
Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.
''Przyjdź do mnie Ojcze…przyjdź.
Czekam na rozstajach, myśli się kłębią.
Przyjdź do mnie Ojcze…oni są niegodni.
W czarny dzień i w białą noc….
Przyjdź do mnie Ojcze.''
Epizod I
– Nudzisz mnie – tyle mogę powiedzieć. Nie mam czasu na wymianę poglądów z kimś, kto poziomem intelektualnym nie dorównuje nawet swojemu odbiciu w końskich szczynach.
Jest pusty, najprawdopodobniej pochodzi z pobliskiej wioski i dał się ponieść emocjom po wypiciu zbyt dużej ilości miodu. Na Czarną Stal ależ nieprzyzwoicie cuchnie mu z ust.
– Nudzę Cię?!. No to zaraz się zaba…. – Wręcz idealnie wpasowałem mu miecz w usta, aż żal go teraz wyjmować. Oczy ma wciąż otwarte tylko twarz mu się trochę wykrzywiła w grymasie niespodziewajki. No cóż…..Pić to trzeba umieć.
Dziwnie się czuję na myśl o podróży do Norfell. Tam się urodziłem, tam po raz pierwszy zabiłem człowieka, tam, zabiłem ojca……..matkę też.
Podróżuję już 16 dni po głównym trakcie i nie napotkałem żadnych karawan, żadnych pielgrzymek ani żadnych łupieżców. Szkoda. Wielka, nieodżałowana szkoda. No ale cóż, nie ma mordu bez poszukiwań.
Przyjemności też nie.
Zabita dechami dziura kloaczna, tak mi się zawsze kojarzyło Norfell. Widzę jednak, że sporo się zmieniło, w końcu opuściłem ten padół 17 lat temu. Zmieniło się, teraz jest to większa dziura kloaczna zabita większą ilością dech.
No tak, piękny jest ten tekst a jego osobliwe błędy przyprawiają o mdłości.
Błędy:
Wielokropki w pisowni polskiej (tej poprawnej oczywiśćie) mają zawsze trzy kropki (...). A tutaj, w tym osobliwym przypadku, mamy raz cztery kropki, raz aż osiem!
Liczebniki w lieteraturze zapisujemy zawsze słownie!
Nie ma potrzeby wymieniać tych błędów, bo ten tekst jest bardzo krótki. I trudno to nazwać opowiadaniem. Trudno to nazwać czymkolwiek, prócz zlepkiem słów. Słowa oczywiście rozumiem, ale treści z nich wynikających już nie.
Nie podoba mi się ten tekst. Dno, dweściepiętnaście metrów miąższości słabowysortowanego o frakcji pelitowej piasku, mułu i iłu wraz ze szkieletami radiolarii, liliowców i szkarłupni.
"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick
---> mkmorgoth: amonitów w najniższej warstwie też?
Quetzalcoatlu Złotopióry, pozwól mi zrozumieć, co Autor chciał przez to powiedzieć, o ile w ogóle miał coś do powiedzenia...
@AdamKB:
Tak, w tej najniższej warstwie z amonitami; co prawda są to skamieniałości przewodnie, świetnie zachowane i w bardzo dużej ilości, ale nie chciałem ich dodawać do bardzo miąższej warstwy osadów, bo jeszcze bardziej pogrążyłyby ten tekst... ;)
"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick
---> mkmorgoth: :-) :-) :-)
Przepraszam za offtop, NMSP.
Fatalnie beznadziejne.
Wielokropki i lczby - to rozumiem i zgadzam się z opinią, że nie wygląda to ciekawie.
Boli mnie to, że zazwyczaj jak tekst się podoba to jest wręcz wychwalany w niebiosa. Porównywany do ochów i achów oraz rozkładany jest na czynniki pierwsze. Jeśli natomiast się nie podoba to wystarczą dwa słowa:
''Fatalnie beznadziejne'' lub po prostu nabijanie postów poprzez popisywanie się zasobem swojego słownictwa.
Ale jakich komenatarzy oczekujesz po wstawieniu czegoś, co nawet nie jest fragmentem, ale urywkiem urywka? Analizy fabuły? Komentowania konstrukcji postaci? Przecież tu nie ma żadnej z tych rzeczy...
Nawiasem mówiąc, "opuścić ten padół" oznacza "umrzeć", a nie "wyjechać z miejscowości".