
Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.
Prolog
Okręt mijał właśnie stacje badawczą Kalipso w przestrzeni federacji, wiedziony przez komputer pokładowy zmierzał do najbliższego węzła nadprzestrzeni. Paweł siedział w pomieszczeniu dla załogi na swoim koju wypijając piątą butelkę piwa, które nabył na Endze pobierając kolejne zlecenie. W pomieszczeniu nie było nikogo… na statku nie było nikogo.
– Zostawili mnie dla sprawy. Sprawy która jest już przegrana – pomyślał Paweł.
Był to 24 letni wysoki, szczupły szatyn o zielonych oczach. Jego twarz rzadko zdradzała jakiekolwiek uczucia. Cały czas trapiło go poczucie winy, a zarazem złość
– Dlaczego mam brać w tym udział?
– Chcieli odejść to odeszli. Zdrajcy. Nie potrzebuje takiej załogi – mówił szeptem odpalając papierosa.
Paweł obracał zapalonego papierosa w palcach – jedyna rzecz która nie zmieniła się od czasów starożytnych.
Trwała wojna. Federacja zrzeszająca setki światów z siedzibą najwyższych władz w systemie Gemini, rozpaczliwie broniła się przed obcą rasą, potworów jak niektórzy zwykli ich nazywać, jednakże ludzie w tych czasach również zachowywali się jak potwory krzywdząc swoich bliźnich, dla szybkiego wzbogacenia się zaspokojenia różnych potrzeb bądź dla przetrwania.
Lerianie natomiast działali jak jeden organizm, obce były im wojny domowe, potrafili zabijać bez zawahania, ale nigdy nie zabijali przedstawicieli swojego gatunku. Czy naprawdę są takimi potworami – zastanawiał się kiedyś Paweł. Ich głównym celem był rozwój, do którego dążyli poszerzając swoje wpływy. Przejmowali kolejne planetu stacje i porty ludzi, a ich samych albo zabijali albo zniewalali i wysyłali do obozów górniczych, lub sprzedawali niezależnym handlarzom niewolników na zewnętrznych rubieżach znanych galaktyk.
"Chimera" zbliżała się do węzła gdy Paweł odstawił butelkę i skierował się w stronę mostka.
Był to niewielki statek szturmowy posiadający cztery działa jonowe, po dwa z każdej strony oraz wyrzutnie torped fotonowych, jego największą zaletą była szybkość i zwrotność jaką zapewniały dwa niezależne silniki impulsowe. Kształtem "Chimera" przypominała krążek z dwoma długimi ramionami z przodu z mostkiem w jednym i pomieszczeniami załogi w drugim, oraz dwoma ramionami z tyłu, gdzie znajdowały się silniki. W środkowej części było centrum dowodzenia, magazyn, oraz maszynownia. Paweł zdobył ten okręt gdy zaczynał swoją karierę jako najemnik, wykonywał wtedy zadanie dla Związku Wolnego Handlu współpracującego z federacją.
Dookoła panowała cisza Paweł słyszał jedynie swój własny oddech i czasami wydawało mu się że słyszy bicie własnego serca, letarg tez nagle został przerwany przez komunikat SI wypowiedziany zimnym głosem "węzeł nadprzestrzeni w odległości pięciu minut świetlnych, autopilot wyłączony, tarcze opuszczone"
Paweł rozsiadł się wygodnie w fotelu pilota – trzeba brać się do pracy – pomyślał
…
Rozdział pierwszy
"Chimera" w końcu wyłoniła się z węzła w systemie Pandora. Paweł obrał kurs na dryfującą pośród pola asteroid stacje mieszkalno-badawczą wbudowaną w jeden z tych ogromnych kamieni. Zadanie było proste, wykraść pewne dane z ich centrum komputerowego, które niektórym pomogłyby się w łatwy sposób wzbogacić, lecz tylko tym, którzy wiedzieliby jak z nich skorzystać. Były szczegółowe mapy szlaków handlowych Lerian. Paweł wiedział że piraci zajmujący sąsiadujące z Lerianami systemy zapłacą majątek za te informacje, poza tym pomoże to federacji w wojnie, ale nie to kierowało Pawłem.
Statek zbliżał się do celu, Paweł nawiązał połączenie ze stacja
– Tu okręt handlowy federacji "chimera" wiozę podzespoły i części zamienne do terminałów sterowania, proszę o zgodę na lądowanie– skłamał
Nie usłyszał odpowiedzi, dookoła stacji było dziwnie spokojnie, żadnych robotów konserwujących poszycie stacji. Silniki korygujące orbitę asteroidy były wyłączone.
-Dziwne – pomyślał i powtórzył komunikat
-Tu okręt handlowy federacji "chimera" proszę o zgodę na lądowanie
-Nie to nie, sam sobie udzielę zgodę i wybiorę hangar – powiedział z nutą cynizmu
Dwa z trzech hangarów na dolnych pokładach były otwarte "Chimera skierowała się na hangar nr.2
– O co tu chodzi? hangar pusty, jakieś święto mają czy co – zastanawiał się
Śluza wyjściowa "Chimery" otwarła się, Paweł wyszedł ubrany w strój codzienny posiadając jedynie zwykły pistolet impulsowy ukryty pod ubraniem.
W hangarze nikogo nie było, lecz znajdowało się kilkanaście mniejszych statków i kilka myśliwców, ale żadnej obsady, mechaników, magazynierów
– No i dobrze, łatwiej pójdzie – rozejrzał się i skierował do drzwi. Wszedł do długiego korytarza, było zimno i ciemno
– Część systemu podtrzymywania życia padła oświetlenie również… cholera co tu się dzieje
Korytarz dobiegał końca drzwi się otwarły to co zobaczył w pomieszczeniu odpraw wprawiło go w osłupienie. Na podłodze i ścianach było pełno krwi, w rogu leżało ciało, Paweł nie potrafił ocenić czy to mężczyzna czy kobieta, ciało było rozszarpane i pogryzione. Na wprost na ladzie znajdowało się coś co dawniej było istotą żywą, prawdopodobnie człowiek również zmasakrowany. Paweł wyjął broń podszedł bliżej alby obejrzeć zwłoki
-Cholera to nie Lerianie – pomyślał
Czegoś takiego jeszcze nie widział nie wiedział jaka istota mogła to zrobić, nie wiedział czy chce się dowiedzieć. Wiedział tylko że winda techniczne jest niedaleko, a po dojechaniu na górne pokłady będzie prawie u celu.
Cały czas jednak trapiła go myśl poznania prawdy co tu się stało.
Winda powoli stoczyła się na dół, drzwi zaczęły się otwierać lecz zablokowały się, wewnątrz było ciemno. Paweł chwycił drzwi, zaczął się z nimi siłować próbując je rozsunąć, gdy po chwili usłyszał ciche sapanie ze środka windy. Odskoczył w ostatnim momencie, gdy na zablokowane drzwi, rzuciła się istota owładnięta żądzą zabijania, co Paweł leżąc na ziemi zauważył w jej oczach. Była za duża żeby się przecisnąć, lecz długimi łapami wyposażonymi w ostre szpony powoli wyginała stalowe wrota. Pysk wystawał poza drzwi widok był przerażający, czerwone świecące oczy i wielka górna szczęka z której wychodziły dwa szablozęby, brak dolnej szczęki. Istota była pokryta dziwną czarną tkanką, która przypominała ropiejące rany na ciele człowieka. Paweł chwycił za broń, która wypadła mu z ręki gdy upadł na ziemie i bez wahania oddał cztery strzały w głowę istoty. Nie żyje.
Po chwili kiedy Paweł doszedł do siebie przyjrzał się temu organizmowi, czegoś takiego nie widział, nie był to gatunek znany ludzkości. Wystraszony lecz naładowany adrenaliną wszedł przez rozerwane drzwi do windy wybrał dwunasty poziom, winda ruszyła. Paweł przeładował broń ,nie wiedział do końca co robi, czy powinien kontynuować misje, dochodzić prawdy skąd się te istoty wzięły, szukać ocalałych, czy od razu się stąd wynosić i zestrzelić stacje z "Chimery"
Winda dotarła na miejsce. Drzwi się otwarły, sceneria była przerażająca, na podłodze znajdowało się kilkanaście ciał wszystkie w podobnym stanie, zjedzone. W oddali słychać było krzyki, lecz nie były to krzyki człowieka, to te stwory. Paweł szedł w kierunku głównego terminala, droga nie okazała się jednak taka krótka. W pewnym momencie z pomieszczenia przylegającego do głównego korytarza wybiegł na dwóch łapach kolejny stwór, lecz z pociskami impulsowymi nie miał szans.
– Na szczęście nie jesteście zbyt inteligentne – roześmiał się cynicznie
Idąc dalej napotkał zwłoki odziane w strzępki munduru dowódcy obok leżał dziennik. Paweł odtworzył ostatnią wiadomość. Słychać było dużo szumów, jedyne informacje jakie udało się wychwycić brzmiały:
– To lerianie, oni za tym stoją, oni je przywieźli… kapsuły ratunkowe uszkodzone… zniszczyć stacje… to nie może się wydostać… nie żyją.
Paweł wiedział że trzeba się stąd zabierać, lecz do celu było już niedaleko, ale czy gra była warta świeczki? – zastanawiał się.
W tym momencie usłyszał głos człowieka w oddali korytarza. Był to cienki wystraszony głosik. Paweł udał się w tamtą stronę, słychać było płacz. Pod niewielka stertą gruzu zobaczył wystającą rękę. Odrzucił szybko gruz i kawałki metalu zobaczył młodego chłopaka w wieku około dwunastu lat, był ranny ale oddychał. Na pierwszy rzut oka miał kilka złamań, z tyłu głowy leciała mu krew, był ledwo przytomny, ale patrzył na Pawła błagalnym wzrokiem.
– Proszę – wyszeptał
Paweł stał nad nim nie wiedział co ma zrobić, przecież nie może go zabrać to bez sensu ,jak go zabierze to nie zdoła wykonać zadania, a i tak nie wiadomo czy on przeżyje. Może po prostu skrócę jego cierpienia – pomyślał
Lecz nie był w stanie tego zrobić widząc te niewinne spojrzenie.
Odwrócił się i zaczął wychodzić z pomieszczenia, lecz po kilku krokach coś go ruszyło oparł się o ścianę, znowu dało się słyszeć te istoty.
-Niech to szlak – krzyknął
Odwrócił się i podszedł do chłopca. Podręcznym skanerem medycznym który posiadał przy sobie przeskanował go, okazało się że ma połamane kilka żeber, złamaną nogę i rozciętą skórę na głowie, poza tym jest wycieńczony.
Wstrzyknął chłopakowi w tętnice szyjną małą dawkę nanobotów które powoli regenerują tkankę i podtrzymują życie. Delikatnie podniósł go, przełożył przez lewe ramię, w prawej ręce trzymając broń ruszył szybko z powrotem do windy.
Po drodze zaatakował go jeszcze jeden z tych stworów tym razem z zaskoczenia, lecz doskonały instynkt samozachowawczy i refleks pozwoliły mu uniknąć porażki i zastrzelić potwora
– Ścierwo! – wykrzyknął
– Skończył się wasz czas!
Dotarł do windy, zjechał w dół do hangarów. Chłopiec był nieprzytomny. Po przejściu korytarzem Paweł zobaczył w hangarze dziesiątki tych istot, ale jego reakcja była natychmiastowa
– Hmm … tak jak mówiłem nie jesteście zbyt inteligentne
Paweł udał się do pomieszczenia sterowania, znajdującego się obok. Zamknął drzwi posadził nieprzytomnego chłopaka powoli na fotel, po czym otworzył oba grodzie hangaru. Taka operacja możliwa jest tylko z tego pomieszczenia. Statki które wlatują do hangaru mają otwarte tylko pierwsze grodzie, po jego zamknięciu otwiera się drugie i można bezpiecznie wlecieć do wewnątrz. W tym przypadku jednak wszystkie organizmy jak i mniejsze śmieci zostały natychmiastowo wyssane w przestrzeń. Paweł zamknął pierwsze grodzie, podniósł chłopaka i skierował się do hangaru. Wewnątrz nie zostało dużo tlenu ale jeszcze szło oddychać. Śluza wejściowa "chimery" otwarła się, wszedł do środka, w pomieszczeniu dla załogi znajdował się stół i sprzęt medyczny położył chłopca i szybko udał się na mostek. Wystartował bez namysłu, nie zamierzał już wracać po dane potrzebne do wykonania zlecenia, wiedział że chłopak jest w ciężkim stanie. Po osiągnięciu trzech minut świetlnych od stacji obrócił "chimerę" i odpalił torpedy fotonowe, całą salwę, po chwili drugą i trzecią. Poszycie stacji eksplodowało, skała zaczęła się łamać.
– No i wszystko przepadło – pomyślał
– Ten kto obdarzył człowieka sumieniem chyba sam go nie posiadał
Paweł jeszcze chwile siedział obserwując zagładę stacji, po czym pobiegł do chłopca. Nie znał się dobrze na medycynie, ale musiał spróbować mu pomóc inaczej wszystko poszło by na marne. Operacja trwała trzy godziny …
CDN…
Od kiedy to w literaturze liczebniki zapisujemy cyframi arabskimi (1, 12, 20... itp), zamiast słownie? I wytłumacz też, dlaczego dialogii rozpoczynasz z małej litery? Gdzieniegdzie szwankuje interpunkcja. Zdarzają się powtórzenia.
Przejrzyj sobie ten tekścik, poprawiając przynajmniej te błędy, które wymieniłem, nim wstawisz tu kolejne części. Zajrzę tu później.
"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick
- O co tu chodzi? hangar pusty, jakieś święto mają czy co - zastanawiał się
[...]
W hangarze nikogo nie było, lecz znajdowało się kilkanaście mniejszych statków i kilka myśliwców, ale żadnej obsady, mechaników, magazynierów
No to pusty był ten hangar, czy jednak znajdowały się w nim staki i myśliwce?
Zaprzeczanie sobie w co drugim zdaniu jest jednym z najlepszych sposobów na zniechęcenie czytelnika.
Dawno mnie tu nie było, wchodzę już na drugi tekst tak nafaszerowany bykami, że się czytac odechciewa.
Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.
hmmh pierwszy raz coś napisałem i wszyscy zjechali :-/ chyba nie ma co pisać dalej :(
(...) pierwszy raz coś napisałem i wszyscy zjechali :-/ chyba nie ma co pisać dalej (...)
palbal, nie ma się co załamywać, tylko trzeba zabrać się ostro do pracy. Jeśli chcesz się nauczyć pisać, czytaj dużo książek i dużo ćiwcz. Zacznij od krótkich opowiadań, na powieści lub dłuższe opowiadania powyżej 50 tyś znaków jeszcze przyjdzie pora. W tej chwili Twój tekt jest bardzo słaby, ale każdy ma takie początki. Nikt - nawet najznakomitszy pisarz - nie usiadł i nie stworzył wybitnego dzieła. Tylko poświęcił temu bardzo dużo czasu, i Ty także. Czeka się mnóstwo pracy, ale nie zniechęcaj się od razu.
"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick
Tylko że ja dużo czytam. Ostatnio przeczytalem "gre o tron" całą serie potem Endera i Metro2033 ale czytac a pisac to dwie różne rzeczy jednak :)
Owszem, dwie różne, ale blisko siebie leżące. Przecież zostają Tobie w pamięci takie rzeczy, jak ogólny styl opisów, charakteryzowania postaci. Ślepo naśladować nie można, ale wzór brać z dobrych przykładów --- jak najbardziej.
palbal - wiekszość osób zamieszczających tu teksty nigdy nic nie wydała i pewnie nigdy nie wyda. A mimo to piszą. Dla siebie. Ja tak robię od kilkunastu lat i wciąż nie wiem, gdzie postawić przecinek.
Niestety, nie podoba się. Prowadzisz narrację dość nieporadnie. Jest bardzo dużo drobnych błędów, jak już wspomniano wyżej, przede wszystkim interpunkcja - jej brak sprawia, że zdania stają się czasem o wiele za długie i po prostu bezsensowne. Poza tym zapis dialogów, literówki, powtórzenia... Ale nie ma się co zniechęcać. Zajrzyj TU, dożo czytaj, dużo pisz, a najlepiej znajdź sobie kogoś, kolegę, brata, mamę, kogokolwiek, kto będzie Twoje teksty czytał i sugerował poprawki. Autor nigdy nie patrzy na swoje dzieło obiektywnie, natomiast spojrzenie kogoś z boku jest wprost bezcenne. Powodzenia.
"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr