- Opowiadanie: oruen - Patrząc w lustro (short)

Patrząc w lustro (short)

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Patrząc w lustro (short)

Rozległ się chrzęst zapałki pocieranej o draskę. Wątły płomyk rozjaśnił na chwilę zawartość bezbrzeżnego rezerwuaru nocy wlewającego się do pomieszczenia, długie cienie zagrały na ścianach. Człowiek przyklęknął przed lustrem przesłoniętym całunem i postawił niewielką świecę na drewnianej podłodze. Przytknął gasnący już płomyk do białego sznurka. Wilgotny knot zaskwierczał, nim rozjaśnił się gorącą żółcią, kopcąc lekko.

Wstał, nierówne deski podłogi głośno zaskrzypiały pod bosymi stopami. Światło zaczęło już wydobywać kontury sprzętów w pokoju, zarysowało się łóżko, stojący przy oknie stół i krzesło. To zadziwiające, ile światła może wnieść jeden mały płomyk. Zegar wiszący na ścianie miarowo odmierzał umykające sekundy, ciche, rytmiczne tykanie nakręcanego urządzenia napełniało pokój dźwiękiem, aż Księżyc pokazał swoją twarz w oknie, wnosząc do środka odrobinę swojego blasku. Drobinki kurzu tańczyły w bladych słupach światła przy poszarpanych firankach.

Zgasił świecę; spełniła swoje zadanie, czuł już obecność Osoby. Wiedział, że mu się przypatruje, że widzi jego porośniętą kilkudniowym zarostem twarz, być może już go oceniając. Od razu wyczuł, że obserwuje go ktoś inny niż ostatnio; w końcu dziś zapalił nową świecę.

Pod osłoną półmroku poszedł do łazienki, żeby doprowadzić się do porządku. Nie chciał, by Osoba patrzyła na niego w takim stanie; wolał się najpierw umyć, ogolić i przebrać w czyste ubranie. Trzeba zrobić dobre wrażenie. Żałował, że nie uczynił tego przed zapaleniem świecy, ale nie pomyślał o tym, rozproszony jedną rzeczą; to był ostatni kawałek wosku, jaki mu został.

Przygotował swoje najlepsze rzeczy, po czym wskoczył pod prysznic. Wytarł szorstkim ręcznikiem rozgrzane ciało, ogolił się, ubrał i wyszedł z zaparowanego pomieszczenia. Zapalił światło, żeby Osoba mogła go zobaczyć.

Świetlówka pod sufitem zajaśniała migotliwie, przygasła, trzeszcząc lekko i wydobyła jego postać z ciemności pomieszczenia. Miał na sobie stare, gumowe klapki, spodnie od garnituru i nierówno zapiętą, białą koszulę. Jak głupio! Zdał sobie z tego sprawę dopiero po zapaleniu światła. Szczęśliwie, tylko dwa górne guziki były do poprawy, więc szybko się z tym uporał. Świeżo ogolone policzki zapłoniły się czerwienią, kiedy zorientował się, że Osoba to widziała.

Spojrzał na przesłonięte całunem lustro. A gdyby tak zajrzeć, co się znajduje pod całunem? Wiedział, że gdyby tylko odsłonił srebrzystą powierzchnię, zobaczyłby Osobę w całej okazałości. Jednak wiązało się to z wywołaniem silnych wibracji rzeczywistości wyczuwalnych w całej okolicy. Nikt nie mógł odsłaniać swojego lustra; to było zbyt niebezpieczne. Dlatego gdyby to zrobił, zapewne nie tylko zabrano by cały wosk, jaki mu został, ale na wszelki wypadek zostałby jeszcze pozbawiony ciała.

Nie wiedział dokładnie, dlaczego, ale instynktownie lubił tę Osobę. Może dlatego, że tak długo nie zapalał świecy? Może dlatego, że kiedy zapalił ostatnią, tym samym najprawdopodobniej przypieczętowując swój los, paradoksalnie poczuł się bezpieczniej? Czy miało to znaczenie? Wątpił.

Westchnął ciężko i sięgnął po parę znoszonych, skórzanych butów. Postawił je przy łóżku i zanurkował w szafie po ubranie robocze. Przebrał się szybko, co rusz rzucając ukradkowe spojrzenie białej jak śmierć tarczy zegara. Założył buty i zaczął grzebać w przepastnych kieszeniach spodni w poszukiwaniu kluczy. Kiedy wyciągnął je z kieszeni, pomyślał, że może powinien przypodobać się jakoś Osobie, więc udał, że niezręcznie upuszcza je na podłogę, mając nadzieję, że wygląda to komicznie.

Zegar zagrał swoje donośne BIM-BAM-BOM, oznajmiając, że czas wychodzić do pracy. Zerwał się i jak najszybciej wyszedł z mieszkania.

Zbiegł po skrzypiących schodach, złapał za miotłę i zaczął zamiatać bruk ulicy. Praca nie była najciekawsza, ani najlepiej płatna, ale pomagała mu zarobić wystarczająco wosku, żeby mógł przeżyć jeszcze miesiąc – może dwa. Bez sporadycznej obecności Osoby zniknąłby z tego świata, a Osobę przywoływał jedynie blask świecy. Aby mieć świece, potrzebował wosku. Złapał miotłę oburącz, jakby chwytał broń i wprawnymi ruchami zaczął zgarniać zalegające na ulicy śmieci.

 

*

 

Był zdezorientowany, nie pamiętał, kiedy i jak znalazł się w domu. Czy był aż tak nudny, że Osoba przestała obserwować go podczas pracy? Nie wiedział; czuł się źle i bolała go głowa. Położył się na łóżku, przynajmniej teraz czuł jej obecność. Zamknął oczy i zasnął ciężkim, kamiennym snem.

 

*

 

Świeca zapaliła się i zgasła.

Świeca zapaliła się i zgasła.

Świeca zapaliła się i zgasła.

 

*

 

Świeca zapaliła się; kopcący płomyk unosił się niepewnie nad małym słupkiem wosku. Wymizerowany człowiek w zniszczonym ubraniu wpatrywał się w zakryte lustro, nerwowo przygryzając paznokcie. Teraz mógł tylko czekać. Osoba nie zjawiła się już tyle razy, ale w końcu znów czuł jej obecność. Może dzięki temu będzie mu łatwiej.

Chwycił za róg szorstkiego płótna zakrywającego powierzchnię lustra, ważąc w myślach wszystkie za i przeciw. Czy miał cokolwiek do stracenia? Od czasu, od kiedy Osoba go opuściła, wiele razy przeżywał w myślach tę chwilę, mając nadzieję, że wystarczy mu odwagi.

Szarpnął z całej siły, rozrywając całun na równe połowy.

Biały blask zalał pomieszczenie, budynkiem wstrząsnęły wibracje, aż szyby zatrzęsły się w oknach. Gdzieś w oddali zawyły syreny. Spojrzał w wirującą powierzchnię lustra, obłe kształty wypełniające jego przestrzeń ułożyły się, pokazując postać Osoby.

Skupił się, wiedząc, że nie zostało mu dużo czasu. Osoba pochyliła się nieznacznie w stronę powierzchni lustra, zauważył, że najwyraźniej coś czyta.

Spojrzał na litery odbijające się w oczach Osoby i zaczął czytać razem z nią. Źrenice Osoby rozszerzyły się, jakby coś ją zdziwiło. On z kolei zrozumiał, że właśnie czyta ostatnie chwile swojego życia. Poczuł, że musi coś powiedzieć.

– Dziękuję – wyszeptał cicho, patrząc ci prosto w oczy.

Świeca zgasła.

Koniec

Komentarze

Bardzo dziwne to opowiadanie, ale jednocześnie ładne. W mdłym światełku woskowej świecy zobaczyłam mnóstwo samotności i tęsknoty za czymś niezwykle zwyczajnym. A właściwie za Kimś. I Koniec.  

 

Światło zaczęło już wydobywać kontury pomieszczenia… – Czy na pewno kontury pomieszczenia, nie sprzętów?

 

Zegar wiszący na ścianie miarowo wymierzał umykające sekundy…Wymierzał kojarzy mi się bardziej z pomiarami albo wymierzaniem kary przestępcy.

Zegary często odmierzają czas. Zegar może też miarowo odliczać sekundy. Odliczone sekundy znikają, tych które nam pozostają, jest coraz mniej.

 

…wolał się najpierw umyć, ogolić i przebrać w czyste rzeczy. – Nie każda rzecz jest ubraniem. Może: …wolał się najpierw umyć, ogolić i włożyć czyste ubranie.  

 

Trzeba zrobić dobre wrażenie. Żałował, że nie zrobił tego… – Powtórzenie.

Może: Trzeba wywrzeć dobre wrażenie. Lub: Żałował, że nie uczynił tego

 

…po czym wskoczył pod przysznic. – Literówka.

 

Zdał sobie z tego sprawę dopiero po zapaleniu światła. […] kiedy zdał sobie sprawę z tego, że Osoba to widziała. – Powtórzenie. Może w ostatnim zdaniu: …kiedy zorientował się, że Osoba to widziała.

 

Spojrzał na przesłonięte całunem lustro. A gdyby tak zajrzeć, co się za nim znajduje? – Spojrzenie na lustro i chęć zajrzenia za, sugeruje, że za lustro.

Proponuję: A gdyby tak zajrzeć, co się pod nim znajduje?  Pod całunem.

 

Szarpnął z całej siły, rozrywając całun na dwie równe połowy.Połowy zawsze są dwie, w dodatku są równe, bo inaczej nie byłyby połowami.

 

…obłe kształty wypełniajęce jego przestrzeń ułożyły się… – Literówka.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Poprawiłem, dziękuję :) 

Musiałem zmienić końcówkę - w zamierzeniu tożsamość Osoby miała być odkryta na końcu, ale nie chciałem tego pisać wprost. Może teraz będzie lepiej :)

Chwycił za róg szorstkiego płótna   [...]   rozrywając całun na równe połowy.   ---> cudotwórca? Po chwyceniu za jeden róg płachty rozerwał ją na pół? Do czego przymocowany był drugi róg całunu?  

Enigmatyczne, niezrozumiałe --- i zarazem "magnetyczne".   

A gdyby tak jeszcze poprawne interpunkcyjnie...

Fajny nastrój. U mnie wystąpił też lekki niepokój (chyba tak miało być)

Dobre. Coraz bardziej lubię Toje opowiadania. Pisz dalej bo Ci to wychodzi!

Pozdrawiam.

Prawdę mówiąc, nieco skonsternowana jestem, bo nie rozumiem i nie czaję zamysłu Autora. Ale cóż poradzić...

 

Knot zakswierczał, więc kto wstał w następnym zdaniu?

Powtórzenie słowa "rzecz" - jedną rzecz, najlepsze rzeczy.

Wystarczająco dużo wosku, chyba?

 

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

No niezłe niezłe.

I w języku polskim.

Kurczę, chyba mi się nie udało. Czy komuś udało się zidentyfikować, kim jest Osoba?

Dziękuję za przeczytanie :)

Nie wiem, czy taki efekt chciałeś osiągnąć, ale czytając opowiadanie, jeszcze w wersji pierwotnej, czułam się Osobą. Dlatego napisałam, że Koniec zobaczyłam także. Nie miałam na myśli końca tekstu. 

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

No, jak tak wszyscy zaczną przeredagowywać teksty w sposób zmieniający znaczenia...

@regulatorzy: o to mi właśnie chodziło, że jesteś Osobą. To teraz juz tak nie jest? Ciężko tu wyczuc granicę, sugerowałem się komentarzem joesheim, myślałem, że muszę więcej wytłumaczyć.

Wróciłem do oryginalnego zakończenia. 

Trzyma klimat, dobry szort.

Pozdrawiam

Mastiff

    Zakończenie jest bardzo dobre. Bardzo dobrze, moim zdaniem, użyty wyraz "całun", kluczowy dla tekstu. Gdyby tylko nieco mniej sączyło się pompatyczności ż poszczególnych zdań... 

Dzięki za przeczytanie, cieszę się, że się podoba :) 

@RogerRedeye, wierz mi, chciałbym to napisać używając wyłącznie prostych słów, próbowałem, ale nie wyszło :( 

Bardzo klimatyczne, od pierwszych zdań budujesz nastrój, który pozostaje do końca. Przyjemnie ponure. Lubię takie teksty.

P.S.

Tak jak bohaterowi, również zdarzyło mi się zastanowić nad mocą małego światełka.

 

Pozdrawiam i choć to nieco egoistyczne, życzę więcej właśnie takich tekstów:)

Nowa Fantastyka