imię synu<< Wołacz oddzielamy: Zapamiętaj to imię, synu. Ono nie jest powszechnie znane?” – i tu też…
”Gdyby nie ich stellarowy napęd, Mars znów zwyciężyłby Wenus. Czyli jaki napęd?” – i tu.
”>>biurokracja trzymała się nadal mocno.<< A czemu by miała przestać?” – Proponuję najpierw odpowiedzieć sobie na pytanie: dlaczego powstała i trwa. A potem zastanowimy się czy mogła się skończyć i czy można się dziwić, że wciąż jest…
“>>wykutą nad grobem frazę<< W powietrzu?” W moim świecie (Ziemia) groby znajdują się w ziemi, więc nad nimi są np. nagrobki (jak sama nazwa wskazuje). Lub w przypadku sarkofagów – wieka tychże.
Jest jeszcze kilka podobnych zarzutów (np. z tymi traktatami), ale jeśli ktoś nie wyczuł klimatu tekstu będącego hołdem (z całym sztafażem nawiązań, zapożyczeń i aluzji) to ustosunkowywanie się do nich mija się z celem. Podobnie jak tłumaczenie pewnych kwestii, które albo się łapie albo nie – nie każdy jest stworzony do odbioru fantastyki, nawet gdy jest fizykiem ;)
Odniosę się jeszcze tylko do “>>Pocieszającym wydawał się fakt, iż sama czynność jedzenia okazała się na tyle przyjemna, że przetrwała stechnicyzowanie codzienności.<< Komu i dlaczego?[1] Nie bardzo wiem, co próbujesz mi powiedzieć.[2] Czemu miałaby nie przetrwać?[3]” 1. Wszystkim ludziom, a szczególnie autorowi ;) 2. Trudno. 3. Załóżmy, że jedzenie nie jest koniecznością. Że wystarczy tabletka rano i wieczorem aby dostarczyć wszystkie substancje odżywcze. Do tego nanity, które też mogą uzupełniać braki organizmu i to w sposób niezauważalny dla człowieka. Jak bardzo będzie w takim świecie powszechna czynność przygotowywania posiłku i jego spożywania? Do tego można dodać kwestię tego, że naturalna żywność niemalże zniknie – bo np. ludność Ziemi osiągnie 40 miliardów i planeta zamieni się w wielkie miasto, bez miejsca na pola uprawne czy farmy hodowlane.
Aczkolwiek (:D) za poprawki interpunkcyjno-gramatyczne dziękuję (zwłaszcza z tym pierwszym mam problemy).
Andyql – To może inaczej – skoro ta rozmowa nie wnosi nic do akcji, jest tylko wypełniaczem, to niech będzie na inny temat? Mniej kontrowersyjny? Na przykład:
– Powinniśmy mieć dywizje pancerne! Czołgi to podstawa – podniecony okularnik uderzył pięścią w stół – a my na konikach zapieprzaliśmy!
– Czołgi przegrywały z samolotami. Mieliśmy za mało Łosi i Karasiów – irytowała się szczupła brunetka.
– Czołgi zamiast bezużytecznej floty – nie ustępował chłopak.
Przekrzykiwali się bez przerwy… Ucichli, kiedy znad sąsiadującego z nimi stolika, podniósł się dosyć tęgi mężczyzna w średnim wieku. Wstał z pewnym trudem, pozwalającym domniemywać, że tego wieczoru wsparł budżet Rzeczypospolitej wpływami z akcyzy za przynajmniej kilka piw…
– Chcecie posłuchać o faktach? – zapytał, odrobinę tracąc równowagę. I zanim zdążyli się odezwać, rozpoczął z powagą, jakby wygłaszał wykład – robicie błąd, oceniając decyzje ówczesnych z perspektywy dzisiejszej wiedzy. Wtedy nie wiedziano o druzgocącej sile uderzeń lotniczych, a czołgi były mimo wszystko bronią dość nową, żeby nie rzec eksperymentalną. A co najważniejsze, we Francji jeden samochód przypadał na dwudziestu pięciu obywateli, w Niemczech był jeden na siedemdziesięciu. A w Polsce? Jeden na ośmiuset. Więc gdzie nam do dywizji pancernych? – przerwał i zmierzył wzrokiem młodych ludzi, jakby usiłował sprawdzić czy jego opowieść wywarła na nich wrażenie.
Irka_Luz – I to wszystko. Jak dla mnie trochę za mało. – “W założeniu było to początkiem czegoś większego”.
Przyjrzałabym się przecinkom. – Przyjrzałem nie raz. Niestety to jest moja pięta i bez wskazywania palcem i tłumaczenia więcej nie zrobię :/
@Andyql – Jeśli podział na rozdziały/części jest tymczasowy, na potrzeby publikacji na portalu to OK :)
“literacka nagroda Nobla trafiłaby w ręce ówczesnych tekściarzy – Mogielnickiego i Olewicza” – jestem za! :)
Trochę byt mało akcji jak na osobny rozdział….
Tekst świetny, ale mógłby być nieco mniej dosłowny. I bardziej wystylizowany, tzn. skoro jest król, to Wateusz mógłby się posługiwać piórem i pergaminem a nie ołówkiem i notesem, zakup mógłby być w Kitaju a nie w Chinach, etc.
Ambush – dzięki, przejrzę kwestię zabudowy i kształtu planety :)
Andyql – “przejście” od budynku muzeum do krążownika zrobię. Brawo za przejrzenie źródłosłowu sekty :) W nagrodę możesz poszukać cytatu z Szekspira ;)
regulatorzy – dzięki za poprawki dialogów.
ANDO – hmm… ale brak zaimka może sugerować chęć zakupu jakiejkolwiek wody, niekoniecznie wiślanej… Nad zdrobnieniem czy czymś – pomyślę.
Wybaczcie dłuższą nieobecność.
Andyql – zaskoczyłeś mnie informacją, że w powieści wątek Powstania Warszawskiego będzie nieobecny, bo po tym fragmencie, a szczególnie po informacji, że “przyglądałem się naradom Komendy Głównej”, sądziłem że będziemy mieli do czynienia z jakimś poprawianiem historii. Stąd też moje odniesienie do serii www Ciszewskiego.
W szczegóły historyczne nie chcę wchodzić, w dyskusji między Tobą a drakainą jestem pośrodku (może z przechyłem w stronę drakainy).
“Amerykanie nie chcieli zbyt szybko wyzwalać Paryża, bo konieczność wykarmienia kilku milionów paryżan zbyt obciążyłaby ich linie zaopatrzeniowe.” Sądzę, że nie był to szczególnie istotny powód. Kilka milionów paryżan dałoby z radością radę wyżywić wyzwolicieli i bez żalu pożegnałoby dbający dotąd o menu Francuzów Wehrmacht. – Widzisz, to co ja napisałem to nie jest moja opinia a ocena gen. Bradleya, amerykańskiego głównodowodzącego w Europie 1944-1945 (do znalezienia w Jego wspomnieniach pt. “Żołnierska Epopeja”); Natomiast Ty przeciwstawiasz temu swoją opinię. Zajęcie Paryża opóźniło ofensywę aliantów w stronę Niemiec o kilka tygodni – bo tyle ciężarówek trzeba było dodać do przewożenia żywności zamiast benzyny i amunicji. Być może gdyby nie to, to w Berlinie szybciej byłby Patton (abstrahuję od lini demarkacyjnej na Łabie, którą alianci i tak naruszyli np. w przypadku Lubeki).
Ja miałem zastrzeżenia historyczne nie tylko do Paryża, ale do całego tego fragmentu:
– Słyszeliście o powstaniu w Paryżu? Wybuchło paręnaście dni po naszym. Trwało tydzień i Niemcy złożyli broń. Amerykanie stali na przedmieściach nawet nie mając zamiaru angażować się w zdobywanie miasta. Bo walki uliczne kosztowałyby zbyt wiele ofiar – pociągnął łyk piwa ze śmieszną zadumą i odstawił szklankę – W Warszawie byłoby inaczej, Rosjanie posiadali miażdżącą przewagę i te trzydzieści parę tysięcy Niemców nie mogłoby ich powstrzymać dłużej niż kilka dni. I tyle, według Bora – Komorowskiego, miały potrwać walki.
Oczywiście, to są słowa bohatera i autor nie musi się z nimi zgadzać, a jeśli to nie jest kluczowe dla powieści to można by to potraktować lekko. Ale książkę w ręce wezmą zarówno historycy, którzy mogą zniechęcić się znajdując już na początku błąd/nieścisłość (o czym pisze drakaina), oraz amatorzy, którzy uznają te dane za fakt.
Osobiście, napisałbym ten fragment tak:
– Słyszeliście o powstaniu w Paryżu? Wybuchło paręnaście dni po naszym. Trwało tydzień i Niemcy złożyli broń bo byli otoczeni ze wszystkich stron. Amerykanie stali wokół miasta nawet nie mając zamiaru angażować się w jego zdobywanie. Bo walki uliczne kosztowałyby zbyt wiele ofiar – pociągnął łyk piwa ze śmieszną zadumą i odstawił szklankę – A w Warszawie…, niby Rosjanie posiadali miażdżącą przewagę, ale byli po złej stornie Wisły. Te trzydzieści parę tysięcy Niemców mogło ich powstrzymać tygodniami, zwłaszcza, że Rosjanie mieli zbyt rozciągnięte linie zaopatrzeniowe. Według Bora – Komorowskiego, walki miały potrwać kilka dni, ale nie uwzględniało to ani realiów wojskowych ani politycznych.
Sęk w tym, że taki, poprawny historycznie tekst, sytuuje wypowiedź bohatera raczej po stronie “młodzieży” niż w kontrze do niej :)
Spodziewam się czegoś w stylu serii www Ciszewskiego, tyle że lepszego.
Fajny język, żywa akcja, dobry humor, zabawne bon-moty. No i uwielbiam historię alternatywną.
Jedyne minusy, jako historyk, znajduję w twierdzeniach dotyczących powstania – także tego paryskiego (Amerykanie nie chcieli zbyt szybko wyzwalać Paryża, bo konieczność wykarmienia kilku milionów paryżan zbyt obciążyłaby ich linie zaopatrzeniowe. Tymczasem Francuzi nie uzgodnili nic z nikim i po prostu wybuchnęli powstanie. A ponieważ (1) byli uzbrojeni jak na ruch oporu przystało, a nie jak przedszkole /w przypadku AK w Warszawie/, (2) Amerykanie byli już na prawym brzegu Sekwany i brali Paryż w kleszcze, (3) konsul szwedzki pośredniczył w poddaniu miasta, (4) tak jak często Niemcy woleli zginąć niż poddać się Rosjanom, tak do niewoli anglosaskiej szli dość chętnie – to powstanie zakończyło się sukcesem. To w skrócie, bo można by dodać jeszcze kilka punktów i wykazać kompletną nieprzystawalność tamtego powstania do naszego). Takie nieścisłości widzę też w sprawie Powstania Warszawskiego (i okolicznych, czyli nie tylko plany/oceny KGAK, ale i STAWKI), ale tutaj mogą być pewnymi skrótami, wszak na ten temat są zaledwie dwa-trzy zdania, które w całej opowieści mogą nabrać innego wydźwięku. Pisząc to nie chodzi mi o rozpętywanie kłótni politycznej, czy zanudzanie szczegółami historycznymi, ale dla mnie jako czytelnika nieścisłości podważają wiarygodność tekstu.
PS. Calvin Klein Tester – hmm… a jaki zapach ma ten tester? Euphoria, Eternity, For Men? Bo to określenie to trochę jakby na pytanie o kolor karoserii odpowiedzieć “błyszczący metalik”… Chyba…
PPS. A’propos bon-motów: Bar Micwa :D Na dworcu PKS w Toruniu jest BarCelona.