
Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.
ROZDZIAŁ 1
JACINTO
DZIEŃ OBECNY
3 LATA PO DNIU WYJSCIA
Krótka seria z Lancera ostro rozdarła ciszę nocy. Ciszę , która trwała raptem parę minut. Zaraz za serią dołączyły się kolejne wystrzały z przeróznych karabinów , czy to Longshot'y czy to Lancery. Ponure pomruki i wycie Szarańczy sprawiało tło dla koncertu wystrzałów. Zespół Alpha walczył z przeważającymi siłami wroga. I to nie pierwszy raz. Szarańcza zwaną często po prostu Locust pojawiała się w wielu miejscach podróżując zarówno po powierzchni jak i pod powierzchnią ziemi. Frederico Rojas pośpiesznie upadł na kolana , rzucając się za okazałą fontannę . Strzał wymierzony w jego głowę urwał skrzydełko radośnie uśmiechniętemu aniołkowi który był jedną z rzeźb przystrajających fontannę . Rojas poczuł w ustach drobny pył który posypał się z rzeźby. Niewiele myśląc wystawił za osłony ręce z Lancerem i na ślepo posłał serię w miejsce z którego strzelano. A strzelano z wielu miejsc. Ale on nie był sam . Był członkiem zespołu Alpha . Jednym z czterech Gearów. Byli do tego przygotowani , byli do tego szkoleni , byli do tego przeznaczeni. Nie tak jak 3 lata temu pomyślał Rojas. Na ludzi którzy spokojnie sobie pili kawę w restauracjach , śpieszyli się do pracy , odpoczywali , spotykali się ze sobą uderzyła agresja i bezwzględność najeźdźców . Wyszli spod ziemi i rozpętali piekło. Cywile przyjeli na siebie pełnię ataku Szarańczy. Wojskowi w międzyczasie zajęci byli Wojnami Wahadłowymi i nie mogli nic uczynić . Chociaż atak Szarańczy spowodował że ludzie się zjednoczyli , zostało to jednak okupione wielomilionowymi stratami. Indie w końcu zrozumieli że wspólny wróg jest kimś innym. To nie są ludzie . Horda mimo iż jest rządzona hierarchicznie jest stworzona z potworów. Trutnie , Boomery , Bersekery … aż sie może w głowie poprzewracać od różnorodności tych śmierdzieli pomyślał Frederico Rojas.
– Rojas na drugą stronę ! – ryknął sierżant Miran Trescu. – Boomer cie namierza !
Frederico instynktownie odturlał się za kamienny postument , rzucił się za kolejny aż dotarł do wysokiej rzeźbionej kolumny. W tym samym momencie fontanna za którą był schowany kilka minut temu rozpadła się w ogłuszającym huku. Małe kawałeczki gruzu uderzyły w nich jak rój rozwścieczonych os tnąc ręce , policzki i odbijając się od zbroji Gearów. Pocisk z granatnika na bliską odległość potrafił dokonać olbrzymich zniszczeń. Frederico spocił się na samą myśl co by było gdyby nie zdążył .Pewnie byłby w dwudziestu miejscach równocześnie. Ogromny potwór powoli zbliżał się do fontanny dzierżać w łapach ogromny granatnik . Jego asystę stanowiła gromada siedmiu może ośmiu Trutni. Potwory nie siliły się na wyrafinowaną taktykę , po prostu parły na przeciwnika bez przestanku .
– Co za skurczybyki – wymamrotał Rojas.
– No nie mów że nie lubisz tych uroczych obrzydliwców – jowialnie odparł Trent.
– Dosyć tej zabawy ! – odparł sierżant Trescu. – Cherrit , sprzątnij Boomera.
– Sie robi sierżancie – kapral Cherrit przykucnęła wychylając się zza osłony , wystawiając Longshota. Cherrit jako jedna z niewielu kobiet służyła na lini frontu jako Gear. Była twarda o czym niektórzy zdołali się na własnej skórze przekonać , kiedy zbierali wybite zęby z podłogi. Niestety jak na złość dla pozostałej trójki zespołu Alpha zbroja Gearów dla mężczyzn i kobiet była taka sama i zupełnie nie podkreślała uroków kobiecego ciała . O kamienny postument za którym była schowana Cherrit załomotały strzały Trutni.
– Kurwa ! – zaklęła Cherrit
– Panowie ! Osłona ! – wrzasnął sierżant. We trójke wychylili się zza osłon i zaczeli strzelać. Ostra kanonada zmusiła Trutnie w większości do schowania się zza najbliższe osłony. Jednak nie wszystkie zdążyły , kilka z nich padło z przestrzelonymi czaszkami na zagruzowaną drogę. Boomer natomiast z ostrzał nic sobie nie robił , posiadał niezwykle grubą skórę . Potrzebne było wiele magazynków do zdjęcia tak dużego osobnika. Tymczasem Cherrit w skupieniu spoglądała przez celownik swojego karabinu. Po chwili strzał z Longshota przeciął powietrze i dostał Boomera. Potwór zatrzymał się w pół kroku wypuszczając broń z łap , po chwili opadł na kolana i dalej wzbijając chmurę pyłu łomotnął o spękaną drogę .
– Hah – zaśmiał się Trent – Ktoś tu zaliczył glebe. Przepięknie ! – odparł uśmiechając się od ucha do ucha .
– No raczej – odparła zadowolona z siebie Cherrit. Dzień zapowiadał się przyjemnie pomyślał Rojas. Jak zwykle trzeba uratować świat i iść spać .
Dno.
Nie przeczytałem dalej, niż kilka zdań pierwszego akapitu- do poprawy/napisania na nowo - pierwsze zdanie oklepane (rozdzierana cisza wystrzałem) i beznadziejnie sklecone, powtórki, interpunkcja, brak polotu w opisach.
Ale trzymam kciukory, że poprawisz - bo uwielbiam tematy postapo... To jest postapo - prawda?
Oj nie przesadzajcie. Poprawić żenującą interpunkcję, tu i tam błędy logiczne i nie będzie tragicznie.
Ot fanfik na poziomie dość przeciętnym, ale już nie bądźcie tacy okrutni :)
"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066
Jakiż pretensjonalny tytuł...
Nie mogę powiedzieć, że w tym tekście są jakieś usterki, bo w zasadzie potrzebny mu generalny remont. A najlepiej wszystko rozwalić i budować od nowa.
„…wystrzały z przeróznych karabinów…” - przeróżnych
„Ponure pomruki i wycie Szarańczy sprawiało tło dla koncertu wystrzałów.” – Tła się nie sprawia. Coś może stanowić tło dla czegoś.
„Szarańcza zwaną często po prostu Locust pojawiała się w wielu miejscach podróżując zarówno po powierzchni jak i pod powierzchnią ziemi.” – Powtórzenie. Może: …podróżując zarówno pod ziemią, jak i na jej powierzchni.
„Frederico Rojas pośpiesznie upadł na kolana , rzucając się za okazałą fontannę .” – Czy pośpiesznie upadłszy na kolana, łatwiej rzucić się za fontannę?
„Niewiele myśląc wystawił za osłony ręce…” – Miało chyba być: …wystawił zza osłony ręce…
„Ale on nie był sam . Był członkiem zespołu Alpha . Jednym z czterech Gearów. Byli do tego przygotowani , byli do tego szkoleni , byli do tego przeznaczeni.” – Mnóstwo powtórzeń i ani słowa wyjaśnienia, do czego byli przygotowani, szkoleni i przeznaczeni. Bo chyba nie do tego by zostać członkiem.
„Na ludzi którzy spokojnie sobie pili kawę w restauracjach , śpieszyli się do pracy , odpoczywali , spotykali się ze sobą uderzyła agresja i bezwzględność najeźdźców . Wyszli spod ziemi i rozpętali piekło.” – Nie do końca zrozumiałam, kto wyszedł spod ziemi – ludzie, czy najeźdźcy.
„Chociaż atak Szarańczy spowodował że ludzie się zjednoczyli , zostało to jednak okupione wielomilionowymi stratami. Indie w końcu zrozumieli że wspólny wróg jest kimś innym. To nie są ludzie .” – Rozumiem, że atak Szarańczy zjednoczył ludzi, ale dlaczego ludzie, zjednoczywszy się, stracili miliony.
Kim są Indie, z kim mają wspólnego wroga, który okazuje się być kimś innym ?
Kto przestał być ludźmi?
Już nic nie rozumiem.
„…odbijając się od zbroji…” - …odpijając się od zbroi…
„Pocisk z granatnika na bliską odległość potrafił dokonać olbrzymich zniszczeń.” – Nie znam się na granatnikach, dlatego proszę o wyjaśnienie – czy to był granatnik na bliską odległość, tzn. jego pociski nie leciały zbyt daleko, ale trafiwszy w kiosk po drugiej stronie stronie ulicy, rozwalały go w drobny mak?
„Ogromny potwór powoli zbliżał się do fontanny dzierżać w łapach ogromny granatnik .” – …dzierżąc w łapach… Powtórzenie.
A może miało być: Ogromny potwór powoli zbliżać się do fontanna, dzierżać w łapach wielki granatnik. Chcieć mordować, chcieć zabijać.
„Jego asystę stanowiła gromada siedmiu może ośmiu Trutni.” – Siedmio- ośmiotrutniowa grupka, to jeszcze nie gromada.
„…służyła na lini frontu…” - …służyła na linii frontu…
„Była twarda o czym niektórzy zdołali się na własnej skórze przekonać , kiedy zbierali wybite zęby z podłogi.” – Czy podłoga miała wybite zęby?
„O kamienny postument za którym była schowana Cherrit załomotały strzały Trutni.” – Czy Trutnie strzelały z łuków?
„Panowie ! Osłona ! - wrzasnął sierżant. We trójke wychylili się zza osłon i zaczeli strzelać. Ostra kanonada zmusiła Trutnie w większości do schowania się zza najbliższe osłony.” – Powtórzenia.
We trójkę (…) i zaczęli strzelać.
„Boomer natomiast z ostrzał nic sobie nie robił…” – Czy ostrzały są rodzajem strzał?
„Po chwili strzał z Longshota przeciął powietrze i dostał Boomera.” – Czy strzał dostał Boomera w nagrodę?
„Potwór zatrzymał się w pół kroku…” – Potwór zatrzymał się wpół kroku…
„Ktoś tu zaliczył glebe.” – Ktoś tu zaliczył glebę.
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
No dobra :)
"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066
Zgaduję, że w tytule powinno być "streets" - czy ktoś może ten błąd poprawić? Bo gryzie w oczy.
Nie, to przenośnia. Ten Jaczinto jest własnością ulicy. Niby na pierwszym miejscu, ale to ulica jest "władaczem" Jaczinta. Jaczinto broni się, przesuwając się w szyku zdania przed ulicę, ale wytrawnego krytyka to nie zwiedzie. Jaczinto jest jedynie niewolnikiem, wręcz biernym niewolnikiem, niewolonym przez ulicę, która tu staje się narzędziem całkowitego, bo bezszelestnego, zniewolenia.
O tak. Ulice kryją w sobie wiele tajemnic.
"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066
Mocno naciagane te Jacintos streets...
Słabe. Swiat Gears of War jest mi całkowice nieznany i powyższe opowiadanie raczej nie zachęca do poznania. Taka rąbanina, strzelanina, właściwie nic ciekawego.
"Taka rąbanina, strzelanina, właściwie nic ciekawego." To akurat świetna charakterystyka realiów GoW, więc DobreElektro pozostał wierny oryginałowi.
na emeryturze