- Opowiadanie: jedrek - Kopia

Kopia

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Kopia

Tom Wood siedzi i rozmyśla. Głowi się, co ma zrobić, jak właściwie postąpić z tym fantem. W ogóle nie zważa na resztę członków dyskusji, zebranych w sali. Puszcza mimo uszu wystąpienie, nie śledzi prezentacji, a jeżeli już to robi to po macoszemu. Kręci opuszkami palców wypalającego się papierosa, próbując tak podświadomie rozładować napięcie. Nie obchodzi go, że znajduje się przecież w pracy, że mogą go wywołać do debaty. I co wtedy? W najlepszym wypadku nagana, w najgorszym – zwolnienie. Lecz on zaprzątał sobie głowę czym innym. Gdzie leży granica pomiędzy eksperymentem, a prawdziwym życiem, symulacją a rzeczywistością.

Jego koledzy rozmawiają właśnie o wojnie, jaką chcą wywołać w ,, Kopii’’. Taką nazwę nosi stworzony przez uczonych świat równoległy. Czym on jest? Do czego służy? Odpowiedź jest następująca – to brudnopis, gdzie wykonuje się testy i obliczenia, poligon doświadczalny. Przed podjęciem jakiejś decyzji w naszym świecie, najpierw wykonuje się próby w tym cybernetycznym, wgrywając współrzędne i symulując zdarzenie. ,, Kopia’’ do złudzenia przypomina realny świat, zamieszkują ją ludzie posiadający uczucia, marzenia, potrzeby. I oni są właściwie królikami doświadczalnymi, na których sprawdza się przebieg działania nowych idei, chorób, technologii, wojen. Wszystko ma się rozumieć dla dobra ludzkości, tej nie cybernetycznej. Dla uczonych to perfekcyjne narzędzie, dużo bardziej posunięte aniżeli eksperymenty na zwierzętach. Daje im to w zasadzie nieograniczone pole manewru.

Tom, mimo że pracuje przy ,, Kopii’’ od początku jej powstania, czyli ładnych kilkadziesiąt lat, zaczyna nabierać od pewnego czasu coraz to większych wątpliwości. Czy skoro stworzyli ludzki świat na wzór realnego, to czy nie jest zbrodnią eksperymentowanie na ludzkich istotach było nie było, dysponujących takimi samymi cechami, co każdy z nas? Czy zamiast wypinać piersi po medale, nie powinni stanąć przed obliczami trybunałów za zbrodnie przeciwko ludzkości, przybierającej tylko inną formę istnienia? Czy można dbać i pielęgnować własne dobro kosztem innych? Nauka przecież ma pomagać, ratować życie, zamiast go niszczyć, bądź uprzykrzać.

,, Wiem co zrobię, gdy zebrani rozejdą się do domów, wyłączę całą aparaturę, wirtualne uniwersum zniknie, i ci nieszczęśnicy nie będą już narażeni na bycie królikami doświadczalnymi’’ – pomyślał Wood.

I tak wegetował przez całe zebranie, trwające bite kilka godzin. Wreszcie dyskutanci powiedzieli, co mieli do powiedzenia, zebrali materiały, i zaczęli się rozchodzić do domów. Tom Wood pod pretekstem uporządkowania, i zrobieniu podsumowania dnia pracy pozostał jeszcze po godzinach. Nie było w tym nic nadzwyczajnego, często to robił, i podczas tego właśnie doznał olśnienia. Zmiany duchowej.

Sala zrobiła się pusta. Podszedł podenerwowany do pomieszczenia, gdzie mieściła się główna maszyneria, mózg całego systemu. Wystarczyło tylko lub aż wpisać kilka komend, i ci nieszczęśnicy odejdą łatwą i szybką śmiercią, a nie w mękach wojny, chorób, albo zawieruch dziejowych. ,, Czymże << Kopia>> różni się od dajmy na to kolonializmu? Gdzie wykorzystywano ludzi z Nowego Świata, by biali ludzie żyli w dobrobycie? Tak dalej być nie może’’. Rozpoczął wpisywanie stosownych komend. Drzemiący w nim samarytanizm pragnął to ukrócić, ten bestialski twór.

Lecz nagle, ni z tego ni owego, obudził się w nim leżący w duszy każdego człowieka pierwotny instynkt – egoizm. I zaczął Woodowi prezentować własne racje. ,, Pomyśl, << Kopia>> pozwala na błędy politykom, naukowcom, twórcom idei, jeżeli już ktoś nawet ucierpi, to będą to impulsy elektryczne, a nie ludzkie życie’’. Było w tym sporo racji, Odkąd stworzono ,,Kopię’’’ sytuacja na świecie znacznie się poprawiła – spadła radykalnie ilość wojen, konfliktów. Ludzkość miała pole manewru, drugie życie jak w grach komputerowych, kiedy to nie udało się wykonać misji. Nauka stała się bardziej wydajna, a idee bardziej racjonalne i pragmatyczne. Niestety, cierpiał na tym często ,, drugi świat’’ jak również nazywano ,,Kopie’’, lecz uważano to za mniejsze zło, bo gdzie drwa rąbią tam wióry lecą.

Jednak nie wszyscy potrafili przejść nad tym do porządku dziennego. Buntowały się organizacje praw człowieka, te same, co sprzeciwiały się dawniej aborcji bądź klonowaniu. Opracowały one projekt, by wprowadzono ustawę chroniąca życie zarówno biologiczne, jak i cybernetyczne. Społeczeństwo nie chciało o tym słyszeć, równie sceptyczni byli politycy i gremia naukowe. Łatwo wywnioskować że cała inicjatywa szybko przepadła wśród nieprzychylności ogółu. Zatem i obrońcy sobie odpuścili, widząc bezsens swoich działań. Nie dali za wygraną tylko najbardziej zagorzali, no i Tom.

Właśnie, Tom. On sam jest przecież częścią społeczeństwa, i także odczuł korzyści płynące z ,, Kopii’’. Co zatem uczynić? Szlachetne ideały zaczęły mu szybko przysłaniać pierwotne odruchy przetrwania, i zapewnienia sobie bezpiecznego bytu. Zaczęły brać górę pierwotne instynkty, które w newralgicznych okolicznościach w ludziach zawsze przeważały nad człowieczeństwem. I on zaczął uważać, że to mniejsze zło. Wizja tego, że za swe decyzje ludzkość będzie musiała znów brać pełną odpowiedzialność kompletnie go ostudziła. Powoli, acz systematycznie, spuszczał ręce z klawiatury maszynerii, aż w końcu poprzestał na wpisywaniu komend. I tak, ostatnia nadzieja dla ,, wirtualnych’’ przepadła. Jedyny sprawiedliwy kierował się prymitywnym, lecz silnym odruchem by przetrwać. Zapewne i ,,wirtualni’’ gdyby mieli świadomość tego, co się z nimi dzieje, i środki ku temu, zrobiliby to samo z ,, biologicznymi’’. Własne dobro zatriumfowało.

Tom Wood chwilę jeszcze stał jak wryty, powoli zbierając się do siebie. Pozostawił maszynerię, nie ziścił planu. Zamiast tego wziął kurtkę, już późno, czas wracać do domu. Rano czeka kolejny dzień w pracy. Założył kurtkę i wyszedł. A maszyneria jak gdyby nigdy nic dalej robiła swoje.

 

Koniec

Komentarze

Najpierw piszesz o "Kopii", że to alternatywny świat, potem okazuje się, że chodzi o cyfrową symulację. Nie doprecyzowałeś, jak dokładną, jak daleko idąca w szczegółowości, i to rozwala pomysł. Tom Wood zamierza wyłączyć "Kopię", kierując się argumentacją i emocjami takimi, jak gdyby w "Kopii" znajdowali się żywi ludzie, czyli jak gdyby znajdował się tam cały realny świat, tyle, że sterowany z zewnątrz --- potem padaja słowa, że gdyby wirtualni mieli świadomość...  

Nie wyszło.   

Przy okazji: cudzysłowy wstawia się jako jednolity znak z klawiatury i przed, i po wziętym w nie słowie, a nie robi się takich cudów, jak dwa przecinki z przodu, cudzysłów na zamknięcie.

Szczerze powiedziawszy nie rozumiem wątpliwości głównego bohatera. Zwłaszcza jeśli przedstawione są w taki sposób. Jeśli bohater ma już wątpliwości na temat "alternatywnego świata" niech te wątpliwości będą przedstawione w spoób emocjonalny, być może z jakąś dozą suspensu? Tutaj mamy coś na kształt suchej relacji, a taka forma trochę tu nie pasuje (nie wspominając o tym, że całe opowiadanie składa się właściwie tylko z jakichśtam przemyśleń bohatera, a może ja chciałbym doświadczyć jakiejś faktycznej fabuły?)

Nowa Fantastyka