
Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.
Rozdział I
Nowy Król
Na drodze prowadzącej do miasta Glaurind, spotkały się dwa wozy jadące w tą samą stronę. W jednym z nich jechał dostojny elfMigrid, który został przedstawicielem części północnej królestwa, jako jednego z czterech kandydatów na nowego króla KrólestwaElfickiego. Nowy król wybierany był po śmierci poprzednika. W drugim zaś wozie, siedział dostojny elf Fauron, który również byłkandydatem do tronu. Droga, na której się spotkali, była wyłożona dragmi, czymś podobnym do kamienia. Zbudowali ją Jorgłanidawni mieszkańcy tych ziem, o których świat już zapomniał. Lecz to już inna historia. Powróćmy do Faurona. Miloreth, bo tak gonazywano w południowej części królestwa, a muszę wspomnieć, że południe dosyć mocno różniło się językiem od północy,inaczej mówiło się też w Królewcu, czyli w stolicy. Miloreth, jak już wspomniałem, był oddanym sługą króla Gazdrofa IV, dowodziłsiłami Królestwa Elfickiego, zasłużył na wielki szacunek, po wygranej bitwie w lesie Datriend. Fauron był ceniony również przezRadę Elficką, która wybierała następcę tronu. On, jednak cały czas myślał o skarbach jakie kryły się w legendach opowiadanychprzez jego ojca i dziadka. Niewyobrażalne skarby ukryte za tajemniczymi drzwiami, bogactwa skrzatów, które uciekły nazapomnianą wyspę zostawiając swój dobytek, zapieczętowując komnatę skarbów w 8 roku ery Brandona. Elf nie myślał o koronieani o chwale, swój czas zajmował na poszukiwanie map i wiadomości o rzekomej komnacie skarbów.
– Fauronie, zatrzymamy się na noc w gospodzie pod złotym jabłkiem.
– Dobrze. Chciałbym spytać za, ile dni będziemy w Glaurind ?
– Jeśli będziemy trzymać się drogi i nie spotkamy nic złego, to mam nadzieje, że za trzy dni powinniśmy być na miejscu.
– Czy Migrid również zatrzymuje się w gospodzie ?
– Tak Panie.
Gospoda była jedynym w przeciągu trzystu mitrów miejscem, w którym można było odpocząć po ciężkiej podróży. Wybudował jąnie jaki pan Sacford, około 15 roku ery flanzorei. Na początku był to mały domek, lecz z ubiegiem lat, popularność gospodywzrastała i pewnego roku syn Sacforda Mitrith, rozbudował ją na większą i bardziej okazalszą. Nazwa „pod złotym jabłkiem”została wymyślona przez jednego z elfów, który zatrzymał się w tej gospodzie i zjadł tylko jabłko, a kilka lat później został królem.Przez wszystkie lata swego panowania opowiadał, że natkną się na cudowną gospodę, w której sprzedają złote jabłka. Karczmaliczy sześć pokoi, każdy z nich przygotowany iście po królewsku. Wokół gospody posadzonych jest równo dwadzieścia trzydrzewa dębu i osiem drzew brzozy dla zapamiętania dnia i miesiąca rozpoczęcia budowy gospody.
W lipcu, gospoda tętni życiem, przyjeżdżają tu przeróżni podróżnicy, wysłannicy, gobliny, krasnoludy, skrzaty, a nawet mówi się oprzybywających z daleka Gralpów. Na pewno zastanawiasz się teraz, co to są gralpowie. Jest to odmiana skrzatów, lecz nieubierają takich czapek ze szpicem, tylko małe czapeczki, często spadające, im na oczy. Mieszkali niegdyś spokojnie naziemiach elfickich, ale nadeszły dni, kiedy elfom zaczęły one przeszkadzać, zszokowane uciekły w głąb lasu Or, gdzie żyją dodziś, mało, który wypuszcza się tak daleko, a zwłaszcza do gospody elfów. Jednak tego wieczoru, do gospody przybyło trzechgralpów, bardzo przestraszonych. Chcieli rozmawiać ze strażnikami lasu, ponieważ zauważyli niepokojące rzeczy.
Rozpoczynam pisać książkę. Mam nadzieje, że początek wam się podoba.
Matko, znowu rozdział pierwszy?
Rada ode mnie: nie zaczynaj pisać tej książki. Ten króciutki fragment aż roi się od błędów. Chyba każde zdanie jest do przebudowy.
I druga rada: poczytaj więcej i zacznij od form krótszych niż książka.
ubiegiem lat --- co to jest ten ubieg?
1. Napraw tekst. Bez prawidłowo postawionych spacji trudno o opowiadanie, a co dopiero książkę,
2. nad przecinkami też warto popracować,
3. dialog jest trochę jak z bajki dla małych dzieci. A emocje?
4. to jest może strona tekstu, a nazw własnych, wymyślnych kreatur, wielkich historii świata i tak dalej jest na pół powieści --- przy czym nie stało się nic godnego uwagi, ba, rzucenia okiem,
5. Na pewno zastanawiasz się teraz --- tego typu wstawki również nadają się jedynie do bajek, takich na półtorej strony,
6. liczebniki zapisujemy słownie,
7. etc.
Zanim weźmiesz się za pisanie powieści i uszczęśliwianie nią świata, musisz opanować podstawy języka polskiego oraz komunikacji. Polecam przeczytanie kilkunastu porządnych książek oraz ze zwróceniem szczególnej uwagi na takie kwestie jak wprowadzenie bohatera, emocjonująca rozmowa, opis świata i bliskiej przestrzeni, nie mówiąc już o kwestiach technicznych.
Wykonawszy właściwą pracę u podstaw, spróbuj wyprodukować kilka opowiadań. Wtedy będziesz mógł myśleć o powieści.
pozdrawiam
I po co to było?
A ja mam inną propozycję, tylko nie wiem, czy jeszcze aktualną. Dopisz w tytule [GRAFOMANIA 2013], a będziesz miał naprawdę sporą szansę na przynajmniej wyróżnienie ;)
Jejku jakie krytyczne komentarze od okularników.
Pewnie zaraz zjawią się tutaj łowcy błędów, ale o wiele szybciej byłoby wymienić wszystkie poprawne zdania, bo niestety nie ma ich zbyt wielu. Moim zdaniem porywasz się trochę z motyką na słońce z tą książką i, jak wspomnieli przedmówcy, jeszcze sporo pracy przed Tobą. Z całego opowiadania najbardziej podobało mi się zdanie mówiące o tym, że dąb posiadał dwadzieścia trzy drzewa a brzoza miała ich osiem. Mam jednak wrażenie, że nie o to Ci chodziło...
Pozdrawiam.
Nie wiem, jak koledzy, ale ja nie noszę okluarów...
*okularów oczywiście
PS
Cellularze, Grafomania już się niestety skończyła ;)
Ja akurat noszę, ale czytałem bez nich, więc mogłem pominąć coś ważnego :)
Miałem napisać dwadzieścia trzy drzewa gatunku dąb, z rodziny dąbowatych ?
Mierz siły na zamiary, nie zamiar podług sił, czyli romantyzm najczystszej wody.
@Gandalf: "dwadzieścia trzy dęby"?
No tak. Lepsze rozwiązanie.
Ale co tu się może nie podobać ?
Bardzo już uwarzałem na powtórzenia.
*uważałem
Gandalf 2013-03-23 18:32
Ale co tu się może nie podobać ?
Pierwszy akapit --- w którym sprzedajesz milion niepotrzebnych informacji. Budowa dróg, historia świata, procedury wyboru króla i jedno zdanie o tym, że dwóch pretendentów się spotyka. Co jest ciekawe? Ostatnie, a wymieszałeś to ze śmieciami.
pozdrawiam
I po co to było?
Pytałem się, kliku osób i poradzili mi, że jak zaczynam pisac historie swojego świata, to najlepiej zacząć od właśnie krótkiejhistoryjki.
* krótkiej historyjki
Więc czemu nie zacząłeś?
Ponieważ nie wiedziałem jak to potem złączyć z rozpoczęciem akcji.
Moim zdaniem powinieneś przeczytać kilka --- kilkanaście dobrych książek, potem usiąść i naprawdę napisać krótką historyjkę. Bez wiązania jej z rozpoczęciem akcji. To w tej historyjce ma być cała akcja.
Przepraszam, ale trochę nie rozumiem. Jak w tej historycje, opowiedzieć całą akcję.
* całą akcję ?
Masz ułożyć krótką historyjkę o spójnej fabule (wstęp+rozwinięcie+zakończenie). Może być osadzona w tym świecie, ale ma być całością. Tutaj akcji nie ma żadnej, bo trudno sam fakt spotkania dwóch elfów nazwać akcją.
Skoro rozpoczynasz książkę i napisałeś początek, na razie na tym poprzestań i nie pisz dalszego ciągu. Obawiam się, że Twoje nadzieje, iż zaprezentowany tekst spotka się z uznaniem, są płonne.
To tylko nieliczne zdania, które szczególnie rzuciły mi się w oczy, bo do poprawienia są niemal wszystkie.
„Na drodze prowadzącej do miasta Glaurind, spotkały się dwa wozy jadące w tą samą stronę”. –– Na drodze prowadzącej do miasta Glaurind, spotkały się dwa wozy jadące w tę samą stronę.
Rozumiem, że jeden z wozów jechał na tyle wolno, że drugi go dogonił, i spotkały się. ;-)
„…który został przedstawicielem części północnej królestwa, jako jednego z czterech kandydatów na nowego króla KrólestwaElfickiego. Nowy król wybierany był po śmierci poprzednika”. –– Brak spacji.
Czy nie można było w tym fragmencie upchnąć więcej królów i królestw? ;-)
„Fauronie, zatrzymamy się na noc w gospodzie pod złotym jabłkiem”. –– Nazwa gospody winna być napisana wielkimi literami.
„Jeśli będziemy trzymać się drogi i nie spotkamy nic złego…” –– Jeśli będziemy trzymać się drogi i nie spotka nas nic złego…
„Wybudował jąnie jaki pan Sacford…” –– Wybudował ją niejaki pan Sacford…
Jeden z ładniejszych przykładów niefrasobliwości Autora –– co za różnica gdzie będzie spacja. ;-)
„…około 15 roku ery flanzorei”. –– …około piętnastego roku ery flanzorei.
„…mówi się oprzybywających z daleka Gralpów”. –– …mówi się o przybywających z daleka Gralpach.
„…lecz nieubierają takich czapek ze szpicem, tylko małe czapeczki, często spadające, im na oczy”. –– W co ubierają czapki? Czapek się nie ubiera!!! Czapki się wkłada!!! Czapki się nosi!!! Nie ubiera się żadnego stroju!!!
„…zszokowane uciekły w głąb lasu Or, gdzie żyją dodziś, mało, który wypuszcza się tak daleko, a zwłaszcza do gospody elfów”. –– Z tego co napisałeś wnika, że las Or gości w swej głębi zszokowanych zbiegów, mało, wypuszcza się jeszcze daleko, zwłaszcza do gospody. Widać las Or lubi długie wypady i odwiedziny w gospodzie. ;-)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Przepraszam za te spacje, ale przed skopiowaniem było wszystko w porządku.
No tak myślałem, że już po Grafomanii ;) Autorze - czas zakasać rękawy i brać się do roboty. Raz: czytać dużo i jeszcze więcej, dwa: jak już to zrobisz, na początek skrobnij coś drobnego, taką małą, zamkniętą historyjkę na 2k, 3k znaków. I może niekoniecznie od razu Wielkie Fantasy, raczej coś przyziemnego, dla nabierania pierwszych szlifów.
Ten teks to raczej streszczenie niż opowiadanie. Napisz coś krótkiego, np. opowiedz jedną przygodę z życia Migrida czy Faurona . Na pewno jakieś mieli.
homar
Ten teks to raczej streszczenie niż opowiadanie. Napisz coś krótkiego, np. opowiedz jedną przygodę z życia Migrida czy Faurona . Na pewno jakieś mieli.
ale opowiadanie bez dialogu ?
A kto powiedział, że Migrid i Fauron podczas swoich wcześniejszych przygód twardo zachowywali śluby milczenia? Oczywiście, że możesz umieścić tam jakiś dialog. Nawet wypadałoby. Nikt nie mówi, że ma to być od razu poziom Tarantino, ale tak nawiążę do niego, skoro piszę ten komentarz oglądając Bękarty Wojny. Pooglądaj sobie jego filmy i postaraj się zrozumieć sposób, w jaki buduje on nastrój, jak kreowane są postaci, wreszcie w jaki sposób buduje retrospekcje.
I właśnie od tych retrospekcji możesz zacząć. Przedstaw krótką scenkę z życia Migrida albo Faurona, zawrzyj tam jakiś mający znaczenie dialog, dokonaj korekty i będzie dobrze. Na wzór i inspirację polecam z Bękartów Wojny retrospekcję o Hugo Stiglitzu.
Pozdrawiam.
Ja bym jednak doradzał Ci na początek czerpać inspiracje przede wszystkim z książek ;)
Autorze drogi, skoro wstawiasz tu tekst, to znaczy, że poddajesz go krytyce. Krytyka to nie jest głaskanie autora po głowie. Zasadniczo w porównaniu z tym, co tu zaprezentowałeś, „Eragon” jest powieścią dojrzałą, oryginalną i dobrze napisaną (skojarzenie wzięło się stąd, że styl zarówno tekstu jak i odpowiedzi na zarzuty sugeruje, że jesteś w podobnym wieku, co Paolini, kiedy debiutował...). Ale do rzeczy.
Ten kawałek jest o niczym w stopniu wręcz bolesnym. Jest co najwyżej pierwszym niedużym i nieciekawym kawałkiem pierwszego rozdziału, bo jeśli rozdziały mają być tej długości i z tytułami, to spis treści zajmie pół książki.
Okropne są te wtręty w pierwszej i drugiej osobie, ni stąd ni zowąd w narracji trzecioosobowej. Albo narrator ma być widoczny dla czytelnika i być opowiadaczem, wtedy musi go być więcej i musi mieć jakąś osobowość, albo zrezygnuj z osobistych uwag oraz zwrotów do czytelnika. Drażnią. Zwłaszcza że stwierdzenie, jakoby czytelnik zastanawiał się czym są gralpowie, jest na wyrost. W krótkim tekście, w którym zdążyły już wystąpić inne wymyślone przez autora nie wiadomo po co słowa a także mitry zamiast metrów (po co???), nikt się już nad czymś takim nie zastanawia. To jest ten rodzaj słowotwórstwa, który bawi jedynie autora i jedynie jemu wydaje się ciekawy. Swoją drogą, wymyślając nowe słowa, skoro już musi się to robić, warto zapoznać się nieco z gramatykami historycznymi istniejących języków albo choćby z jakimiś współczesnymi mniej lub bardziej egzotycznymi językami, ponieważ nawet jeśli w jednym królestwie używa się wielu języków/dialektów czy co to ma być, to języki mają to do siebie, że wewnętrznie są spójne i oparcie się na czymś istniejącym wypada lepiej.
„Miloreth, jak już wspomniałem, był oddanym sługą króla Gazdrofa IV” – poświęciłam się i przeczytałam wszystkie wcześniejsze zdania trzy razy, z czego raz bez okularów. Nie wspomniałeś.
Zdanie o dębach i brzozach jest kuriozalne. Pytanie „Miałem napisać dwadzieścia trzy drzewa gatunku dąb, z rodziny dąbowatych?” jeszcze bardziej, ale na szczęście ktoś się już z tym wcześniej rozprawił.
PS. Na interpunkcję można jedynie spuścić zasłonę miłosierdzia, albowiem urąga ona wszelkiej przyzwoitości.
PS 2. „Rozpoczynam pisać książkę. Mam nadzieje, że początek wam się podoba.” – to też jest źle napisane. Albo rozpoczynasz pisanie książki, albo zaczynasz pisać książkę. A początek niestety się nie podoba. No bo jak zachwyca, skoro nie zachwyca?
Aha, jeszcze jedno: w kwestii "ale opowiadanie bez dialogu?" proponuję małe ćwiczenie literackie. Napisz szorta o do wyboru: ostatnim człowieku na ziemi/jedynym człowieku, który przeżył katastrofę statku kosmicznego/wampirze, który właśnie się zorientował, że wytłukł całą ludzkość, zakołkował wszystkich pobratymców i wystrzelał wilkołaki srebrnymi kulami/pozbawionych mowy zombich/dwójce głuchoniemych bohaterów. Na każdy z tych tematów oraz dziesiątki innych wychodzących z podobnego założenia: klasyczna rozmowa jest niemożliwa, ergo: nie będzie dialogów, da się napisać fascynujące opowiadania. A przede wszystkim lepiej nie pisać dialogów niż pisać je nijako. Nic tak nie zabija tekstu jak mdłe dialogi.