Profil użytkownika


komentarze: 16, w dziale opowiadań: 11, opowiadania: 2

Ostatnie sto komentarzy

...eksperymenty genetyczne, badania nad nanorobotami, zniszczenie ziemskiej ekumeny, katastrofa ekologiczna (np. spowodowana wyciekiem ropy w Zatoce Meksykańskiej i zmianą prądów oceanicznych?), spotkanie z obcą cywilizacją...

Tylko zwróć uwagę na fakt, że literatura fantastyczna od wielu lat zajmuje się tym problemem. Odpowiedzi są różne. A najsłabszym punktem w planie przetrwania ludzkości jest... człowiek. Nie ma sensu zwalać winy za upadek cywilizacji na nośnik danych (płyta CD czy tabliczka gliniana, co za różnica, poza technologią?). Większość klęsk, które spadły na ludzkość do tej pory, ma charakter przypadkowy (więc nikt nie ma na nie wpływu) albo jest wynikiem egoizmu, chęci zysku lub głupoty ludzkiej. Ale chcesz zastanowić się tylko nad tym, jak technicznie utrwalić dorobek intelektualny ludzkości na wypadek katastrofy. Dla kogo chcesz go utrwalić? Szczury, które być może przetrwają wszystkie kataklizmy, wyjdą spod ziemi i zbudują własną cywilizację, w której nasze - ludzkie - wynalazki raczej nie będą miały znaczenia.

A można wiedzieć, w jakim celu zadajesz to pytanie?

Mimo wszystko upraszczając: najpierw były malowidła naskalne, potem tabliczki gliniane, pergamin, papier, karty perforowane, nośniki magnetyczne, optyczne... i to jeszcze nie koniec ludzkiej pomysłowości. Papier czy nośnik "komputerowy" to wąsko postawiony problem.

Mam obawy, które mogą przerodzić się w moczenia nocne, że znajdziesz naśladowców, którzy nie będą potrafili pisać tak jak Ty. I przybędzie tekstów, które w treści i formie ograniczą się do samych wulgaryzmów.
Jednym z parodiowanych jest "Wieczny Grunwald" Szczepana Twardocha, "fantazja historyczna powstała pod auspicjami Narodowego Centrum Kultury" (NF 7/2010). Utwór Fasolettiego - pomijając zastrzeżenia dotyczące dosadności - jest lepszy od pierwowzoru, chociaż zbyt dosłowny.

A nie chodzi o książkę? Tekst istotnie prymitywny, ale aluzja arcyczytelna. Parodiowany utwór też jest... niestrawny. Jestem pewny, że znajdzie rzeszę zwolenników.

Właściwie o jaki typ bohaterki chodzi, bo się pogubiłem. Kobietę o cechach męskiego herosa? Takiego babochłopa? Nie wiem, czy taki wizerunek kobiet jest interesujący. Jako odpowiedź na patriarchalną kulturę Zachodu? Chyba wolę, żeby kobieta była pokazywana z kobiecymi cechami. Nawet jeśli jest główną bohaterką i ratuje świat, nie musi być facetem z piersiami. Może trzeba znaleźć receptę na kobiecość taką, która zmieści się w ramach jednej płci, bez konieczności imitowania typowo samczych zachowań? Wszak to m.in. inna wrażliwość, inna fizjologia, inna osobowość i inne motywacje. Przypomniał mi się postulat z czasów PRL, żeby kobiety zostawały traktorzystkami...

Bez oceny wartości utworów: Honor Harrington w cyklu Webera, Tenar w „Grobowcach Atuanu" i Therru w „Tehanu" Le Guin (pamiętając, że głównym bohaterem całego cyklu jest mężczyzna). Tej samej autorki są też Satti z „Opowiadania świata" (cykl Ekumena w całości nie ma głównego bohatera). Niektóre postacie kobiece odgrywają kluczowe role w cyklu o Fundacji Assimowa (np. Galaxia - (pod)świadomość galaktyki jest kobietą ;P). To przykłady z klasyki. O Ciri pisała lady madder. Kobiety są bohaterkami fantastyki. Wprawdzie rzadziej, niż mężczyźni, ale jednak.

Raczej ciągu dalszego nie będzie. Następny tekst nie tak szybko. Za dużo pracy mam. Ale napiszę.

Raczej nie będzie ciągu dalszego. Ale gdyby był, to 1) o zwierzętach pomyślałem przecież. Ilan Romon powiedział o nubocie: "Ustaliliśmy, że cel rozpoznaje za pomocą sensora podczerwieni. Wykrywa też obecność białek charakterystycznych dla człowieka." 2) Celowo prom na orbicie Ziemi zatrzymałem 3) Celowo wspomniane przez Ciebie obie płcie czy wreszcie 4) "Nubot działa, dopóki ma co jeść. Albo dopóki nie zgnije, co może trwać kilka tygodni."
Tylko pytanie (pytania) najważniejsze, po co drążyć temat? Czy ludzie będą mogli wrócić na Ziemię? Tak, chyba tak. Czy ta historia czegoś ich nauczy [mam na myśli to, co spotkało ludzi w 2034 roku, a nie moje żałosne opowiadanie]? A Hiroszima nauczyła?

@AdamKB No dobrze. Nie upieram się. Nie jestem żeglarzem. W życiu nie siedziałem na jachcie. Facet (Nowicki) powinien się bać. Zderzenia, katastrofy globalnej. Ale chciałem budować napięcie ;) ... i uprościłem.
Wang kłapnął mało prawdopodobnie. Ale ktoś musiał coś takiego kłapnąć. Uprościłem.
Z widzialnością nubotów było tak, że bardzo zależało mi na tym, żeby pokazać te urządzenia jako groźne, bo niewidoczne gołym okiem zagrożenie, niebezpieczną zabawkę w łapach głupców. Wspominam nazwisko autora „Roju", gdzie nanoroboty przybierały kształty ludzi, ptaków i grom wie czego, miały wspólną świadomość i mutowały, a przecież nawet nie potrafiły się samodzielnie replikować. Jak bardzo by musiał być zagęszczony ten rój, żeby twory wielkości setnych części milimetra było widać gołym okiem? Przesadziłem w drugą stronę, bo setki tysięcy czy miliony nubotów skupionych na małym obszarze - moment zabijania człowieka - powinny być widoczne. Masz Adamie racje. To, co zrobiłem, to uproszczenie.
Selers... cieszę się, że zaakceptowałeś. Chciał przecież ratować rodzinę. Młody, głupi.
Obawiałem się, że ktoś stwierdzi „brak jednoznacznego zakończenia", „brak pointy", „brak morału". Zastanawiam się, czy w tym opowiadaniu można mówić o zakończeniu otwartym. Nieważne.
Za to ważne jest, co czytam w komentarzach. Nawet jeśli podyskutuję z nimi. Czasem z czystej przekory ;)

@szara Dziękuję za komentarz. No tak sobie to opowiadanie zamyśliłem. A z tabletkami jednak celowo jest bez nazwy. Sam nie wiem, czy to dobrze.
@Eferelin Rand "Puściłem oczko" w stronę pewnego utworu o szarej masie :) Nawiasem mówiąc durnego utworu. Nie chodziło mi o wymyslenie czegoś zupełnie nowego, tylko właśnie o... No właśnie, o co? Samą koncepcję nubota opisałem sobie w notatkach dokładnie i bałem się, że ten zamieszczony w opowiadaniu opis będzie raził objętością. No ale żadne z trojga szanownych Komentujących nie pisze o tym, więc sukces ;). Dziękuję za ocenę, a jeszcze bardziej za komentarz.

@RheiDaoVan Dziękuję za pozytywną opinię. Nie czytałem, żeby nie łamać obyczajów.
Adamie, przepraszam. Z szacunku do osoby odpowiadam bez cytatów, chociaż uważam, że to bez sensu.
Nowicki jest samotnikiem i zostało to napisane - jego najwierniejszym przyjacielem jest jacht. Telefon i radio, zdaniem żeglarza, zepsuły się. Śpieszył się, dlatego ich nie naprawił. Działał GPS, który pozwalał uniknąć kolizji przy złej pogodzie albo na włączonym autopilocie (technika w 2034 roku jest nieco inna niż współczesna, a inna też była w 1492 ;)). Był przeziębiony, miał gorączkę, więc nie myślał do końca racjonalnie. Poza tym śpieszył się do pracy. I - co najważniejsze - komu by do głowy przyszło, że ktoś doprowadził do śmierci prawie ośmiu miliardów ludzi za pomocą nanobotów? Podejrzenia co do braku statków - widział statki stojące na redzie różnych portów. Nie zwrócił pewnie uwagi na to, że nie spotyka statków w ruchu ani innych jachtów. Tylko... Adamie, tego wszystkiego nie muszę pisać, bo można się domyślać, że tak było. Po co zaraz wszystko wykładać czytelnikowi jak krowie na rowie? Niech ma przyjemność z dopowiedzenia sobie, domyślenia się, zgadywania. Poza tym... ilość znaków (obyczaj).
Liu Weng jest chińskim astronautą i inżynierem. Być może nie bez powodu znalazł się na pierwszej stacji kosmicznej, gdzie znaleźli się także Amerykanie i Rosjanie - wynika z nazwisk kosmonautów. Słyszał o jakimś projekcie, a nie wiemy, jak wiele i od kogo. Bo nie z mediów. Do medialnych informacji przyznaje się Crispen (szef bazy), a De Winnes trochę za szybko przerywa Chińczykowi. Może i on wie coś więcej i woli, żeby Weng nie gdybał za wiele? Ale skąd mam to wiedzieć? Tekst musi obronić się sam, a czytelnik może sobie pewne rzeczy dopowiedzieć. W każdym razie analiza nu botów w zaimprowizowanym laboratorium na promie wykazała, czym są. Najwięcej powiedziała o tym analiza DNA, które zawierało kod systemu operacyjnego nanorobota, a w takich programach jest przecież wszystko.
Nie wiem, po co to tłumaczenie. Tekst musi obronić się sam. Wystarczy czytać nie zakładając najgorszego... ;)

AdamKB wrote: Jedna kwestia leży jak długa w tym interesującym opowiadaniu. Kwestia braku zainteresowania się przez pana Nowickiego przyczynami braku łączności radiowej. (...) pływać tam bezpiecznie nie da się.
"17 sierpnia 2034, Gdańsk"
"Zrezygnował z krótkiego postoju w Dover, gdzie chciał wymienić albo naprawić radio, które kilka dni temu przestało działać. Na domiar złego wysiadł też telefon satelitarny."
"Mężczyzna włączył autopilota i zszedł pod pokład."
AdamKB wrote: Liu Weng za dużo wie na temat sztucznej nanobakterii. Najpierw tylko obiło mu się o uszy, potem wie wszystko...
"- Niech to. Powiem wam o czymś - powiedział ponuro Liu Weng - Wiadomo, że wojskowe eksperymenty z nanotechnologią są zakazane. I wiadomo, że u nas wojskowi sobie z tego nic nie robią. Słyszałem kilka lat temu o projekcie..."
Dzięki za reakcję. Nawet tego nie czytałem przed wrzuceniem, a tu 4.

Nowa Fantastyka