
Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.
Dlaczego sam? Dlaczego człowiek potrzebuje obecności kogoś innego nie zwierzęcia czy innej istoty żywej a właśnie drugiego człowieka? Gdyby nie zaznał czym jest rozmowa, dotyk, czucie kogoś nam obcego a zarazem takiego samego, nie tęsknił by nie rozmyślał nie cierpiał. Było by łatwo nikt nie wie lepiej ni gorzej, kogo można się poradzić jeżeli nie właśnie siebie tego, który nie opuści nas jako jedyny aż do śmierci. Sama świadomość już jest bolesna, nieznajomy przebywający tysiące kilometrów od nas będzie niczym innym a głosem lub tekstem widocznym na ekranie. A jednak. Nie jest on tutaj, teraz, obok. Znaleźli by się tacy, dla których własne towarzystwo było najlepszym darem i by nie muszą dzielić się nim z nikim innym. Część. Tracą część, małą, czasami niezauważalny kawałek duszy jaka czyni człowieka cudem Bożym. Jedna dusza jeden człowiek. Na tej planecie gdzieś bezwładnie poruszającej się dookoła innej, większej planety również niezamieszkanej jak ta. Gdyby można zmienić przyszłość. Gdyby można to zło stałoby się dobrem, celem ludzi honoru i prawa. Zło: gwałty, zabójstwa, kradzieże, mordy, przekupstwa, haracze, układy, walki, wojny. Zło, bez którego świat by nie istniał. Cofnąć słowa wypowiedziane tak pochopnie i bez namysłu.
Nie wytrzymam. Kolejny raz. Nieubłagany rachunek za kolejny dzień życia. Nienawidzę ich z całego serca, gdybym tylko miał władze tam tymi ludzkimi śmieciami przeżywaliby niewyobrażalne męki. Cierpieli, płakali, błagali o wybaczenie powoli, bardzo bardzo powoli. Heh. Sprawiedliwie ból jaki zadawali spotęgowałbym po tysiąckroć . Boże, czemu ich nie ukażesz? Piekło przez wieczność to za mało i za dużo. Ukarać ich teraz, publicznie, straszliwie tak by obiad oglądających znalazł się poza żołądkiem. NIKT kto to zobaczy nie odważy się choćby pomyśleć o czynach za które cierpieli zwyrodniali aktorzy. Oszczędzić te umysły, dać szanse na normalne, godne życie. Boże, zrób coś.
Dzisiaj szedłem ulicą do pracy jak zawsze. Śmiecie i bezdomni, leżeli w bocznych uliczkach. Wierny rewolwer schowany za plecami niewygodnie cisnął mnie w plecy. Był mi potrzeby wyłącznie do obrony, lecz podświadomie pragnąłem go użyć. Pociągnąć za spust i zakończyć jakże bezużyteczny i podobny do szkodnika żywot delikwenta, bezmyślnego wraka. Czy chociaż przez sekundę zastanowił się nad sobą nad innymi nad resztą? Pewnie nie.
Minąłem ojca który wrzeszczał na syna spokojnie stojącego na ulicy i wpatrującego się pusto w twarz oponenta dyskusji bez szans na wygraną. Dzieciak choć mały i bezbronny starał się wytłumaczyć coś ojcu, który krzyknął że jest małym gówniarzem, co on wie o życiu, zobaczy gdy dorośnie to wtedy może pogadają. Hhahahahahahahahahahhaah. Znam to. Mój był dokładnie taki sam. Patrzący wyłącznie na swoje racje poparte jakże ogromnym doświadczeniem życiowym. Nic nie rozumiejący. Nie myślący. Zarozumiały i uparty. Ślepy. Nienawidzę takich ludzi, nienawidzę ich z całego serca.
– Mogę dać ci moc, sprawić by twoje życzenie się spełniło. Ale tylko jeden raz, więc wybieraj mądrze. Wiem Boże, wiem. Czemu akurat dzisiaj do mnie stąpiłeś? Pragnąłem cię, chciałem twojej obecności, głosu, znaku, bycia obok. Zwykle nie odpowiadasz na wezwania, co się stało że cię dostrzegłem i usłyszałem?
-Zasłużyłeś na to. Wybieraj.
Pospieszasz mnie? To co najmniej osobliwe jak na wzór cierpliwości. Masz rację, daj mi chwilę na zastanowienie się. Najwspanialszy dom na świecie? Nieprzebrane ilości pieniędzy? Szczęśliwej rodziny czy może bycie najseksowniejszym singlem po kres świata. Nieśmiertelność? Nie to takie…
Strzał. Dwadzieścia metrów dalej kobieta upadła, tworząc kałużę krwi na chodniku. Strzelec, lichy mężczyzna o łysej głowie wyrwał nowego iPhona z jej martwych palców. Zadowolony rozejrzał się i uciekł w ciemne alejki. Ile kosztuje takie cudeńko? Dwieście dolarów? Zycie tej kobiety kosztowało dwieście dolarów amerykańskich. Dwa zielone papierki. Całe życie, urodziny, pierwsza miłość, problemy szkolne, czas wolny, kariera w szkolnym zespole siatkówki, nastoletnie przygody, ślub, dzieci, rodzina zostały odebrane za pomocą jednego palca. HAHAahahahahahahaha. JAK JA ICH NIENAWIDZĘ. Zabij wszystkich, zabij ludzi co noszą to zło w sercu, co nie mają prawa do życia, nie powinni żyć, nigdy ale to przenigdy. Boże! ZABIJ CAŁE TO ZŁO!
-Jeśli to jest twoje życzenie.
Co? Jakie życzenie?
Jestem sam. Niema zła niema ofiar niema płaczu cierpienia i zgrzytu zębów. To dziwne. Jestem pusty, bez uczuć, bez nienawiści i miłości, no bo kogo tu kochać. Każdy człowiek nosi w sercu cząstkę zła która nie doprowadza go do szaleństwa, by nie być lepszym od innych. To cała prawda. Każdy jest zły bez wyjątku. Idealnie płaska planeta po której stąpam, nie ofiaruje mi nic poza tlenem którym oddycham. Nie czuję głodu, ni pragnienia. Idę i jedyne co widzę to horyzont skrywający niekończącą się przestrzeń. Próbowałem się zabić dokładnie 4 razy. Nie mam czym ani jak. Ziemia jest miękka gdy trzaskam głową o jej powierzchnię a paznokcie są zbyt gładkie by przeciąć żyły. Udusić się nie mam czym. Idę. Idę nagi aż po horyzont samotny po wszechczasy z pustką w sercu. To ta pustka jest najgorsza. Nienawidzę jej. NIENAWIDZĘ JEJ Z CAŁEGO SERCA.
Podobało mi sie :-)
"Niema zła niema ofiar niema płaczu cierpienia i zgrzytu zębów."
"Znaleźli by się tacy, dla których własne towarzystwo było najlepszym darem i by nie muszą dzielić się nim z nikim innym."
Zresztą, nie ma sensu się katować. Wzajemnie.
"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "
Dobrze mieć tak wiernego czytelnika jak Piotr B.
Było by łatwo nikt nie wie lepiej ni gorzej, kogo można się poradzić jeżeli nie właśnie siebie tego, który nie opuści nas jako jedyny aż do śmierci
i cała reszta tekstu jest w zasadzie do napisania od nowa. Nie ma przecinków, co czyni większość zdań bezsensownymi. Brakuje Ci zupełnych podstaw języka --- pisanie nie z czasownikami, budowa trybu przypuszczającego...
Co do treści --- z jednej strony straszne banały lecą, a z drugiej mało w tym opowiadania, może lepiej wytransferować tekst na jakiś blog z przemyśleniami. A jak samemu wracać, to z porządnym opowiadaniem --- takim tekstem z fabułą.
pozdrawiam
I po co to było?
Zupełnie nie pojmuję tego tekstu. Przecinków brakuje w takich miejscach, że niektóre zdania są trudne do zrozumienia.
Pojawił się i po 7 sekundach skomentował...
"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "
Na bogów, co za bełkot.
Takie najczęściej są efekty brania się za bary z tematami, na których tęgogłowi myśliciele łamią zęby i pióra. Chała z groszkiem.
Jedna dusza jeden człowiek. Na tej planecie gdzieś bezwładnie poruszającej się dookoła innej, większej planety również niezamieszkanej jak ta. - akcja dzieje się na niezamieszkanym księżycu niezamieszkanej planety. bohaterem jest jeden człowiek, który akurat się tam znajduje.
Każdy człowiek nosi w sercu cząstkę zła która nie doprowadza go do szaleństwa, by nie być lepszym od innych - ludzie doprowadzeni do szaleństwa są lepsi od innych.
Idealnie płaska planeta po której stąpam, nie ofiaruje mi nic poza tlenem którym oddycham. - czysty tlen jest toksyczny i zabójczy dla ludzi.
Próbowałem się zabić dokładnie 4 razy. Nie mam czym ani jak. - wystarczy głęboko oddychać (patrz wyżej).
Myślę, że lepszy byłby tytuł "Przemyślenia zbuntowanego, dojrzewającego trzynastolatka"
Według mnie co okropnego. Przede wszystkim brak przecinków. Ten zarzut autorzy z reguły odpierajš twierdzšc, że podważanie wartoci ich tekstu przy użyciu tak błahego argumentu, jest czystš złoliwociš i wrednym czepialstwem komentujšcego. Tymczasem zdania pozbawione mizernych kreseczek porzšdkujšcych ich konstrukcję, przestajš być zdaniami i zaczynajš wieć beztroski żywot szalonego bełkotu. Na bogulichnš ortografię wskazano już wyżej.
Tekst fabuły nie posiada, raczej usiłuje upodobnić się do zapisu strumienia wiadomoci. Szkopuł jest jednak taki, ze chlupot i bulgotanie rzeczonego strumienia słychać, ale jego samego nie widać.
Przesłanie tekstu zasugerowane tytułem koniecznoć i nieuchronnoć współistnienia dobra i zła nie zostało zrealizowane. W finałowym obrazie narrator teoretycznie biadoli nad brakiem zła, a naprawdę cierpi z powodu braku drugiego człowieka, jakikolwiek by on nie był. Sam sobie jednak jest winien, bo jako skrajny egocentryk, egoista i megaloman, w swojej pysze uważajšcy się za jedynego sprawiedliwego, wymiótł ze swojego wiata z pomocš sił wyższych furt wszystkich. Jednym słowem filozofowanie okazało się płytkie, nieudolne i nie na temat. Wniosek: mierz zamiar podług sił.
Może mnie ktoś oświecić DLACZEGO okienko edytora umożliwiające wklejenie tekstu z worda pojawia się dopiero PO opublikowaniu "zaptaszkowanego" postu? Wstępnie przeglądarka (IE, Chrom i Mozilla) oferuje mi szary placek na zielonym tle, w który wklejam treść- patrzę - widzę chińske znaczki - łyso mi. Ja się jednak z komentowaniem wstrzymam do czasu, az brajt ukończy dzieło.
POWTÓRKA _ POPRAWKA
Według mnie – coś okropnego. Przede wszystkim brak przecinków. Ten zarzut autorzy z reguły odpierają twierdząc, że podważanie wartości ich tekstu przy użyciu tak błahego argumentu, jest czystą złośliwością i wrednym czepialstwem komentującego. Tymczasem zdania pozbawione mizernych kreseczek porządkujących ich konstrukcję, przestają być zdaniami i zaczynają wieść beztroski żywot szalonego bełkotu. Na bogulichną ortografię wskazano już wyżej.
Tekst fabuły nie posiada, raczej usiłuje upodobnić się do zapisu strumienia świadomości. Szkopuł jest jednak taki, ze chlupot i bulgotanie rzeczonego strumienia słychać, ale jego samego nie widać.
Przesłanie tekstu zasugerowane tytułem – konieczność i nieuchronność współistnienia dobra i zła – nie zostało zrealizowane. W finałowym obrazie narrator teoretycznie biadoli nad brakiem zła, a naprawdę cierpi z powodu braku drugiego człowieka, jakikolwiek by on nie był. Sam sobie jednak jest winien, bo jako skrajny egocentryk , egoista i megaloman, w swojej pysze uważający się za jedynego sprawiedliwego, wymiótł ze swojego świata – z pomocą sił wyższych – furt wszystkich. Jednym słowem filozofowanie okazało się płytkie i nie na temat. Wniosek: mierz zamiar podług sił.
baskerville - czasem mam to samo, ale nie mam pojęcia, dlaczego tak się dzieje. To bardzo podejrzana i niewyjaśniona sprawa. odświeżenie strony albo ponowne uruchomienie przeglądarki czasem pomaga.
Autor przestał lubić wszystkich, bo uważa, że wszyscy są be. Pewnie dlatego rozmawia z Bogiem. Autor lubi siebie, ale chyba też nie do końca. Umie liczyć do czterech, jest twardogłowy i ma wypielęgnowane paznokcie.
Teraz idzie, goły aż po horyzont samotny, by odnaleźć wszechczasy, które mają pustkę w sercu.
Autorze, dlaczego nienawidzisz aż tak bardzo, że postanowiłeś pokarać nas swym tekstem?
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
w_baskerville --- tak się czasem zdarza, ja odświeżam stronę i wtedy działa.
pozdrawiam
I po co to było?
Niestety, Autorze, najpierw musisz lepiej poznać się z gramatyką, a dopiero potem zabierać za pisanie. Co do treści, to porwałeś się z motyką na słońce. Efekt jest mizerny. Głęboki temamt potraktowany bardzo powierzchownie.
Mnóstwo pracy przed Tobą.
Pozdrawiam.
Proponuję starcie z łatwiejszymi tematami. Problemy egzystencjonalne ( trudne słowo :):) ) niestety przerastają Cię drogi Autorze. Na pocieszenie dodam, że nie tylko Ciebie.
Następnym razem wrzuć tekst do Worda i wciśnij bardzo pomocny klawisz F7, przyjrzyj się temu, co zobaczysz i wprowadź większość zaproponowanych zmian. Unikniesz niektórych przykrych, chociaż prawdziwych, komentarzy.
Pisz, pisz i pisz, ale zanim opublikujesz przeczytaj to ze 35 razy, ze zrozumieniem oczywiście.