
– Dlaczego wyżerasz chipsy, na dodatek przed śniadaniem? – spytała moja córka, spoglądając na mnie z obrzydzeniem.
– Bo stoją na widoku! – odpowiedziałam z odrobiną poczucia winy.
– Akwarium też stoi na widoku, a rybek nie żresz – zripostowało złośliwie dziecko.
Byłyśmy obie po tygodniu stosowania cudownej diety odchudzającej. O ile na Asię rygorystyczne ograniczenia nie miały specjalnego wpływu, o tyle ja czułam straszliwego doła. Wizualne efekty głodzenia były żadne. Przynajmniej u mnie. Za to z pewnością doznałam straszliwego uszczerbku na psychice. Rzeczy, których dotychczas nie ruszałam w zasadzie nigdy, a należały do nich chipsy, zyskiwały na wartości. I nie chodziło tylko o wartość kaloryczną. Cienko pokrojone, słone i tłuste plasterki spieczonego ziemniaka nie należały do moich przysmaków. Ale obecnie, gdy były owocem zakazanym, okazywały się nagle rarytasem, dla którego gotowa byłam narazić reputację na kpinę ze strony córki.
– Jednego nie rozumiem – powiedziała Joasia. – W normalnych czasach nie bierzesz tego do gęby i trzęsiesz się nade mną i tatą, jak wcinamy po paczce w czasie filmu. Dlaczego teraz?
– Bo teraz – wyjaśniłam rozeźlona – zjadłabym nawet niemytą i niedoprawioną kozę. Taka jestem głodna.
– No wiesz, chyba przesadzasz. Ta dieta nie jest taka restrykcyjna. To wina twojej psychiki, że…
– Nie wiem, czyja to wina. Może ja mam jakąś porąbaną psychikę, ale wymiękam. Rezygnuję – krzyknęłam do dziecka. – Jestem taka głodna, że nie potrafię myśleć o niczym innym, jak tylko o jedzeniu. I to ciągle. Jak czytam, jak piszę, jak grzebię w ogródku…
– Nawet, jak uprawiasz seks z tatą? – spytało moje dorosłe dziecko.
– Nawet wtedy – przyznałam ze skruchą.
Joasia odwróciła się i wycofała do pokoju, który zajmowała wraz z mężem, ale spojrzenie, którym obrzuciła mnie przed odejściem, wyrażało tak bezmierną pogardę, że aż ścisnęło mnie w dołku. A może to był głód? Poczłapałam do kuchni, otworzyłam lodówkę i wygarnęłam wszystko, co się w niej znajdowało. Pochłonęłam prawie połowę zapasów, a towarzyszyły temu bardzo ambiwalentne uczucia, bo ogromna radość i szczęście mieszały się z poczuciem winy i pogardy. Jednak stan sytości ma to do siebie, że pozwala konstruktywnie myśleć. Przynajmniej w moim przypadku. Mój mąż ma odwrotnie – jak się nawcina do bólu, staje się jak zaspokojona ameba – nie myśli, nie czuje, niczego nie pragnie. No, może tylko piwa. Tak więc mój stan błogości ciała wpływa pozytywnie na błogość umysłu, a ta z kolei skutkuje dobrymi pomysłami. Włączyłam komputer i oddałam się poszukiwaniom cudownej, bezwysiłkowej, bezstresowej diety. Trochę to trwało, może nawet nie trochę, a bardzo długo, ale wreszcie trafiłam pod właściwy adres. Kobieta zapewniała, że dzięki jej pastylkom będę mogła żreć i będę chudnąć. Problem był tylko taki, że żądała osobistej wizyty. Prochów nie wysyłała pocztą, ani DHL-em. Nie wiem dlaczego. No cóż, wielcy ludzie mogą mieć swoje fanaberie. Trochę mnie przestraszyło, że muszę się tam wybrać osobiście, ale pomyślałam, że w dzisiejszych czasach nikt nie zabija dla paruset złotych, na dodatek ogłaszając się w internecie i podając dane i adres. Spisałam namiary i numer komórki. Potem wzięłam kalkulator, żeby ustalić, ile czasu muszę skubać domową kasę, żeby oszczędzić na zakup pigułek szczęścia. To znaczy pigułek, które zapewnią mi szczęście. Nie byłam może gruba, ale z wiekiem znacznie przybrałam tu i tam.
Tych kilka miesięcy minęło mi na błogim obżarstwie bez poczucia winy. Dołożyło mi to parę ładnych centymetrów w obwodzie, ale nie martwiłam się. Perspektywy były fantastyczne. Pewnej słonecznej soboty nałgałam mężowi, że umówiłam się z koleżanką z podstawówki i dostałam błogosławieństwo na oddalenie się od domowych pieleszy bez opieki anioła stróża. Poszło tym łatwiej, że na grilla zapowiedział się brat mojego szanownego, co wiązało się oczywiście z nadmierną ilością piwa. Pozbywając się baby, pozbywali się też gderającego, zrzędliwego i wścibskiego indywiduum, które swoją obecnością tylko zakłócałoby sielankowy charakter jesiennego popołudnia na wsi.
Po dwóch godzinach jazdy autobusem i metrem dotarłam na drugą stronę Warszawy. Potem jeszcze ze dwa kilometry na piechotę, zgodnie ze wskazówkami przypadkowych przechodniów i wreszcie dotarłam do… średniowiecza. Chatka wyglądała jak z dziecinnego koszmaru. Wrastała w ziemię spróchniałymi balami, kryty strzechą dach pokrywały mech i chwasty, a szyby przesłaniały firanki utkane z wielu warstw pajęczyny. Miałam obawy, czy ktoś może tu mieszkać, ale dostrzegłam dym sączący się z rozwalonego komina. Zastukałam ostrożnie. Drzwi uchyliły się, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, a powitała mnie smukła, urodziwa kobieta, mniej więcej w moim wieku, ale o niebo bardziej zadbana. Już jej wierzyłam, zanim nawet zaczęła mówić. W przeciwieństwie do łysych wciskających preparat na porost włosów, ona była najlepszym dowodem na to, że jej tabletki są skuteczne.
Zostałam zaproszona do środka, poczęstowana ziołową herbatką, a po niezobowiązującej, sympatycznej konwersacji gospodyni przeszła do konkretów. Zażądała zdania relacji z dotychczasowych prób utraty wagi. O, polała się wtedy rzeka słów przesyconych goryczą, żalem i rozczarowaniem, a zakończona jednym, ale jakże wiele mówiącym gestem, który zmusił rozmówczynię do otaksowania mojej sylwetki.
– Nie jest tak źle – powiedziała kurtuazyjnie kobieta. – I jest pani zdecydowana ?
– Ależ naturalnie – potwierdziłam z entuzjazmem.
– Więc dobrze. Otrzyma pani ode mnie sześćdziesiąt tabletek. To zapas na dwa miesiące. Ale są dwa podstawowe warunki, których musi pani bezwzględnie dotrzymać.
Zastygłam nieruchomo, wpatrzona w jej usta wypowiadające ostrzeżenie.
– Tabletki musi pani brać zawsze o tej samej godzinie, z tolerancją do pięciu minut. Nie może pani opuścić ani jednej dozy, bo… – przerwała i spojrzała na mnie takim wzrokiem, że aż ciarki przebiegły mi po plecach. – Ani, broń boże, brać dwóch na raz!
– Bo co? – dopytywałam się, bo poczułam się nieco dziwnie.
Kobieta uśmiechnęła się i to złagodziło nieco wrażenie.
– Chodzi o efektywność działania i o ewentualne skutki uboczne – wyjaśniła. – A przede wszystkim o pani bezpieczeństwo. Nigdy nie daję tych tabletek nastolatkom, one są zbyt niedojrzałe, nieodpowiedzialne. Zapominają o moich przestrogach.
– Ja nie zapomnę – zapewniłam ją gorliwie i wyciągnęłam dłoń po specyfik.
– Ale proszę nie mieć do mnie pretensji, jeśli coś pani spaprze! – Jej dłoń z plastikową buteleczką zawisła nad moją chciwie wyciągniętą ręką.
– Ależ nigdy, przenigdy w życiu nie będę miała do pani o nic pretensji – ponownie zapewniłam ją.
– To właśnie chciałam usłyszeć! – Pojemniczek wylądował w mojej garści, a pieniądze w kieszeni rozmówczyni.
* * *
Ustaliłam sobie, że zacznę łykać tabletki dokładnie o dwunastej w południe. Wtedy dzwon na naszym kościele napieprza tak, że musiałabym być całkiem głucha, żeby go nie usłyszeć. Poza tym o tej porze oprócz mnie nikogo nie ma w domu i nikt nie patrzy, co łykam. W szczególności chodziło mi o męża, który, jak się domyślam, wywaliłby cudowne tabletki na kompostownik. A one, kurczę, działały. Żarłam, ile wlezie, a traciłam na wadze. W krótkim czasie zmniejszyłam się o rozmiar, potem o kolejny. Co jakieś dwa tygodnie jeden rozmiar mniej, więc po dwóch miesiącach… ja cię! Boże, błogosław szamankę z internetu!
* * *
– O ja durna! O ja nieszczęśliwa! Co za idiota wymyślił tę zmianę?!
Nikłam w oczach i nic nie mogłam na to poradzić. Z rozmiaru XXL zostało mnie tylko S. Choć jadłam na potęgę. Nawet pojechałam do babki– szamanki, ale ona rozłożyła bezradnie ręce i powiedziała:
– Przecież panią ostrzegałam. Należało bezwzględnie zastosować się do moich zaleceń.
– I co teraz będzie? – spytałam drżącym głosem.
Kobieta obejrzała mnie krytycznie, po czym obwieściła wyrok.
– Najwyżej miesiąc, może dwa i zniknie pani zupełnie – powiedziała z lekkim smutkiem.
* * *
Dzieci już mnie prawie nie dostrzegają, mąż też ledwie zauważa. Noszę teraz ubrania jak dla zagłodzonego dziecka. A przecież nie ma w tym mojej winy. Ja naprawdę stosowałam się do zaleceń szamanki. To wina jakiegoś kretyna, który wymyślił sobie, że ze zmiany czasu będą same korzyści.
bemi, łatwiej by się czytało z akapitami
Akapity były, ale się zmyły. Spróbuję wyedytować.
"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.
Ha! Świetne.
Tylko tu:
po niezobowiązującej, sympatycznej konwersacji moja gospodyni przeszła do konkretów
wyrzuciłbym "moja".
Dzięki, Kael. A akapitów jak nie było, tak nie ma. Nic się z tym nie da zrobić, a przynajmniej ja nie umiem.
"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.
bemik, ja bardzo Cię proszę, nie znikaj! Pomyśl o pustce w sercach wiernych Twoich czytelników i czytelniczek, znajdź drugą szamankę, dysponującą antidotum!
O zmianach czasu myślę podobnie do Ciebie. Tylko podobnie, bo jeszcze gorzej...
Rozbawiłaś mnie.
Jakie fajne! I na temat. Super.
Bo mnie wkur... wkurzyło dzisiaj to zamieszanie. Zapomniałam przestwić zegarek w komórce i żeby nie mój mąż obudziłabym się oczywiście godzinę za późno.
"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.
Zabawne. Ja czytałam kiedyś o pewnym eksperymencie. Utworzono trzy grupy kontrolne. Pierwsza była na diecie, druga myślała o diecie, a trzecia ani nie była, ani nie myślała. Po jakimś czasie okazało się, że oczywiście najbardziej schudły osoby z grupy pierwszej, ale te z drugiej też jakieś efekty miały.
Więc, teraz, jak nachodzą mnie te egzotyczne myśli o jakiejś diecie, to sobie o niej chwilę rozmyślam:).
Pozdrawiam (z czekoladką, ukradzioną mojemu własnemu dziecku).
"-Nie jest tak źle – powiedziała..." -- tutaj Ci spację wcięło.
Poświąteczne diety... i kobiety. :)
Tak mile lekko zabawne i dobrze napisane. To lubię i lubię to!
Pozdrawiam.
"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "
Mnie też wkurza zmiana czasu. Kot miauczy żeby go wypuścić o godzinę wcześniej, a nawet wcześniej robił to o nieludzkiej porze.
Nawet przyjemne opowiadanie, chociaż to początkowe gadanie o diecie i żywieniu spowodowało, że prawie odłożyłem tekst ; P
A ja zmianę czasu lubię : )
Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)
Dzięki za przeczytanie
"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.
Nie podoba mi się zmiana czasu, a zwłaszcza taka która zabiera nam cenną godzinę ;(
Ale opowiadanie bardzo mi się dobrze czytało i podobało :)
PS. A teraz chciałbym od Autorki dostać autograf ;)
"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick
Jak kiedyś jakiś łaskawca wyda coś mojego, gwarantuję, że otrzymasz autograf. Na razie szanse na to są marne!
"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.
Genialne zakończenie :D Ja sam nie mam nic przeciwko zmianom czasu - ale tylko tym, dzięki którym śpimy dłużej. Mogłyby nawet codziennie takie być. Choć przy takiej tarapii to mógłby być problem.
Z drugiej strony, tak patrząc na tematykę chłodnym okiem, czas słoneczny się nie zmienia, a to on jest najbardziej naturalny dla ludzi, zwierząt, czarownic i leków. A przynajmniej powinien być. Ale że w takim przypadku to opowiadanie straciłoby na dramatyzmie. Mi się podoba jak jest :D
Pozdrawiam.
PS. Sam bym chętnie kupił takie tabletki :)
Sam bym chętnie kupił takie tabletki :)
Istnieją takie tabletki, ale nie poleciłbym ich nikomu :P
Yoss, czas słoneczny jest ważny, ale skoro bohaterka brała tabletki o 12-ej (czasu letniego, czy zimowego) to zmiana czasu sprawiła, że wzięła je godzinę później lub wcześniej.
"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.
A, i słyszałam dziś w radiu, że ktoś odkrył (zapewne amerykańscy naukowcy, bo któżby inny :)), że za pulchność nie odpowiadają ciasteczka ani czekoladki, tylko jakieś mikroby. Więc niedługo pojawią się antybiotyki i kłopot z głowy :).
Rany, Ocha, ja chcę ten ... antybiotyk. Bo we mnie to chyba jakieś megamiliardy tych mikrobów grasuje. Szczególnie teraz. Nawet nie próbuję diet, bo to tylko wzmogłoby popczucie winy. Może jak przyjdze wiosna i wyjdę do ogródka siać sałatę...
"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.
@ocha: dzięki Tobie kamień spadł mi z serca :D
@bemik: masz rację ;) coś jestem dzisiaj ociężały umysłowo :D
---> ocha. Flora bakteryjna w jelitach. Można ją wymienić, ale związek następstw ze składnikami diety pozostaje silny. Nie ma cudownych sposobów... --- a radio spóźnia się o minimum pół roku.
Adamie, tym jednym postem pogrzebałeś nadzieje tylu osób. Wstydź się!
"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.
Oj, Adamie, no dajże się chociaż chwilę pocieszyć. Tu link do artykułu, o którym mówiono - nie czytałam jeszcze, pamiętam tylko, że z Wyborczej był, wstawiam więc dla wszystkich złaknionych cudownych sposobów:)
http://wyborcza.pl/1,75476,13669883,Dlaczego_sie_obzeramy_.html
Amicus Plato, amicus Socrates... Ale rozumiem i wstydzę się. :- (
Prawda za wszelką cenę? Ech, ci faceci... A mogłeś zmilczeć i byłoby tak przyjemnie pomarzyć, że przez kilka miesięcy mogę się obżerać bezkarnie, a potem tabletk-cud, tfu - antybiotyki-cud i po sprawie. No nic, czekam na wiosnę i roboty w ogrodzie.
"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.
No niby mogłem, ale, jak to facet, najpierw się odezwałem, potem przypomniałem sobie, że każde odezwanie się do przedstawicielek piękniejszej połowy rodu ludzkiego kryje w sobie ryzyko podpadnięcia za nie-wiadomo-co, a szczególnie, gdy z góry wiadomo-za-co można oberwać... { :-) }
Mocno nie oberwałeś. Siniaków nie będzie!
"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.
Takie artykuły to nic dobrego, bo tylko utrwalają ludzi w przekonaniu, że ich otyłość lub nadwaga nie jest zależna od nich samych, tylko od bakterii, wirusów czy siły wyższej i niezależnie od tego, co taki człowiek zrobi, nie przyniesie to rezultatów, chyba że kupi specjalny antybiotyk. W artykule nie wyjaśniono, jakim cudem zabieg zwiększał wrażliwość tkanek na insulinę. Później zestawiono dwie grupy pacjentów, gdzie ta na diecie cierpiała katusze. Przy dobrze zbilansowanej i przygotowanej indywidualnie dla każdego pacjenta diecie redukcyjnej nie powinno się odczuwać głodu. Tutaj zapewne każdemu zaserwowano standardowe 1000 lub 1200 kcal. Florę bakteryjną jelit zawsze można samemu ulepszyć - w tym celu stworzona probiotyki, prebiotyki lub też symbiotyki. Wodór w oddechu? Jeśli oddech jest kwaśny, to albo jest coś nie tak z nerkami, płucami lub po prostu w codziennej diecie dominują produkty zakwaszające z brakiem czegokolwiek o działaniu alkalizującym. Ten artykuł miejscami wydaje mi się po prostu głupi.
Byłam, przeczytałam. Dość sympatyczne okazyjne opowiadano zmiano-czasowe ; )
"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr
@AdamKB - przesadzasz, bardzo po męsku ;).
@Bravincjusz - oczywiście, masz rację. Ale ja jakoś nie moge to tego podejść z taką powagą :).
Pozdrawiam
Może nie tyle głupi, co, jak większość tego typu publikacji, operujących maksymalnymi uproszczeniami, pomijający wszystko, co tak zwanej szerokiej publiczności nie zmieści się w głowach, zapchanych sensacyjkami o piątym rozwodzie gwiazdki siódmej klasy.
Nie bierzcie, błagam, do siebie tej uwagi. Chodzi mi tylko o te uproszczenia, za którymi idzie trop w trop brak kontekstowej informacji lub jej zniekształcenie.
Bravincjuszu, większość normalnych osób zdaje sobie sprawę, że jak żre bez opamiętania, to tyje. I tak jak stwierdziłeś, że artykuł jest głupi, tak samo jest z ludźmi, którzy wierzą w cud-tablletki. Jednak czasem taki cud się zdarza - kiedy wierząc w siłę tabletki na odchudzanie siłą własnej woli hamujemy łaknienie i ograniczamy spożycie. Najlepiej zastosować dietęMŻ (mniej żryj) albo RMŻ (rozsądnie niej żryj)
Ale dyskusja pod moim szorcikiem!!!
"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.
Te skuteczne specyfiki na odchudzanie jeszcze do niedawna istniały, ale aktywne substancje były powoli banowane przez zbyt duze skutki uboczne. Obecne spalacze tluszczu maja taki sklad, ze kazdy moze sam sobie wyprodukować coś podobnego. Wystarczy sobie zrobić wycieczke do dowolnego sklepu - dział z przyprawami :P
Ale my naprawdę nie bierzemy tak strasznie wszystkiego do siebie. I nawet nie wiem, szczerze pisząc, jaką uwagę miałyśmy tu do siebie wziąć.
Bemik, podziwiam Twoją zdolność pisania na prawie każdy temat. Ot tak, niemal od ręki. Jest okoliczność – jest opowiadanie.
Pewnej słonecznej soboty nałgałam mężowi, że umówiłam się z koleżanką z podstawówki i dostałam błogosławieństwo na oddalenie się od domowych pieleszy bez opieki anioła stróża. – Czy bohaterka jest muzułmanką i nie może wychodzić z domu bez pozwolenia swojego pana i władcy? ;-)
Poszło tym łatwiej, że na grilla zapowiedział się brat mojego szanownego, co wiązało się oczywiście z nadmierną ilością piwa. Pozbywając się baby, pozbywali się też gderającego, zrzędliwego i wścibskiego indywiduum, które swoją obecnością tylko zakłócałoby sielankowy charakter jesiennego popołudnia na wsi. – Dlaczego bohaterka jest gderającym, zrzędliwym oraz wścibskim indywiduum i zakłóca sielankowy nastrój, zamiast być sympatyczną, atrakcyjną i miło konwersującą ozdobą jesiennego grillowania przy piwie, bez której panowie nie wyobrażają sobie udanego garden party? ;-)
Ani, broń boże, brać dwóch na raz! – Ani, broń Boże, brać dwóch naraz!
…wywaliłby cudowne tabletki na kompostownik. – Czy do kompostownika, na kompost? Czy do kompostu można wrzucać medykamenty i różne suplementy diety? ;-)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Świetna historyjka! Moim zdaniem pomysł ze zmianą czasu bardzo dobry.
Też zwróciłam na to uwagę - mogła wyjść bez anioła stróża? Rany, to brzmi trochę niewiarygodnie :)
Oj tam, oj tam, czepiacie się dziewczyny. Tak sobie tylko powiedziałam. Mogła wyjść, kiedy chciała. Ale zawsze musi się spowiadać, na wszelki wypadek, żeb y wiadomo było, gdzie szukać.
Regulatorzy - dzięki. Zastanawiałam się nad tym "boże", ale wyszło mi, że nie zwracam się do konkretnego Boga, więc może być małą literą.
"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.
No to jasne! Wiadomo, jak się człowiek już wmanewruje w te wszystkie męże i dzieci, nie można sobie ot tak wyjść z domu bez słowa. Jakoś nie wypada :D
Fanta - masz racje
Bemik - zawsze cos niesamowitego wymyslisz, a zakonczenie nietuzinkowe.
O rany, świetne! Akurat wpisuje się w moje ostatnie zainteresowania, bo nie dalej jak wczoraj czytałam masę artykułów na temat diet, anoreksji, akceptowania siebie i takie tam... aż zrobiłam sie głodna. Pora odwiedzić lodówkę! : D
Somniator, nie rób tego. Ja ostatnio zbyt często składałam wizyty lodówce (chyba z nudów) i zdajes się, że mam problem.
"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.
Kurczę, za późno. Szczerze powiedziawszy jedynym sposobem na to, żebym nie podjadała, byłoby po prostu umieszczenie mnie na odludziu bez produktów spożywczych ;) Jedzenie jest takie przyjemne...
Dziewczyny, nie martwicie się. Najbardziej skutecznym sposobem na zrzucenie pozostałości po zimie jest RUCH. Jedzcie na zdrowie, a potem rower, bieganie, taniec, co tam sobie chcecie. Wiem, co mówię :)
Heh, i zrobiła się poradnia dla nas - ociężałych forumowiczek:-) Tekst Bemik jak najbardziej propaguje ruch i utwierdza w przekonaniu, że panie dietetyczki, to prawdziwe czarodziejki.
Fanto: E tam, sport jest dla ludzi nie i n t e l i g e n t n y c h, lepiej siedzieć z książką i studiować porady i tajniki Grycanek.
"Szok! Jak one to zrobiły?";)
Hahahah :D
Jako Odchudzająca się Całe Życie i członkini Klubu Wiecznie z Siebie Niezadowolonych, uśmiałam się setnie :D Ależ Ty masz lekkie pióro! Pozazdrościć...
Pozdrówka!
https://www.martakrajewska.eu
Bemik, możesz podać adres tej pani? Bo nie mogę znaleźć w necie. A do zmiany czasu jeszcze trochę brakuje, można zaryzykować.
Dobra, żartowałam. Nie odchudzam się. Fajne opko. :-)
Babska logika rządzi!
Kolejny odgrzebany tekst
"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.
Bemik, celność twoich obserwacji obyczajowych kładzie mnie na łopatki i rozsmarowuje obcasem po glebie. Gdyby tego było mało, potrafi jeszcze poskakać i wdeptać do poziomu gruntu. Piękna wolta w finale, lekkie pióro! ;-)
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
O, jak miło Cię widzieć pod takim starym tekstem!
Dzięki za pochlebną opinię.
"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.
Czytałam jeszcze jako niezalogowany użytkownik i pamiętam do tej pory, bardzo fajne opowiadanie.
Odchudzać trzeba się z głową. :P
"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll
To rozwiń komentarz i zgłaszaj do Biblioteki. Takie stare teksty mają bardziej pod górkę.
Babska logika rządzi!
Tak się kończy okłamywanie mężów i przysłanianie sobie lodówką całego świata (a przynajmniej telewizora, tam zawsze informują o zmianie czasu) ;p
Tekst sprawnie napisany, chociaż pod koniec doznałem takiego przyspieszenia, że nie zauważyłem kiedy się skończył, szczególnie po początkowych blokach tekstu, które można było przeciąć słusznymi akapitami ;)
Noszę teraz ubrania jak dla zagłodzonego dziecka.
– ktoś projektuje ubrania dla zagłodzonych dzieci? ;)
Opowiadanie bardzo fajne. Widać wprawę i pomysł :)
Pozdrawiam.
Sympatyczna opowieść. Niestety, edycja tekstu nadal do kitu, a nawet do bani.
Pozdrówka.
Bardzo fajne :)
Klikam.
https://www.facebook.com/matkowski.krzysztof/
Nawet nie zauważyłam, że nie jest w bibliotece. ;)
Także dopisuję. Przedni humor, fajnie wykreowana bohaterka i czuć wiosnę. Nie wiem, co jeszcze mogłabym dodać. Podobało mi się. ;)
Ps. Lepszy już byłby tasiemiec niż to cudo, co zażyła. :P
"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll
Co kto lubi… ;-)
Babska logika rządzi!
Jak już tu jestem…
– Dlaczego wyżerasz chipsy, na dodatek przed śniadaniem? – spytała
mojacórka, spoglądając na mnie z obrzydzeniem.
Poza tym ładne. Styl taki trochę “rozbiegany”, niewprawny jakby, i wywaliłbym to “co za kretyn wymyślił…”, bo odrobinę za wcześnie zdradza puentę, ale sympatyczne toto i zabawne, więc no – gratuluję biblioteki.
Peace!
"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/
A ja dziękuję wszystkim, którzy zajrzeli. Mam nadzieję, że miło spędziliście te parę minut. No i oczywiście dziękuję za bibliotekę.
"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.
Dziękuję za polecankę:) Lekkie, potoczyste i fajne zakończenie.
Też kiedyś kupiłam sobie pewne nasiona, na szczęście przyleciały kurierem i zapomniałam o ich regularnym używaniu po dwóch dniach.
Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.
Mnie to już chyba teraz naprawdę potrzebne czary – odkąd rzuciłam palenie, nie mogę zrzucić kilogramów. Dzięki za wizytę!
"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.
Miś uważa, że zakończenie jest cudne. Brawa i jeszcze raz brawa.
Osobiście może Ci polecić jako dietę gałązki eukaliptusa. Będziesz zgrabna i będziesz miała piękne futerko jak koala .
Na mnie diety nie działają . Powód jest prozaiczny – nie trzymam się ich i tylko marzę o takiej właśnie diecie cud: jeść do woli i chudnąć przy tym.
"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.