Profil użytkownika


komentarze: 15, w dziale opowiadań: 15, opowiadania: 9

Ostatnie sto komentarzy

Sława, SNDWLKR!

 

Kolejny wartościowy komentarz, za który bardzo Ci dziękuję :) Żałuję, że nie zdążyłam wprowadzić poprawek z poprzednich uwag, nim przeczytałeś tekst. W każdym razie Twój komentarz również pomógł mi znaleźć kolejne niedociągnięcia w tekście, które oczywiście w większości skorygowałam, jednak w weekend dłużej zreflektuję całość opowiadania, aby móc udoskonalić wszystko, co wskazałeś. Może nawet uda mi się nawet nieco zmienić zakończenie i puentę, kto wie?

 

Pozdrawiam!

Cześć, Żonglerze.

 

Po prostu wow! Jest mi mega miło, że dokonałaś tak głębokiej analizy mojego tekstu oraz wyczerpująco się nią podzieliłaś – jestem bardzo wdzięczna za poświęcenie temu tyle czasu. Bardzo pomogłaś mi popracować nie tylko nad powyższym tekstem, ale również nad swoim stylem. Dlatego na wstępie chcę Ci bardzo podziękować :)

Lecimy z tłumaczeniem!

Przede wszystkim uniwersum nie jest osadzone w pogańskiej Polsce, ani nawet naszej planecie. Nie wiadomo mi nic o istnieniu miast takich jak Swargin czy Jastor i bardzo natrudziłam się wymyślając ich nazwy, aby ich nie kojarzyć z chociażby istniejącymi wsiami. Nawet jeśli mi się to nie udało, to na naszych terenach nie istniały w tamtych czasach takie grody. Jednak w pełni rozumiem wątpliwość, która wynika z objętości opowiadania i ciężko jest oszacować, w jakim uniwersum toczy się akcja. Postaram się również nad tym popracować :)

Zmiana narracji jest naleciałością z jednego z kursów pisarskich, w którym brałam udział. Jestem osobą dość młodą i tego typu przedsięwzięcia wywierają duży wpływ na mój styl, także może być to spaczenie, które przyjęłam bez głębszej samokrytyki. Myślę, że może mieć to swoich przeciwników i zwolenników. Chciałam, aby historia dziedziczki została opowiedziana w formie ględy. W miarę rozwoju sytuacji w opowiadaniu chciałam dodać trochę dynamiki oraz wprowadzić zmianę stylistyki przy odmianie losów Szeptunki, z perspektywy której świat stopniowo ewoluował, zmieniał się jej punkt widzenia poprzez przeżyte rozczarowania.

Stanisława jest uczennicą poprzedniej szeptunki. Od dziecka była w zamkniętym środowisku, pod zaborczym skrzydłem swojej nauczycielki. Ma wiedzę o ziołach, ale w przypadku zakochania się, traci wszelką rozwagę i prezentuje swoją naiwność, z której nie wyleczyła jej młodość, ponieważ w późnym wieku zyskała niezależność. Oczywiście historia Stanisławy i poprzedniej szeptunki została wykreowana tylko w mojej głowie i nie ma o niej wzmianki w opowiadaniu – dokonałam takiego wyobrażenia, aby móc lepiej uzmysłowić sobie charakter i postępowanie “dużego dziecka”, na które chciałam wykreować główną bohaterkę. Należy zauważyć, że nie uczy się ona nawet na błędach i pomimo ogromu niesprawiedliwości, który ją spotkał, była gotowa znów zaufać nieznajomym (handlarz, który podwiózł ją do Jastoru; bankier).

Motyw złodziejstwa przejawia się w:

– kradzieży wianka, jak słusznie zauważyłaś;

– kradzieży skarbu, którym był posag dziedziczki (grób Brzegini);

– kradzieży monety.

Nad zagadkami na pewno popracuję i ponawiam swoje podziękowanie – Twoje uwagi z pewnością poprawią przynajmniej ten fragment :)

Z Milenką i jej braćmi to całkowicie moja wina – tutaj ponownie historia dziewczyny została wyryta w mojej głowie i zapomniałam o niej napisać, choć byłam pewna, że to zrobiłam :) Bracia są oczywiście przyrodni – z poprzedniego małżeństwa ojca Milenki. Wzmiankę o tym na pewno również dodam.

Epstein oczywiście nie poniósł w opowiadaniu większych konsekwencji, co znów wynika z nieudolności życiowej Szeptunki i tego, że nie jest ona wystarczająco dojrzała, by zawierać zdrowe relacje i trzeźwo oceniać sytuację. Uświadomiłaś mi, że muszę troszkę więcej popracować nad kreowaniem jej osobowości. Na pewno dodam kilka wzmianek o jej przeszłości, ponieważ widzę, że niezbyt udało mi się przedstawić kwintesencję jej charakteru.

Mam nadzieję, że odpowiedziałam na Twoje pytania. Pozdrawiam serdecznie!

Jeśli chodzi o szamanów to samo słowo owszem, pochodzi z Tunguzi, jednak twierdzenie, że nie byli oni na ziemiach Słowian jest błędne, ponieważ osoby pełniące funkcje szamanów (jest wiele spekulacji, jak ich nazywano i żadna z mich nie jest rzetelna, toteż badacze dla ułatwienia używają określenia „szaman”) były dość popularne już w neolicie, także na ziemiach polskich (szczególnie wyraźnie widać to na Podkarpaciu, gdzie wiele osad z przedstawicielami tego fachu zostało zbadanych przez archeologów i historyków). Celowo dodałam wzmiankę o szamanach, aby pokazać, że Jastor jest stolicą migrantów z całego świata. Ponadto chyba taka specyfika miłośników fantasy – nie dziwią nas smoki i magia, natomiast miasto złożone z kosmopolitów i mieszanki kulturowej woła o pomstę do nieba i jest przecież niepoważne ze strony autora :)

Za resztę uwag dziękuję.

Witaj, Matprz99. Pozwolę sobie napisać tutaj kilka uwag do Twojego opowiadania :)

 

– Bzzzuuuuuu. – Radosne dźwięki wydawane przez chłopca miały przypominać odgłos prawdziwej rakiety, której pomniejszony model unosił wysoko nad swoją głową.

– Nie musisz się martwić, wrócę. Mam doświadczenie, przecież wiesz. – ten początkowy dialog trochę wytrąca z sensu kolejne. Może zamiast “Bzzzuuu” (sześć “u” to już za dużo) lepiej byłoby opisać to, w jaki sposób bawi się chłopiec oraz sprecyzować i porównać do czegoś dźwięki, które z siebie wydaje? Ewentualnie po kwestii dialogowej chłopca dodać jakiś opis, by bohaterowie mogli swobodnie ze sobą porozmawiać, bez wytrącania Czytelnika z rytmu.

 

Całowali się przez dobrą chwilę […] – trochę niesmaczny ten opis. Na pewno dasz radę pisać o tym w subtelniejszy sposób, w końcu między bohaterami jest jakieś głębsze uczucie, które jest z pewnością warte uwagi i ładnych kilku zdań :)

 

– Przyjmuje misja. – wydaje mi się, że przed “misja” powinien być przecinek. Przyjmuje autor tych słów, czy ktoś inny? Jeśli bohater, który wygłasza tę kwestię dialogową to powinno być “Przyjmuję”. To samo tutaj: 

– Zgoda udzielona misja.

– Przyjmuje.

 

Jak do tej pory wszystko idzie gładko.  – mocno potoczne wtrącenie w tekst, niezbyt pasuje. Może spróbujesz opisać to w lepszy sposób? :)

 

– Uruchamiam procedurę, wszystko w normie, żadnych zakłóceń. – dodałam przecinek.

 

– Trzy, dwa, jeden ruszam, czas podróży do celu to około trzy minuty. – to, co oznaczyłam boldem również nie pasuje do tekstu pisanego. Lepiej wyglądałoby np. “Trzy… Dwa… Jeden… Ruszam! Czas podróży […]”.

 

Na twarzy Agnieszki maluje się coś pomiędzy troską, a lekkim zniecierpliwieniem. – dodałam przecinek. Od siebie dodam, że jako kobieta i matka dziecka tego astronauty z pewnością przeżywałabym silniejsze emocje niż troska i zniecierpliwienie :) 

 

[…] przewidywany czas jego podróży na Marsa wynosi trochę ponad trzy minuty. – zmień “trochę” na “nieco” i będzie się lepiej czytało.

 

Po policzkach Agnieszki spływają łzy wdzięczności.

– Udało się – wyszeptała. Przyłożyła złączone dłonie do ust, nie mogąc opanować uczucia ulgi. 

– Tata jest już na Marsie, mamo? 

– Nie, ale jest bardzo blisko, bliżej niż był ktokolwiek, synku. - cały tekst masz objęty kursywą, ale naprawisz to jednym kliknięciem.

 

Proszę państwa, mija właśnie czwarta minuta, odkąd kapitan Czaj zaczął podróż powrotną na stację. Jak dotąd kontrola lotów kosmicznych nie odebrała od niego żadnego sygnału. Może to nic nie znaczy, jednak wszyscy jesteśmy tym poważnie zaniepokojeni. Wszyscy musimy być dobrej myśli”.

O nie, tylko nie to - no tutaj to wygląda dość niestosownie i jest pozbawione emocji. Problem zniknąłby, gdyby wyglądało to w np. taki sposób ”– Nie, nie, nie… Proszę, tylko nie to!”

 

– Co skarbie – pyta matka, patrząc szklanym wzrokiem w ekran telewizora. – “-Tak, Skarbie?” wygląda lepiej.

 

Nie potrafił sobie nawet przypomnieć czy jest coś o tym w regulaminie. Czy w ogóle można zabierać ze sobą zdjęcia na takie misje? W sumie czemu by nie przecież to tylko kawałki papieru. Tak czy siak, żadnego nie miał. – cały ten fragment wymaga redakcji. Dużo pominiętych przecinków.

 

Cały sprzęt pokładowy wysiadł – zamiast “wysiadł” niech będzie “przestał działać”. Zbyt potocznie jak na opis, w dialogu jeszcze dopuszczalne, ale w narracji już nie.

 

Nawet kiedy statek podróżuje ze świetlną, nie ma takiego zerwania. – “z prędkością światła” zamiast “świetlną”. Narracja jest dla Czytelnika, slang tej profesji jest dopuszczalny w dialogach, ale nie opisach.

 

– Kurwa, a tak dobrze nam szło. – zmodyfikowałabym tę kwestię dialogową, ponieważ wygląda to tak, jakby to dotyczyło tylko jakiejś małej porażki, która nie niesie za sobą konsekwencji. Chyba że chciałeś osiągnąć efekt bezwzględności mężczyzny, który te słowa powiedział, by ukazać, że liczy się dla niego zadanie, a nie tragedia człowieka, który nie ma szans na przeżycie.

 

Opowiadanie samo w sobie ciekawe, ale proponuję, byś przeczytał tekst jeszcze raz mocno krytycznie i wyłapał błędy, których wcześniej nie zauważyłeś. Chętnie przeczytam je jeszcze raz jako zredagowane, jak i rzucę okiem na inne Twoje opowiadania :)

Pozdrawiam

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Witaj, PanKratzek! Mam kilka uwag do Twojego tekstu, które mogą pomóc w odbiorze.

 

Poprawił poduszkę na siedzisku i oparł wygodnie o ścianę chałupy – czegoś mi tu brakuje. Nie wiadomo, czy oparł o ścianę chałupy poduszkę, głowę czy jeszcze coś innego. Myślę, że gdybyś napisał “oparł się” to tekst byłby bardziej przejrzysty i nie zburzyłoby to rytmiki czytania.

 

Zaskoczenie wymalowane na twarzach mówiły za siebie – zaskoczenie jak już to mówiło samo za siebie, nie mówiły :) Umknął Ci błąd gramatyczny. Warto byłoby dodać tutaj jeszcze jakiś dodatkowy, krótszy opis, by Czytelnik mógł sobie wyobrazić, jak wyglądało ów zaskoczenie.

 

Siedzieć też za bardzo nie mógł przez jakieś dwa tygodnie. – może nadmiernie się czepiam, ale w moich odczuciach jest to styl zbyt potoczny na tekst pisany. Lepiej brzmiałoby “Przez dwa tygodnie po tym wydarzeniu nie mógł również usiąść bez grymasu bólu”.

 

A tę z kolei do małego wózka, który ciągnięty podskakiwał na wyboistej drodze. – bez “A” i z dodaniem jakiegoś czasownika po “z kolei” (np. wpakował, wrzucił, położył) czytałoby się dużo lepiej.

 

Okoliczne psy wyciągały leniwie łby i tylko co drugiemu naszła chęć na wydanie z siebie coś na podobieństwo szczeknięcia, choć brzmieniem przypominało raczej odgłosy końcowej fazy trawienia. – na wydanie z siebie czegoś, zamiast “coś”.

 

Mały Piotr machał ręką w odpowiedzi na pozdrowienia kolegów, którzy za mali jeszcze by pomóc w polu, pilnowali obejścia lub ganiali beztrosko po podwórkach – powinno być “ […] (byli) za mali jeszcze, by […], więc pilnowali obejścia lub ganiali (co? ganiali się, czy kury?) […]”

 

– Tylko… – syn już pędził w stronę kolegów – wróć nim się ściemni – dokończyła z westchnieniem. – przed “nim” w znaczeniu “zanim” powinien być przecinek.

 

Pojawił się nowy dźwięk. Brzmiało na podobieństwo gniazda os, tuż po szturchnięciu go drągiem. – “Brzmiał on na podobieństwo […]” byłoby poprawniej.

 

Niedługo potem zawierucha Drugiej Wojny Światowej zgasiła żywota – być może jestem niedouczona i w momencie wybuchu wojny pisało się o niej z wielkich liter, jednak nie od początku była ona “II wojną światową”, tylko z biegiem lat historia tak ją nazwała. Tak samo jak “I wojna światowa” była “Wielką Wojną”, a Twój tekst opisuje wydarzenia z przeszłości, przed czasem akcji, w którym prowadzona jest narracja. Lepiej też by brzmiało, gdyby ów konflikt zbrojny “zakończył żywota” lub, ewentualnie, “zagasił”.

 

Udało Ci się uzyskać klimat, którego nie mogę nie docenić. Przywołuje mi na myśl “Sennik współczesny” T. Konwickiego. Opisujesz ciekawą historię. Myślałeś może, by wpleść w tekst elementy oniryczne, pokazać świat z perspektywy głównego bohatera, dziecka? Szczególnie ciekawy efekt nadałoby w momencie “wizji” chłopca. Chętnie bym to przeczytała. 

Kilka błędów z pewnością nie wychwyciłam, dlatego warto, byś przestudiował i zredagował tekst jeszcze raz samemu, najlepiej do kilkudniowej przerwie, by lepiej zauważać jakieś niedoprecyzowanie. W końcu nawet najlepsi autorzy popełniają masę błędów :)

Pozdrawiam i chętnie przyjrzę się Twojej większej twórczości

 

 

 

 

 

 

 

 

Sagitt: nie zmieniłam tekstu, ponieważ nie zgodzę się w pełni z Twoją opinią. Uśmiech i uśmiechnąć się nie są do końca powtórzeniami: jest to rzeczownik i czasownik. Moim zdaniem lepiej wygląda "uśmiechnęła się" dla podkreślenia, że "papugowała" pewną czynność. Nie pasuje mi tutaj "również błysnęła zębami", ponieważ nie byłoby to rzetelne z moją wizją jako narratora: Assan nie wystawiał zębów, jeśli wiesz, co mam na myśli. Celowo napisałam "również". W końcu ten portal jest po to, by dzielić się opiniami i pomagać na swój sposób autorom, a nie tylko narzucać im własne zdanie i oczekiwać, że każda uwaga od razu zostanie naniesiona na tekst, prawda? :) Trzecie powtórzenie, które zaznaczyłeś zmienię. Wcześniej nie zwróciłam na to uwagi, więc dziękuję za pomoc. Pozdrawiam

Drakaino, dziękuję bardzo za uwagi. Ciąg dalszy tego opowiadania niebawem wstawię: podzieliłam je na mniejsze fragmenty, ponieważ akcja drugiego rozdziału, będącego wciąż opowiadaniem "Jak nas widzą…" opiera się o inne miejsce akcji, czas i niektórych bohaterów. Zamieściłam w formie opowiadania zamiast fragmentu, ponieważ już wcześniej otrzymywałam upomnienia, że na fragmenty Użytkownicy nie zwracają większej uwagi. Pisząc komentarz na telefonie niestety nie mam możliwości używania bolda, ale z pewnością wezmę tę uwagę do serca i korzystając z komputera poprawię. Pozdrawiam

Wilk-zimowy: jest to samodzielne opowiadanie z tego zbioru, jednak kluczowe dla dalszej fabuły :) Tak, wiem – nie do końca wpasowuje się w kanony podręcznikowego opowiadania: posiada więcej niż jeden wątek, ale uznałam, że ta kategoria będzie najtrafniejsza.

Pozdrawiam

Maju, dziękuję za komentarz. Odpowiadając na Twoje pytanie: planuję zamknąć ten cykl opowiadań w około sześćdziesięciu tysiącach słów, ale nie wykluczam, że samo uniwersum będzie w moich opowiadaniach obecne na dłużej :) 

Pozdrawiam

Pojawiły się refleksje, choć już w nich konstrukcja wytrąca nieco z rytmiki tekstu. Coś się wydarzyło, mało prawdopodobna reakcja. Dialog też nie wydaje się, by miał rację bytu w rzeczywistości. Ostatnie zdanie jest samo w sobie przemyśleniem o konstrukcji otwartej, to akurat oceniam na plus.

Pozdrawiam

 

Nie robię tego z prośbą, po prostu wspieramy się wzajemnie we własnej pasji i wymieniamy doświadczeniami ;) Tak dla wspólnej motywacji. I historię uważam szczerze za dobrą, nie jest o sztuczna pochwała.

Pozdrawiam

Oryginalny wstęp, od razu mnie zachęcił do przeczytania. Lektura lekka, ale nie “bubel” :) Jedyne, co wytrąca z budowanego klimatu to dialogi, a mianowicie ich styl niedopasowany do ram epoki ówczesnych czasów, ale mimo to chętnie przeczytałabym część dalszą. Pozdrawiam

Krótkie, ale skłaniające do refleksji. Ciekawa interpretacja sansary. Pozdrawiam.

Dobra historia, ma potencjał na dłuższy cykl opowiadań lub książkę. Popracuj nad interpunkcją i stylem. Trzymam kciuki, Majka.

Super fabuła, tak trzymaj, Maja! Tylko pamiętaj, żeby w dialogach nie używać minusików tylko myślniki i na końcu kwestii bohaterów nie stawiać przed myślnikiem kropek. Powodzenia <3

Nowa Fantastyka